Body Modifications ( dawniej "piercing, tatuaże " )

FurryMouse, - no trzeba było dziada pokolorować, przerobić pajęczynki, dać mi odetchnąć w trakcie, jeszcze był myty, poprawiany, foteczka, zaklejany... a też nie jest takim całkiem maleństwem, dłuższy niż telefon. Samego czasu dźgania mnie nie sprawdzałam 😂 ale weszłam chwilę przed 11 i wyszłam minuty przed 13. Pewnie dobre pół godziny to uciekło na jakieś kwestie organizacyjne.
Ciężko mi ocenić czy to dużo czy mało, bo podobnie jak o wiele większy jednorożec na udzie, ale tam nie było kolorowania, a sam kontur.
keirashara ja przedłużałam kwiatki na ręce i wyszło ponad godzinę 😀 Kumam, że kolor i cieniowanie i w ogóle ale myślałam że to będzie chwila 😀 A Twój kot z kolei poszedł dużo szybciej niż bym się spodziewała.

Btw, za tydzień w poniedziałek idę dodrobić jeszcze jedną gałązkę na nodze bo mi niewystarczająco wystaje spod kiecek 😅
1000011756.jpg 1000011756.jpg
1000011757.jpg 1000011757.jpg
FurryMouse, - śliczne gałązki!
Mam wrażenie, że jednak sam czarny idzie szybciej, bo mniej bawienia z zmianami, wycieraniem, cieniowaniem itd. No i każdy artysta działa swoim tempem, dla mnie nie ważne ile będę siedzieć na fotelu, byle było dobrze zrobione.
Wystawanie z kiecek bardzo rozumiem 😎 choć kitku jest typowo dla mnie (jest jednak dość nisko plus do fitnesiary z płaskim brzuszkiem mi daleko 😂 ) to mega się jaram wystającym jednorożcem.
Generalnie czas dziarania zalezy od techniki i tego ile tatuaż ma detali.
Ja np zrobilam kiedyś lisa na pół uda w 5h, a ostatnio robilam ptaka i kwiaty dosyć realistyczne i zajeło mi to 2 x po 4h plus czeka mnie conajmniej godzina na dokończenie ( bo dziewczyna nie wytrzymała ) . A tatuaż jest zdecydowanie mniejszy niż lis był. Przy czym lis miał duzo czarnego, a kwiatki i pióra ptaka troche dlubałam.

A powiem wam, że ciagle mi sie wydawało ze pojde w potwory i mroczne rzeczy, ale jak zaczelam robic realistycznie, to się tym tak zajaralam , ze w efekcie skończe w tym pewnie i w kolorze 🙂
śliczne gałązki!
keirashara dzięki ale ja już wiem jakbym chciała dalej przerobić tą rękę 🙈 Ja się nie nadaję chyba na takie "długoterminowe" rzeczy, bo potem noszę i mam "kurde, jeszcze tu by mogło być, tu jednak za krótko, tu mógłby być inny kolor" 😅

KaNie niby to wiem ale i tak jestem zaskoczona tak swoją dorabianą ręką jak keirasharowym kotem 🙂 Najważniejsze żebyś mogła dziarać to co chcesz i co Cię jara a nie to co Ci ktoś narzuca 😉 ten Twój watercolour ptak mi się mega podoba 😍
KaNie, - a jak tam ogólnie idzie przebranżowienie? Czujesz, że będziesz to mogła robić na full niedługo czy jeszcze trochę przed Tobą? 🙂

Co do stylu - to imo to chyba przychodzi z czasem i praktyką. Chyba każdy rodzaj tatuażu ma swoich fanów, mega mi się też podoba ta różnorodność.

