Kącik Ujeżdżenia

rudziczek, ale to że u was tak jest w jednej szkółce to nie znaczy, że wszędzie tak jest. Miałam i mam okazję bywać przy zajęciach w szkółkach i prawie zawsze pada pytanie "czy skaczemy". Mam znajomych instruktorów i też mówią, że nie ma opcji, żeby nie było raz tak raz tak bo im dzieciaki zaczynają marudzić i się przenoszą tam gdzie skoki są częste. No nie udawajmy, że ujeżdżenie jest super interesujące dla młodych adeptów jeździectwa - w 95% nie jest. Jak zaczynają jeździć oglądać zawody to jadą na skokowe - to jest ciekawe, dynamiczne - nawet w niskich klasach. Każdy dzieciak potem też tak chce. Jak się dzieciaki zabierze na ujeżdżenie to padają z nudów - to niby jak mają chcieć robić to samo? No ale nie ma co udawać - ujeżdżenie w niskich klasach wzbudza emocje w jeźdźcu i bardzo ewentualnie w jego ekipie 🤣

Generalnie to się nakłada kilka problemów - nie sądzę, żeby największym problemem były restrykcje dotyczące sprzętu. Dużo większej obsady i tak się raczej nie zrobi bo to co napisali poprzednicy - nie zmieści się w czasie a mało która stajnia ma miejsce na 2 czworoboki i rozprężalnię - nawet jakby jeden miał być mniejszy. A to przekłada się na to, że te zawody się nie zamykają finansowo i wystarczy, że kilka par wypadnie i trzeba dokładać. Regionalki takie typowe robią już tylko zapaleńcy. Jeden ośrodek u nas robi razem ze skokowymi - to pewnie pozwala na ogarnięcie tego kosztowo. Zawsze przy tym są konkursy towarzyskie ale szczerze nie widzę jakiegoś wielkiego zapchania list startowych.
karolina_, ja się z łączeniem konkurencji na ZT nie spotkałam... i część klas jeździ się przecież na małym czworoboku.

