Kupno konia
Karolina_ jak oddajesz konia na wychów do kogoś, to niestety musisz iść na pewne kompromisy. Na tężec koń był zaszczepiony, ale nie był szczepiony na inne, tak jak to się obecnie praktykuje. Ja ogólnie jestem ostrożna co do szczepień i uważam że to co się obecnie dzieje w tym temacie, koniom bynajmniej nie służy, ale to inny wątek. Ty żyjesz z koni, wiele osób konie ma niejako przy okazji i w takich przypadkach, można od nich kupić konia w innych pieniądzach. Ten temat generalnie to temat rzeka. Ja mojego swego czasu chciałam sprzedać po kosztach, dzwonili, oglądali, kręcili nosem na jego widok, bo to koń późno dojrzewający. W końcu został ze mną z czego się niezmiennie cieszę, bo wyrósł na super konisko. 6 lat temu nikt go nie kupił za niecałe 20 tyś (trzy latek), teraz go nie sprzedam bo jest za dobry i mam zawsze banan jak na niego wsiadam.
Widziałam ostatnio świetną 7 letnią kobyła, gdybym nie miała 2 koni, to bym po nią jechała. Piękny ruch, praktycznie surowa bo po źrebakach ale podobno trudna w obejściu, stąd nie znalazła jeszcze człowieka, cena bardzo dobra.
adriena, nie żyję z koni ale nie wiem czemu z własnych ciężko zarobionych pieniędzy miałabym sponsorować konie obcym ludziom sprzedając je poniżej kosztów. Myślę, że znam klacz o której piszesz i to jest taka sama kalkulacja. Są konie dla tak niszowego klienta, że lepiej jest zejść z ceny niż trzymać kolejne dwa lata albo trzy aż ktoś się trafi, zajmować boks w ktorym może stac coś innego, płacić pracownikom, ryzykować duże koszty weta, itd. Też takie miałam i też schodziłam z ceny. Natomiast jak jest młody koń, który jest już materiałem dla profesjonalisty albo ambitnego amatora z kasą, albo jest perspektywiczny na konia juniorskiego za 3-4 lata, to nikt za bezcen nie sprzedaje tylko trzyma, jeździ i pokazuje.
Co do kompromisów na odchowie, to ja bym w taki odchów nie dała. Potem po zaniedbaniu kopyt są ujemne katy dloniowe albo pozalamywane osie pecina-kopyto i zaczyna sie festiwal kontuzji
Wiadomo,że oddanie młodziaka na odchów to co innego niż trzymanie u siebie i wyjdzie drożej.
Nie wiem co autorka ma na myśli pisząc o koniu z lepszym ruchem, nie do końca rozumiem dlaczego ma to być kwpn akurat.
Jeśli ma to być 5 latek z linii holenderskich to nie znajdzie w takim przedziale zdrowego konia. Ale jeśli ma to być koń amatorski , zwyczajny, poprawny , obojętny papier to znajdzie.
Carey, to nie jest budżet na zdrowego konia ze sprężystym ruchem😅 chyba że jakiś Tupgaard odpadowy ściągnięty do kraju..
xxagaxx, Może być i odpadowy, nie wymagam konia podnoszącego nogi czterdzieści centymetrów nad ziemię...
Widzę, że wiele osób nie zrozumiało. Potrzebuję konia wręcz rekreacyjnego, na którym będzie mi się przyjemnie jeździć, a najwygodniejsze dla mnie do tej pory były holendry.
I widziałam mieszanki KWPNów ruszających się bardzo dobrze, a odebrane były od handlarzy, więc ten temat poszedł w jakąś dziwną stronę, nie szukam konia sportowego z wspaniałym papierem. Z tym zdrowiem też, znam mój budżet i wiem czego mogę się spodziewać w tej cenie.
Carey, to znajdziesz bez problemu
Karolina_ tam gdzie mieszkam znaleźć kogoś z dużym areałem pod wychów nie jest łatwo. Z moim koniem wszystko było i jest ok, w 100% wychował się na łąkach, boksowany był krótko a potem tylko wolny wychów, z kopytami nic się nie stało. Co jakiś czas mogłam go odwiedzać i podziwiać jaki jest brzydki jako dwulatek, a potem trzylatek 😂😂. Dla mnie zachowanie kontaktu z koniem też było ważne i uważam że miał świetne dzieciństwo.