FurryMouse, - dwie strony temu pisałam, że tego, ja poczekam aż schudnę, że nie teraz i w ogóle i cyk, kitku 😂 a mój P. to w ogóle idzie chyba na rekord, bo ma zrobione w tym roku rękaw, średniaczka na tricepsie drugiej ręki, tył łydki i... jak poszedł ze mną decydować gdzie to kitku dokładnie to przypadkiem jeden artysta miał wolne, bo go klient wystawił. Normalnie kolejki u niego są na rok do przodu. Łatwo się domyślić jak to się skończyło, szczególnie, że pomysł jakiś już był 😂 dostałam łapówkę na serniczek, żebym głową nie kręciła. Już się śmiałam, że zaraz mu się wolna przestrzeń skończy w tym tempie.
keirashara,
Od 1 stycznia zaczynam prace na full w profesjonalnym studiu. W stajni już nie pracuję od września. Te miesiace poswięcilam tylko na praktykę i ćwiczenia na sztucznej skórze. W grudniu kończę ostatnie praktykanckie projekty i od stycznia jestem pełnoprawnym artysta 😎
Generalnie jestem z siebie szalenie dumną, bo dostałam pracę w bardzo fajnym studiu tylko dlatego ze od marca na serio dziobałam po kilka godzin dziennie rysunek, tatuowanie, albo projektowanie.

FurryMouse
A dzieki. Też go lubię. Zreszta podobnego ptaka już zrobilam dziewczynie, tylko że wybrała inne kwiaty. Miala miec kolor, ale tak jej sie podoba czarny ( mnie też zresztą ), że raczej zostaniemy w takiej wersji.
Miała tu byc fota, ale re volta nie chce tego puścić. Wiec nie bedzie 🙁

A co do Twojego chlopa keirashara to nie jest on jedyny 😉 Jest wiele osób które tak robią, bo to w sumie jest mocno uzależniające.
Mam nawet jednego chłopaka który jest umówiony do mnie aktualnie na 4 różne tatuaż, bo co ma jakis pomysł to sie zapisuje. Jestem pewna ze z nim skoncze tak, ze nie bedzie miał ani kawalka wolnej skóry 😉
KaNie, - oooo, to elegancko, gratulacje! 😁

Ja się swojemu nie dziwię, jedynie śmieję, że klasycznie "flower smelling champion" 😂 Obrazek dla wyjaśnienia.

Sama ciągle mam w głowie rękaw - jedynie pomysłów brak. Ciężko mi się szuka też inspiracji, bo ja się czuje w mroczniejszych klimatach, fantastyce, runach, a jak próbuję coś szukać to jedyne kobiece rękawy jakie wypluwa mi pinterest czy instagram to kwiatki. Często piękne kwiatki, jednak nie widzę ich na sobie.
Chciałabym jakiegoś fantasy kota z rogami, w głowie miałam też ilustrację w klimacie tych z "Wampirzego Cesarstwa" Kristoffa czy starych anime (Vampire Hunter D). Podobają mi się też runiczne bazgrołki, mój zgarnął takie od Strengera na łydkę. Miałam w głowie jeszcze ogień/płomienie, ale obawiam się efektu tandety. Głupio mi też do kogokolwiek iść z "ja bym chciała, ale sama nie wiem co" i to też mnie powstrzymuje.
IMG-20240719-WA0006.jpg IMG-20240719-WA0006.jpg
Czuje Twój ból. Ja tez mam pomysły i chcialabym miec 2 reke zrobioną, ale nie moge sie zdecydować na artyste.
Po głowie chodzi mortytattoo z Oslo. Ale to już droga wyprawa.
I nie powinno Ci być głupio iść i mowić ze.coś chcesz ale nie wiesz konkretnie, bo generalnie wiekszosc artstow lubi jak masz jakis zamysł, referencje pokażesz,
ale nie masz gotowego projektu. Wtedy mogą coś dla Ciebie zaprojektować. Tacy kliwncie to jest czesç naszej pracy.
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
21 listopada 2024 17:05
KaNie, tak krótko, żeby nie robić off'a - jak się czujesz bez koni 24/h? Dwa miesiące (prawie) to już trochę czasu. Porzuciłaś je totalnie czy zostały w postaci pojedynczych koni do jazdy?
Lanka_Cathar,
Szczerze? Uważam że jest mi potrzebna terapia. Mam teraz takie wyparcie, zajawke na coś innego i wmawianie sobie że mnie konie nie interesują. Nie wsiadam wcale. Nie wchodzę do stajni ( nadal w niej mieszkam i to potrwa jeszcze z max 3 miechy). Nie oglądam koni w necie, nie rozmawiam o nich. Wlasnie przygotowuję totalnie wszystko do sprzedaży... ale poza kaskiem i oficerkami... żeby miec w głowie możliwość powrotu dla przyjemności raz na jakiś czas - tzn tak sobie mowie, ale narazie czuje odraze i stres jak myśle o koniach. Dlatego serio uważam, że żebym mogła wrócić do koni, to jest mi potrzebny psycholog, który by mnie wyciagnał troche z traumy którą zafundowała mi ostatnia praca. Ale narazie nie mam na to czasu, ani ochoty. Może kiedyś. Ale mam cicha nadzieje ze sie od jeżdziectwa uwolnie.
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
21 listopada 2024 19:11
Jeśli masz świadomość, że potrzebujesz terapii, żeby móc ponownie czerpać z tego radość, to już krok w dobrą stronę. Bez względu czy go wykonasz czy nie. Trzymam kciuki za nowy pomysł na siebie! 💪
Lanka_Cathar,
Potrzebuję, bo mam takie wyparcie totalne. Przechodze przez stajnie ( jak wychodze z mieszkania to widze od razu 2 konie ktore zajezdziłam i mega je lubilam ) i nie patrze nawet w strone boksów. Nie glaskam, nie oglądam, tylko szybko wychodzę. Nawet powiedzialam przyjaciolce o tym, ze tak hardcorowo się zaparlam i wyrzucilam to z siebie, że nawet nie udalo mi sie przeplakać tego, a myśle ze jak mnie dopadnie ten moment to ciezko mi bedzie sie ogarnąc. No ale w niemczech na 100% nie pojde na terapie. A za internetowe dziękuję.

