Co mnie wkurza w jeździectwie?
_Gaga, tak, dieta kotbury to praktycznie samo mięso.
Aktualna piramida żywieniowa na dole ma warzywa nie zboża.
lhp, co to jest żelazo hemowe?
Zaciekawił mnie temat, słabo przyswajam żelazo z diety, mam zalecenie jest mięsa bogate w żelazo 😎
Dobra już wiem - ja mam jeść czerwone mięso, podroby bogate w żelazo a żelazem z roślin to sobie mogę tego… 😉
Iskra de Baleron, żelazo z hemoglobiny np, czyli to znajdujące się we krwi.
Masz niski poziom żelaza? Z anemią? Ciekawe zalecenia z tym mięsem, nie znam nikogo, komu by się w ten sposób udało uzupełnić jego poziom, z sobą na czele 🙂
lhp, mi ładnie podniósł biofer wyniki, tam jest hemowe i chelat. W 3 miesiące Hb z 9 na 13.5 g/dL. No i daje sie go łykać bez efektów ubocznych 💩💩💩przeciwieństwiewie do tardyferonu, ktory mialam przepisany.
Właśnie o to mi chodzi, że nie wiem ile tego mięsa trzeba by było jeść, w każdym razie za dużo. Ja miałam na studiach raz taki wynik poziomu hemoglobiny, że laboratorium szpitalne odesłało go prosto na hematologię, nie wierzyli, że taki człowiek to „z ulicy”, a mnie do badania zmotywowały tylko wypadające w nadmiarze włosy 😅 teraz nie jem czerwonego mięsa praktycznie wcale a i problemów takich jak wtedy też nie mam. Jest taki fajny suplement z żelazem, ale to bym musiała zerknąć jak się nazywa bo nie pamiętam. No i zawsze trzeba ustalić przyczynę niedoboru, czy to coś z wchłanianiem, czy bardziej prawdopodobna u kobiet nadmierna utrata.
lhp, ja też nie wchłaniam z jedzenia i lekarze sugerowali wlewy, ale się nie zdecydowałam. Ja przy normie od 80 - 150 mam 34. Tak samo ferrytyna, czy wszystkie parametry związane z niedokrwistością (hemoglobina, hematokryt, za mało erytrocytów i za małe, etc, etc). Ładnie mi podnosił poziom Sorbifer Durules, a ostatnio dostałam żelazo z kwasem foliowym Tardyferon Fol i też był ok.
lhp, mam porfirię ostrą przerywaną i wydaje mi się że ona jest głównym winowajcą.
Też mam Tardyferon-Fol.
Sorki za ciągnięcie off ... ale
Zieleniny nie można bo szczawiany
Czerwone mięso nie bo rak
Zboża nie, bo skrobia
Owoce nie , bo cukier
Nabiał nie, bo się wapń gdzieśtam odkłada
Drób nie, bo antybiotyki
Świnie nie, bo tłuszcze
Ryby nie, bo pasożyty
Czyli co jeść aby było zdrowo?
_Gaga, trawę, ale tylko w nocy bo zawartość fruktanów niższa😉
_Gaga, w tych czasach to chyba nic, z racji swojego zawodu sama wiesz co się sypie pod rośliny i jak niektórzy producenci robią to niezgodnie ze sztuką. Wszędzie potrzebny jest umiar. Ja np dobrze czuję się po mięsie, natomiast po warzywach mam wzdęcia i jakieś brzuchowe reperkusje, czy to znaczy, że mimo wszystko mam żreć zieleninę jak królik, bo zdrowa? Każdy powinien jeść to co mu służy.
