Jakie pasze dajecie swoim koniom?
karolina_, no właśnie chyba kupię skrzynie ogrodową, jedna osoba ma to u nas tak rozwiązane.
Trzymanie w domu nie wchodzi w grę, nie wstawię palety do piwnicy w bloku bez windy XD brzmi jak zaproszenie szczurów do zeżarcia mi derek.
Zuzu., - droższe rozwiązanie, ale paszarki alfako są odporne na myszy i wchodzi tam sporo 🙂
Ewentualnie wynajem skrytki w czymś typu less mess? Takie magazyny z komórkami na rzeczy. Mam w okolicy i mocno rozważałam zwiezienie tam gratów.
dziewczyn mam mały problemik… Mam chudego wrzodowca aktualnie karmie go mebio build up lecz zauważyłam ze strasznie pogorszył się jego stan w kwestii bólu brzucha🙁 Dopiero teraz doczytałam że z miętą trzeba uważać przy wrzodach. Co w zastępie? Jeżeli macie coś fajnego co mogłabym zamówić na hippovet to byłabym giga wdzięczna lecz mogę też zamówić z innych stron
Jak chudy to brandon xs może.
zuza17 obstawiała bym raczej za duża ilość skrobi, a nie mięte. Jak z hippovetu to zobacz sobie natur solo.
zuza17, Na podtuczenie wrzodowca Le-Reve Saracena będzie fajne, do tego makuch lniany jako meszyk też dobrze się nada.
zuza17, jak co innego niż Hippolyt, to poszłabym w re-leve Saracena.
Zuzu., szare dziwki 💗 boże myślałam że tylko ja walczę z tym badziewiem. Halina z rodziną wprowadziła się na zimę, połowy już się pozbyłam ale chyba zacznę stosować brutalne metody bo szczyt obrzydzenia mną już targa. Szare dziwki ... idealne określenie.
U nas szare dizwki w paszarni robia sobie szczalnię i sralnię w workach z paszą bo stajenny jest "jeste vege, kocham zwierzątka" i zaczął karmić dzikie koty. Kotkę z małymi. Efekt jest taki, że myszy jak chińczyków, a koty (kocięta) zdechły niedawno wszystkie w przeciągu kilku dni (pozdrówmy karmienie dziczyzny mlekiem UHT). Ale debilowi nie przetłumaczysz.
W związku z tym ja rozważam kupienie chamskiego, najsilniejszego ultradżwiękowego odstraszacza i wsadzenie w środke swoich worków.
kotbury, - jestem vege, kocham zwierzęta, ale nie mam o nich pojęcia - mój ulubiony typ człowieka 🤦
U mnie szare dziwki mają raj, bo ludzie zostawiają otwarte worki na ziemi i nawet im się nie chce ruszyć tyłków posprzątać tego, co się wysypało 💀 Kot jest jeden i leniwy, ale w takich warunkach to i 10 polujących by nie starczyło.
Zaleta jest tylko taka, że przy tej otwartej stołówce raczej zostawiają w spokoju pudła, nawet te ikeowe białe.
Jeśli Was to piecieszy mi dziweczki zjadły w tym sezonie 3 derki...jeszcze musiałam wyciągać truchła spod podszewki 🙄 ochyda... nawet w siatkowej mi dziurę wygryzły...
Dodam,że derki niezmiennie wiszą tam dwa lata i nikt sie do tej pory nimi nie interesował 😒
zuza17, na podtuczenie to na pewno nie natur solo ,ani też Releve.
Brandon xs utuczy każdego i jest w Hippovet.
