Co mnie wkurza w jeździectwie?

galopada_   małoPolskie ;)
14 lutego 2025 19:50
Myślę o kim wy mówicie, przecież laska nie ma żadnych postów. A zapomniałam, że mnie zablokowała parę miesięcy temu za konstruktywną krytykę pod filmem na którym koń też był kulawy 😂 (już pomijając aspekt wagi 🙄😉
Facella   Dawna re-volto wróć!
14 lutego 2025 21:52
LSW, Ozempic to nic innego jak semaglutyd...
Facella, ostatnia moja wypowiedz w tym temacie, bo normalnie sie tym charytatywnie nie zajmuje. Te produkty różnią sie penem jaki jest dolaczony, a przede wszystkim w wielu krajach też cena i statusem refundacji. Wegovy jest generalnie nierefundowany. Co do ozempicu, cukrzycy maja szanse na refundacje (bywaja restrykcje) ale jesli chodzi o odchudzanie to większość ubezpieczycieli (na całym swiecie w tym NFZ) nie refunduje leków poza zarejestrowanym wskazaniem, wiec tu juz trzeba sobie zapłacić. Ponieważ ozempic jest tanszy (nawet przy odplatnosci 100%) od wegovy, to rzeczywiście lepiej jest skołować od lekarza receptę na ozempic niż na wegovy, bo różnica w cenie jest duza. Czysta oszczednosc. Jak ktoś bardzo nie chce stosowac "niezgodnie z przeznaczeniem" to są do wyboru jeszczcze conajmniej dwa inne podobne leki, wspomniane tu mounjaro I saxenda. Ja tam lubię oszczednosci tam gdzie sa sensowne. Jak mi farmaceuta proponuje tanszy zamiennik to biore a moje klacze w ciąży dostają progesteron dla świń bo jest tanszy niz dla koni.
karolina_, przecież Saxenda jest lekiem z Semaglutydem sprzedawanym w tej samej cenie, co Ozempic, zatem gdzie tu problem dla cukrzyków?
Zainteresował mnie mocno temat tych leków (pod kątem zastosowania u osoby 55+ z nadciśnieniem i oporną nadwagą). Czy ktoś, kto stosował mógłby się odezwać na priv? Albo ma jakieś doświadczenie wśród bliskich 🙂
_Gaga, nie rozumiem pytania, nie o cukrzykach pisalam wyzej a o odchudzaniu, to inne sytuacje jesli chodzi o odplatnosc/refundacje/cene przy odplatnosci 100%. Plus saxenda to liraglutyd.

Anyway, koniec offtopu z mojej strony.
moje klacze w ciąży dostają progesteron dla świń bo jest tanszy niz dla koni.
skoro już zeszliśmy na substancję czynne, to raczej altronogest 😉
a skoro już tu zajrzałem, to też ponarzekam
... to nie jest kwestia podobania. raczje kwestia, że pewnych rzeczy po prostu nie wypada- z szacunku do otoczenia. I tyle.

Ja rozumiem, że przegląd na zawodach skokowych to nie to co WKKW, i że często trzeba pokazać kilka koni, no i to przecież tylko krótka przebieżka z koniem i "nikomu nic do tego jak wyglądam"
Ale ...
nie chodzi o elegancję i dress code, tylko o podstawową schludność i właśnie szacunek do otoczenia
ogurek, tak, altrenogest - dostają altresyn dla świń, wychodzi sporo taniej niż preparaty dla koni, co nie znaczy że tanio. Dalej kolo 2500 zl za ciaze (3.5 butelki litrowej) przy podawaniu do dwóch tygodni przed terminem. Na szczęście u mnie tylko jedna jest pod tym względem problemowa, chyba że się trafi zapalenie łożyska to też altresyn wchodzi.