Rozumiem też Twoje argumenty, ale na swoim przykładzie mogę zaświadczyć że niektórzy sprzedają po kosztach i na to są różne uzasadnienia.
Cieszę się tez, że mój się wtedy nie sprzedał, tylko przy tego typu koniach to trzeba rozumieć że późno dojrzewające egzemplarze ładne są dopiero za 2-3 lata o ile ich nikt po drodze nie popsuje. Btw z handlowego punktu widzenia to nieekonomiczne przypadki.
adriena, są takie konie że nic sie nie dzieje jak są robione co 3 m-ce, a są takie, że wystarczy że nie ma co 2-3 tygodnie małej korekty i się pokrzywia. To tez kwestia dziedziczna, dlatego kopyta to akurat jest element oceny liniowej, ktorego mi brakuje w zasadzie w każdym związku. Bo ok, są oceny za poprawność postawy, w KWPN za wysokość piętek, ale to czy same kopyta są jednakowe i poprawne nie jest oceniane, a nie zawsze jest możliwość obejrzenia sobie ogiera na twardym podłożu. W boksie czy pod siodłem ciężko to obczaic.
Carey to takiego konika jak jeszcze sensownie podchodzisz do RTG znajdziesz na pewno.
Jak dla pierwszego swojego źrebaka, szukałam sensownego odchowu, to cena u dobrego hodowcy, to było 800-1000mc plus szczepienia, odrobaczanie i kowal. To było 4 lata temu.
Dane mi było również ewakuować źrebaki znajomych z taniej stajni… cóż, cena znikąd się nie bierze. Koszt leczenia tych źrebiąt, znacznie przerósł teoretyczna oszczędność na tanim odchowie…
Ja nie żyję z koni, to hobby ale umiem liczyć 😉 i nie będę udawać że coś mi z nieba spada albo czegoś nie wliczać.
Tak więc liczę wszystko: pracownika, swoją pracę po tej samej stawce 🤣, amortyzację infrastruktury która mi z nieba nie spadła, amortyzację maszyn , paliwo i części, nawozy, dzierżawę, prąd i wszystkie pierdoły.
Do koni wzywam weta, ot dwa dni temu zatarta rogówka i 500zł. Kowali mam dwóch 🤣
No nie zarobię na tym nigdy 😆
Ale jak ktoś chce ode mnie wydębić konia grubo poniżej jego wartości to ekhem 😎
Dwulatki mają robione zęby i pierwszy TUV, kolejne zęby są przed wsadzeniem wędzidła 😉
Do tego co piszesz jeszcze dochodzi amortyzacja strat hodowlanych - od tego ze klaczy sie nie udalo zazrebic ale pierwsza rate stanowki i weta trzeba bylo oplacic, przez poronienia i padniecia zrebiat (i szukanie ich przyczyn, jesli to nie wypadek - sekcje, badania laboratoryjne tez nie sa za darmo), po konie, ktore wlasnie trzeba sprzedac ponizej kosztow bo np. nie przechodza tuv. No i amortyzacja samego zakupu matki. Sprzedajac zrebie w okolicy 7-10 tys euro brutto matka za 10 tys euro netto + transport + przepisanie na siebie w zwiazku zwraca sie po 3-4 zrebakach, zalezy jak dobrze sie sprzedadza. Od stycznia te rachunki sie jeszcze troche zmienia, chyba ze wzrost VAT sie przerzuci w 100% na klienta.
Z zebami robie tak jak Ty, ale jesli sie cos dzieje dziwnego, np. duzo pluja albo wolno jedza, to juz roczniaki maja dentyste.
