Kto/co mnie wkurza na co dzień?

Nie wiem o której jechałaś ale wczoraj się nieźle zdziwiłam jak o zmroku ledwo szłam chodnikiem i przez jezdnię bo się niezła gołoledź zrobiła. Ale tak, jak tylko coś pada to część ludzi traci głowę i nawet na prostych poza miastem gdzie nie ma ograniczeń potrafią się wlec 40.
Teraz to mnie wkurza że jest zimno, ale ani to zima ani to wiosna, standardowe niewiadomo co które potrwa jeszcze długo.
magda, jechałam w okoliacach południa, więc naprawdę na drogach jeszcze były dobre warunki. Wieczorem czy dzisiaj z rana wcale bym sie nie zdziwiła że ktoś się "wlecze" bo wioskowe drogi były miejscami totalnie pokryte lodową warstwą.
madmaddie   Życie to jednak strata jest
03 stycznia 2025 09:56
xxagaxx, w Bielsku co roku jak tylko spadnie snieg zaczyna się sh**show, bo ludzie nie umieją podjechać na wzniesienie. Ja mając stareńkie auto, mieszkając w Bielsku, kupiłam po prostu bardzo dobre zimowe opony i dopóki nie mówimy o lodzie, to jadę pewnie, wszędzie się dostanę. Jak mi auto lekko zatańczy, co zdarzyło się nie wiem, raz czy dwa, to też nie wpadam w panikę waląc w hamulec �‍♀️ ostatnio jak zmieniałam opony, to przyjechał chłop na wymianę, zostawił auto, siedzę sobie, przychodzi pracownik i mówi do szefa, że te opony mają 10 lat i nie wie czy je zakładać, a szef: auto tez ma 10 lat, takie przywiózł, takie załóż. Jakbym takie miała to też bym była zesrana byle opadem.
madmaddie, ludzie nie zdają sobie sprawy ze guma się starzeje. Opony najlepiej na max 4 lata, jeśli się ich wcześniej nie zjedzie, potem nawet nówki powinny wylądować w koszu.
xxagaxx, I naprawdę chciałabyś, żeby osoby, które niepewnie czują się za kierownicą przy większych prędkościach i to jeszcze w złą pogodę szarżowały na drogach bo ty się wnerwiasz ich wolną jazdą?
Emerytka1, chciałabym żeby nie wyjeżdzały jak nie potrafią jeździć 😀
xxagaxx, ale nauczyć się też trzeba jakoś i zdobyć doświadczenie za kółkiem 😁 sam kurs tego nie załatwi.
magda, niektórym na to widać życia nie starczy 😉
Ja naprawdę nie muszę wam udowadniać że ma prawo mnie wkurzać ilość sierot na ulicy. Po to jest ten wątek. Jeżdzę mega dużo, i po wiejskich drogach i po autostradach/skach i wiecznie widzę ludzi którzy nie potrafią jeździć i się raczej nie nauczą. Siedzą prawie na kierownicy, wykonują dziwne ruchy, często zapominają że po coś ktoś wymyślł lusterka i nie zmieniamy pasa jak ktoś tym pasem jedzie. Albo zatrzymują się na rozbiegówkach bo nie potrafią osiągnąć tych niesamowitych 90km czy 80 zeby się włączyć do ruchu. Najbardziej się takich boje jak mam konia w przyczepie, bo nie zahamuje w miejscu.
O właśnie 😀
Cieszę się, że całkiem szybko po zrobieniu prawka zdałam sobie sprawę, że mogę olać ludzi, którzy myślą jak xxagaxx,, bo w życiu bym się nie nauczyła jeździć samochodem :P niestety, czy się to nam podoba czy nie, świeży kierowcy jeżdżą często mniej dynamicznie albo wolno, i trudno. Lepiej tak niż żeby mieli siebie albo kogoś zabić. W samochodzie też trzeba dupogodziny wyrobić, żeby lepiej jeździć.
Ollala, właśnie zabić kogoś można zachowując się iracjonalnie na drodze z paniki i nie umiejąc się wlączać do ruchu na skach.
O ile w mieście taka jazda raczej groźna nie jest , o tyle na drogach s już jest.

