Kupno konia

xxagaxx, takich nie znam nawet surowych.
Jednak 6 latek spod siodla to nie ma opcji.
Jak sprzedajacy ma dostepny tuv to wiadomka ze w pierwszej kolejnosci sie o niego prosi do wstepnej oceny.
Ogladac konia za 25 tys nie pojechalabys bo nie jesteś targetem takich ogloszen 🙂
Ja do tych 2 konkretnych tez bym nie pojechała, ale jak najbardziej uważam ze za 25 tys mozna kupic w miarę zdrowego i poprawnego (bez wad wykluczających z wszechstronnego użytkwania pod siodłem) konia do tuptania w niższych klasach, ze za mniej tez by sie pewnie znalazly przy obecnej koniunkturze na rynku - zależy co od tego konia oczekujesz.
azzawa, pewnie tak, jeśli do tuptania.Aczkolwiek jak się zaczyna szukać naprawdę, a nie o tym mówi to sie okazuje że wcale nie do końca.
Samego tuv sie nie opłaca robić przy sprzedaży za 25 sprzedającemu tak po prawdzie, bo teraz też to więcej kosztuje niż kiedyś.
Perlica są, jest pełno malopolakow I śmiesznych wlkp dotacyjnych z bdb tuvami. Jak pojedziesz na wschód i pld-wschod to pełno koniczkow do 30tys. Tylko no...to nie są konie na 120, nie powalają ruchem, rodowod często taki składak dotacyjny, że się zastanawiasz co to za konie. Czasami są nawet wysoko zbonitowane😉 I na tym taki kon się konczy- ale do lasu i na towarzyskie wystarczy. Konie z tych 2 ogłoszeń są tak okazyjne,że tak jak piszecie, a ja będę dosadna- trzeba być naiwnym oczekując fajnego, zdrowego, coś umiejącego i bezpiecznego konia w tej cenie. Zapis, że kon ma aktualny tuv- ma i co z tego? Rok temu szukałam konia dla siebie w PL I DE, kupa koni miała TUVy, różne. Część koni na podstawie filmów z ruchu i tuvow nawet nie jechałam oglądać. Zastanawia mnie co w przypadku tych ogłoszeń jest wg zgłaszającej oszustwem, bo to b.mocne słowo.
Pisze o sytuacji kiedy sprzedajacy ma dostepny tuv, nie zeby wymagac zrobienia od sprzedajacego- jak ma, to grzech nie skorzystac do wstępnej oceny zanim sie ruszy tyłek te X km 🙂
azzawa, no ja rozumiem, ale musiał ten sprzedający ten tuv zrobić , przecież nie za darmo go ma. Jak kupił z TUV to też za niego wcześniej zapłacił ( wg ogłoszenia 2 lata temu).