Sivrite, heh nie mówię że tyle samo ale... Chciałam sama zakładać pensjonat i wiem ile kosztuje samo siano i słoma w trybie wychowu w jakim stoi mój koń w regionie jaki znam + pracownik do ogarnięcia rzeczonego siana, słomy i uprzątnięcia padoku/pastwiska. Jasne może hodowca wyrobi sobie taniej siano niż ja policzyłam czy słomę etc. inne podstawowe składniki. To że (i czy, bo nie każdy) może to jego profit - albo strata, to też kosztuje. Ja nie mam prasy, nie mam traktora, tyle hektarów ani pracownika i nie mieszkam na miejscu żeby latać koło mojego konia (mój czas też kosztuje swoją drogą, i nie kosztuje minimalną krajową). Jak sobie tak policzyłam koszt samego pracownika to nie są tanie rzeczy. Wyszło mi że nie opłaca mi się dupy ruszać jak nie mam gdzie zakwaterować 8-10 koni, taniej mi wyjdzie prowadzić gospodarstwo rolne normalnie na jakieś coś innego z normalnego działu rolnego xD a konie trzymać na boku. Samo zatrudnienie pracownika i wszelakie podatki wynikające z założenia działalności zjadają solidną część. A gdzie jest opłata za wiedzę i doświadczenie z końmi?
Jasne jak ktoś chce sobie zamortyzować koszt klaczy podczas ciąży to niech sobie tak robi ale to jest okazjonalna sprzedaż prywatna a nie biznes. Nie mówię że się nie da wyrwać za tyle źrebaka bo się da, ale umówmy się że to są przypadki a nie reguły. To że komuś udało się zdrowego źrebaka odchować jednego roku bo właścicielka zaszła w ciążę i chciała sobie odbić odchów konia - super jak się udało. Super, bo również jak i u ludzi są poronienia, źrebaczki z jakąś wadą, albo tfu tfu matka umrze. Hodowca który zajmuje się tym rok co rok ponosi straty finansowe. Osoba fizyczna która sobie konia zazrebila (też swoją drogą ciekawe czym i jak handlowym, stanowki sensowne są od 700 EUR w górę ) po prostu tego nie powtórzy.
Koń jest warty ile ktoś widzi. Zamieńmy to na ogiery sprzedawane na körungu - przecież cena ich produkcji na pewno nie opiewa na kilkaset tysięcy euro, kto by tyle dał za nieujezdzonego konia? 😉 a jednak dają
karolina_, zapomialam jeszcze o emeryturze dla klaczy 😁
Iskra de Baleron, oj tam, zawsze można wybrakowac jak w państwowej stadninie. A tak na serio, ciekawi mnie ile osób kupujących konie zastanawia się w jakich warunkach żyją ich matki, jaką mają opiekę i co się z nimi dzieje na starość. Jeśli chodzi o psy i koty to w ciągu 15-20 lat dokonała się rewolucja, jest bardzo duży nacisk na dobrostan suk i kotek. Ciekawe czy z końmi będzie podobnie.
Doliczcie jeszcze koszty zwrotu konia, jak ktoś po dwóch latach postanowi go oddać i wtedy z kwoty sprzedaży robi się kwota kilkukrotnie wyzsza , bo koszty utrzymania trzeba wliczyć.
Perlica, naprawdę nie jest tak prosto "oddać konia". Ja wiem ze to prawo brzmi jakby było w 100% po stronie kupujących, ale to naprawdę nie jest łatwe.
xxagaxx, nie napisałam,że jest prosto, ale znam sprawy,źe się udaje i jest to absurdalne, bo powody są absolutnie nielogiczne.
Perlica, a jak znam sprawy gdzie wina jest tak bardzo sprzedającego ze powinien konia wziąć od razu, a nic nie wychodzi 😉 to taka rozmowa bo ja słyszałem że ktoś tam, gdzie się totalnie nie zna kontekstu i sytuacji. Na ilość sprzedanych koni naprawdę martwienie się czy ktoś kiedyś nie spróbuje konia oddać jest dość mocno abstrakcyjne. Już nie wspomnę jak ciężko znaleźć nawet weta, który jakas mniej oczywista sytuację opiszę i podpisze się pod tym 😉
adriena, są takie konie że nic sie nie dzieje jak są robione co 3 m-ce, a są takie, że wystarczy że nie ma co 2-3 tygodnie małej korekty i się pokrzywia. To tez kwestia dziedziczna, dlatego kopyta to akurat jest element oceny liniowej, ktorego mi brakuje w zasadzie w każdym związku. Bo ok, są oceny za poprawność postawy, w KWPN za wysokość piętek, ale to czy same kopyta są jednakowe i poprawne nie jest oceniane, a nie zawsze jest możliwość obejrzenia sobie ogiera na twardym podłożu. W boksie czy pod siodłem ciężko to obczaic.