To ja się dziwiłam że w tym roku żadnej myszy na oczy nie widziałam - nawet zdechłej. Jednak jak mi z górnej półki szafy w siodlarni spadła wylinka to jakoś ciężko mi się teraz korzysta siodlarni… ale gość nieźle sobie poradził z myszami to trzeba przyznać. I mam nadzieję że zimuje gdzieś indziej a nie w derkach czy czaprakach
Zuzu., fakt, w bloku bez windy to kiepska akcja.
kotbury, szkoda maluchów. Może też jakaś infekcja je wycięła. Ale ogólnie najedzony kot nadal będzie polował tylko nie bedzie zjadał. Jest jeszcze inna kwestia. Siki kota albo lisa bywały (moze i dalej bywaja, na szczęście juz dawno nie musze tego śledzić) używane do stresowania myszy w ramach eksperymentów naukowych (to nie jest żart). Także paszarnie albo stodoły "oznaczone" przez koty mogą nie być zbyt atrakcyjne dla myszy. Kwestia pilnowania, żeby to był np. rozsypany żwirek z kuwety a nie zasikane derki.
U mnie ani kot ani trutki ani łapki nie dały efektu aż zrobiłam im zaporę z tych lepów obrzydliwa metoda ale polecam kupić na allegro dużą pakę i poukładać dookoła worków
espérer, ja też się w tym roku obkupiłam w lepy i bez sumienia rozkładam je wszędzie. Pierwsza zima kiedy w siodlarni nie czuję smrodu myszy... Uff...
Kotów nie lubię i nie chcę mieć, pomijając fakt, że mieszkam przy bardzo ruchliwej drodze, więc pewnie co chwila musiałabym te koty zdrapywać z asfaltu...
Paszę kupuję na palety, póki co nic mi się do nich nie dobrało.
zuza17 obstawiała bym raczej za duża ilość skrobi, a nie mięte. Jak z hippovetu to zobacz sobie natur solo.
charlieeee, no właśnie wcześniej dostawał totalna bombę skrobi czyli 30% i tak się nie zachowywał… A teraz nie dosyć że pokazuje ból to jest strasznie osowiały🙁
Myszy to też żywe istoty, czują ból, cierpienie. Śmierć na lepie jest okrutna, bolesna, bardzo cierpią. To nie ich wina, ze są głodne i chcą jeść paszę przeznaczoną dla koni. Taka ich natura.Ale karma wraca. zawsze.Mam nadzieję, że ludzie, którzy w ten sposób pozbywają się gryzoni też kiedyś będą cierpieć.Bo są ekologiczne łapki, ale... szybciej założyć lepa. Można zrezygnowac z koni, wtedy myszy nie przyjdą. "Miłośnicy" ... zwierząt? Naprawdę? Czy tylko swoich koni? PS ja też mam myszy i wkurzam się, ale ich nie likwiduję.Jak złapię, to wypuszczam na wolność.Ale ja może głupia jestem i kocham wszystkie zwierzęta.
Rzepka - piona. Ja łapię i wypuszczam. Sprzątam straty, zabezpieczam pasze. One tylko chcą zjeść i znaleźć ciepły kąt. Nie jestem w stanie zrobić krzywdy żadnemu zwierzęciu :-(
Jak kot, albo pies złapie mysz i się nią bawi, to ona też cierpi 😉 nie każdy zwierzak jest humanitarny, life is brutal niestety. Jeśli się da, staram się być humanitarna i jak mysz wlezie gdzieś gdzie mogę wpuścić mojego psa to ją likwiduję w ten sposób (mój pies jest na szczęście bardzo humanitarny i załatwia to jednym gryzem), ale z lepów i innych (niestety nie humanitarnych) łapek nie zrezygnuję.
rzepka, Gillian, z myszami i szczurami jest ten problem, że roznoszą choroby, m.in. grozna dla klaczy hodowlanych leptospiroze. U mnie zdarza się że mlode myszy wpadną do żłobu i nie moga wyjść. Jeśli jestem w stajni przed którymś z kotów to je wyjmuje i wypuszczam, ale żłob jest do szorowania. Z resztą z tego powodu regularnie myjemy zloby.
rzepka, dwa lata temu lecząc ciezką chorobę podjęłam pewne decyzje życiowe, które przywróciły moje myślenie.
