Co mnie wkurza w jeździectwie?
donkeyboy Zawsze się zastanawiam, czy te ceny z tyłka, to nie są przypadkiem sidła "łowcy jeleni", czyli tych, którzy chcą sprzedać przeciętnego konika amatorom za gruby hajs. Albo to zabezpieczenie przed negocjacjami, typu: biorę za połowę ceny i jutro zabieram rumaka.
rudziczek, często tak. Usłyszałam kiedyś takie zdanie: „żadne konie się nie sprzedają tak dobrze, jak te je*nięte” i kurde, coś w tym jest. Porządnego konia za dobre pieniądze jest ciężej sprzedać, niż konia który nie jest warty nawet połowy swojej ceny. Nie wiem o co chodzi, ale im bardziej jest coś z koniem nie tak, tym szybciej znajduje swoich kupców.
Nevermind Ja słyszałam: "Koń jest dokładnie tyle wart, ile ktoś chce za niego zapłacić. Ani mniej, ani więcej."
Handel końmi jest jak speed dating albo randka z tindera- trzeba podjąć szybką decyzję na podstawie skrawka trudnych do zweryfikowania informacji. To czy wszystkie obietnice się spełnią wyjdzie w praniu😉 Dotyczy to obu stron, bo obie strony mogą zostać oszukane i być na transakcji stratne.
Nevermind, jak to o co chodzi, chodzi o okazję 😀 podam przykład zupełnie niekonski - mało chętnych będziesz miała na 15 letniego passata 1.9tdi ze szczerym przebiegiem 300 tys. Ale na passata w tej samej cenie z przebiegiem "magicznym" 180 tys. km w tym samym wieku w atrakcyjnej cenie już tak 😀
Tak samo jest z końmi, przy czym dużo ciężej mieć jakiekolwiek statystyki za ile się dany typ konia sprzedaje bo nikt takich statystyk nie prowadzi. Ja siedzę na ogłoszeniach i w PL i zagranicą przynajmniej raz w tygodniu "szukając" dwóch typów konia. Widzę jak ogłoszenia znikają a które nie. I tylko na tej podstawie idzie wykumać czy koń się sprzedał, a przecież właściciel mógł po prostu zdjąć ogłoszenie. I też nigdy nie wiadomo ile ktoś finalnie dał, nawet jak się sprzedał 🙂
A teraz jak się weźmie pod uwagę że ktoś może nie ma hobby oglądania portali z ogłoszeniami cyklicznie to skąd ma wiedzieć za ile konia szukać i za ile ma się sprzedać. Szczerze to ja też nie znam rynku poza tymi "dwoma typami konia" które wymieniłam 😀
rudziczek, często tak. Usłyszałam kiedyś takie zdanie: „żadne konie się nie sprzedają tak dobrze, jak te je*nięte” i kurde, coś w tym jest. Porządnego konia za dobre pieniądze jest ciężej sprzedać, niż konia który nie jest warty nawet połowy swojej ceny. Nie wiem o co chodzi, ale im bardziej jest coś z koniem nie tak, tym szybciej znajduje swoich kupców.
Nevermind, dam na swoim przykładzie…
Kilka lat temu szukałam swojego pierwszego rumaka ‚, przetestowałam ich z 10¿ lecz zakupiłam tego najbardziej walniętego a to dlatego że te „ułożone” były dla mnie nudne i wmawiałam sobie że te co są grzeczne to są zapewne chore a przecież koń musi być krejzi bo tak to nie jest sportowy… + trenerzy często nie pomagają przy pierwszym zakupie. Lecz często robią na odwrót🙂 Wiecie im bardziej walnięty koń tym więcej treningów dla niego co oznacza więcej kasy
A nie uważacie, że to nadal jest kwestia ceny & "chytrości polskiej"? W sumie nie tylko polskiej. Że jak się kupującemu wydaje, że właśnie "łapie okazję", to kupi?
No i pytanie co to znaczy "walnięty koń", bo ja się założę, że duża część tych wszystkich "walniętych koni" to legendy ich właścicieli. No, ale pewnie szybciej się sprzeda koń "z legendą", taki Seabisquit, nikt go nie chciał - ona pokochała i takie tam....
Koń z dobrym TUV . Grzeczny, nie bryka, niepłochliwy, do pchania. Jazda to relax dla wydyganego amatora. Co usłyszałam, że to niemożliwe żeby niespełna 4 latek taki był.
