KOTY
ajstaf, nie mogłabym, bo bzdurę napisałam .0246974398934E+34;
Perlica, ok, czyli zostaje ten John Dog.
Dzięki 🙂
ajstaf, jako że mój kot lubuje się w filetowkach - nie ma wielu bytowych poza tą która wymieniłaś. Gourmet robi takie soczyste kawałeczki pelnoporcjowe jeszcze ale to generalnie nie jest "dobra karma". Niemniej jednak mój wybredny kot który kocha filetowki się chyba nigdy na nie nie wypiął.
Jeden z moich 4latków dostał diagnozę - przewlekła niewydolność nerek, starium 2 bez białkomoczu. Jestem załamana, staruszek od paru lat ma nadczynność tarczycy i zwyrodnienia w stawach, teraz drugi przewlekle chory, trzeci ma co chwilę problemy z brzuskiem. Na koty wydaję więcej niż ludzie na utrzymanie 1 konia, non stop latam do weterynarzy, kombinuję, zmieniam karmy w poszukiwaniu czegoś co podpasuje, suplementy, leki, zastrzyki... never ending story i nie mam od dłuższego czasu odpoczynku od tego. Nerkowy kitku do tego rzyga 3 dni z rzędu, wcześniej co 2 dzień puszczał pawia. Jutro kolejna wizyta u pani nefrolog, a jeszcze czeka nas robienie zębów (najlepiej u wszystkich).
Dlaczego koty na najtańszej syfnej karmie nie chorują, żyją dłużej niż moje? Przestaję pomału widzieć sens w tym wszystkim. Ok, ci co karmią syfem nie ciągają zwierzaków do weta, ale jakoś nie widać po tych kotach by coś im było poważnego 😑
magda,
Ja z racji domu tymczasowego karmię koty kocim syfem, jak to nazwałaś. Czyli tanie puszki (smilla, Purizon, Dolina Noteci, Rafi) oraz suchym tychże firm i dokupuje mięso. Mam koty i młode i starsze (10 lat, niby nie stare, ale tyle lat to jedzą) i nie biegam po wetach. Tzn robię co jakiś czas badania, jak któryś zachoruje też korzystam z weterynarza 😉 na szczęście żaden z kotów będących pod moją opieką nie ma chorób przewlekłych, oprócz wspominanej tu kilkakrotnie kotki Krysi, która jest karmiona karmami weterynaryjnymi i monobiałkowymi, ale ona ma problem od urodzenia, bo robaki ją od środka prawie zjadły. Teraz zaczynam już przechodzić na "zwyklejsze" karmy, czyli te bytowe, które kupuje pozostałym kotom. Kryśka ma swoją prywatną suchą, prywatną mokrą, ale już jak chce coś dogryźć sobie syficznego, to nie izoluje 😉 Jest już całkiem ok jelitowo. Wkrótce kolejne badania 🤦
Pracuje też w hospicjum dla zwierząt, u nas naprawdę idzie bardzo dużo suchej karmy (plus mięso) - puszek się nie daje, jedynie staruszki i bezzębne mają swoje pory karmienia i dostają musy. Mamy koty i 19 letnie, z dobrymi wynikami jak na swój wiek.
Puszek reszcie nie dajemy, bo jeśli by się nam posrało ponad 100 kotów, to byłoby nie do ogarnięcia 😉
Post został usunięty przez autora
W Dniu Światowego Dnia KOTA 😼
Wszystkim 🐈 życzę zdrowia, pełnej miski pysznego jedzonka oraz całusków, przytulasków, miziania, drapania, miłości i dobroci na co dzień od swoich oddanych opiekunów. 💗
magda,
Ja z racji domu tymczasowego karmię koty kocim syfem, jak to nazwałaś. Czyli tanie puszki (smilla, Purizon, Dolina Noteci, Rafi) oraz suchym tychże firm i dokupuje mięso. Mam koty i młode i starsze (10 lat, niby nie stare, ale tyle lat to jedzą) i nie biegam po wetach. Tzn robię co jakiś czas badania, jak któryś zachoruje też korzystam z weterynarza 😉 na szczęście żaden z kotów będących pod moją opieką nie ma chorób przewlekłych, oprócz wspominanej tu kilkakrotnie kotki Krysi, która jest karmiona karmami weterynaryjnymi i monobiałkowymi, ale ona ma problem od urodzenia, bo robaki ją od środka prawie zjadły. Teraz zaczynam już przechodzić na "zwyklejsze" karmy, czyli te bytowe, które kupuje pozostałym kotom. Kryśka ma swoją prywatną suchą, prywatną mokrą, ale już jak chce coś dogryźć sobie syficznego, to nie izoluje 😉 Jest już całkiem ok jelitowo. Wkrótce kolejne badania 🤦
Pracuje też w hospicjum dla zwierząt, u nas naprawdę idzie bardzo dużo suchej karmy (plus mięso) - puszek się nie daje, jedynie staruszki i bezzębne mają swoje pory karmienia i dostają musy. Mamy koty i 19 letnie, z dobrymi wynikami jak na swój wiek.