Karla🙂 zgadzam się oczywiście z tym co piszesz.
Ruda klacz jest po kontuzji, nie pamiętam co to było konkretnie ale nadaje się do operacji w klinice, takie było zalecenie weta ktory przyjechał do konia na dosłownie 3 nogach (i nie była to ropa w kopycie), właściciel konia miał jechać do kliniki a to olał.
Siwy wałach kupiony w marcu tego roku, pierwszy raz wystawiony na sprzedaż już w maju, najdalej w czerwcu. Treść ogłoszenia to stek bzdur,bo chociażby jak można pisać że kon nigdy nie miał kontuzji i problemów ze zdrowiem jak ma się go zaledwie kilka miesięcy.
Ci sami ludzie sprzedali jakiemuś naiwniakowi ogierka roczniaka jak się nie mylę jako zdrowego bo mało kto robi takiemu młodemu rtg. Tymczasem miał kilka czipow w jednym stawie skokowym i to takich że dr Trela w klinice nie podjął się operowania tego konia. Zalecił działać objawowo konia postawić w kwaterce by ten mega obrzęk że stawy zszedł.... no więc tak... sami sobie odpowiedzcie na pytanie czy to oszuści- dla mnie tak!
brj, ta ruda klacz jest w taniej cenie jak za matkę, nawet 10 eu nie wołają. Nie spodziewalabym się w tej kasie konia mogącego chodzić w ogóle, a tu może nawet jakieś rekreacyjne tuptanko się uda.
brj, znam konie, które miały być uśpione i wg jakiegoś weta "kompletnie nie rokowały" , po czym po leczeniu czysto objawowym (nie-operacyjnym), wróciły nie tylko pod siodło ale i do sportu...
A roczniakowi to hodowca nie robi RTG, skąd ma zatem o chipach wiedzieć? Konie się przy zakupie bada. Jak się nie bada, to nie ma co później płakać, że chipy mają... te kilka rtg to nie majątek (w porównaniu do kosztów ewentualnego leczenia)
Karolina, ale w ogłoszeniu jest, że "będzie świetną matką". Trzylatka... Po czym właściciel wnosi? W dodatku surowa trzylatka, a już z poważną kontuzją do operacji w klinice... Ja zdaję sobie sprawę, że właśnie takimi klaczami się w tym kraju hoduje, ale nie przestaje mnie to dziwić. A tym bardziej nie przestaje mnie dziwić ten szok i niedowierzanie, że z takich matek są potem destrukty.
Jasne, może być powypadkowa. Ale może też nie być. Poza tym pierwiastka na matkę to też jest, kurde, ryzyko przecież.
Za 10 Euro to już naprawdę można kupić jakąś sprawdzoną klacz z likwidowanej hodowli, a nie kontuzjowaną, kwalifikującą się do operacji pierwiastkę.
_Gaga, zgadzam się. Ale.... czy jakbyś miała takiego konia (mam tutaj na myśli tego roczniaka) mając tą wiedzę - że jest tych kilka czipow w dodatku średnio operowalnych sprzedawałabys twardo tego konia jako zdrowego udając niewiedzę?
Ja bym nie mogła, nie miałabym sumienia.
Sivrite zgadzam się, taka przypadkowa hodowla nie ma niestety przyszłości w naszym kraju.
Brj, Gaga napisała, że właściciel mógł nie wiedzieć. Sprzedając roczniaki czy dwulatki z pastwisk, hodowcy często nie robią RTG. Mogą szczerze nie wiedzieć, że koń ma gruz w którymś stawie. Dlatego robi się te RTG bez względu na wiek. Może bym nie zrobiła, jakbym kupowała z jakiejś znajomej hodowli i wiedziała, jak koń był chowany, ale kupienie od obcego człowieka konia bez żadnego RTG to ruletka.
Sivrite, ale ten wiedział, kon był w klinice. Dlatego zapytałam, czy ktoś z was wciskałby komuś takiego konia WIEDZĄC co w nim siedzi?
Brj, dobra, bo napisałaś to tak, jakby nowi właściciele zdiagnozowali go w klinice, a nie poprzedni właściciel...
Nowy właściciel ma prawo do rękojmi za tego konia, nawet jakby poprzedni właściciel nie wiedział. Jeśli udowodnią, że wiedział (na przykład przez klinikę), to sprawa jest prostsza niż prosta.
Sivrite, akurat znam rodzinę tej klaczy, jej matkę, siostry jej matki, byłam właścicielka jej babki i mam inne jej dzieci i wnuki. Znam też RTG w rodzinie i chyba największy destrukt tam to jeden mój pochodzący z linii męskiej gdzie OCD sypie się gęsto. To że kobyla jest powypadkowa nie wyklucza jej przecież z bycia matką i nie ma wpływu na potomstwo. Problem jest tam, gdzie trudno przesadzić na ile problem jest urazowy a na ile dziedziczny (np czy leżące pęciny u wiekowej klaczy to kontuzja czy DSLD). Ale jak jest jasna sprawa urazowa to hodowlane nie ma to znaczenia
80% koni, które kojarzę jako "zdrowe", oferowane do sprzedaży, są po wizytach w kinice, kontuzjach itd. I jak zaleczone, to właściele i pośrednicy słowem nie wspominają.
Ba! Weci z tych klinik, zaproszenie na TUV nie wspominają, że 6 miesięcy temu leczyli tego konia na "wszech gówno" i jest sprzedawany, bo się kiedyś posypał 🙂

I śmiem twierdzić, że tak jest nie tylko na anszym podwórku🙂
Tak samo sprzedaje się samochody, domy i mieszkania. Nic się nie kupuje bez rzeczoznawcy, to nie jest jakaś nowa sytuacja rynkowa. Ilu sprzedawców nie powie, że fundamenty stoją w wodzie, że samochód bity albo w mieszkaniu obok żyje patola, znosząca robale na całe piętro. Tak było, jest i będzie, jeśli ktoś się spodziewa szczerości całego Świata, to fajne bananowe życie musiał mieć.
Sivrite, jesli stan zdrowia klaczy zatajono, tzn sprzedajacy nie powiedzial ze jest po kontuzji to to jest faktycznie problem. Ale sam fakt kontuzji o uzytkowaniu w hodowli nie stanowi, zwlaszcza takiej kontuzji wynikajacej z wypadku, a nie slabszych tkanek (np. nawacajace kontuzje sciegien).