karolina_, z kopytami jest tak trochę inaczej. Jak masz zdrowego konia z dobrymi kopytami to te dobre kopyta ciężko spierdzielić. One zawsze będą dążyć do swojej naturalnej dobrej budowy. Takie Kopyta nierobione będą werkować się naturalnie ale dążąc do dobrego skatowania. Ciężko też zepsuć je werkowaniem, trzebaby mieć wyjątkowego kowala partacza, albo kowal musiałby robić to umyślnie.
Ze słabymi kopytami możesz mieć trochę racji, brak regularności nie pomoże tym kopytom. Regularność będzie pomocna bo nie pogłębi problemu. Tylko inna kwestią jest to że te słabe kopyta to efekt kiepskiej genetyki lub słabej góry. To właśnie ten chów wsobny (w rasie) i fiksacja hodowcy na punkcie osiągnięć a nie prawidłowości budowy.
To co nam się wydaje piękne, ten sprężysty wydajny ruch bywa największym problemem koni sportowych w ujeżdżeniu i masakrycznym problemem przy kontuzjach i leczeniu. Każdy taki problem odbija się na kopytach, bo one są odzwierciedleniem stanu zdrowia i wad budowy koni. Częstokroć to wina hodowcy - jego fiksacji na punkcie papierów i osiągnięć, zamiast zwracaniu uwagi na fizyczność dwóch kojarzonych ze sobą osobników.
Brak symetrii między kopytami jest zjawiskiem naturalnym i nie musi świadczyć o wadach budowy. Patologiczna różnica zaś jest widoczna gołym okiem i wyłapać ją można nawet z daleka.
Jak kocham patrzeć na konie z pięknym wydajnym ruchem tak patrząc obiektywnie na takie konie w moim otoczeniu wiem że sama bym już takiego nie kupiła i wolę popatrzeć na cudze 🤣
ElSalvador, z ciekawości zapytam - dlaczego chów wsobny w rasie determinuje słabe kopyta?
Tzn. nie chodzi mi o kojarzenie linii znanych z tego że mają kopyta do kitu, bo to się rozumie przez samo się. Pytam się o założenie jako takie że inbred powoduje słabe kopyta. Załóżmy masz założony 2x3 inbred na ogiera X z dobrymi kopytami, rodzice rowniez. Mam oczekiwać złych kopyt jednak?
Żeby nie było - nie znam się na genetyce, nie jestem hodowca.
donkeyboy, trochę wyrwałaś z kontekstu:
Tylko inna kwestią jest to że te słabe kopyta to efekt kiepskiej genetyki lub słabej góry. To właśnie ten chów wsobny (w rasie) i fiksacja hodowcy na punkcie osiągnięć a nie prawidłowości budowy.
zatrzymałaś się na chowie wsobnym, a raczej należało by to rozpatrywać całościowo 😉
any, no jasne ale nie wiem co ma inbred do tego. Wystarczy że ogier ma słabe kopyta i stempluje je dalej, nie musi być w żaden sposób spokrewniony z klaczą która moze nawet dobre kopyta mieć. Dlatego też pytanie zadałam bo może czegoś nie wiem o tym inbredzie i się czegoś nowego dowiem.
Brzmi też trochę też takie mierzenie wszystkich jedną miarą jakby hodowcy mieli wylane totalnie na to i brali pierwszego lepszego ogiera z popularnej stacji bo teraz na niego moda albo bo medalista olimpijski więc wszyscy znają imię 😀 gdzie osiągnięcia w sporcie nie są żadnym gwarantem bycia dobrym reproduktorem
donkeyboy, trochę źle mnie zrozumiałaś, chodziło mi o coś innego. Kopyta są odzwierciedleniem pozostałych części konia.