Nie byłbym tego taki pewien 🤔
Sivrite, mam taki żołądek, że mogę wrzucić w niego wszystko, jak w śmietnik, nigdy nie dosięgnie mnie zemsta faraona, a na wyjazdach mam problem w drugą stronę, że się tak wyrażę 😁 Ale 2 razy w tygodniu jeżdżę do biura w Namysłowie. I piję tam tylko przefiltrowaną (Dafi) i zagotowaną wodę w postaci kawy z ekspresu i herbaty. Od pierwszego łyka namysłowskiej wody mam takie rewolucje żołądkowe, gazy, wzdęcia, a najgorsze są wewnętrzne pierdy, które są długie i głośne, że całe biuro słyszy. Brzuch jak balon z wiecznym bulgotem. Dramat. Myślę nad wożeniem swojej wody ze sobą 😂
ogurek, miałam to samo napisać 🤣🤣🤣
No to mogłabym napisać, że powietrze można, ale jestem klimatologiem z wykształcenia, w dodatku mieszkającym w jednym z najbardziej zanieczyszczonych obszarów w Polsce (nieduże miasto, stanowczo przekraczamy wskazania wszelkich Krakowów, Katowic i innych, ale za małe miasto, żeby zaklepać sobie miejsce w jakimś rankingu), więc tego nie napiszę.
Wszyscy umrzemy. Ja może trochę później, bo się w tym tygodniu przeprowadzam, ale wszyscy umrzemy. A teorie spiskowe zostaną. 😂
Sorki za ciągnięcie off ... ale
Zieleniny nie można bo szczawiany
Czerwone mięso nie bo rak
Zboża nie, bo skrobia
Owoce nie , bo cukier
Nabiał nie, bo się wapń gdzieśtam odkłada
Drób nie, bo antybiotyki
Świnie nie, bo tłuszcze
Ryby nie, bo pasożyty
Czyli co jeść aby było zdrowo?
_Gaga, węglowodany mają największy udział ilościowy w zbilansowanej diecie, czy to się komuś podoba czy nie, trzeba oczywiście patrzeć jakie i skąd, i na ogólną ilość kalorii w diecie. Oczywiście można samo mięso, same warzywa, czy samo białko, kto bogatemu zabroni 😅 pytanie jak długo i z jakimi skutkami. Jak wszędzie, zdrowy rozsądek, rzetelne doniesienia naukowe, nie skrajności i teorie pseudonaukowe, czy wręcz spiskowe.
lhp, „rzetelne doniesienia naukowe” brzmi trochę jak oksymoron, biorąc pod uwagę jak się zmieniają na przestrzeni lat 😜 i w zależności od tego „kto płaci” za badania.
espana, żelazo się zawsze bierze na czczo, ono się wchłania najlepiej w określonych warunkach. Stąd jak coś powoduje niedobór lub jest ku temu nazwijmy to ogólnie tendencja, samym żywieniem trudno to wyrównać.
lhp, ja też nie wchłaniam z jedzenia i lekarze sugerowali wlewy, ale się nie zdecydowałam. Ja przy normie od 80 - 150 mam 34. Tak samo ferrytyna, czy wszystkie parametry związane z niedokrwistością (hemoglobina, hematokryt, za mało erytrocytów i za małe, etc, etc). Ładnie mi podnosił poziom Sorbifer Durules, a ostatnio dostałam żelazo z kwasem foliowym Tardyferon Fol i też był ok.
espana, może masz polimorfizmy genów MTHFR, PAI, V-LEIDEN i jeszcze coś tam było, do zrobienia pakiet trombofilii wrodzonej, wtedy tylko witaminy B w formie czynnej bo innych Twój organizm nie przyswaja. Swego czasu ćwiczyłam temat z dzieckiem, po zmianie na firmy czynne, wyniki jej wskoczyły w normy. Z żelaza, transferyny poniżej jakichkolwiek norm w środek normy, z toksycznego poziomu kwasu foliowego w normę itd. Wyrzucić trzeba cyjanokobalaminy, kwasy foliowe itd na formy czynne, przyswajalne.
Tardyferon jak brałam 'jakkolwiek' też mi źle działał na brzuch. Endokrynolog powiedział że trzeba na pusty brzuch, a że biorę też hormony na tarczycę to brałam kilk godzin po posiłku i godzinę przed kolejnym - wtedy nic mi nie dolegało. Poziom ferrytyny podniósł mi się minimalnie, a jak przestałam brać tabsy to samoistnie się podniósł nie wiem od czego, bo nic nie zmieniałam w zasadzie.
Diety eliminujące grupy produktów raczej nie są zdrowe i trudniej je zbilansować.