Narazie jestem sfokusowana na tatuowaniu. Nie wiem jeszcze czy to moja pasja. Wiem ze jestem typem ktory kocha uczyc sie nowych rzeczy i dłubać do perfekcji, wiec narazie mnie to jara bo jest mega duzo do nauki. Ale swiatek tatuazystow to nie jest wcale mniejsze bagno niż jeździecki swiatek. Tyle ze nie ma w tym wszystkim zwierzaka pomiędzy.
KaNie, - ten brak zwierzaka to dużo. Człowiekowi zawsze można powiedzieć, żeby spadał na drzewo banany prostować. Koń jednak jest tym niewinnym w całym układzie, nawet jak Cię wkurzy właściciel to pójdziesz nakarmić, bo nie konia wina, że kupił go kawał gnoja.
Wszędzie są blaski i cienie, w każdym zawodzie, wszędzie też jest jakiegoś rodzaju bagienko. Mimo wszystko uważam, że praca z zwierzakami jest najbardziej niewdzięczna pod względem pakowania się w ciężkie sytuacje.

Co do tego czy to pasja - teraz daje Ci frajdę i pieniądz, to trzeba korzystać z tego póki jest fajnie 🙂 Nikt nie przewidzi co będzie za 5, 10, 15 lat. Nie zawsze też trzeba mieć jeden zawód całe życie i nie zawsze musi być to całym życiem. Od pracy z ludźmi jednak łatwiej się odciąć, bo jednak te godziny są bardziej normowane, nawet przy tak "lużnym" zawodzie. Wychodzisz, zostawiasz maszynkę i jesteś w domu z rodziną, nikt awaryjnie nie zadzwoni o 3 nad ranem, że musi mieć tatuaż teraz, już, bo mu nogą odpadnie inaczej 😉
KaNie w jakim mieście będziesz tatuować? Polska czy zagranicą?
W Lingen w Niemczech. Polski narazie nie mam w planach.
Keirashara
Tak masz racje, wszedzie jest bagienko.
W tatuażu jest ogolnie dużo zazdrości i jest gigantyczna konkurencja, więc właściwie nikt z Twoich znajomych nie chce żebyś się wybił, bo sami chcą. Mało jest ludzi od których można sie uczyć - tzn jest masa fantastycznych artystów, ale oni nie zawracają sobie dupy praktykantami. Wiekszość nawet nie prowadzi seminarium - a kasa za to ze, ktoś taki jak ja się gapi co robisz , to 3500zł w góre za jeden dzień.
Ale ogolnie to takie hermetyczne środowisko, że mnie np było ekstremalnie ciezko dostać się gdziekolwiek na praktykę i miałam doła że nigdy nie zacznę w tym pracować. Bo ludzie nie chcą sobie robić konkurencji. Wiem że wielu artystow tu w okolicy uczyło się z netu i nie mieli nawet możliwosci być na praktyce.Musieli od razu otworzyć swoje studio, bo nie było opcji na prace. Ofc dużo ma w tym temacie do powiedzenia portfolio, ale i tak jest to mega cieżkie.
a kasa za to ze, ktoś taki jak ja się gapi co robisz , to 3500zł w góre za jeden dzień
what?! 😮 no to super, że dostałaś się do studia i będziesz już mogła pełnoprawnie pracować, bo brzmi to jak droga przez mękę.