I też nie sądzę aby problemem ZT czy ZR A były restrykcje sprzętowe. Pojechanie 3 minutowego czworoboku bez ślinianek i ochraniaczy żadnego konia nie zabije...
karolina_, ja się z łączeniem konkurencji na ZT nie spotkałam... i część klas jeździ się przecież na małym czworoboku.
_Gaga, najczęściej jakieś niskie konkursy kucykowe/dziecięce.
Od kilku lat widuje tak 50/50 aby w takiej L były małe czworoboki, zarówno w ZT i ZR
Ale czekajcie. Co w nas Polakach jest takiego, że nudzi nas ujeżdżenie i bez względu na to co zrobimy to nie przyciągniemy ludzi na zawody ujezdzeniowe? Bo jakoś za granicą rekreantow interesuje ujeżdżenie. Skoro i tak nie przyciągnie to nawet jak wprowadzimy nowe przepisy to i tak z tych klas nikt nie będzie korzystał. Przywilej jak z kolorowym czaprakiem w ujeżdżeniu, niby można, a nikt nie jeździ. Ironizuje, bo tak na serio, sami odstraszacie od ujeżdżenia w tym wątku. Im większa podstawa piramidy, tj. Zapaleńców-rekreantów, tym lepszy szczyt piramidy. To widać na przykładzie UK ekstra. Jakby nie było potrzeby zmian to WE nie zaczęłoby tak prężnie działać w Polsce. Argument, że jak się chce jeździć bez kielzna to jest gdzie, jest dla mnie znowu zmniejszaniem podstawy piramidy. Zresztą, o czym my mówimy… o jednych zawodach we Wrocławiu? Ujeżdżenie rekreacyjne zdycha bo, na własnym doświadczeniu, jesteśmy traktowani na zawodach jak zło konieczne. Nie daj Boże coś jeszcze nie pójdzie, to i wyrzyg sędziego się zdarzy. Tak, znam pary, które nie startują z powodu przepisu z podogniem, znam takie same, które nie zdecydują się na zawody bo nie mogą używać napierśnika. Konie do rekreacyjnego ujeżdżenia mogą mieć takie mankamenty budowy i uważam, że powinno się dopuścić na poziomie regionalnym maseczki do HS koni i buty (podkowami też można zmienić motorykę ruchu 😉) i napierśniki i podogonia. Może powrót do startów na trawie? Na pewno trzeba pomyśleć o lepszych nagrodach w niskich klasach. Taki rekreant chce sobie powiesić jakąś pamiątkę w domu. Pamiętam czasy zawodów towarzyskich nie zatwierdzonych przez PZJ. Było więcej rekreantow którzy później zaczęli się bawić w większy sport. Pamiętam jak w jednej klasie startowałam z Agnieszką Domagałą. Co ona teraz robi? Startuje na poziomie GP! A razem startowałyśmy w szrankach kładzionych na wiaderkach po twarogu.
kare_szczescie, no tak, tylko to były zawody towarzyskie właśnie na starych zasadach. Pamiętam jak jeszcze pod Wro takie robione były i byli chętni. Za śmieszną kasę się to robiło. Teraz się za śmieszną kasę nie zrobi, chyba, że całkiem wyjęte z systemu a to znowu sędzia na takie zawody poza systemem nie przyjedzie - bo nie może.
Towarzyskie można rozgrywać chyba tylko w L klasie (P chyba już nie) - no to za dużo tych osób nie ma więc zawodów całych nie zrobisz.
Żeby to działało moim zdaniem powinna być możliwość robienia zawodów stricte towarzyskich - z większą ilością klas (w ogóle nie rozumiem tego ograniczenia w ujeżdżeniu) i z dopuszczalnym sprzętem typu maski, podogonia, napierśniki itp.. To wtedy miały by sens i takie zawody i pewnie by było więcej chętnych i rozpropagowanie ujeżdżenia byłoby lepsze. Jeśli rekreant towarzysko może pojechać na zawodach maks L to prawda jest taka, że przeciętny dzieciak nie będzie miał motywacji, żeby uczyć się więcej. Może złapie bakcyla ma może nie - prędzej nie. Jeśli jeszcze za to wszystko musi zapłacić jak za zboże - strój dla siebie, czapraczki, wpisowe, transport (zazwyczaj daleko, bo miejsc z uj. mało) to się okazuje, że lepiej już do skoków - jakoś tak fajniej, zabawniej, często bliżej, strój można dużo bardziej dowolny a i sprzęt też. Myślę, że to cały szereg czynników. Plus wieloletnie olewanie ważności ujeżdżenia jako podstawy. Wyryjonym konikiem, który w miarę chętnie skacze łatwiej pojechać krzyżaczki czy mini LL niż przejechać bez nerwów czworobok.
Wydaje mi się, że problem braku popularności ujeżdżenia wśród rekreantów jest spowodowane brakiem koni w szkółkach które miałyby odpowiednie umiejętności. To co ja widziałam w polskiej szkółce to pospinane ledwo reagujące na łydki konie walczące o przetrwanie jazdy. Pracujące często po +2h dziennie. Na których ciężko wyjechać poprawnie jakikolwiek podstawowy element. Nie mówiąc już, że nieraz nie wychodzą nawet na padoki.
Oczywiście nie twierdzę, że jest tak wszędzie, ale to jest to co ja widziałam.
Natomiast jak przyjechałam do de to byłam w szoku jak fajnie chodzą i wyglądają konie w szkółce. Poza jazdą w kółko i woltami, potrafią też ustępowania, łopatki, zwroty na zadzie/ przodzie itd. I to od małych kucyków po duże konie. Naprawdę mają fajne podstawy i na takich koniach można się uczyć.
Podejrzewam że właśnie ta różnica w dostępności koni do nauki może być powodem różnic w popularności ujeżdżenia w Polsce i innych krajach.
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
07 listopada 2024 17:46
kare_szczescie, bo właśnie te unaffiliated to nie są ZT tylko tak naprawdę zawody za stodołą. Tylko tak nie zawsze wyglądają. Polegają one często na dobrej woli wolontariuszy którzy stoją na rozprężalni i wywołują ludzi. Ale sędziowie często są akredytowani bo można takich łatwo znaleźć (łatwiej też jest sędzią w UK zostać żeby sędziować klasy typu L, P etc., im wyżej tym trudniej). Nie ma komisarzy, nie ma sprawdzania dopingowego, nie ma biura zawodów czasem nawet, poza tymi ludźmi którzy organizują listy i starty. W wersjach bieda nie ma nagród, może starczy na flotsy dla 1-3 miejsc. Wpad i wypad, chyba że masz grzecznego konia i postoi w przyczepie to sobie jeszcze coś zjesz i wypijesz kawke jak ktoś skołował lokalnego busa z żarciem. I może ktoś jakieś fotki porobi to sobie kupisz.