Odniosłam wrażenie, że kupujący miał na myśli, że naćpałam swojego konia.
Druga sytuacja. Również 3,5 latek. Szukali do uj. kobyła grzeczna, do pchania. Pani najpierw oglądnęła na padoku bo była przejazdem, a nie mieszkała daleko. Na zawodach spotkaliśmy tatę owej Pani. Kupili szurnietego, caplującego skoczka z niemiec do uj.
No to chyba raczej pierwszy przypadek stąd że naprawdę ludzie wystawiają nieziemskie barachlo często gęsto i podjetzlowosc bierze się z doświadczenia, a drugi stąd że niemiecki i pewnie papier znany, w razie w łatwo opchnąć.
Tu chyba niekoniecznie, jest kwestia tego że szurnięty ogólnie to się sprzeda, tylko że są pewne 'trendy' co schodzą szybciej - kary malowany, znany ojciec/dziadek/pradziadek, niemiecki to na pewno lepszy niż polski itp różne inne farmazony bądź nie.
anetakajper, w życiu bym nie kupiła konia "do pchania" z myślą o ujeżdżeniu. Nawet do rekreacyjnego człapania po lesie bym się dwa razy zastanowiła. Dla Ciebie relaks, dla mnie męka.
A naćpane przed wizytą kupca konie to wcale nic rzadko spotykanego. I czterolatek bez życia też by wzbudził moje podejrzenia o przymulenie lekami.
anetakajper, - ja z rezygnowałam z 4 latka, który był za spokojny, bo miałam obawy, że 1) może mieć wrzodziska i być tak spokojny z pogrążenia w bólu, 2) iskry bożej miał mniej niż mój 20 letni ślązak i jakby się nie rozbujał to zdechłabym na czworoboku. Naćpanie wykluczałam akurat, choć nie znając stajni też bym brała pod uwagę. Koń nie był w cenie, która wybaczałaby koszty gastro i leczenia ani takiej, gdzie przyjęłabym, że zaryzykuje, podjeżdżę i sprzedam. Nieruchliwy 4 latek to jeszcze idzie wytłumaczyć, bo może równowaga, może mało ujeżdżony, ale już 5/6 latek z takim samym zapałem do życia to jedynie w emeryckie tereny, sprzedać byłoby ciężko i z dużą szansą byłabym kilkanaście tys w plecy.
Koń do ujeżdżenia może nie musi iść jak dzik w żołędzie, ale troszkę impulsu z natury zdecydowanie pomaga jak trzeba pojechać figury czy dobrze zaprezentować na czworoboku.
faith, - o to też.
U mnie konie przebywają na padoku w lecie 14-16 godzin na ponad 2 ha. a w zimie po ok. 12 na 0,7 ha. Wystarczy wsadzić takiego konia do boksu i po problemie.
Do pchania nie znaczy że masz zaraz zadyszkę. Ja nie cierpię koni do trzymania. Moje są do pchania ale bez przesady. choć w lecie brakowało mojej 4 latce tego co ma teraz w zimie.
anetakajper, No i widzisz, ja też bym nie kupiła konia do pchania. Dizelków nie cierpię, nie wiem jak ludzie jeżdża. Moja kobyła przebywa w lecie również naście godzin na dworze i ostatnie co można o niej powiedzieć to to, że jest do pchania. Oglądalam ją jako 5 latkę i też musiałam trzymać całą jazdę żeby nie odlecieć. A była oglądana u hodowcy.
anetakajper, - a dasz gwarancję, że będzie "po problemie" czy jednak zwrot takiego konia będzie wątpliwy jak się okaże, że jednak nie? 😉 Jak masz takie uwagi od kupujących, to może warto tego konia przed dniem pokazywania wsadzić do boksu właśnie?
Mój też jest raczej do pojechania niż do przytrzymania (choć jak jest śnieg to różnie bywa xD), ale reaguje na pomoce i nawet przy zajazdce nie potrzebowałam trzymać bata na wędkę żeby zagalopować.