Po prostu nie każdy się nadaje do tego.
Ollala, same swieznki na drogach w takim razie 😀 Ja też uczyłam się jeździć 😀 Teraz chyba trzeba z listkiem jeździć nie? Bo nie widuję ich jakoś za dużo na drogach.

Perlica, dokładnie.
xxagaxx, nie trzeba 😉
xxagaxx, Nie potrafią wg ciebie. Za to o tobie pewnie mówią per-pirat drogowy.
xxagaxx, zgadzam się, że na nowych kierowców (i Lki) trzeba z przyczepą bardzo uważać, bo lubią gwałtownie hamować przed przejściem, rondem, czy skrzyżowaniem nie patrząc w lusterka, albo zmieniać pas bez patrzenia w lusterka, a długim zestawem z końmi w środku ciężko i wyhamować szybko i uciec na inny pas czy pobocze. Kiedyś uciekając na pobocze przed taką gwiazdą złapałam gumę w przyczepie na Sce, musiałam się dotoczyć do zjazdu, znaleźć przydomową wulkanizację i błagać, żeby mi w sobotę po południu po zamknęciu warsztatu to zrobili, bo do domu miałam jeszcze 150 km. Konia się bali, został w przyczepie i zaliczył zjazd życia na podnośniku a ja wyjazd życia tyłem z zastawionego podwórka warsztatu (nie było jak zawrócić). Oczywiście sprawca całej akcji jeszcze z oburzeniem machał do mnie rękami jak na niego zatrąbiłam. Niektórym lusterka wydają się zbędnym wyposażeniem. Szkoda że takie jednostki zwykle nie mają prawka na motor, bez nawyku patrzenia w lusterko i szybę (tzn w bok) wyeliminowałby się wtedy sami.
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
03 stycznia 2025 18:42
Ja zapraszam na S2 gdzie jest 3-4 pasy, środkowe są permanentnie zawalone. Ograniczenie zależy bo raz 80 raz 100 km/h w okolicach samej Warszawy. Okej jeden jedzie 70, ale znowu inny 200, i to w środku dnia, przy samym mieście. Można mieć oczy dookoła głowy i bardzo łatwo jest nie zauważyć dziada co jedzie ponad dwa razy tyle co ty. Jestem przeciwnikiem fotoradarów ale na S2 bardzo tego sobie życzę - w UK używałam kilkadziesiąt km ichniejszej obwodnicy na codzień i akurat ten odcinek miał 1-2 fotoradary między zjazdami. Tam to taką akcję żeby ktoś jechał 200+ to widziałam tylko raz jak mnie pościg minął xD

Co do niepewnych kierowców - no kurcze po to są jazdy doszkalające jak ktoś się nie czuje pewnie jechać na autostradzie czy sce. Mnie też kurs do egzaminu tego nie nauczył - nie było w ogóle żadnych ekspresówek ani autostrad w promieniu 150km, więc nie było gdzie nawet. A jeśli problem jest inny, bo np. pada śnieg i się nie czuje pewna to biorę taksówkę/zbiorkom.

Zresztą wy tu mówicie o ludziach co jadą ciut wolno, ja natomiast regularnie widzę ludzi którzy chyba zdali prawko jak nie było autostrad/esek w Polsce i nie znają nawet teorii (bo może wtedy się tego na kursie nie uczyło?). W każdym razie nie ogarniają. Np. widziałam takie hity gdzie ktoś ciągnie lewym pasem 90 po ekspresówce, wkurza wszystkich za nim. Oczywiście sprowokowało to ludzi do wyprzedzania "po angielsku". Jasne, oczywiście że ruch niedozwolony. I co, w pewnym momencie gość dał hebel po hamulcach i zjazd prosto z lewego pasa w stylu "ej malina my tu zjechać mieliśmy". To się zastanawiałam wtedy czy pijany ktoś czy po prostu głupi, bo instynktu samozachowawczego ewidentnie brak
Facella   Dawna re-volto wróć!
03 stycznia 2025 20:10
donkeyboy, wyprzedzanie prawym pasem jest dozwolone m.in. na jezdni dwupasmowej jednokierunkowej, czyli wszystkich autostradach i większości ekspresówek...
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
03 stycznia 2025 20:35
Facella, a to widzisz ja za długo w UK chyba mieszkałam bo tam nie wolno tego robić w ten sposób (chociaż jest na ten temat duża debata) i wydawało mi się że u nas tak samo XD