. Nie do końca pomaga jakieś dziwne hejtowanie leków pomagających ogarnąć otyłość, jak np. ozempicu. Nad którym osobiście myślę, tylko koszt mnie trochę dobija 😅

keirashara, ja będę to gówno i ideę takiego "leczenia otyłości" hejtować do końca świata i jeden dzień dłużej.
Ozempic to eugenika wysokich lotów.
Po pierwsze śrdnio (arytmetycznie) przy ozmepiku (czyli realnie wiele osób osiąga wyższe wskaźniki) 40% utraconych kilogramów pochodzi z utraty masy mięśniowej!!!
Jak ktoś choć troszeczkę kuma w odchodzanie i bilogię to wie, że aby schudnąć, mieć chormony jak trzeba i aby nie mieć efektu jojo trzeba BUDOWAĆ MIEŚNIE, a nie je tracić.
To dlatego na wiele osób, które borykają się z nadwagą "idea" diet z ograniczemiem kalorii po prostu nie działa. Będą jadły "mirabelki i szczaw" i nadal będa tyły.
Z tego samego powowdu te osby włączając ćwiczenia fizyczne, tylko sobie rozpiedzielają metabolizm dalej bo mają tam więcej kardio niż budowy mięśnia.

Długofalowe działanie ozmepicku (związane z niszczeniem masy mięśniowej) to kastracja i wszystko pochodne związane z rozwaleniem sobie hormonów.

Ozempic to nie jest lek! on niczego nie leczy, bo otyłość to nie jest chorobą. To inne choroby (min. choroby mitochondriów) prowadzą do otyłości. a nie odwrotnie.

kotbury, - czasami utrata wagi "za wszelką cenę" pomaga przebić głupie koło "choroba pretenduje do otyłości, nadwaga zaostrza objawy" 😉

Jestem w takim właśnie miejscu, masy mięśniowej mi nie brakuje, za to wyniki coraz gorsze, wszystkie wysiłki prowadzą do nikąd. U mnie właśnie deficyt nie działa - co najwyżej zaczną mi wypadać znowu włosy z niedożywienia 🤦
Także pewnie, część ludzi zrobi sobie kurację dla ładniejszych fotek z wakacji, a dla części jest to jakaś opcja na przebicie tego zapętlonego ciągu i budowanie zdrowych nawyków w punkcie, w którym mają sens.
Każdy lek ma skutki uboczne, to nie są cukierki. Jednak otyłość i choroby/patologie organizmu też mają negatywne skutki.

Generalnie to mój organizm nie działa od dziecka - ale wiadomo, dzieci nie chorują, tylko udają 🙂 wtedy można było coś zrobić, a stan dzisiejszy jest taki, że mogę ogarniać/łagodzić objawy, tyle.
Łatwo się hejtuje kogoś za korzystanie z farmakologii z punktu, gdzie samemu się takiej nie potrzebuje. Dlatego osobiście rozumiem i nie będę nigdy hejtować, nawet jak sama się nie zdecyduje i jakimś cudem ogarnę bez niej.
keirashara,
1. Badanie genów metylacji - pełen pakiet
2. Wizyta u genetyka (polecam klinikę nutrigenomika) - i dobrana dedykowana suplementacja - co metylowane, a co nie.

... jeśli bierzesz to bezwględnie odatwiamy: leki na nadciśnienie, metforminę, tabletki(plasterki) antykoncepcyjne (to jest gówno, cenę za które płaci się po latach- kalectwem i udarami i zawałami).
I jeszcze hint dla wielu: Hashimoto/problemy z tarczycą sa objawami nie działającej metylacji - nie na odwrót.

Facella   Dawna re-volto wróć!
15 lutego 2025 20:48
kotbury, wybacz ale mówienie komukolwiek "odstaw leki na nadciśnienie", nie będąc lekarzem, a nawet będąc lekarzem, ale nie znając historii choroby, bez przeprowadzenia wywiadu i bez wyników badań... Jest skrajnie nieodpowiedzialne i zwyczajnie głupie.
Facella, przecież a)takich leków się nie odstawia z dnia na dzień. b) jest punkt 1 i 2- konsultacja z genetykiem.

Te wymienione są najczętszymi przyczynami otyłości chorobliwej i chorób "z autoagresji" (ojć zapomniałam dodać ipp) a nie takiej "bo za dużo jem".
To nie forum medyczne więc kończymy offtop.