A ja się mega jaram, dobrze mu zrobiło to wydłużenie 😍
20241125_130146 (1).jpg 20241125_130146 (1).jpg
FurryMouse,
Generalnie droga przez mękę to nie była, ale wydalam jakąś kosmiczną kwotę żeby zacząć i spedzilam minimum 5h codziennie, po pracy na doskonalenie swojej techniki. Ja mialam to szczęscie ze moje 1 portfolio pozwoliło mi się dostać do fajnego studia i tam poznałam gościa, który mnie nauczył mase techniki. Plus studio było super profesjonalne, więc cała wiedza w temacie higeny, dezynfekcji, chorób itp tez zostala mi wtłuczona do głowy mocno. A potem zrobilam portfolio do pracy i ją dostałam. Do studia do ktorego chciałam. Więc generalnie miałam mase szczęścia.
W Polsce może to wygląda inaczej, ale tu w DE jest trudno, bo niemcy nie dają szansy żóltodziobom i nie chcą uczyć. Zreszta moje praktykanckie studio to była 2 polaków, a to w ktorym zaczynam prace to Włosi ( mieszkajacy od dziecka w DE ) . I szczerze powiedziawszy nie chcialabym pracować z niemcami 😉

A Twój tatuaż faktycznie fajnie wygląda 🙂
Planujesz coś wiecej?
A tak jeszcze mając na myśli to ze ekstremalnie ciezko dostać sie na praktyki to np, w DE dostalam sie do 3 miejsc oddalonych od mojego domu od 100 do 200km. Za to w Holandii w Amsterdamie dostalam sie do kazdego, do ktorego wysłałam portfolio. I jakbym w DE nie wyhaczyla nic dobrego, to bym wybrala cos w Amsterdamie i dojeżdżala pociagiem 3h w jedną stronę.
KaNie to chyba właśnie to wszystko miałam na myśli pisząc "droga przez mękę". Że generalnie ciężko i jak nie ma się trochę szczęścia to albo nierealne albo obkupione dużymi wyrzeczeniami (typu 3h w jedną stronę). Dobrze, że tak się poukładało i od stycznia już na spokojnie zaczniesz pełnoprawnie nowy etap 🙂

Planujesz coś wiecej?
Już wiem, że nie mogę powiedzieć, że nie 😅 myślę ciągle o tej ręce, bo korci mnie jeszcze rozbudować ale boję się, że skończę na barku 🙈 No i jakiś malutki na karku za mną chodzi.
FurryMouse,
Generalnie ja wychodzę z założenia, że jak się chce faktycznie to robic profesjonalnie, to trzeb pooświęcić wszystko. Miałam identycznie z końmi. Wymarzylam sobie być jeżdźcem i tak zrobiłam. Ale po drodze serio nie było łatwo. Chociaż tak calkiem poważnie to... było taniej. O wiele. Była mniejsza konkurencja i zwyczajnie było to latwiejsze. Ale ogólnie sądzę ze to ze tak to wyglada to też nie jest źle. W gruncie rzeczy jest przsiew ludzi którzy nie maja talentu artystycznego, lub chxa tylko zoraç Twóją skóre bo kasa jest spoko.
KaNie, - talent artystyczny to jedno, ale imo dochodzi do tego właśnie to wyczucie skóry, higiena, taka ogólna obsługa. Mój kot niestety jest w jednym miejscu przeorany za mocno 😐 i już czuję tą różnicę w wykonaniu. Jasne, miejsce na pewno też nie jest bez znaczenia, bo trudne, skórę mam ogólnie cienką, natomiast czuć tkankę blizny. Widać też, że będzie poprawka i trochę jestem zestresowana, bo goi się ciężko, boli i ja już nie chcę 😖
No, ale czasu się nie cofnie, po prostu po wygojeniu trzeba będzie pobawić się powięzią i zmobilizować bliznę, wzór dalej mi się strasznie podoba.