Iskra de Baleron, nie uważam. Oczywiście, można podać takie przykłady, badań celowo fałszowanych lub wyników niezgodnych ze względu na nieprawidłową przyjętą metodologię. Jednak czy to oznacza, że na osiągnięcia nauki trzeba być głuchym? W mojej opinii nie, na tej zasadzie można zrezygnować z wszelkiego postępu, z każdego nowoczesnego leczenia, zwłaszcza w medycynie, "bo na pewno ktoś ma interes, aby celowo dla własnych korzyści przemycać tu jakieś zło". A jednak nowotwory leczą się dużo skuteczniej niż choćby 10 lat temu, wiele innych chorób również. Diagnostyka jest skuteczniejsza i bardziej dostępna. Owszem, są tacy co się nie leczą, "bo koncerny", "bo to nie działa", "bo tylko chcą na mnie zarobić". Widziałam na studiach kobietę umierającą na raka piersi, w zasadzie tej piersi już nie było, była jedna wielka gnijąca rana z naciekiem ściany klatki piersiowej i osierdzia, "bo ta chemia to nie działa, działają wlewy z wit C" i generalnie inne szamaństwo. Umarła na oddziale paliatywnym, bo leczenia dla niej już nie było. Lat 36. W momencie diagnozy miała duże szanse na wyleczenie.
lhp, ja przezuce żartuję 😁
Niestety marketing niejednokrotnie zagłusza rzetelną wiedzę.
Kupuję sobie czasem tzw płatki śniadaniowe jako przekąskę-słodycze i zawsze mnie bawią napisy o tym jakie są zdrowe dla dzieci i że np zawierają dobowe zapotrzebowanie na coś tam, a w praktyce 1/3 ich wagi to cukier.
Tak czy inaczej, wątek mocno odpłynął 🙃
Mróz mnie wkurza 😉
_Gaga, trawę, ale tylko w nocy bo zawartość fruktanów niższa😉
randia,
No i nie w maju i nie zmrożoną...
Woda i powietrze też wykluczone. Zostało słońce, ale ono też niezdrowe...
Wódka?
A tak całkiem serio - jedzmy co nam służy i tyle. Zdrowe dziś nie jest nic, o ile nawozy mineralne to niewielkie zło, o tyle zawarte w nich metale ciężkie (sic!), czy stosowane w rolnictwie środki ochrony roślin nie są obojętne dla nikogo. Warto co jakiś czas zbadać krew i ewentualnie zmodyfikować dietę.
Dodam, że jem zieleninę, czerwone mięso i ryby (surowe też), słodycze (z tym walczę ale skutek słaby), pijam alkohol (to dopiero trucizna). Wyniki krwi mam ok. Mogłabym zrzucić z 5 kg i pewnie do wiosny się to uda. Także ten...
Jestem z pokolenia nie znającego pojęcia "zdrowia dieta" 😉
Mnie wkurza sezon grypowy
Łapałam cholerstwo nieraz i po 3 dniach było po temacie. Aktualnie mam sto stopni i chcę umrzeć. Spacery z psem w mróz nie pomagają, konia nie widziałam od poprzedniego weekendu 🙁 i mam pierwsze L4 od nie pamiętam kiedy
lhp, ja przezuce żartuję 😁
Niestety marketing niejednokrotnie zagłusza rzetelną wiedzę.
Mróz mnie wkurza 😉
Iskra de Baleron,
Cieszę się, a nawet miałam taką nadzieję 😉 jednak jestem tak uczulona na te wszelkie "alternatywne" pierdololo, że musiałam, jak się człowiek naoglądał efektów szamaństwa to czasem czuje potrzebę wyłożenia kawy na ławę 🙂
Marketing, czasem gąszcz sprzecznych informacji, swój rozum trzeba mieć i chyba właśnie to jest najtrudniejsze. Jednak w dobie nieograniczonego dostępu do informacji największy i najłatwiejszy jest niestety dostęp do dezinformacji...
Mnie mróz też wkurza, cały czas było ciepło a tu taki klops na ostatniej prostej zimy 😉
_Gaga, - wiem co czujesz, bo cały zeszły tydzień umierałam. Dreszcze i taki ból mięśni i stawów, że nie chciało się żyć.