Freestyle są na tych niskich klasach również. Czasem są też takie klasy gdzie ocenia się przebranie. Czasem przebranie i muzyka razem 🙂 z tego jest fun dla dzieciaków i dorosłych rekreantów. Phi, klasy czasem są razem z rodzicem na tzw. lead rein. Dziecko siedzi, rodzic biega z konikiem 😀 Tymczasem u nas ze świecą szukać zawodów gdzie freestyle jest poniżej C klasy, o ile są w ogóle i nie trzeba się na nie kwalifikować.

Z serii marzeń to serio jakbym miała kiedyś ośrodek to bym chciała promować takie ujeżdżenie "fun" a nie tylko kręć kółka i może dopiero jak dostąpisz pewnego poziomu to mooooooże damy ci pojechać program dowolny. A to że one są bardziej widowiskowe widać - chociażby na przeróżnych imprezach gdzie właśnie to te freestyle przyciągają uwagę. Nawet laik bez jakiejkolwiek wiedzy o koniach może się rozerwać przy oglądaniu tego - taki Snoop Dogg np xD

A co do umiejętności koni w szkółkach - posadziłam dupę na wielu koniach szkolkowych w mojej pierwszej pracy w UK i nie widzę jakiejś wielkiej różnicy w wyszkoleniu. Również w wyszkoleniu instruktorów - bardzo zależy na kogo trafisz. Takich szkółek z wyszkolonymi końmi do ujeżdżenia to jest jak na lekarstwo. Ale posiadanie konia też jest relatywnie łatwiejsze do osiągnięcia finansowo - bo są pensjonaty DIY i można zminimalizować koszty utrzymania w ten sposób. No ale też się nie nauczy człowiek tego bez instruktora - u mnie w rodzinnych stronach dopiero teraz w województwie są miejsca gdzie rekreant może coś tam podłubać ujezdzeniowo. W Polsce ostatni raz jak miałam do czynienia z rekreacją we własnej osobie grubo ponad dekadę temu to maks "ujezdzeniowej jazdy" to była dosiadowka bez strzemion albo... bez siodła 😀 i zero jakiegoś tam omawiania typów łydki czy pomocy, na co komu to potrzebne
No więc właśnie... Na takich zawodach nie ocenia się turbo zebrania, ustawienia, czy machania łapami, wystarczy dobrze wykonany rysunek na koniu prowadzonym na kontakcie.
Nie są potrzebne konie N-kowe czy Ctkowe ani łopatki i zwroty.
I mimo to są te przejazdy wysoko oceniane, a ludziom się chce jeździć nawet o pietruszkę.
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
07 listopada 2024 18:01
faith, ja bym nawet jeszcze dodała że nawet na affiliated docenia się jeźdźców prezentujący maks możliwości konia. Nie wiem czy to oficjalne stanowisko związku w tej sprawie ale była taka raz śmieszna sytuacja jak moja była szefowa poszła się szkolić na sędziego i razem pisały arkusze. Nie pamiętam już jak to wyszło ale konkluzja była taka że sędzina pouczyła że bierzemy pod uwagę potencjał konia i koń predysponowany/ekspresyjny (ale spięty/z błędami/niedokładny/etc.) nie powinien wygrywać nad cobem który może nie zakłada nóg na uszy ale wykonuje prawidłowy rysunek i prezentuje dobry obrazek na swoje możliwości.