Zresztą wiedzac ile ludzi patrzy w prawe lusterka (i opisana sytuację wyżej) to nadal uważam to za słaby pomysł, nawet jeśli legalny
madmaddie   Życie to jednak strata jest
03 stycznia 2025 21:06
Ollala, problemem jest jakość szkół. Ja miałam dobrą i nauczyłam się dynamicznej jazdy i nie bycia zawalidrogą. Raz też rozwaliłam samochód pierwszej zimy na zakręcie (ale też jechałam po całej nocy w pracy, nad ranem). I później się bałam, ale jeździłam z bratem, jest kierowcą i mnie doszkolił.
Na egzaminie dostałam opierdol, że jadę za wolno (zdawałam w Katowicach).
Dzis jechałam przez Bielsko, z gór, i pozniej miedzy wiochami i myślałam, że oszaleję.
Emerytka1, akurat mi to totalnie nie przeszkadza 😀 Zwykle właśnie im ktoś jest większą pokraką drogową tym głośniej krzyczy na "piratów" czyli ludzi jeżdżących dynamicznie. A to że mamy również odchyłkę w drugą stronę, czyli ludzi którzy chyba czekają na bilet w jedną stronę, nie licząc się ze mogą zabrać ze sobą kogoś jeszcze, to już kolejna sprawa.

madmaddie, wydaje mi sie ze większość uczy jak zdać a nie jak jeździć. Ale problemem nie są osoby które muszą nabrać wprawy, bo one zwykle nie pchają się na lewy pas, wiedzą do czego służą lusterka i po prostu jadą wolniej. Problemem są ludzie którzy się boją jeździć, ulica ich przeraża, prędkość ich przeraża. Baa, ich często nawet przeraża wsiąść do innego auta niż ich bo go "nie znają". No ja też lubię swój samochód, ale nie mam paniki na przejechanie się czymś innym 😉
Ollala, problemem jest jakość szkół.
Bo L-ki uczą zdać egzamin a nie jeździć 😡
Aga, i ci ludzie jeszcze 20 lat temu mogli jeździć komunikacją miejską, która teraz jest w takim stanie i zaniku, że nie mogą. Sama się boję jeździć po mieście, mimo że mam prawo jazdy od 12 lat. I chętnie bym jeździła po mieście komunikacją, ale jestem zmuszona jeździć samochodem. Łatwo powiedzieć, że jeśli ktoś się boi, to nie powinien jeździć (wiem, że tego nie napisałaś, ale to częsty zarzut), ale w tych czasach bez prawa jazdy to jak bez ręki, jestem zmuszona jeździć. Komunikacji miejskiej mam w swojej okolicy może 1/3 tego, co było, wszędzie z jedną lub dwiema przesiadkami. 10 lat temu na studia jechałam jednym tramwajem, teraz w to samo miejsce jadę samochodem i dwoma tramwajami, w które się przesiadam właśnie dlatego, że nie chcę jeździć po mieście...
I nie, nie mam problemu poza miastem. Jeżdżę do konia z przyjemnością, jeżdżę z limitem prędkości, wyprzedzam osoby jadące dużo poniżej limitu i naprawdę uważam, że nie jestem złym kierowcą. Zdarzy mi się pojeździć też po Warszawie i wolę Warszawę niż Łódź, bo są szersze pasy i czuję się bezpieczniej, w Łodzi poza Włókniarzy to się ledwie na pasie mieścisz...
Więc jestem tą osobą, która nie powinna jeździć po mieście i nawet się z tym trochę zgadzam, ale nie mogę nie jeździć, nawet jeśli po 12 latach (jeżdżąc regularnie kilka razy w tygodniu, nie od święta) nadal boję się wjechać do centrum Łodzi. 😅

