kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy
A kij tam, kupiłam 🤣
Dam znać za miesiąc jak przyjdzie czy warte swojej ceny 😅
Iskra de Baleron, nie wiem czy pomogę - tego co podlinkowałaś nie widziałam. Ale miałam w pracy hay balle i hay saver od nich. Hay ball w to jak zwykły plastik gruby, ten hay saver był ciut może elastyczny (myślę że kwestia budowy niz rodzaj plastiku) ale jak konie wyciągały siano z tej kratki to było słychać jak kratka uderzała w górny rant lub jak spadała na puste dno
Edit: przy czym powiem że są to bardzo trwałe produkty, jeśli to kwestia niszczenia a nie hałasu to wytrzymi moim zdaniem 😀
donkeyboy, chodzi mi o hałas, nie lubię jak konie się tłuką 😉
Może jakiś producent pomyśli o podobnym wynalazku z gumy 😍
Ja mam i jestem bardzo zadowolona.
To jest z twardego plastiku, solidne, od spodu są otwory do wypełnienia wodą/ piaskiem.
Tamimi, o! Dzięki za info! Jak z czyszczeniem tego ustrojstwa? I jeszcze czy jest odporne na zęby i kopyta?
Hej. Ponownie wrocil mi problem guzkow, prawdopodobnie kolagenowych… twarde, niebolesne, ale jednak wystaja, draznia oko no i jeden jest „pod siodlem”. Miala jeszcze jeden w okolicy szyi. Wczesniej wyskoczyly jej latem, ale masc z armiki zalatwila sprawe- myslalam wtedy ze to po ugryzieniach. Kon jest moze 1-2 razy w tygodniu pod siodlem, tak to albo lonze albo oklep wiec srednio mi sie wydaje zeby to bylo od siodla :/ czapraki czyste. Wet juz wczesniej mowil ze raczej nic sie z tym nie robi, samo zniknie. Moze mieliscie do czynienia i pomoglo cos jeszcze?
Zdjecia sie nie wgraly wyzej…
IMG_1932.jpeg
Kolor, a to nie z przebiałkowania przypadkiem?
mindgame, o kurde, to mozliwe bo jakis czas jest na nowej diecie, na lucernie, wiec sprobuje zmniejszyc jej dawke. Dzieki!
Jakiś czas temu natrafiłam w necie na grzejące kamizelki ładowane na USB. Zastanawiam się czy nie kupić jednej mojemu narzeczonemu ( nierzadko musi pracować na zewnątrz ) i jednej dla mnie. Mam jednak poczucie, że to może być jakaś ściema, gadżet który wydaje się rozwiązaniem problemów a okaże się upchniętym w szafce bzdetem. Może ktoś z Was posiada taką kamizelkę? Chętnie poczytam co o tym myślicie.
Saklawia, https://ogloszenia.re-volta.pl/forum/topic/104131/1/ jakiś czas temu stworzyłam wątek na ten temat. Kamizelki nie mam, skusiłam się na skarpety (obecnie na allegro są po 90 zł) i jestem bardzo zadowolona.
Saklawia, Mój Małż ma taką podgrzewaną kurtkę. Chwali sobie ogólnie, ale to na krótko wystarcza. Jemu się sprawdza jak spędza sporo czasu w samochodzie i co chwilę wysiadać musi, to klika sobie na czas poza samochodem.
Cześć! Jak ogierek może wychodzić z całym stadem na padok (szczególnie z klaczami) i kiedy najlepiej go wykastrować?
Iskra de Baleron Łatwo się czyści. Z reguły jest dokładnie wylizane więc nie trzeba wygrzebywać nic z tych zagłębień😁 Na zęby odporne, na kopyta nie wiem bo mam tak ustawione, że nogi w to nie wsadzą, ale myślę, że dałoby radę. Bardzo fajny bajer.
Dawidooo123, nikt gwarancji nie da, różne przypadki już były, teoretycznie do roku powinno być ok ale no zawsze może być ten przypadek jeden na milion że młodszy skutecznie pokryje. Jeśli nie masz dla niego innego towarzystwa to wykastruj roczniaka, nic mu nie będzie, o ile jajka już zeszły
Dziękuję Dziewczyny. Nie natrafiłam na ten wątek na forum. Partner jeździ widłakiem i mógłby „się ładować” stale. Dla siebie myślami żeby użytkować gdy z rana wyskakuje z łóżka i sprawdzam ogrodzenia. Chodzę z termosem w rękach a i tak marznę. Jeśli się zdecyduje na zakup to zdam relację czy się sprawdziły.