A i pamiętam też zdanie że "ludzie przestaną przyjeżdżać na affiliated" wraz z tym pouczeniem 🙂
donkeyboy, UK to jest zupełnie inna filozofia niż to co jest w Polsce, tam sędziowie przede wszystkim korzystają z całej skali ocen. W Polsce dla przeciętnego konia są oceny 5.5-6.5, 7 to już jak wycisnelas max możliwości konia i jeszcze 5% więcej, 8 są dla wybranych. Mając coba czy podobny wynalazek nie ma w zasadzie szans zrobić 60%.
Facella   Dawna re-volto wróć!
07 listopada 2024 19:28
Mogę się wypowiedzieć z perspektywy osoby, która chciałaby, ale nie jeździ na zawody. Konia, sprzęt i transport mam dostępne bez problemu, P możemy jechać z marszu, a w dobry dzień nawet nie byłoby wstydu w C. To czemu nie jeżdżę choćby towarzyskiej L? Bo na start sezonu trzeba wywalić 400 zł na badania i ubezpieczenie, potem drugie tyle na wpisowe. Do tego roku najbliższe ujeżdżeniowe zawody były w Kołobrzegu (150 km, trochę daleko żeby jechać, a i odbywają się dwa razy na cały rok) lub Drzonkowie (200 km i to już jest zdecydowanie zbyt daleko, żeby jechać towarzyskie L, więc nawet nie wiem ile takich zawodów się odbywa rocznie). W tym roku dwa ośrodki blisko Szczecina robiły zawody, nawet jedne pojechałam, bo mieli dobrą cenę za start. Ale jak potem wyskoczyli z 250 zł za start, to sobie odpuściłam, bo moim zdaniem nie opłaca się i nie warto. Jeżdżenie L mnie nie kręci, ale nie kręci mnie też wydawanie setek złotych żeby dwa razy w roku pojechać regionalne P, bo towarzyskich na tym poziomie nie ma. Starty w zawodach są po prostu koszmarnie drogie, do tego są organizowane w niewielu ośrodkach i niezbyt często. Rozumiem z czego to wynika, ośrodkom też się zawody nie opłacają. I tak oto wpadamy w błędne koło.
Facella, mam na zawody podobne odległości co Ty, z tym, że wybór w okolicach Warszawy jest naprawdę spory, w zasadzie co miesiąc są zawody. Natomiast faktycznie, wychodzi sporo. Wyjazd z dwoma końmi to około 2000-2500 zł z paliwem i hotelem. Wiec realnie wyjazd 3-4 razy w roku jest dla mnie ok, częściej mi szkoda kasy. Jak koń się jakoś mocno nie lampi to jest ok, ale objeździć te co w nowym miejscu sztywnieją jak kij to są mega koszty.
Mieszkając w lubuskim miałam takie same realia. No dobra, potem Drzonków 2x do roku fartem na miejscu, ale cokolwiek innego to 150-200km. Co nie posiadając własnego transportu robi się kosmicznie drogie.
W tym roku chciałam jechać jakieś regiony for fun, ale... wycofali jednorazowe licencje. Jak policzyłam 400zł za nie zamiast 60 to mi przeszło.
Keirashara, co jest absurdem, bo na przykład w łódzkim OZJ nadal są jednorazowe licencje dla konia i jeźdźca, więc masz pod górę tylko dlatego, że mieszkasz w konkretnym województwie...
Moim zdaniem więcej ludzi przyjeżdżałoby też na zawody, gdyby towarzyskie były z mozliwością przejechania N, C a nie tylko L i gdzieniegdzie P. Problemem może też być brak odznaki, dużo osób, np straszych jeździ sobie w domu, nie ma odznaki bo np boi się skoków. Kiedys można było odznakę zrobić bez skoków, jak ktos skończył ileś tam lat, nie pamiętam ile. Teraz nie ma zmiłuj. Jak kręcę się po stajniach, to naprawdę sporo jest osób, które się kręcą po płaskim i pojechaliby na towarzyskie dla fanu, ale brak odznaki i możliwości pojechania wyżej niż P skutecznie zniechęca
Do P można jechać na licencji wstępnej i robić klasy przez wyniki ujeżdżeniowe
juz nie ma takiej możliwości
haruś, jej! Masz racje, sorry za wprowadzenie w błąd. Szkoda.
Sivrite, - to weszło w tym roku, na pewno w dolnośląskim nie można jednorazowej dla jeźdźca, co do innych województw nie wiem - trzeba by było sprawdzać. Jak mam cisnąć do innego województwa to mogę kupić lickę... a tak realnie, to wolałam bilety na samolot do Włoch. Zawody ujeżdżeniowe wychodzą tak dziadowsko drogo obecnie, że serio, mogę zrobić w tym hajsie weekendowego city-breaka za granicą. Wiem z czego to wynika, sama często na nich pracuje, zdarzało się robić to za obiadek, żeby się tylko odbyły... no, ale są drogie i mnie to zniechęca. Jak Facella, napisała, błędne koło.
Osobiście uważam, że potrzebujemy zmian. Kto nie idzie do przodu ten się cofa. Może żeby zwiększyć zainteresowanie powinno się na poziomie REGIONALNYM dopuścić starty i bez nachrapnika, a nawet na oglowiu bezwedzidlowym. Oczywiście, karty ocen muszą być wtedy inaczej rozpisane, tzn bez akceptacji kielzna. Natomiast ja widzę więcej plusów dopuszczenia większej ilości zawodników, niż kiszenia się we własnym sosie.
kare_szczescie, zgadzam się z tym, że potrzeba zmian. Ale nie na zasadzie zakopania do piachu podstaw.
Imho zmiany są potrzebne paradoskalnie na poziomie top - czyli np. GP z elementami wyższej szkoły jazdy.
Co do akceptacji kiełzna- to jest baza baz. Podstawa podstaw. Więc imho jeśli ktoś chiałby startowac baz to najpierw powinien z ileś przejazdów w danej klasie na jakieś okreslone minimum pojechać.
Tyle się mówi o dobrostanie koni a dyskusja o nieakcpetacji kiełzna jest totalnie po drugiej stronie - bo większość "problemów z wędzidłem" to sa jednak niedoadiagnozowane kulawizny, początki syndromu trzeszczkowego, za wąski ganasz itd.
juz nie ma takiej możliwości
haruś,