PS. A, rzeczywiście boję się jeździć jakikolwiek innym samochodem niż moim, przyznaję się. 🤣 Musiałam zabrać samochód teściowej na przegląd i tak uważnie to dawno nie jechałam. W jakiś duży egzemplarz bym nie wsiadła po prostu, nie ma opcji.
Mojej koleżance instruktor powiedział, że odda jej pieniądze za kurs, jeśli obieca nigdy nie próbować zdawać egzaminu 🤣
Facella   Dawna re-volto wróć!
03 stycznia 2025 22:57
Briliante, nie ma się co śmiać, naprawdę istnieją ludzie, którzy nigdy nie powinni nawet do egzaminu podchodzić. To jest umiejętność, ale wymaga ona pewnych predyspozycji - trochę koordynacji, trochę podzielności uwagi, uważności, refleksu i opanowania. Nie każdy to ma. Tak jak nie każdy nauczy się dobrze śpiewać, tańczyć czy gotować, tak nie każdy nauczy się jeździć.
Sivrite, nie znam realiów w innych miastach niż Trójmiasto i Wawa. Natomiast jest o milion więcej opcji niz kiedys, w Trójmieście, jeśli chodzi o komunikację. Wiadomo ze nie każdemu pasuje. Ale największe problemy sa właśnie z dojazdem do stajni, które są na wioskach.
Chyba nie słyszałam nigdy wcześniej o osobie która sobie dobrze radzi poza miastem, a umiera w mieście 😅 moja mama miała znajoma, która cale zycie tylko po mieście jezdzila, bala się wyjechac poza, ale tez nie lubią skręcać w lewo. Jadąc do warsztatu nadrabiała z dobre 10km zeby zminimalizować ilość skrętów w lewo i ominąć jedne skrzyżowanie 😅

Facella, dokładnie!
Sivrite, - ja Cię rozumiem, choć prawka nie mam, to najbardziej stresuje mnie właśnie miasto. Do stajni wioseczkami bym dała radę chyba 😅
Za to mam na prawdę fajną komunikację i często mimo tego, że z P. moglibyśmy jechać autem wybieramy autobus/tramwaj. Szybciej i wygodniej. Auta używamy głównie jadąc do stajni, w dłuższe trasy często wybieramy pociągi.

Facella, - ja jestem takim człowiekiem i nawet nie wiesz ile wysłuchałam rad typu "oj tam, jakbyś chciała to byś zrobiła", "wymyślasz", "każdy głupi ma prawko" 🙃 Taki mamy klimat w tym kraju i wiele osób pod tą presją robi.


Mam duży astygmatyzm i NIE WIDZĘ odległości zbliżających się obiektów. Mam to tak zjebane, że we wrześniu jadąc krzyżaki nie widziałam, czy do przeszkody mam 5 foule czy 13. Na czworoboku ogarniam odległości, bo są stałe i ja wiem ile tam mam. Ja to liczę, nie widzę 😂 Z tego też powodu nie lubie jeździć z większą ilością osób na hali, dla mnie to dodatkowy stres, bo mój mózg ciągle napiernicza obliczenia względem znajomości długości ścian. Do stałego celu trafię też bez problemu. Natomiast jak poruszam się ja czy ktoś/coś - no nie. To nie jest kwestia wprawy niestety, na koniu bujam się naście lat i dalej jest jak jest.
Dlatego prawka nie mam. Mam to zajebiste szczęście, że posiadam partnera, który mnie wspiera i zawozi moją upośledzoną dupę do konia. Szczerze to nie wiem co bym zrobiła bez niego, czy mimo rzygania ze stresu nie byłabym zmuszona prawka robić... i jeździć z świadomością tego, że mogę powodować niebezpieczeństwo na drodze.
I w sumie w temacie wątku - wkurza mnie to. Zarówno ta presja, jak i to, że jestem na tyle świadoma własnej sytuacji i zagrożenia. Głupim lżej żyć 😅