Mam wrażenie, że pandemia minęła i znowu mycie rąk, dystans i zdrowy rozsądek odeszły to lamusa. Znowu się ludzie zasmarani wleką do biur, bo firmy wzywają, ewidentnie z biura w klawiaturę laptopa stuka się efektywniej 🙄 no i mamy co mamy.
Koń to niedługo zapomni jak wyglądam. Najpierw tydzień delegacji, potem tydzień zdychania.
keirashara, ja dokładnie odwrotnie. Aktualnie zdycham a od niedzieli służbowo Londyn. Biorę Tamiflu (cudem zdobyty), zarażać już nie będę ale prawdopodobnie nie dożyję. Nawet włosy mnie bolą 🙁
_Gaga, z Cavaliady w Sopocie wróciłam z grypą, ale od samego początku wrzuciłam uderzeniowe dawki Neosine i Gripexu, a na noc aspiryny rozpuszczalne. I udało się, gorączka była tylko w pierwszy dzień, po tygodniu nie było śladów. Kolejny tydzień było rześko, a od następnego poniedziałku znowu przeziębienie.
A co do mrozu to u nas troszkę sypnęło śniegiem w czwartek. W piątek w lesie auta rozjechały to co napadało na drogę i zrobiła się szklanka. Szliśmy po konie i ja w połowie drogi wywinęłam takiego orła, że runęłam jak kłoda na plecy, ale tak szybko, że nic nawet nie udało mi się zgiąć 😂, na sztywno. Wróciliśmy bez koni, trzeba było najpierw posypać drogę. Mój Argo podkuty na przód, mimo posypania szlaką jeździł jak na łyżwach, więc przeżyłam horror. Na szczęście póki mróz trzyma konie zaczęły wychodzić na łąkę letnią, na którą droga prowadzi między drzewami w lesie, gdzie leży dużo liści i nie ma ryzyka wywrotki. Mi został siniak na krzyżu.
_Gaga, nope. Powinniśmy dbać o niezaczynanie dnia cukrem (owsianka)- ze względu na skok insuliny. I tyle.
U dzieci zawsze 10 razy trzeba przemyśleć korzyść podania czegokolwiek pełnoziarnistego. Kiedyś zalecenia pediatryczne były takie, że dzieci nie jadły kategorycznie ciemnego pieczywa. Wszyscy wiedzieli dlaczego.
I może owszem, za młodu metoda- "daj potem piłkę" się jako tako sprawdzi. To już po okresie dojrzewania u wielu przestanie.
Mamy po prostu 'epidemię" reklamową - reklamowania jedzenia, jako zdrowego. Właśnie min. produkty proteinowe. tam jest więcej białka... ale za to mniej tłuszczu. A to źle.
Mamy marketingową sraczkę demonizowania tłuszczu zwierzęcego. Który jak się okazało nie jest w żadnej mierze przyczyną miażdzycy. Bo cholesterol dietetyczny nie jest.
Gaga- na twoje pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi, ale na pewno dla każdego na śniadanie w zasadzie dwa jajka sadzone na bekonie będą lepsze niż pieczywo ciemnoziarniste z jogurtem naturalnym. Bo ten drugi zestaw to a) sam cukier i nie ważne, że indeks glikemiczny itd., b) witaminy i minerały, które kompletnie nie są biodostępne. Więc można sobie pierniczyć właśnie o zawartości żelaza w ciemnych zbożach- to są banialuki.
Człowiek dość łatwo białko konwertuje do glukozy. Więc wszelkie właśnie jogurciki itd. jako posiłek, które to będą same w sobie restrykcją kaloryczną z czasem wywołują problemy z leptyną (hormon sytości, którzy zarządza też prędkością metabolizmu).
Jogurt tak- jaki? Pełnotłusty. I to robi właśnie mega różnicę. I jak jedzony? Nie jako śniadanie. Traktowany jak deser. Niby takie "male coś" w świadomości.
karolina_ nadmiar kalorii w dietach mieszanych najszybciej prowadzi do insulinooporności.