Ja ostatnio czekałam w aucie na dzieci ze szkoły i na 10 pierwszych wychodzących dzieci 5 było tłustych jak prosiaki.

Imho najbardziej normalizuje się otyłość dzieci- i ją promuje, bo się promuje ciągłe wpieprzanie a dzieciom przecież nie można mówić "niemiłych rzeczy" bo to hejt i trauma.
Do szkół wszedł absurdalny śmierdzący "sajentyzmem" program "5 porcji warzyw i owoców". Kto normalny karmi swojego dzieciora 5 razy dziennie! I to jeszcze fruktozą! To jest przepis na cukrzycę, przedwczesne dojrzewanie i cycki u chłopaków!
Ta poparana sekta promuje ideę przekąsek i rozdaje krojone marchewki i jabłka... w plastykowych torebkach- syf dokumentny. Ale maDki klaszczą bo "zdrowe owoce i warzywa"🙂
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
15 lutego 2025 22:04
kotbury, a to nie jest tak że dzieci grubieją bo jest więcej atrakcji siedzących (ja stara dupa jestem i internet dopiero miałam w domu jak miałam 12 lat, więc trzeba było szukać innych aktywności żeby się nie nudzić) + mamy bardziej syfiaste jedzenie? Pamiętam baaaardzo dawno temu było w Teleexpressie jak to brytyjskim dzieciom zrobili bana w szkołach na syfiaste jedzenie, właśnie dlatego że otyłość wśród dzieci była ogromna. I w sumie było co zabierać, jak przytoczyłam tej temat mężowi to mi opowiadał jak to w szkole jadło się pizzę, bułę z parówką itd. i jak się skończyło eldorado. Ogólnie żywienie się zdrowo w UK jest drogie, i oglądając z nudów angielską supernianie (XD) zauważyłam ile dzieci dostaje mega przetworzone żarcie, gdzie na talerzu chyba najmniej przetworzone były frytki

Myślę że tylko te dwa powody są wystarczające żeby dzieciaki tyły.

Swoją drogą tymi owocami przypomniałaś mi akcje jak w szkole każde dziecko dostawało przydział mleka w kartonikach, i strasznie ale to strasznie nie ogarniałam "o co chodzi". Kiedyś myślałam że to tylko u mnie w szkole tak było bo może jakiś Stacha żony brat rodzony wygrał jakiś przetarg, ale okazało się że to jakaś unijna akcja czegoś tam xD najgorzej jak ktoś miał nietolerancję laktozy, bo przecież "ustawa tego nie przewidziała"
donkeyboy, ruch jak najbardziej ale:
1. mamy już całe pokolenia wychowane na mleku modyfikowanym ( z fix ideą, że pół roku na cycku to wystarczy)- a tam są oleje roślinne w składzie no i samo melko w proszku to przecież produkowane jest przy pomocy ekstruzji
2. Mamay każdy wyrób cukierniczy, każdą czekladkę i inne z olejami roślinnymi w składzie i z fruktozą
3. Mamy płatki śniadaniowe nie jako niedostępny rarytas tylko codzienność
4. Mamy piramidę żywniea, która twierdzi, że podstawą żywienia człowieka są uwaga- zboża!... i nikomu nie klika, że jak się tuczy zwierzęta, to się je karmi zbożem🙂

I potem debilizmy, że owsianka to jest zdrowe śniadanie.
Wykłady o zdrowm żarciu są dla dzieci tak zrozumiałe jakby im kazano koran czytać🙂 I usiane debilizmami.
Klasa syna miała w ramach zajęć szkolnych spotkanie z panią dietetyk. Pani się pyta o to jakie dzieci znają diety. Syn mówi- mama jest na carnivore, ja na animal based... a pani oczy jak 5pln bo ona nie słyszała, o takich dietach. Ot i esencja wiedzy przyszła edukować🙂