PS. Próbowałam robić prawko - miałam autentyczne mdłości wsiadając za kółko i byłam bliska "zrobię żeby się ode mnie odpier... i nie będę jeździć i tak". Nie skończyłam i nie do końca żałuję.
Ja za to dziś ze stajni myślałam,że nie wrócę. Do s5 mam drogę gdzie są górki , ale nie góry. Normalnie ten odcinek to 20 minut, dziś było lodowisko rzeczywiście. Ale ludzie upośledzeni chyba , bo nie wiem jak ich nazwać inaczej stali na tej drodze i nie umieli podjechać pod górę. Owszem stały 3 tiry po drodze, bo oni nie podjadą w takich warunkach, ale osobówką? No bez jaj, ja zwykłym mondeo bez 4x4 ich mijałam i jechałam normalnie całkiem. Ludzie ci tworzyli niebeieczeństwo na drodze, bo musialam ich mijać w 3 miejscach. Serio nie ogarniam jak to możliwe.
Perlica, Może stare albo letnie opony, jak już było tu wyżej wspomniane.

Sivrite, ja Cie doskonale rozumiem z tą jazdą po mieście. Boję się to złe slowo, ale jazda po mieście mnie bardzo męczy. Mam duże auto, męczą mnie próby parkowania w ciasnych uliczkach, szukanie miejsca w centrum i wyjezdzanie z niego, zdarzało mi się tez wyjeżdżać przez krawężnik troche po trawniku jak mnie ktoś zastawił. Do tego przepisy, że pieszy ma zawsze pierwszeństwo są odczuwalne, ludzie włażą na pasy i nie patrzą, a ja się boję ciemno ubranych w nocy/wieczorem albo wyskakujących zza tira/autobusu pieszych, bo kiedyś hamujac przed takim przegięłam z przednim hamulcem i zaliczyłam lota takiego, że cieszyłam się ze mimo pogody ubrałam skóry, bo większość ciuchow zostala na jezdni a motor stał ponad 2 tygodnie u mechanika. Tyle dobrze ze w mieście trzeba mieć pecha żeby wypadek był bardzo powazny, bo prędkości są mniejsze.
madmaddie   Życie to jednak strata jest
04 stycznia 2025 03:35
xxagaxx, w Polsce jest potężne wykluczenie komunikacyjne i bez auta w mniejszej miejscowości jest zazwyczaj przewalone. Lubię komunikację w Wawie (choć nie lubię wawy), Wrocławiu, Krakowie. W Trójmieście mało jeździłam. Wszędzie indziej ciężko się gdziekolwiek dostać, zajmuje to milion lat i ja jestem po prostu nieszczęśliwa, bo: autem 10min, autobusem 40; jak jest przesiadka- masakra. Rozklad autobusów podmiejskich nijak majacy się do rozkładów pociągów. To co autem zajmuje 40-50min pociągiem minimum 2h, często dłużej. O ile w ogóle wyjedziesz.

Ja nie przepadam za jazdą po mieście, mam kombi, gorzej się parkuje, ciasno, jedzie się powoli (auto mi wtedy żre paliwo), większość miast ma jakąś własną orbitę malowania pasów itd.
I bardzo nie lubię jeździć nie swoim samochodem, zwlaszcza benzyną w manualu. Pojadę, nie ma problemu, ale nie lubię, ciężko mi wyczuc obcy pojazd. Wspaniale mi się jeździło nowym fordem rangerem: WSZYSTKO widać, automat, ładnie się zbiera nawet z niskich obrotów, a w niektórych samochodach wydaje mi się, że martwa strefa jest większa niż widoczność :v
Perlica, my wczoraj z parkingu pod sklepem wyjeżdżaliśmy 15 minut bo był wyjazd pod górę i była szklanka. Mamy samochód z napędem na tył i wyjechaliśmy tylko dlatego, że mój partner prowadził, ja bym zjechała elegancko w dół albo kręciła oberki na tym wyjeździe XD pani przed nami w fiacie 500 też nie mogła podjechać i pojechała do innego wyjazdu.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się