Nie wyobrażam sobie nawet N-ki na koniu, który choć trochę sam z siebie nie idzie. Musi być odrobinę życia w takim zwierzaczku, nie mam ochoty na zakwasy od pięty po cycki, bo trzeba było przenieść konia przez czworobok. Mogę jechać do przodu, ale nie kręci mnie wizja orki na ugorze 😉
A ja się wyłamie i powiem że nie mam nic przeciwko jeśli koń nie jest spiety jak plandeka na żuku tylko ma łeb na karku i nie traci połączeń mózgowych bo literka wygląda krzywo. Tylko na jeździe testowej musi mi ten poziom "pchania" pasować - też się czasem spotykam z tym że ktoś deklaruje że koń jest do pchania ale pod moim tyłkiem już jest bardziej "hej do przodu".
Domena była taką nie do pchania, a bardziej do uspakajania . Jak się sciurwiła po 2 lotnych to wracałam do uspokojenia jej przez jakiś czas. Ustępowanie też potrafiła czasami odlecieć. No i zrobić na niej lotną w wieku 5 lat 😂 Potrafiła z 2 fuli zrobic jedną , a na skokach to ona była naprawdę fajna.
To ja jednak wolę swoje kochane koniki do pchania 🙂
donkeyboy, - taki też mi nie przeszkadza, halo, ja mam od nastu lat kluskę śląską, to nie jest koń temperamentny i idący jak wściekły 😅 Natomiast na prawdę trafiłam na 4 latka, przy którym mój to faktycznie nadpobudliwy XD Znaczy mój taki jest, że jak pojedziesz to pójdzie, a tamto jechałam i no niezbyt, niezbyt, jakby właśnie zćpiony był albo miał 34 lata nie 4 i tylko czekał aż umarnie. Rozumiem, że taki koń może odrzucać, szczególnie jak ktoś chce ten czworobok pojechać, a w przyszłości jakieś figury pokręcić, bo weź jedź ciąg na koniu, gdzie każdy krok w przód wymaga wsparcia.
anetakajper, ale niekoniecznie koniowi "do przodu" palą się styki od razu. Fakt że takich koni mało ale już bez przesady żeby był tylko wybór "do pchania" albo "wybucham po każdym trudniejszym elemencie".
Dla mnie też koń musi iść sam bo to kosmos użerać się z utrzymaniem rytmu i tempa kiedy ma się co chwilę element do wykonania. Przy czym kiedyś mi się wydawało, że każdego konia da się ustawić na w miarę energiczne chodzenie. Dziś, po 3 latach z takim koniem co na jeździe próbnej był właśnie do pchania, wiem, że owszem możesz dać dobre jedzenie by był bardziej energiczny i ustawić na pomocach żeby sam tempa nie zmienial ale tej
naturalnej dążności do ruchu naprzód nie wyrobisz. I ten kon zawsze będzie miał tendencje w trudniejszych momentach do zwalniania i zawsze tego trzeba będzie pilnować.
Pamiętaj tez, że ty masz długie nogi i zupełnie inne przełożenie łydki na te twoje smoki. Jeśli dla ciebie taki koń jest 'do pchania " to dla drobnej osoby lub z krótka nogą może być zupełnie nie do ujechania.
Nie wiem jak zrobione są twoje konie teraz. Jezdzilam na twoim gniadym i zaskoczyła mnie bardzo reakcja na pomoce - reagował na łydkę chetnie i natychmiast. Natomiast nie był zbyt wyrywny - stawiam, że dla większości to byłby taki akuratny koń.
Ja trochę mam wrażenie, że wszyscy sprzedający uważają swoje konie za 'naj' 😉
I na pewno dla nich takie są!
No ale gusta są różne, jeden lubi trzymać, drugi woli nie,jeden lubi duże smoki, drugi drobniuszki - prawo nie zakazuje 😉
Zawsze marzyłam o karej klaczy z białymi nogami i łysinką Znalazłam taką na olx. Córka pojechała oglądnąć, zrobić tuv i ewentualnie zakupić. Ja nie mogłam bo w tym czasie zalatwiałam pogrzeb mojej Mamy😒 Wlaściciel podejrzliwie zapytał :
- dla kogo ten koń?
- dla mojej mamusi
-a ile mamusia ma lat?
-jest emerytką...
- o, kur*a, to nie jest koń dla tej pani!!
Poniekąd miał rację. Już 3 razy pierdolnęłam z niej. A gość po sprzedaży dzwonił do córki i jeszcze sprawdzał, czy nie ma nekrologu w gazecie o śmiertelnym wypadku z koniem.Karym z białymi skarpetami i łysinką😉
74302034_2399325296993767_1121698964970668032_n.jpg
Czy konie które są do pchania mogą skakać na dość wysokim poziomie ? czy ciężko z takimi końmi ? Chodzi mi 140 +
Ja też sobie kupiłam konia nie dla siebie🙂 ... I dopiero teraz jeździecko do niego dorosłam.