Puszek reszcie nie dajemy, bo jeśli by się nam posrało ponad 100 kotów, to byłoby nie do ogarnięcia 😉
Megane, Brzmi, że naprawdę dobrze dbasz o koty, zarówno te młodsze, jak i starsze Fajnie, że Kryśka poprawia się jelitowo, to na pewno duży sukces. A praca w hospicjum to coś naprawdę wyjątkowego z taką liczbą kotów to niełatwe zadanie, ale widzę, że dajesz radę Puszek faktycznie może być trochę za dużo do ogarnięcia przy tylu futrzakach. 🙂
Megane, to są dobre puszki. Jak do tego karmisz jeszcze mięsem to już w ogóle. Syf to karma Kiciuś z Netto, albo Kitty z Biedronki (te wszystkie puszki za 2 zł). Nie wspominając karm droższych, za którymi idzie marketing: Kitekat, Whiskas czy nawet drogi Royal Canin. Ty podajesz karmy mięsne, może nie z najwyższej półki cenowej, ale wciąż o dobrym składzie. Syf to je mój Kleszczyk (kot stajenny), którego próbowałam przez ponad rok karmić karmami mięsnymi próbując wszystkie marki z Zooplusa. Kończyło się na tym, że karmę jadły inne koty stajenne. Po ponad roku prób poddałam się i Kleszczu je Shebę. Do tego suchą karmę (tu na szczęście karma mięsna mu smakuje i mogę podawać te z bardzo dobrymi składami). Pociesza mnie jedynie fakt, że kot poluje i dobre mięsko sam sobie złowi od czasu do czasu. Bo surowego ode mnie też nie chce 🙄
espana, nie na temat, ale imię ma fajne 😁
Moja persica je "syf albo nic", (zupełnie jak ja😅 ) i jakbym bardzo nie kombinowała, nie udało się tego znacząco zmienić. Wyniki wszelakie ma dobre.
Evka, pomysł na imię zaczerpnięty z ogromnego bagażu pasażerów na gapę 😁
205F1B47-5845-43BD-90BD-FDFDFBB580BE.jpeg
DD412E10-F7B9-4262-8AF6-11B073099546.jpeg
Dziewczyny, potrzebuję w sumie na cito, z dobrym składem mokrej karmy dla kota z problemami trzustki. Jeżeli ktoś wie jaką i gdzie taką kupić, będę wdzięczna 😘
Evka, ale karmię też suchym i się do tego bezczelnie przyznaje 😉
A ja mam od środy w domu szpital 🤦
Zaczęło się od jednej koteczki, wymioty, brak apetytu, zaczerwienione dziąsła. Wet - Dostałam leki na dwa dni. W piątek wracam z nią od weta, a tu pod naszą nieobecność znów wszystko zarzygane. Namierzyłam jedną słabszą sztukę, jej siostrę. Odizolowałam, aby się upewnić. Dobrze, że dostałam leki na zapas dla Psujki na weekend, to od razu wykorzystałam na siostrę. Dorosłe też sobie radośnie wymiotują czasem, wszystkie wypięły się na jedzenie, tzn jedzą, ale mało. Podaje probiotyki w paście, bo sypkich i tak z karmą nie zjedzą 🤦
Przeżywam troszkę koszmar od wtorku (pierwsze objawy) bo martwię się, czy oby to tylko na tym się skończy u starszych i przejdzie, czy się dopiero rozpałęta
Gadzinka trochę wylana, wpada pozdrowić wątek 😉
1000030503.jpg
Trochę ich dużo jak na jedno posłanie 😂
wistra, super to wygląda 😍
wistra, to one muszą być cieczą 😂
wistra, jakie śliczne. To rosyjskie niebieskie?