Jeszcze co do talentu - no to imo nie każdy potrafi przenieść na skórę. Były osoby, których projekty robiły na mnie duże wrażenie, a na skórze już nie, coś ewidentnie nie grało z warsztatem 😅 Znowu patrzę na ręce mojego P. i mimo tego, że surrealizm to nie mój klimat to jak to jest zrobione zajebiście. Szczególnie ten ostatni, ja się nie dziwie, że typ ma roczną kolejkę.

Fajnie, że mimo wszystko Ci się udało tak całkiem zgrabnie zrobić to przebranżowienie 🙂 i szanuję ilość włożonej pracy.

FurryMouse, - zaczepista galązka 😍 i też widzę team zakolanówki 😁
Jak Cię kusi i wiesz co chcesz to rozwijaj, nawet jak skończysz na tym barku to co z tego, fajnie będzie 😉
keirashara,
Skąd wiesz że przeorane?
Robione magnumem zawsze mocno bolą i goja sie trudniej.
KaNie, - czuję i zostało to już potwierdzone przez niezależną osobę 😅 Jak się okaże, że wcale nie, to będę niesamowicie happy... ale mam dostatecznie dużo blizn, żeby wiedzieć jakie to uczucie jak się tworzy.
Goi się na tyle paskudnie, że gdyby był moim pierwszym mocno myślałabym czy robić kolejne 🙈 i w cholere wolę jednak lato, w zimie trudno o luźne, cienkie ubrania. Cieszę się, że mogę pracować z domu, bo sączył się solidnie przez bity tydzień. Dopiero dziś jestem w stanie w miarę bezproblemowo założyć cokolwiek.
keirashara,
Generalnie nie ocenialabym tego jako przeorane, robiąc to u kogoś doswiadczonego. Taka ilosć czerni musi byc wbita konkretnie żeby nie miala przeblysków, plus to nie jest fajne miejsce. Poczekaj az sie wygoi, wtedy zobaczysz 🙂
KaNie, - przebłyski są i tak 😂 no zobaczymy, oby było jak mówisz. Miejsce jest ciężkie i też to tak oceniałam, ale usłyszałam, że przeorany, a mnie to najpierw bolało jak otarcie, a teraz wściekłe ciągnie i sama nie wiem co myśleć.
keirashara,
Generalnie wiesz, to jest jednak duża rana. Mowilas tez ze Cie bolalo, więc wierze ze ktos sie postarał zeby Ci ta czerń tam zapakować. Masz tam tez bardzo delikatna skorę, to nie będzie reka na ktorej sie bedzie bez problemu i większego bólu goiło.
Ja ogolnie uważam ze na duże, czarne tatuaze trzeba wybierać artystow, ktorzy głownie dużo czerni robią. Wbrew pozorom zrobienie tego poprawnie jest mega trudne.
keirashara o kurcze, biedna 🙁 Mam nadzieję, że ostatecznie okaże się, że po prostu potrzebowało czasu na wygojenie. Trzymam kciuki!

KaNie
Generalnie ja wychodzę z założenia, że jak się chce faktycznie to robic profesjonalnie, to trzeb pooświęcić wszystko. Miałam identycznie z końmi.
Zdecydowanie tylko z końmi pewnie było łatwiej mimo wszystko, inny czas, nie było dziecka. Dlatego tym bardziej podziwiam determinację i to że się realizujesz. Mega Ci kibicuję bo w ogóle cała Twoja historia (a trochę na tej revolcie już jestem mimo że się nie udzielam jakoś bardzo) zawsze gdzieś tam trafiała w serce i zastanawiałam się na różnych etapach jak sobie radzisz.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się