To nie jest jedynie problem przetwożonego zarcia bo zwykły kebab w bułce jest zdrowszy realnie i mniej idzie w tłuszcz na brzuchu niż własnie choćby debilna owsianka z jogurtem naturalnym, suszonymi owocami i pokrojonym banenem.
hmm ... na dietach sie nie znam ale owsianka to jest to co mogłabym jeść 3 razy dziennie,jadłam jako dziecko i teraz jako stara baba, talerz owsianki z rana i mogę szarpać sie cały dzień z końskimi nogami nie wrzucając nic po drodze ,,na ruszta,, , jestem i byłam zawsze chuda, jako dziecko wręcz jak wieszak, więc jakoś tak ,,nie po drodze,, mi z twoja teorią że tuczy, z tym ze owsianka to jest mleko i płatki owsiane bez tych ,,dodatków,,
kotbury, - ej, ale akurat piramidę żywienia ze zbożami w podstawie to już chyba powszechnie obalono jakiś czas temu i zamieniono na talerz 😅 tak samo coraz częściej mówi się o micie "zdrowego" żywienia, czy tym, że nie dla każdego 5 posiłków co 2-3h będzie optymalne.

Co do aktualności wiedzy w szkole - no cóż, a kiedy ona była aktualna w szkołach w Polsce? 😂 bo za moich czasów też się oglądało kasety sprzed 20 lat z bzdurami czy brało słabych specjalistów na pogadanki.

Co do mojego przypadku - akurat antykoncepcja to zbawienie i pomaga mi funkcjonować, pomogła też schudnąć 🙂 nie wyobrażam sobie z niej zejść i wrócić do życia przed nią, bo jego komfort był słaby. Już nie mówiąc o tym, że nie wyobrażam sobie nie być na anty w jakiejś formie, bo kompletnie nie dopuszczam opcji bycia w ciąży. Prezerwatywa to dla mnie za mało, nie ufam im do końca i nie przepadam za odczuciami fizycznymi. Każda inna forma tak czy inaczej obciąża organizm kobiety. Taki lajf. Jak mnie trafi zawał za 20 lat - trudno, miałam 20 lat spoko życia. Ciąża też potrafi dowalić, wcale nie słabiej.
Metformina chyba faktycznie strzał w kolano, ale też chcę zobaczyć wyniki za miesiąc.

Generalnie to nie chodziło mi też o mnie, a o koncept, że jak człowiek już idzie do lekarza i ogarniać problem, to nie powinno się mu cisnąć. Samo to zazwyczaj nie jest wcale takie proste, pójście po pomoc to już coś. Dlaczego branie jednych leków jest społecznie spoko, a innych nie? Różne problemy, różne leki. Czy branie na cukrzyce jest spoko, a na otyłość nie? Czemu wartościujemy jakieś stany patologiczne, kto jest bardziej potrzebujący. Realnie nasze problemy zawsze będą ważniejsze dla nas samych, niż problemy obcej osoby i tyle.
Przez hejt na anty zwlekałam z decyzją o nich i żałuję, mogłam się nie męczyć już kilka lat wcześniej.
Przy otyłości jest albo "jesteś piękna jaka jesteś", albo heheszki na operacje bariatryczne i złośliwość przy lekach. No na pewno to pomaga 🙄
blucha, ale twój urban legend nie zmienia faktu, że to jest sam cukier.
I nie ma znacznia, że jest "niski indeks glikemiczny". dobowo to jest cukier. Skrobia.
U koni srają wszyscy ogniem, że "za dużo skrobii"... a u ludzi do oporu.
Fajnie, że masz wysoką elastyczność metaboliczną i taki sposób bycia/życia ci nie szkodzi.
Innym szkodzi.
Chociaż akurat zdrowotnie to nie tylko "tycie od" jest wyznacznikiem- bo wilele osób z cukrzycą albo insulinoopornością jest chudych jak szczur🙂

W epidemi otyłości cukier jest tylko elemntem.
Wiesz jak się wywołuje insulinooporność u szczurów laboratoryjnych do badań? Podaje im się oleje rośłinne, w tym sojowy.