Warto też pamieać, że przy ketozie to nie jest tak, że się trochę jest a trochę nie jest. Wieć sporo tcych badan jest z gruntu niepełna, lub po prostu źle zaprojektowana. Przełącznik uruchamia się u osób z nadwagą długo. I już pare gram nadmiarowych (albo w ogóle) węgli- potrafi zniweczyć całosc procesu nawet na kilka dni.
Nie ma badań o monodietach mięsnych. Teraz dopiero zaczynają się pojawiać, i to dzięki stety/nieststy celebrytom mięsnym jak min. dr. Antony Chaffe czy inni.
Tego akurat polecam. Ciekawe badania poarte dowodem posto ze stołu operacyjnego promuje ten lekarz od "Stay off my operating table" (nie pamiętam nazwiska).
I chyba taki najciekawszy "otwieracz oczu" to wywiad lekarza z Kelly Hogan:
Wracająć do pytania Gagi - no jednak jak ktoś komponuje posiłki to warto sobie dokładnie policzyć te makro. I nie kłamać, że właśnie brokuły, szpinaczek i inne to dobro. Nope, traktować bezwzględnie tak jąk są - to sa cukry🙂 I się można zdziwić, że nagle ktoś kto się "zdrowo odżywia" to żywi się węglowodanami i jak ma się mieścić w zaleceniach kalorycznych to jest niedożywiony w składniki odżywcze, musi ćipeć tonę witamin, a i tak się czuje na diecie jak zombie i chodzi wiecznie głodny.
A jeszcze odnośnie tej nieszczęsnej owsianki. To było "peasant food"- żarcie chłopów i niewolników. W czasach późnijszych z biedy, we wcześniejszych ... zaobserwowano, że osoby, które jedzą dużo zboża tracą libido i łatwiej się nimi manipuluje.
Kellog swoje pierwsze płatki śniadaniowe reklamował jako produkt na redukcję popędu🙂 i kilka innych.
S
Czerwone mięso nie bo rak
_Gaga, czerwone mięso NIE POWODUJE RAKA!!!
Ja zacytuję dr. Paula Salaidono,( to wiadomo taki cacany fragmencik) on ciekawe książki napisał o mięsie w diecie:
MIT DOTYCZĄCY ZWIĄZKÓW MIĘSA I NOWOTWORÓW OBALONY RAZ NA ZAWSZE
Neu5Gc to cząsteczka, która według niektórych może przyczyniać się do ryzyka raka okrężnicy przy spożyciu czerwonego mięsa. Jeśli jednak przyjrzymy się bliżej pewnym twierdzeniom, ponownie przekonamy się, że po prostu są one bezwartościowe.
Neu5Gc należy do rodziny cząsteczek znanych jako kwasy sialowe, z których wszystkie mają kwaśny szkielet dziewięciowęglowy. To cząsteczki przyłączone do glikoprotein na powierzchni komórek w naszym organizmie, które są wykorzystywane do przekazywania sygnału między komórkami i wiązania się z różnymi tkankami. Nie wytwarzamy Neu5Gc z powodu mutacji enzymu, który go syntetyzuje (znanego jako CMAH), ale ludzie wytwarzają Neu5Ac, który różni się tylko jednym atomem tlenu. Wydaje się, że utrata funkcji tego enzymu nastąpiła 2-3 miliony lat temu i przypuszcza się, że była ochronną adaptacją w związku z czynnikami zakaźnymi, takimi jak patogeny, takie jak bakterie, wirusy i pasożyty. Takie patogeny wykorzystują kwasy sialowe na powierzchni komórek w organizmie do mocowania się i zyskiwania dostępu.
Niektórzy twierdzą, że ponieważ ludzie nie posiadają Neu5Gc tak jak przeżuwacze, takie jak krowy, jelenie i jagnięta, spożywanie mięsa tych zwierząt może wywołać reakcję immunologiczną. Nie ma jednak dowodów na poparcie tej koncepcji, która jest oparta na słabo skonstruowanych modelach zwierzęcych o ograniczonym znaczeniu dla człowieka. Wydaje się, że generujemy przeciwciała przeciwko Neu5Gc, ale nie ma badań sugerujących, że takie przeciwciała prowadzą do zapalenia lub uszkodzenia, ale istnieją badania, które udowadniają coś całkiem przeciwnego.