wcale nieprawda. w tym roku znajoma zrobila licencje III stopnia z samych wynikow w P w ujezdzeniu. Mało tego, rozmawialam o tym z sedzina ujezdzenia tak samo.
Zmienily sie przepisy owszem, i ich sam wydzwiek, ale to wcale nie znaczy ze nie mozna robic klas i uprawnien wynikami.
Po prostu jak sie ma odznake to sie dostaje licencje automatycznie.
Jedyny reginalny zwiazek jezdziecki ktory ma to rozpisane to małopolski, reszta ma ta sama tabelke z ktorej nic nie wynika.
haruś, przy czym nadal klasy L, P i D moż a jechać na licencji wstępnej. I tu nie są potrzebne żadne odznaki...
haruś, te starsze osoby są też zwolnione z odznak jeśli startowały przed 2006r.

kotbury, myślę, że GP z elementami nad ziemią jest kompletnie nierealne. Większość koni nie wytrzyma tego zdrowotnie, bo to nie są małe i kompaktowe lipizzany na krótkiej nodze, tylko rosłe konie na chudych nóżkach do tego jeszcze bardzo elastyczne. Może koń o budowie Total Hope by dał radę takie GP kilka lat pociągnąć, ale Indian Rock? Dalera mająca prawie 180? Imho to by nie był krok w stronę dobra koni, wręcz przeciwnie.
karolina_, chyba musiały mieć rejestracje w klubie przed 2006 czy 2007, samo startowanie chyba nie wystarcza
karolina_, i wtedy może przestano by hodować przzerasowione inbreedo kaszaloty🙂
Imho jednak wymóg pokazania prawdiwego zabrania a nie zebrania "na punkty" zrobiłby dobrą weryfikację jakości ujeżdzenia jako sztuki/ dyscypliny.

xxagaxx, nie jestem w 100% pewna, miałam rejestrację i startowałam, odznaki mnie minęły.

kotbury Sam wzrost i długość nóg koni już swoje robi. Jak ktoś chce jeździć na krępym koniku 163 cm to PRE, lusitano i lipizzanow jest do wyboru do koloru. Ale osoba 180 cm już na takim koniku nie pojeździ.
Nawet osoba 170cm będzie miała problem 😉 Znaczy wiadomo, człowiek się uprze, to się da... ale kurcze, dobranie gabarytowo konia do siebie robi różnicę, a średnia wzrostu u ludzi idzie w górę.
Przerasowienie to jedno, ale trzeba oddać, że ogólnie typ koni się poprawił, jak i ich długowieczność.