Finalnie nie żałuję. Widocznie miałam być tu gdzie jestem.
Co mnie wkurza? Ludzie w jeździectwie.
Jestem po Cavaliadzie.
Żadna, ale to żadna poprzednia cavaliada nie zżarła ze mnie tyle energii co ta.
O przepraszam, raz w Krakowie mi klienci podarli bluzkę, bo mnie ciągneli za rękaw w swoją strone, jak rozmoawiałm z kimś innym!
Leżę w domu... bo nie moge chodzić, paraliż połowy ciała. Stres był taki, że mi wróciła fibrymalgia (po dwóch latach!) i nie mam już leków i nie mam teraz jak sobie załatwić ich.
Z takich "top anty fans" była babka, która ubrała na głowę kask (nie z tych tańszych), nachyliła się do swojego na oko 5cio letniego syna i kazała się nakurwiać pieściami po głowie. Po czym na moje prośby, żeby tak nie robiła odwróciła się dupą i dalej to robiła. Pierwszy raz w swojej "karierze" musiałam wyprosić kogoś ze stoiska.
Rodziców, którzy chcą kupić dziecku kamizelkę, tylko po to żeby jakaś była i nie ważne jaka i czy pasuje nie zliczę. Dziewczynek które "muszą" kupić bacik i tłumaczenie, że 130 cm to może za długi przy wzrości jakieś 140 - nic nie daje- bo pani trener kaząła długi- nie zliczę.
Ludzi, którzy chca kupić za duży kask- żeby na dłużej pasował, nie zliczę.
Ludzi dającym swoim dzieciom kaski za 4 tysie do ręki,żeby się nim "pobawiły", żeby matka mogła w tym czasie zrobić zakupy też było trochę. Tłumaczenie, że prosimy nie kończyło się rozmowami nieprzyjemnymi.
Ludzi włążących z piwem i lodami na stoisko- mniej ale jednak.
Ludzi włażących na stoisko pełne ludzi, że palca nie idize wcisnąć, zamiast poczekać aż ktoś wyjdzie- masa.
I bonus na koniec- gangi nastolatek, kradnące w zorgnziowany sposób.
Wchodza dwie, jedna cos kupuje (czyli zajmuje jedną z nas przy kasie), druga nadal ogląda, z 4 kolejne kradną to co jest poza zasięgiem wzroku. Po prostu biorą w rękę i wychodzą! Ba minutę wcześniej z nimi się rozmawia, tłumaczy co i jak, bo przychodzą i pytają- jak normalny klient.
Musiałam się wyżalić🙁
anetakajper, nie kupiłabym do pchania konia. Mają mieć "go", inaczej to jest udręka żeby potem skrócić bo nie ma z czego.
Natomiast kupowanie konia oczami na wyrost to jest częsty przypadek. Jako hodowca nie mam z tym problemu tam, gdzie wiem że koń pójdzie najwyżej w trening, lub będzie się przesiadał trener. "Wolnym elektronom" bez doswiadczonej pomocy raczej odradzam grzecznie zakup. Boję się, że koń wróci na rękojmi na maksa zepsuty i będę się bujać z odrabianiem, plus pójdzie w świat opinia jakie to pojeby hodujemy.
anetakajper mogą, podstawowy koń mojego szefa jest do pchania i skacze 145 cm z możliwościami na więcej. Tylko myk jest taki, że on do pchania jest po płaskim tylko, na skokach idzie sam, zwłaszcza na zawodach. Plus jest sprytny i sprawdza, kto na nim siedzi, ja nie umiem jeździć na takich czołgach, więc dla mnie to zawsze jest katorga na nim.😅
kotbury, a ja powiem jak to wyglądało od strony klienta, który chce wydać kasę. Byłam na Cavaliadzie w Sopocie w sobotę. Może nie jest to najszczęśliwsze miejsce na targi (mało miejsca, wąskie gardła) ale w Krakowie czy Poznaniu nigdy się z czymś takim nie spotkałam. Na jednym stoisku wzięłam do rąk bacik Fleck, bo planowałam zakup. Pani wyrwała mi go z rąk, mówiąc, że to Carbon i łatwo ulega uszkodzeniu. Przy czym nie zamierzałam nim napierda*ać po regałach. Ledwo ściągnęłam ze stojaka. Na kolejnym stoisku wszystkie strzemiona poprzyczepiane do stojaka gumkami, tak żeby nie można było ich ściągnąć, a pani stała w wejściu z rozstawionymi ramionami, tak żeby nikt nie dostał się do środka. Nie cierpię, jak traktują mnie jak potencjalnego złodzieja, i mam w dupie, że inni kradną a obsługa sobie z tym nie radzi. Miałam w ch kasy do wydania, finalnie kupiłam tylko smaczki z końskiej cukierenki i zamówiłam pasze.