Odkryłam, że jestem jako człowiek "drapieznikiem naczelnym"- i nie ma w tym zła. w zabijaniu zwierząt nie ma zła. chyba, że kogoś cieszy akt zdawania cierpienia i uśmiercania.
Ja zabijam by żyć (jedzenie), lub chronić to co moje (jedzenie dla mojego konia).
Nie kocham zwierząt. Kocham dizeci, męża, rodzinę itd. Ale w taki sposób nie kocham mojego konia. Tym bardziej nie kocham w taki sposób myszy.
Ani krowie, którą zabijam, ani myszy nie dzieje się krzywda, miała swoje życie, a tak było jej pisane umrzeć.
Daję jej szanse na pójście dalej. Kazdy kiedyś będzie miał ten moment bo to nieodłoczna część życia. W śmierci nie ma zła. Nawet w powodowaniu śmierci w porzadku świata nie ma zła.
NowaJa, amen. Natura jest brutalna, myszy to szkodniki, nie mam ochoty karmic konia odchodami myszy żeby potem leczyć go albo wieźć do kliniki.
kotbury, dobrze napisane.
Tez chwile stalam w stajni z "miłośnikami " myszy, dziękuję bardzo, więcej nie chce😂
rzepka, muchy, komary i kleszcze też mamy wypuszczać?
kotbury, ale jest bardzo dużo złego w marnowaniu tej śmierci. Każdy lubi zastawiona lade mięsna w sklepie, ale ile tego się marnuje... Napedzamy przemysłową hodowle w ktorej zwierzęta nie maja zapewnionych podstawowych potrzeb gatunkowych, wiec "miala swoje życie" czesto nie jest argumentem. W wykorzystaniu zwierząt w laboratoriach tez jest marnowanie, mimo przepisów mających ograniczyć eksperymenty na zwierzętach do niezbędnego minimum. Ale te przynajmniej mają bardzo dobre warunki życia.
karolina_, kolejnym krokiem w leczeniu min. depresji jest zrozumienie, że nie jest się "każdy", nie jest się współodpowiedzialnym za cude decyzje, nie jest się współodpowiedizalnym za zaistniały "średni" stan rzeczy. Ale to wymaga wysiłku codziennie.
Ja nie lubię "ładnie zastawionej lady"🙂 dlatego, że pofatygowałam się zrozumiec i zobaczyć jak się robi dobre mięso. Rozumiem, że aby być zdrowym i aby system dobrze działał (nie było niepotrzebnej śmierci) trzeba jesc od nosa do ogonoa! Rozumiem i popieram własnoręczny ubój (odstrzał, bo nadal można) krów przez rolnika. Idea "całe życie w dobrobycie, tylko jeden krótki moment" do mnie przemawia- bo tak było zawsze na plnecie.
Rozumiem, że także myszy "mają prawo do życia" w swoim naturalnym habitacie- to jest na łąkach i polach - a największym ich zabójcą jest produkcja żywności roślinnej nieststy.
Rozumiem, że najwięcej mysich ( i nie tylko) istnień pochłania wyprodukowanie tego worka paszy... więc zmarnowanie go przez kolejne myszy czyni śmierć tych poprzednich zwierząt "bezsensowną"- kompletnie.
Rozumiem też, że przenoszenie dyskusji z "poczycia winy z zabijania myszy" na "zabijanie zwierząt na mięso"- jest kompletnie irracjonalne!!!
Wyleczyłam się z wpajanego mi przez media i własnie vege propaganę i eko pierdolenie- poczycia winy za umieranie planety, zmiany klimatyczne, itd.- wstaw dowolną bzdurę i manipulację, na której grają manipulatorzy.
Żeby nie być składową tej średniej krajowej, trzeba jednak ruszać w zasadzie codzinnie dupę spoza swojej strefy komfortu. I nie, segregowanie śmieci, wpłacanie na szlachetną paczkę, na schronisko, klikanie poparcia w petycjach to jest własnie "plasterek" na poczucie winy.