Dawidooo123, Ja jednego kastrowałam jak miał 1 rok i 10 miesięcy(dopiero zaczął ogarniać, że ma coś między nogami), kolejny w tym roku cięty trochę ponad rok, już miewał "pomysły" i pewnie bardziej bym go od klaczy oddzielała gdyby nie to, że były źrebne. A z obecnym nie wiem czy wytrzymam do 10 miesięcy.
A znam przypadek wnętra, który spłodził dzieciaka nie mając jeszcze roku, także ten...
Polecacie jakieś wytrzymałe kantary na padok? Łobuz zepsuł już dwa kantary w ciągu tygodnia...
Mersi, Mustang. Nie do zabicia.
Czy ktoś może mi wytłumaczyć o co chodzi w sumie z metodami treningowymi zgodnymi z biomechaniką konia? Już nie raz to gdzieś widziałam, że ktoś ogłasza się jako trener trenujący w ten sposób, słyszałam też że inni ludzie kpią z tych pierwszych😅 kończyłam swoje jeździectwo jak to zaczynało być popularne i teraz w sumie jak znowu jeżdżę to nie wiem czy to było coś mądrego co zostało wypaczone, czy od zawsze były to jakieś mądrości z sufitu?
Ollala, - biomechanika to bardzo fajne zagadnienie, ale obecnie tak zeszmacone i wypaczone przez mistrzynie po internetowym kursiku, że właśnie wzbudza śmiech. Jak kiedyś były kantarki ze sznurka i carrot sticki, tak teraz jest "biomechanika", którą sobie co druga domorosła trenereczka wyciera mordę.
Generalnie to nie jest żadne koło wymyślone na nowo, to jest trening zgodnie z anatomią, świadomy w kontekście tego jak działa układ ruchu u konia, co z czego wynika itd. Jak to tłumaczy ktoś, kto faktycznie wie - super 🙂 Moja trenerka od zawsze wpłatała takie elementy, tłumaczyła jakie działanie, jakie mięśnie, na co patrzeć, na jakie punkty, jak to się zmienia pod wpływem pomocy, po co mam coś zrobić, często z fragmentami nagrywek z treningu.
Natomiast jak ktoś po 2 dniowym webinarze uznaje, że jest specem od tego to nie wiem, czy gratulować geniuszu czy pewności siebie 😉 więc jest to wyświechtane na potęgę pojęcie i zazwyczaj tej trening ma tyle związku z biomechanika co nic. Za to pada na nim bardzo dużo bardzo mądrych stwierdzeń i trudnych słów.
keirashara, tak, i często są jakieś foty, zdjęcia i człowiek się czuje z gaslightowany bo prowadzący widzi coś czego ja nie widzę. Jasne, nie jestem jakimś wybitnym jeźdźcem czy specjalistą ale jak ktoś nawija nudle na uszy że komuś poprawili dosiad a ja nie widzę który obrazek jest przed a który po, no to tego...
Za to jak Mary Wanless pokazuje czy ktoś tego typu to jakoś się tak zgaslightowana nie czuje i widzę 😀o
Samo pojęcie nie jest głupie ani nauka zła, tylko właśnie jak to dobrze keirashara powiedziała - fakt że za dużo ludzi bez pojęcia sobie nim mordę wyciera, sprawiło że zaczęło być kojarzone z farsą 😀 i co ciekawe widzę to tylko w PL, w UK nie widziałam takiego fenomenu 😀
Ollala, o ile się orientuję nie można jeździć „poprawnie biomechaniczne”, bo biomechanika po prostu jest i albo wykorzystujesz ją na szkodę albo dla dobra konia. Co innego jak ktoś prowadzi szkolenie na temat biomechaniki, co innego jak mówi o jeździe poprawnej biomechaniczne - jedno pojęcie istnieje a drugie jest wariacją na temat. Stąd takie podśmiechujki, ktoś sam nie rozumie dobrze danego pojęcia, a innych uczy 😉
Dzięki dziewczyny, czyli dobrze mi się wydawało 😀 trochę mnie to frustruje bo internet jest aktualnie zalany milionem szkoleń, kursów i webinarow na wszelkie jeździeckie tematy, ale nie umiem już odróżnić co jest faktycznie warte uwagi.