kotbury, dlatego przy TUV wet looka na blizny pooperacyjne, czy sa. Malo ludzi sie przynaje, bo tez wiekszosc osob to odstrasza - pojada tam, gdzie sprzedajacy sie nie przyzna.
Kotbury istnieje coś takiego jak tajemnica lekarska. Lekarz nie ma prawa powiedzieć, że danego konia leczył. W odpowiednim protokole można zawrzeć taką informację. Jeśli właściciel nie życzy sobie takiej informacji udzielać to nikt go nie zmusi (poza sądem pewnie). Tak samo konie mają porobione RTG tylko dla właściciela i jeśli ktoś go na swoim badaniu nie zrobi to się nie dowie co tam siedzi. Poza tym badanie kupno sprzedaz jest badaniem danej sytuacji medycznej w danym momencie w czasie. Nie da sie przewidziec co sie stanie jutro. Kon to zywe zwierze.
cytrynaa, dokładnie.
A to,że koń miał kiedyś kontzuję/uraz czy pojechał do kliniki, wcale nie oznacza ,że nie jest zdrowy obecnie.

Gillian   four letter word
11 listopada 2024 17:03
Moja znajoma miała taki przypał. Kupiła konia za grube ojro, koń się szybko posypał, wylądowała w klinice i nikt jej nic nie powiedział, że koń był tam dosłownie chwilę przed sprzedażą. Już w zasadzie wychodziła kiedy usłyszała zza drzwi „ooo znowu XYZ? Znowu kulawy?” 🙃
Perlica, cytryna i pomyśleć że okres rękojmi może wynosić nawet do 6 lat jak się nie mylę, gdzie to się ma do tego o czym piszecie, po co sobie marnować czas i pieniądze a później niepotrzebne sądy itp.... jak od razu można powiedzieć ten kon ma to i to dlatego taki tani 😅
Jak sprzedawałam kiedyś kobylke pisałam protokół odbioru z dokładną godziną, kupujący potwierdził że kon cały, zdrowy przy odbiorze bo nie daj Boże zadzialoby się coś w np transporcie... dokładnie to są koniki w każdym momencie może się coś stać.
Gillian to jest przykre !
No to właśnie właściciel/sprzedający ma o tym poinformować. Z drugiej strony jak sprzedaje za grubą kase to też spodziewam się, że koń będzie zdrowy i faktycznie coś sobą reprezentować. A z tym też czasem bywa różnie...
Widzę ogłoszenie konia, ładny, młody, (za)dobra cena, zastanawiam się czemu nie schodzi. Jak tylko zbadać?
shewolf, może cena jest w euro i się nie zorientowałas?
Nie, wtedy byłaby przesada w drugą stronę. Głupio mi dzwonić i pytać,, pani, co tak tanio?"
shewolf, może coś jest w RTG albo wymaga więcej "maintenance"? Ja sprzedałam taniej konia z falowym zgryzem, bo musiał mieć dentystę co max pół roku, inaczej się przygryzal. Ale też powiedziałam że tak jest z dentysta i obnizylam cenę przez to.

Pojedź i obejrzyj i na miejscu podpytaj, jak zrobisz dobre wrażenie to Ci zaczną dawać "instrukcje obsługi" do konia - chyba najlepsze wyjście.
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
18 listopada 2024 20:50
Pytanie, ile kosztuje jakiś misiu/misia 170cm +, 6-13 lat, który wybaczy początkującemu i nie odfrunie na widok spadającego liścia w terenie? nie musi mieć mega talentu/rodowodu, nawet lepiej jak nie ma.

Z ciekawości pytam bo okazjonalnie patrzymy z mężem na ogłoszenia pod jego kątem (poziom zero, no ale wiadomo że ja i tak będę wsiadać i by jeździł pod moim okiem) i jakoś nie mogę wyłapać widełek
donkeyboy, Bo widełek nie ma. Ruletka, nic nie jest pewne, nic niczego nie gwarantuje, a już na pewno nie cena.
Coraz częściej się łapię na porównywaniu rynku do rynku samochodowego, gdzie tez nic nie gwarantuje niczego. Ale auto można wskrzesić. Konia niekoniecznie...
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
19 listopada 2024 07:45
Sankaritarina, gwarancji chyba nikt nie oczekuje, ale no umówmy że się koń dla mojego męża który nie ma żadnych sportowych ambicji nie musi być 100% zdrowy. Byłby i okej z jakimś fakapem który nie wyklucza z rekreacji i się nie pogarsza z czasem.

Pytam o widełki bo dla mnie w ogłoszeniach czasem ciężko zauważyć różnice między jednym a drugim koniem do ambitnej rekreacji i mogę się jedynie domyślać że różnica kilkunastu tysięcy zapewne jest o coś, czego w ogłoszeniu nie ma 😀 (albo koń jest raczej skaczący i ja sie na tym nie znam). A moze nawet nie chodzi mi o widełki tylko jaka cena jest podejrzana
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się