Trzeba (każdy obywatel tworzący społeczeństwo w zasadzie powinien) działać. Oglądam więc posiedzenia rady mojego miasta. Śledzę ogłoszenia i BIP. Z grupą znajomych spotykamy się i dyskutujemy jak można przeciwdziałać, blokować głupie pomysły i decyzje- i działamy. Edukuję przyjaciół i znajomych w zakresie diety (niemarnowanie żywności, dobre wybory żywnościowe, które nie czynią nas "głupszymi" ). Sama się edukuję.
Jeśli ktoś może sobie zrobić postanowienie noworoczne, że będzie te 4 razy w tygodniu chodził na siłkę, to równie dobrze może sobie zrobić postanowienie noworoczne, że będzie te 4 razy w tygodniu po 30 minut czytał wartośiowe rzeczy, różne i się edukował i rozwijał. I nie będzie szukał takich, które "wspierają jego aktualny światopogląd", tylko właśnie, znajdzie takie, które go skonfrontują z niewygodnymi dla jego sumienia faktami.
I wiem, że sporo osób jak to przeczyta sobie pomyśli; - ja nie mam na to czasu... Tylko z drugiej strony- nie ma czegoś takiego, bo doba każdego z nas ma 24h! To jest tylko i wyłącznie kwestia priorytetów.
I przez to, że ciągle nam się wydaje, że "nie mamy czasu"- to łapiemy się na 'cudze' opinie i poglady, na gotowe rozwiązania w zakresie tego 'co mamy myśleć". Chcemy, żeby nas rząd, eksperci przez instytucje wykreowani wyręczli w myśleniu i podjemownaiu decyzji- bo to nie dość, że nie wymaga "czasu"- czyli realnie zaangażwania, to ściąga z nas odpowiedzialność.
Życie, bez odpowiedzialności, to dopiero jest gówniana egzystencja i marnowanie zasobów planety.
Więc wracając do ładnie zastawionej lady mięsnej- jeśli takie widujesz to znaczy, że bywasz w takich miejscach, kupujesz tam, niekoniecznie mięso, znaczy się wspierasz takie miejsca i ten stan rzeczy swoimi wyborami (czasem zainwestowanym w zarobienie pieniędzy na zakupy tam). Wystarczy, że przestaniesz i dokonasz wysiłku znalezienia innego, dobrego miejsca na zakupy.
Jeśli chcesz pozbyć się świadomie i z pełną odpowiedialnością przykrego poczucia winy, które bije z towjego posta, to ja ci podpowiem adres na początek, np. Angustowo.
Ale nie kończ na obczytaniu strony interntowej, zadzwoń sobie do właściela. Polecam. Moja pierwsza rozmowa telefoniczna trwała 1,5h... dowiedziałam się podczs niej min. jak sezonowac mięso, żeby się nie psuło i żebym mogła je długo przechowywać. i wiele innych.
Polecam.
NowaJa Jak kot złapie myszę, to ona nadal ma szansę na ucieczkę i często tak się zdarza. W zderzeniu z lepem -mysz nie ma żadnej szansy I tu jest różnica. Ponadto przyroda rządzi się swoimi prawami i trudno A ludzie "wpieprzają się " w jej prawa ze swoimi wymyślnymi narzędziami zabijania i tortur i to juz nie jest w porządku. To tak, jak polowania z noktowizorami, gdzie zwierzę nie ma szans. Mój Tato całe lato latał z klapką na muchy. Ale na wiosnę, jak skądś wyłaziły na okno, takie niemrawe, muchy- którym udało się przeżyć zimę gdzieś w ramie -to je łapał i wypuszczał na wolność. Bo miał taką filozofię -skoro udało jej się przeżyć -to niech ma szansę na dalsze życie Mój Ojciec bardzo kochał zwierzęta, przyrodę, rośliny.Ja też tak robię.I nawet jak znajdę zerwane przez bachory i wyrzucone na drodze kwiaty - to je zabieram i wkładam do wody, niech jeszcze żyją.Wrażliwość nie jest dzisiaj w modzie. A to wynosi się z domu rodzinnego.Tylko -kto ma uczyć młode pokolenie tej wrażliwości,dobroci, szacunku do natury, tolerancji...? Dzisiejsi rodzice...?? Ty swoje dzieci też będziesz uczyć zabijania myszy na lepie? I one będą miały tą wrażliwość? Już wiem, skąd tyle starych ludzi ląduje w domach starców.🙁
rzepka, człowiek się "nie wpieprza", człowiek jest częścią przyrody!!!