... a u dzieci dodtkowow kwas fitynowy ze zbóż jest przyczyną debilizmu🙂 (skrajne przypadki), a na co dzień po prostu niższego IQ.
to moje IQ po takiej ilosci owsa leży i kwiczy 🤣 U koni srają wszyscy ogniem, że "za dużo skrobii" - nasz koń jak chodził w sporcie to owies mu nie szkodził , przeszedł na emeryture szkodzi, jaki wniosek ? po talerzu owsianki daj dziecku piłke i wygoń na boisko a nie sadzaj przed kompem czy tv . bo generalnie to ŻYCIE też szkodzi a w niektórych rejonach powietrze wręcz morduje 🙂
i chyba chodzi w tych dietach o to zeby dostosować żywienie do poziomu zapotrzebowania organizmu a nie skreślać wszystko co napisano ze szkodzi

blucha, - zgadam się. Plus Ty po prostu nie masz siedzącego trybu pracy, więc też wiadomo więcej możesz sobie pozwolić jeśli chodzi o żywienie 😉
Generalnie siedzenie 8-10h na dupie po prostu nie jest optymalne dla ludzi w większości przypadków.
Ja to miałam ostatnio rozkminę w pracy w związku z dziwnymi zaleceniami dietetycznymi i tym że nagle naszła moda na proteinowe wszystko. Dosłownie wszystko bo już nawet wypiekane słodkie przekąski nam przyszły ,,wysokobiałkowe" gdzie do budyniu dodali serwatkę. I tak mnie to z kolegą naszło, jak to u zwierzaków domowych mówi się ciągle w kontekście diety, żeby nie przebiałkować, że to nie zdrowo, a u ludzi obecnie wpycha się to białko wszędzie. Jeszcze, żeby to były typowo produkty dla osób aktywnych. Ale to już jest w produktach dedykowanych jako posiłek lub przekąska dla dzieci do szkoły. To jest dla mnie idealny przykład mody żywieniowej bez refleksji i niestety widzę jak ludzie się na to łapią.
kotbury, są różne laboratoryjne modele insulinooporności (mowimy o dietowych modelach, nie genetycznych typu leptin knockout). Niektóre większość kalorii dostarczają w tłuszczach zwierzęcych (łój, smalec), niektóre na roślinnych, a niektóre w węglowodanach. I w zależności od dokładnej diety trochę inne rzeczy się dzieją. Natomiast tak czy inaczej, każdy taki model opiera się na dużej nadpodaży kalorii. Moje wrażenie słuchając osób prowadzących badania na ten temat było takie, że skąd by nie pochodziła nadpodaż kalorii to będzie miała kiepskie efekty. Moze trochę inne jak się będziemy obżerać olejem palmowym niż boczkiem i golonka, ale nadmiar żadnego nie wyjdzie na zdrowie. Ale przestałam mieć regularne updaty w temacie już 15 lat temu, od tego czasu na pewno rozumienie otyłości poszło do przodu.
kotbury, owsianka nie, oleje nie, zielenina nie... powinniśmy jeść samo mięso? Avy było o zdrowo i dietetycznie?
A ja mam taką teorię że w prapra czasach ludzie dzielili się na plemiona polujące, w których diecie było białko zwierzęce i na takie gdzie ilość tegoż była znikoma.
Stąd jednym służy to a innym tamto i nie ma co generalizować
😜
_Gaga, wszelkie współczesne wiarygodne prace naukowe jasno mówią, że czerwone mięso zdrowe niestety nie jest, w żadnej postaci ani ilości. Ale niech każdy wierzy w co tam sobie chce 🙂
Znam współczesne teorie żywieniowe (pobieżnie dość), ciekawa jestem tylko co wg kotbury powinno się jeść aby było zdrowo.
Dodam, że jadam owsiankę gdy mam chęć 😉 a mój koń je owies.
Tu nie tyle chodzi o teorie żywieniowe, co związek z rakiem jelita grubego i wpływem żelaza hemowego na organizm.
lhp, dokładnie
lhp, co to jest żelazo hemowe?
Zaciekawił mnie temat, słabo przyswajam żelazo z diety, mam zalecenie jest mięsa bogate w żelazo 😎
Dobra już wiem - ja mam jeść czerwone mięso, podroby bogate w żelazo a żelazem z roślin to sobie mogę tego… 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się