W ramach procesu przeszczepu nerki wielu pacjentów otrzymuje duże dawki przeciwciał królika zwanych poliklonalnymi IgG, które zawierają znaczne ilości Neu5Gc. Wiadomo, że ci pacjenci następnie wytwarzają przeciwciała przeciwko tej cząsteczce i mają wyższy poziom przeciwciał an-ty-Neu5Gc niż ogólna populacja. W bardzo dużym badaniu z udziałem biorców przeszczepu nerki nie zaobserwowano wzrostu częstości występowania raka okrężnicy u 38 000 pacjentów, którzy otrzymali poliklonalne IgG królika w porównaniu z pacjentami z grupy kontrolnej, którzy ich nie otrzymywali.
https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/30213027/
Badacze stwierdzili:
Podsumowując, ustalenia uzyskane w wyniku badania dużej kohorty ponad 200 000 pacjentów po przeszczepie nerki nie potwierdzają hipotezy, że długoterminowa nadmierna ekspozycja na przeciwciała anty-Neu5Gc, jako wynik leczenia [poliklonalnymi IgG], przy¬czynia się do rozwoju raka okrężnicy. U pacjentów leczonych poliklonalnymi IgG rak okrężnicy nie rozwijał się w większym tempie, chociaż ich układ odpornościowy był osłabiony.
Oprócz tych danych sugerujących, że podwyższony poziom przeciwciał anty-Neu5Gc nie zwiększa ryzyka raka okrężnicy, istnieje inny interesujący szczegół dotyczący Neu5Gc, który jest często pomijany: ludzie nie są jedynym gatunkiem, któremu brakuje tej cząsteczki kwasu sialowego. Łasicowate, czyli fretki, borsuki, kuny, łasice itp., to rodzina mięsożernych zwierząt, którym również brakuje Neu5Gc, ale często pożywiają się innymi zwierzętami posiadającymi tę cząsteczkę. To zachowanie odzwierciedla spożywanie Neu5Gc w czerwonym mięsie przez ludzi.
https://pmc.ncbi.nlm.nih.gov/articles/PMC6524697/
Ponieważ nie widzimy, aby dzikie fretki wymierały z powodu szerzących się nowotworów, a człowiek miewa się świetnie przez ostatnie 3 miliony lat, spożywając zwierzęta zawierające Neu5Gc, można śmiało powiedzieć, że pojęcie związku tej cząsteczki z rakiem jest tylko zwykłą bajeczką i nie jest czymś, czym należy się martwić.
Ehhhh ja też siedzę w domu. Na szczęście koń mnie aż tak nie potrzebuje do szczęścia 🤣 po raz pierwszy od chyba 7 lat dostałam antybiotyk bo się kaszel ode mnie nie chce odczepić. Brzmi jak krztusiec, nawet miałam pośredni kontakt (dowiedziałam się po fakcie - heh, trochę słabo że ludzie łażą i roznoszą, i dopiero jak dopytasz to się dowiesz) ale badania krwi mówią co innego więc tak w sumie chgw co mam
Także - zimo, wypier... 😅
kotbury, kotbury, to prawda, większość badań nie jest odzwierciedleniem monodiety.Tez z przyczyn praktycznych. Zazwyczaj (jeśli badanie nie wymaga inaczej), karmi się myszy i szczury laboratoryjne do woli - stały dostęp. Jak mają jeść duża nadpodaż kalorii to trzeba znaleźć sposób żeby je zachęcić (tuba do żołądka byłaby mega pracochłonna plus mógłby być kłopot ze zgoda, bo są inne sposoby). Zeby jadły tyle kalorii to zwykle robi się z żarcia emulsje wodna i podaje to zamiast wody, tak że jedzenie dostarcza wody i kalorii. Z oczywistych względów ciężko by tak było zrobić dietę wyłącznie na smalcu.
Co do Anthony Chaffe, dobrze napisałaś nazwisko? Jest 8 publikacji na PubMed pod tym nazwiskiem i imieniem/inicjałem, najnowsza z 1994 roku i zadna z publikacji nie dotyczy diety.