To nie jest "wrażliwość", to BAMBINIZM- właśnie pogląd, że człowiek to nie przyroda, a zwierzęta są biedne i bezbronne i przed człowiekiem trzeba je chronić.
Czym innym jest ochrona flory i fauny jako zasobów, a czym innym rozpacz nad losem myszy/muchy.
Zerwane kwiaty nie żyją. Wsadzenie ich do wody nie predłuża im życia, przdłuża im umieranie🙂 i ból. Zostawione na rowie zamieniają się w pokarm dla innych roślin (próchnica).
Warto zrozumieć czym są "królestwa" na tej planecie, to wiedza z podstawówki, tylko zawsze w ksiażkach jakoś tak podana bez zrozumienie połączeń:
1. Królestwo roślin- one się żywią trupami! (niektóre nawet same zabijają)- bez gleby z próchnicą i szczątkami materii rośliny nie będą rosły. Muszą mieć martwe, rozłozone na minerały i witaminy trupy nas (zwierząt) i innych roślin. Potrzebują wydalanego przez nas CO2. Nie będize CO2 w atmosferze, nie będzie roślin. Zabezpieczają się przed byciem zjadanym wytwarzając substancje chemiczne- naturalne pstycydy, szkodliwe dla tych, którzy je jedzą- kwas szczawiowy, fityniany, lektyny itd. Zwierzęta roślinożerne nigdy nie jedzą "wszytskiego co zielone"- wyspecjalziowały się w obronie przed wybranymi substancjami obronnymi roślin.
2. Królestwo grzybów- żywi sie trupami i żywynmi (roślinami i materią ze zwierząt), zabezpieczyło się przed zjadaniem substancjami szkoldliwymi w ścianach komórkowych. Nikt nie mozę jesć plesni- bo ona go zje (nowowtowry), nikt nie może zjesć za dużo nawet tzw. jadalnych grzybow!
3. Królestow zwierząt roślinożernych -żywią się roślinami. Do obrony przed byciem zjadanym mają kopyta, rogi itd.
4. królestwo drapieżników- żywi się roślinożercami. Do przetrwania ma kły, pazury i rozwinięte mózgi.
Każdy więc ma swojego "wroga". Tu nie ma miłości tu jest wymuszona sumbioza - każdy jest czyimś pokarmem, każdy potrzebuje każdego, ale to nie jest miłość🙂
Jeśli nie odróżniasz myszy od swojeje matki/ojca i robis zparabolę pomiędzy zabijaniem myszy a brakiem miłości do ludzi, do najbliższych to ja nie mam pytań🙁
kotbury, nie mam przykrego poczucia winy, bo staram się kupować minimum miesa (i innego jedzenia) - tyle ile na pewno zjemy. Podobnie z resztą z innymi rzeczami, bo ciuchy czy gadżety z Ali express też wpływają na środowisko przy produkcji i też jadą po wyrzuceniu do spalarnii czy na wysypisko. W zasadzie sporo ludzi poniżej 40 to dość dobrze rozumie i zaczyna (slusznie) od siebie, tak jak piszesz. Gorzej z tymi, którzy pamiętają PRL bo dla nich nakupienie kilku rodzajów miesa bo są goście albo zrobienie na święta 300 pierogów na 6 osób jest normalne, mimo że lata minęły od braków jedzenia i kolejek. Mało tego, te 300 pierogów i conajmniej dwie wyrzucone blachy ciasta to wyznacznik dobrej żony.