Dam taki przykład. W toku studiów pracowałam u bardzo dobrej dentystki na recepcji, która miała powiedzenie „otwórz buzie a powiem ci jakim jesteś człowiekiem” taka wróżka zębowa. Zaglądała do buzi i mówiła ci że jesteś nerwusem bo ścierasz zęby, ze nadużywasz używek (bo masz sito zamiast zębów), że pijesz za dużo herbaty albo jesz za dużo azjatyckiego żarcia bo masz przebarwienia. Albo mówiła ci że nie odziedziczyłeś najlepszych zębów, albo że masz je naturalnie super.
Z kopytami jest podobnie. Jedna kwestia to genetycznie słaby róg kopytowy, a druga kwestia to genetycznie „słaba” (przeciążona) góra która wpływa na budowę Kopyt i zawsze będzie wpływać. Dążenie po trupach i fiksacja na osiągnięciach i papierze to droga do nikad jeśli nie jest oparta również na rzetelnej ocenie eksterieru, całościowej obiektywnej ocenie budowy dwóch osobników. Chów wsobny może być pod tym kątem dodatkowym obciążeniem. Jeśli inbredujemy potomstwo pod osobnika ze słabymi kopytami (z jakichś względów- a te względy są dla nas jako hodowców również istotne) to narażamy potomstwo na pogłębienie problemów. Jeśli fiksujemy się że chcemy mieć drugiego konia „Stasia” bo koń Staś miał super ruch choć słabe kopyta i kryjemy kobyłę która ma już w papierze konia Stasia, koniem Stasiem to możliwe że osiągniemy konia Stasia do potęgi drugiej. Czyli potomek będzie miał jeszcze lepszy ruch od konia Stasia ale wraz z tym ruchem podwoją się u niego problemy konia Stasia.
ElSalvador, widziałam trochę tuvow koni werkowanych co 3 miesiące albo rzadziej, nie w typowo ujezdzeniowych hodowlach, i nie jest wcale tak jak piszesz, jest sporo problemów z osią pęcina kopyto i sytuacji gdzie jedno kopyto jest trochę bardziej płaskie i wtedy oś w tej nodze załamana.
Co do asymetrii kopyt widocznej z daleka - ok, na korungu na płycie tak. Ale jak oglądasz ogiera na pokazie to w owijkach i kaloszach, potem w boksie często też stoi w ocieplaczach a nawet jeśli nie to mają dobrze pościelone i ciężko ocenić kopyta. Przynajmniej mi. Do jednego (po którym mam teraz dwa źrebaki i trzeci na wiosnę będzie) łaziłam tak w Vechcie 3 czy 4 razy, żeby złapać jezdzca albo luzaka żeby mi go na korytarz wyprowadzili celem prywatnej inspekcji nóg. W boksie i pod siodłem za Chiny ludowe nie widziałam.
A co do tego, że ruch jest problemem przy kontuzji - jest, budowa też jest bo mamy konie na długiej smukłej nodze. 100 lat temu minimalny wzrost ogiera trakenskiego do hodowli to było 154, dziś 164, a budowa koni się nie zmienila. Zawsze można próbować jeździć ujeżdżenie na koniku polskim, albo dbać o te nowoczesne konie z dobrym ruchem.
karolina_, prawie zawsze jedno kopyto jest bardziej płaskie od drugiego. To naturalne. To tak jak u człowieka, albo jesteś praworęczna albo leworęczna. To kopyto bardziej położone to kopyto dominujące, ulubione naszego konia, na którym częściej się podpiera.
Mój koń jakbyś spojrzała mu na kopyta to lewe jest kapciem patologicznym, prawe wygląda znacznie lepiej. Które kopyto gorsze? Wizualnie lewe, a w praktyce? Kulawizna w prawym, ładniejszym bo w odciążanym. W którym będzie większe załamanie osi? W lewym, a które boli? prawe. U mojego konia patologia ma źródło w złamaniu biodra za młodu.
Ostatnio postanowiłam wsadzić go w podkowy plastikowe. Żeby to zrobić musiałam pomierzyć kopyta by zamówić właściwy rozmiar. Postanowiłam że chcę go podkleić na 4 nogi dlatego pomierzyłam wszystkie 4 kopyta. Kilka lat był kuty na przody, wiedziałam że prawy przód jest mniejszy od lewego (bo odciążany), ale jakie było moje zdziwienie jak okazało się że najmniejszym kopytem jest prawy tył 😅 czyli ten tył od złamanego biodra. Złamanego ponad 15 lat temu.