espana, najprawdopodobniej osobą, która nie" wyjeła ci bata z rąk" ale staneła koło ciebie z rękoma i której podałaś tego bata byłam ja.
W każdym razie miałam taką sytuację. Dwie panie z jednym panem. Piwo/napój w ręce🙂 druga ręka machała batem realnie w stojaku.
Machanie batem przed sobą w stojaku pełnym batów .... no...sprzedawca idzie "pomóc", bo działanie bata, jak leży w ręce i jaką ma elastyczność to jednak się inaczej sprawdza.
Przy konkretnie tym bacie, jedno puknięcie "takim machaniem" w rurkę od stojaka = bat złamany.
Gdy ktoś podchodzi i tak testuje bat to wiadomo, że nie ma w tym zakresie wiedzy i akurat carbon nie jest dla niego batem odpowiednim. I wtedy warto podać coś innego, co odpowiada aktualnemu wyszkoleniu jeźdźca i zapytać o poziom wyszkolenia konia- bo to jest równie istotne przy doborze tego, z czego zrobione jest biczysko. carbony to baty dla osób od C klasy w górę.
Co do strzemion. Jeśli koś chce pomacać bardziej to mu spredawca takie strzemię "odepnie", Strzemiona to jest jedna z częściej kradzionych na tych imprezach rzeczy. My z tego powodu, nawet ich nie zbieramy na cavaliady.
Kradną z jednego stoiska jedne a z drugiego "do pary"...
Strzemiona i inne rzeczy przypina się również, aby nie spadąły, gdy ktoś je źle odłoży. Nikt by potem nie chciał kupić obitego strzemienia. Z tego samego względy na niektórych stoiskach wiszą kartki, że kaski podaje sprzedawca, albo, że wręcz fota w kasku jest płatna🙂
To nie chodzi o traktowanie kogoś jak złodzieja, tylko o to, że wtłumie, na małej powierzchni łatwo ten towar niechcący zniszczyć.
Taki mamy od kilku lat trend w kraju nieststy.
Rozumiem niesmak kupujących, zrozumieć też trzeba sprzedawców.
W innym wątku jest dyskusja o ludziach, którzy przyjeżdżają sobie pojeździć na koniu wystawionym do sprzedaży... a nie zamierzali w ogóle kupować konia. Podobnie jak ci sprzedający, czują się sprzedawcy, jak ktoś wprzychodzi sobie "psiknąć" odżywkę z butelki czy pomachać batem dla funu.
espana, a jaką paszkę wzięłaś?
anetakajper, ja bym w życiu nie kupiła konia do pchania, nie lubię jeździć na koniu z poczuciem, że muszę go do tego zmuszać. Z racji wieku nie lubię też wariatów, ale może być koń idący ale pod kontrolą nadal. A już nie wyobrażam sobie skoków na koniu do pchania, bo jednak potrzeba dążności do przeszkody żeby ją pokonać. Ja w 10 minut z większości koni ujeżdżonych zrobię konia nakumulowanego i idącego do przodu, bo tak mam. Konie pode mną zazwyczaj chętnie idą do przodu
Moja obecna kobyła jest taka jak chcesz: chcesz żeby "biegła" proszę bardzo, chcesz ziumać powolutku też nie ma problemu. Dla mnie ciut za mało pociągania do przeszkody na wyżej, bo do niskich fajnie wciąga, ale muszę to w niej wyrobić po prostu.
Ostatnio jeździec GP mi powiedział, że łatwiej ścigać się na koniu nie atakującym, bo nie tracisz w rozgrywce tyle na przytrzymania, tylko ustawiasz na tempo. Dla mnie to zaskoczenie było w sumie.