-Alvika-, przyznaje się że pierwszy raz słyszę o tej rasie. Slicznoty, moje dachowce są lekko zazdrosne
Wróciłam tu po latach, zajrzałam do swoich starych postów w nadziei, że uda się odzyskać zdjęcia. Zdjęć nie ma, ale ile wspomnień o moich kotach. Harry, Sorry i Rudi. Wpisy jak po kolei odchodziły, to był czas, kiedy ja już byłam na studiach i wzięłam ze stajni Miłkę. Teraz Miłka kończy 14 lat, ostatnio wyszła diagnoza o niewydolności nerek, do tego problemy ze stawami. Ech... A jakby to wszystko było wczoraj.
Dworcika, 😓 gdyby tylko zwierzaki zechciały starzeć się wolniej
Trochę zarzuce innym tematem - czy ktoś zostawiał kiedyś koty pod opiekę na dłuższy okres (ok. 3 tygodnie) np. rodzinie, ale w ich domu a nie w miejscu w którym koty mieszkają? Wiem że w domu byłoby najlepiej ale nawet z wizytą petsittera po tygodniu są strasznie stęsknione za człowiekiem, zwykle też się to trochę odbija na ich apetycie. W domu rodzinnym ktoś jest zwykle w domu i byłoby towarzystwo (wyłącznie) ludzkie które znają. Możemy wziąć trochę mebli z domu - legowiska, poduszki, kocią wieże etc. Myślę też że byśmy "pomieszkali" z nimi tam z dzień lub dwa żeby się oswoiły. Więc wydaje mi się że to lepsza opcja, koty już z nami kiedyś podróżowały i spały w hotelu raz, ale może czegoś nie przemyślałam? Może macie jakieś tipy?
donkeyboy, - moja przyjaciółka tak robi, wozi do swojej babci. Z jednym zaczęła od kociaka, ale drugi był wcześniej kotem mieszkającym w jednym domu i też się nauczył w miarę gładko. Teraz został już tylko ten uczony od kociaka (bo tego starszego zaszczepiła i skończyło się mięsakiem w powikłaniu 🙁 ).
Koty dość łatwo ogarnęły się w takiej rzeczywistości, zwykle tylko w pierwszy dzień były lekko wycofane. Nie woziła rzeczy, ale koty miały tam własne, dodatkowe (duży dom, jest miejsce do trzymania ich na stałe).
Patrząc na własną przeprowadzkę kilka lat temu to moje jak zobaczyły swój drapak i kocyk uznały, że nowe mieszkanie jest spoko 😉 Więc myślę, że znani ludzie+legowisko i powinno być git.
donkeyboy, nasza tak jeździ od 8 lat. Do moich rodziców albo teściów. Z tym, że ona mocno dominująca, ustawia sobie od razu wszystkich domowników (ludzi, psy i koty), nie jest ważne gdzie pojedzie - od razu czuje się jak u siebie 👿😂 najdłuższe wakacje trwały 2 miesiące na czas naszej nieobecności w Polsce. Nie wozimy z nią nic, po naszym powrocie przez jeden dzień jest obrażona 😉
donkeyboy, no to myślę od kota zależy, bo moja biała to by zdechła ze strachu.
Ale przy normalnych kotach to bez problemu. Cornishe bym tak mogła wywieźć.
donkeyboy, ja tak wywożę mojego kota 🙂 do domu z dwoma psami, a u nas normalnie mieszka sam
Jest bardzo zadowolony, tylko po tygodniowych wczasach "u babci" wraca trochę grubszy jakoś tak...
Dzięki wszystkim. Koty mamy w miarę odważne, mają już za sobą przeprowadzkę oraz podróż dwudniową, zniosły to w miarę okej. W nowym mieszkaniu parę dni im zajęło się zaaklimatyzować ale nie było jakiejś tragedii. Może spróbuję je na próbę wziąć na jeden dzień do rodziców i zobaczyć jak się będą zachowywać