Ja Ci wierzę z tymi końmi o których piszesz, pewnie tak było z tą osią. Tylko podejrzewam że te konie nie miały naturalnie dobrych Kopyt, ani warunków jakie powinny mieć dla zdrowego bytu. Słabe kopyta to globalny problem, im bardziej człowiek świadomy jak powinny wyglądać tym bardziej załamany na to co „paczy” wokoło…
Odnośnie kopyt u ogierów to uważam że oglądanie ich na pokazach czy zawodach to trochę jak ocena urody kobiety w pełnym makijażu 😉
Kopyta się koryguje, powiększa, szlifuje - nie mają one wiele wspólnego z naturalnymi.
Dane mi było widzieć ogiery poza okresem występów i widziałam kilka z kopytami takimi że nigdy ich nie użyję 😉
Ps. My tu o kopytach itp, ja czekam na ten dzień kiedy ogiery będą miały udostępnione zdjęcia rtg. Teraz posiłkuję się łapaniem rtg koni wystawionych na aukcji i dziwi mnie, że skoro są one dostępne dla gawiedzi to czemu później nie są już udostępniane…
Iskra de Baleron, RTG też by się przydało, bo nie każdy ciekawy ogier był na głównym koerungu i dostępny na aukcji.
Co do kopyt u ogierów, to jestem w stanie ogarnąć wymyślne podkuwnicze cuda u ogierów intensywnie startujących typu TH. Gorzej z tymi co skończyły karierę na młodych koniach a fundament jest słaby. Dlatego nie mam i nie będę miała bezpośrednio potomstwa Secreta, są ciekawi synowie z lepszymi nogami.
a ja jako hodowca i kowal zawsze powtarzam, nie chcesz sp,,yć konia zostaw kopyta żrebaków w spokoju 🙂 poza ekstremalnymi krzywusami nie tykać przez pierwsze 8-9 miesięcy, po warunkiem że żrebaki mają zapewniony RUCH a nie stoją przy matce przy paśniku przez 10 godzin dziennie
i jak na razie mnie to nie zawiodło 🙂
Blucha też mi się tak wydawało, ale za mało miałam doświadczenia ze źrebakami żeby móc to twierdzić z większym przekonaniem. Jeśli koń naturalnie jest non stop w ruchu to musi to się przecież jakoś "samo" dziać. I kowal sporadycznie powinien mieć coś do roboty.
To zalezy jakie macie warunki, SK Liski np. ma na zime brukowany wybieg, niektore stajnie w Holandii, Niemczech czy Belgii maja betonowe (tam gdzie nie ma mrozow). Wtedy rzeczywiscie scieraja. U mnie jest poza posadzka w stajni raczej miekkie podloze i same nie scieraja wystarczajaco, plus wolimy pilnowac tych kopyt jednak. W tym roku juz dwumiesieczny zaczal lekko uciekac na zewnatrz w jednym przodzie, na tyle subtelnie ze nawet nie zauwazylam, dopiero przy opisie mi zwrocila uwage inpektor ze zwiazku zeby dopilnowac kowala.
blucha, bardzo odważna porada…
Ja tam jednak wolę gdy to mój kowal decyduje czy należy coś robić czy nie 😉
Warunki w stajniach są różne, źrebięta są różne o żywienie jest różne… gdyby każdy mój źrebak miał przez 8-9 mcy być nie ruszany to chodził by na koturnach.
Są też sytuacje, że ktoś nie może jeździć, więc sobie swoją prywatną klacz zaźrebi, żeby "zwróciło się za część pensjonatu".
Sivrite, ooo ja mam wrażenie, że pancie jednego konika to są tak osrane na jego punkcie, że ceny zenitu, za "krzywe i tempe jak stołowa noga" to głownie od nich na rynku.
karolina_... ja bym się chętnie wprosiła na kawę jako ten koneser (przez małe k)Trakenów😉