Dzierzawa

Ja znam dzierżawę zakończoną zakupem. Ale taki był zamysł generalnie, żeby dziewczyna na spokojnie zobaczyła jak wygląda "manie" konia, z pomocą wtedy jeszcze właścicielki.😉 Po trzech miesiącach decyzja czy kupuje czy nie.
Ja dzierzawilam i kupiłam 😂 a nie mialam takiego planu. Natomiast miałam w umowie cenę za konia, która w tym przypadku malała o dany %, bo w momencie dzierżawy kon mial 12 lat a zakupu ponad 15.
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
19 grudnia 2024 17:56
Tears_In_Drowned, LWVTB (loan with view to buy) jest w miarę popularne w UK. Ale nie wiem jak to się odnosi do polskiego prawa. Odnoszę jednak wrażenie że LWVTB są aby konia sprzedać a nie podzierzawić i moooże sprzedać. Targetem zwykle jest jednak kupno konia a nie dzierżawa, czasem to taki dupochron jeśli chcesz poobserwować jak koń będzie zadbany w nowym domu bądź gdy są jakieś wątpliwości że kupujący sobie z koniem nie poradzi. Czasami też kupujący jest niepewny siebie (np. pierwszy koń) więc szuka lwvtb żeby w praniu sprawdzić czy ogarnie posiadanie konia
dojrzałam do udostępniania swojego konia do treningów 2 razy w tygodniu. nigdy wcześniej nikomu konia nie współdzierżawiłam. Jak najlepiej rozwiązać kwestię sytuacji gdy koń ze względów zdrowotnych nie będzie mógł być użytkowany? nie mam pojęcia jak podejść do tematu, tak żeby nie zostać na lodzie z koniem do leczenia.
Zastanów się, jak udowodnisz, z czyjej winy wystąpiła kontuzja. Wg mnie temat nie do ogarnięcia. Ryzyko zostaje na właścicielu.
mindgame, - z moich doświadczeń - dzierżawa była płacona normalnie podczas lekkich kontuzji i innych fakapów. Raczej nie zdarzyła mi się kontuzja taka typu "ktoś zrobił głupotę i koń cierpi", jak i grubsze sprawy.
Jak np. koń miał jakieś wolne po fizjo czy dentyście to zamiana dni, tak samo jak sobie mordę rozwalił.

Natomiast kilka razy współdzierżawcy chętnie sami partycypowali w jakiś dodatkowych kosztach typu fizjo, wypożyczony bemerek czy przyjeżdżali zawinąć nogę i zrobić jeść 🙂

Także imo dużo zależy od człowieka. Najlepsze doświadczenia mam dzierżawiąc konia "po znajomości" i na prawdę byli to ludzie, którym zależało na jego dobrostanie, nie użytkowaniu jak maszyny.
Poncioch, nie chcę nic udowadniać. tylko chcę jakoś tak zabezpieczyć umowę, żeby ta osoba nie zostawiła mnie z chorym koniem i bez kasy bo koń nie może chodzić pod siodłem.
Mindgame, no ale po to się dzierżawi konia, żeby móc jeździć, a nie mieć odpowiedzialności właściciela...
Ja mam zapis, że niewielkie kontuzje, wykluczające z użytku na nie więcej niż dwa tygodnie, nie są podstawą do rozwiązania umowy bez okresu wypowiedzenia, o ile wystąpią nie częściej niż 3 razy w roku kalendarzowym.
Bulenie za pół miesiąca, nie mogąc jeździć, uważam za granicę odpowiedzialności za dzierżawionego konia. Poza tym mam miesiąc wypowiedzenia.
mindgame, no zależy o jakiej sytuacji mówisz. Na pewno wpisz sobie w umowę że jeśli dzierżawca celowo i świadomie narazi konia na uszczerbek na zdrowiu to ponosi koszty leczenia (ale oprócz jakiś hardkorowych, jawnych przejawów głupoty nie wiem co to mogłoby być). Ja dzierżawie konia od kogoś i mam po prostu miesiąc wypowiedzenia, gdyby się okazało że koń się wyłączył z użytkowania na bardzo długo.
Sivrite, no i taki zapis ma dla mnie sens. Dzięki!

Mindgame, mogę Ci wysłać swoją umowę, jeśli chcesz.
Sivrite, chętnie 🙂 dziękuję!
Mindgame, podaj mi maila w wiadomości prywatnej. 🙂
Post został usunięty przez autora
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się