Bo jak miałam klacz idącą po sporcie to albo wygrywałam albo byłam po przodach, a wcale nie chciałam, bo jednak jadąc swoją pierwszą Mała Rundę na parkurze trudnym to nie miałam w głowie wygrywania a przeżycie 🤣 ale jednak tam nic nie zależało ode mnie 😝
Perlica, kiedyś usłyszałam coś takiego, że do 130 to nie ważne jaki koń, tylko jak wyszkolony. Coś w tym jest.
kotbury, No niestety, nie zdążyłam machnąć, bo bat został mi wyjęty z rąk, że tak powiem. Nie miałam nic w ręce, nie piję piwa, a woda została na moim fotelu. Strasznie słabe to było. Szanuję sprzęt jak nikt inny, moje 20-letnie siodło wygląda jak nowe, nigdy popręg na nim nie leżał. Jestem dorosłą osobą, mocno 40+, odpowiedzialną za swoje czyny. Nawet nie miałam pomysłu, żeby tym machnąć, ale nie zdążyłam złapać drugą ręką, żeby sprawdzić giętkość. Rozumiem, że jak uderzę w konia, zahaczę o ogrodzenie czy trafię w strzemię to bat również się bezpowrotnie uszkodzi. Dobrze, że mam we Wrocławiu pełen przekrój sklepów jeździeckich, gdzie mogę sobie machać do woli i jeszcze panie mi z uśmiechem pomogą (machanie nie było w moim zamyśle). Targi to nie sklep i trzeba wziąć poprawkę na sytuację tam panującą. Niestety pani (czyli Ty zapewne) nie wysondowała moich potrzeb i nie zaproponowała nic innego, poza zabraniem cennego Carbona. To było strasznie słabe, nie dość że poczułam się jak intruz i złodziej, to jeszcze odczułam wyraźną ulgę sprzedawcy, gdy opuściłam to stoisko. A potrzebuję dwa nowe baty na ten sezon - skokowy i ujeżdżeniowy, bo zaczynam starty na moim młodym koniu dwutorowo i zakupiłam na niego pełen zestaw nowego szpeja do ujeżdżenia i skoków za gruby hajs.
Edit: doczytałam, że bat Carbon jest dla jeźdźców od klasy C 😫
Serio, tego się nie da skomentować. Dobrze, że producent o tym nie wspomina, tylko jakaś laska robiąca segregację na stoisku. Moim poprzednim koniem robiłam elementy klasy C, a był nieszkolonym w tym kierunku skoczkiem. I robiłam je bez bata. A jak wsiadałam na konie wyżej wyszkolone niż klasa C to robiłam te elementy, których zostały nauczone. Serio ten komentarz jest poniżej wszystkich poziomów.
espana, to nie miałyśmy się w takim razie okazji poznać.
Ja miałam babeczkę, która mi banglała batem trzymanym w ręce przed sobą pomiędzy stojakami na stoisku🙂
Co do carbona to dobrze rozumiesz - jak uderzysz z siła w strzemię, w coś twardego to tak, złamie się. Jak go włożysz do bagażnika i coś ciężkiego go na zakręcie uderzy (torba z zakupami)- tak złamie się.
To bat do precyzyjnych (jak igłą ) sygnałów. Waży tyle co nic i jest ultra szybki ale przez to kruchy i nie oddaje żadnego info do ręki. Carbony "nie biorą jeńców".
Jeśli potrzebujesz carbony sobie "przymierzyć" we wrocku to musisz poprosić w sklpei, żeby ci zamówili. Sklepy często ich nie zamawiają właśnie ze względu na to, że trzeba klinta poprowadzić, wytłumaczyć, a i tak się może zdarzyć, że ktoś w sklepie trzepnie i połamie.
Na młodego konia nie polecam carbona.
Polecam albo klasycznego siktoucha, jak ktoś potrzebuje coś szybkiego to connecta, albo deltę ( z czarnym biczyskiem), evo- ze względu na rączkę, która daje kilka możliwości chwytu i trudniej ją zgubić z siodła.
kotbury, niestety nie byłam w stanie już przetestować nic innego, ani pani nic mi nie zaproponowała.
Pisząc młody - mam na myśli 6 lat, czyli w C może startować.
Perlica wzięłam mesze Nuby na testy: Hawaii i Sunny, oraz najlepszy jak do tej pory mesz Rapid z Josery i musli Wald&Wiese.