Co do kastracji u mnie w stajni kastrowany był niespełna 6-miesieczny ogier z krwi i kosci. Jajka zeszly mu juz w wieku 3-4 miesiecy i weci nie widzieli przeciwwskazan. A meczyl klacze okropnie, moja doslownie kryl bo duzy byk i dosiegal. Wszystko bez komplikacji, wiec moim zdaniem jak ma byc walachem a jest problematyczny to nie czekac. Ale ofc skonsultowac ze swoimi wetami 😉
Ollala, jak dla mnie to żaden internetowy kurs, szkolenie czy webinar nie ma się co równać z treningiem na żywo, gdzie można przełożyć teorię na praktykę, z korektą na bieżąco. Ja też oglądając filmiki ze swoich jazd widzę, że tu powinnam zrobić a, tutaj b i co z tego, jak później ten sam moment w siodle gdzieś mi umyka, choć na nagraniu jest oczywisty.
Pływać też nikt się nie nauczył nie wchodząc do wody, więc nie wierzę że da się jeździć bez jeżdżenia...
Ollala, najlepiej zapisywać się na szkolenia u specjalistów z tej dziedziny, takich których szanujesz za znajomość danego zagadnienia. Nie warto marnować pieniędzy na niesprawdzone osoby, ja szczególnie odradzam wszelkie konta typu edukacyjnego 😉 Plus na pewnym poziomie jeździeckim szkolenia to nuda i wałkowanie w kółko tego samego, a jakiś 1% to ciekawostka o której nie słyszałaś. Zależy od kursu oczywiście, ale większość to takie wałkowanie podstaw, bo przyjmują uczestników na każdym poziomie.
Dla mnie cudownym weryfikatorem takich szkoleń jest zanim się człowiek zdecyduje - zadać na insta czy gdzie się tam reklamują "niewygodne pytanie". Jak się zagotują i nadmą jak balonik- to wiadomo, że samozwańcze guru i szkoda kasy.
Myślę, że w Pl jest boom na różne czary z mleka, behawiorystów i srystów, bo u nas nie ma wiedzy środka.
Albo jest głeboka rekra albo "kup konia i jeździj sport". I nie ma tej wiedzy (koniarstwa) etapu przejścia.
I nagle ludzie, co nawet i x lat temu kupili konika zostają sami z problemamai. A problemy są błahe- np. koń nie łazi na kontakcie. Niestety samozwanccze trenereczki nie umieja wytłumaczyć, że teraz czas na setki dupogodzin na dwóch wodzach i półparada i półparada i półparada i do znudzenia. Więc jak nagle wyskoczy jakaś jedna z drugą, co zaczyna prawić o biomechanice, połączeniu itd. to ma branie.
Ja szanuję np. sposób zarabiania pieniążka Mrosztynowej. Ludzie myślą, że robią z nią progres bo ona własnie takie różne mądre rzecy gada🙂 Tymczasem ona każe większości te konie najpierw przegalopować w półsiadize pełną piz..ą, czego większosć nigdy nie zrobiłą wczesniej. Jak już pokonają barierę strachu, konie się w galopie rozluźnią to nagle samo wychodzi🙂
kotbury, o, to bardzo dobry sposób.
Chyba wszędzie jest boom na pseudo-edukacyjne treści. Powiedziałabym, że ich fenomen tkwi w tym, że są darmowe i łatwo dostępne. Chociaż faktycznie, ich głównym odbiorcą będą babki, które uważały się za najmądrzejsze kupując konika, a potem się okazało, że nie są i nie mają szans na wartościowe treningi. No i do tego dowiadują się czegoś same, czyli to one są mądre, a nie ktoś im się wytrynia i doradza co robić.Ja szanuję np. sposób zarabiania pieniążka Mrosztynowej. Ludzie myślą, że robią z nią progres bo ona własnie takie różne mądre rzecy gada🙂 Tymczasem ona każe większości te konie najpierw przegalopować w półsiadize pełną piz..ą, czego większosć nigdy nie zrobiłą wczesniej. Jak już pokonają barierę strachu, konie się w galopie rozluźnią to nagle samo wychodzi🙂 W ogóle gro problemów bierze się z tego, że ludzie nie rozumieją podstawy podstaw. Znam dziewczynę co mówiła otwarcie, że ona naprawia "wybuchowe" konie dając im na początek stępa na luźnej wodzy, i 90% niczego jej potem nie odstawia. Bo właściciel sam się konia boi, od początku trzyma krótko za pysk, usztywnia go i nakręca.
Już nie mówiąc o tym, że zwykła jazda na dwóch równych wodzach i łydkach prostuje wiele koni, choćby jeździec łapą ruszał i machał nogą, byle siedział względnie równo i jechał przed siebie. Poprzeczka naprawdę nie jest wysoko 😉