Na pewno jakieś zmiany są potrzebne, natomiast to trzeba dobrze przemyśleć. Część przepisów to faktycznie bzdura, jak te podogonia i napierśniki - przecież przy wkkw czworobok można jechać w napierśniku. Buty - myślę kwestia dogrania przepisów I nie kwalifikowania ich jako ochraniaczy, rozpisania jakie mogą być.
Brak wędzidła - no to jest większy problem, bo musiałaby być osobna klasyfikacja imo. Inaczej cholernie ciężko byłoby uczciwie ocenić i porównać konie z wędzidłem i bez. Programy trzeba by było przepisać. Osobna kwalifikacja to też taki problem, że dodatkowe nagrody - a te przy ZR już muszą być i są określone przepisami, także jest to też dodatkowy koszt. Mogłaby być skórka za wyprawkę dla organizatora, za to więcej zamieszania.
Gaga, widziałam maila z WMZJ, w którym jakaś Pani na zapytanie odpowiedziała, że licencja wstępna umożliwia start do P, a zrobienie klasy III jest możliwe tylko poprzez 3 odznaki, przez starty nie ma takiej opcji. Pewnie co Związek to opinia, sami chyba już nie wiedzą.
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
09 listopada 2024 10:40
haruś, to muszą się zdecydować bo srebro zwykle z automatu oznacza 3 klasę sportową w ujeżdżeniu https://www.mzj.krakow.pl/licencje/klasy-sportowe-i-uprawnienia-sportowe/
Nadanie uprawnień 3 stopnia w ujeżdżeniu:
Uprawnienia 3 stopnia w ujeżdżeniu są nadawane z automatu jeśli w bazie figuruje srebrna odznaka jeździecka, a zawodnik rozpoczyna karierę sportową po 2016r. W pozostałych przypadkach należy każdorazowo wnioskować o nadanie uprawnień zgodnie z w/w przepisami dyscypliny.


Fajnie że ktoś wspomniał o tej tabelce na MZJ, załączam tutaj jakby ktoś potrzebował.

Bo powiem szczerze że się wkurzyłam jak przeczytałam, ja generalnie nie startowalam nigdy w Polsce ale chcę od przyszłego roku i chyba "najtaniej" wyjdzie mi zdać SOJ właśnie.
Screenshot_2024-11-08-13-11-35-825_com.google.android.apps.docs.jpg Screenshot_2024-11-08-13-11-35-825_com.google.android.apps.docs.jpg
Viridila   ZKoniaSpadłam & NaturalBitsBay
09 listopada 2024 10:57
Można znaleźć większość rzeczy na stronie PZJ - choć jest to bardzo nieintuicyjne czasami. Brakuje też jasnego odnośnika do Przepisów ujeżdżeniowych (ja zawsze szukam przez google: https://pzj.pl/wp-content/uploads/2023/08/A_Przepisy_2023_clean_20230515.pdf), choć jest link do Regulaminu rozgrywania zawodów krajowych A dyscypliny ujeżdżenia (to dwa różne dokumenty!).

Ta tabelka z postu wyżej to "Normy na klasy sportowe - zał. nr 7" (https://pzj.pl/wp-content/uploads/2024/01/Zal-7-do-regulaminu-ujezdzenia-2024.pdf) ze strony PZJ.
Dodatkowo jest druga tabelka "Warunki uzyskania uprawnień sportowych - zał. nr 8" (https://pzj.pl/wp-content/uploads/2024/01/Zal-8-do-regulaminu-ujezdzenia-2024_clean_20240105.pdf). Oba te dokumenty są załącznikami do Regulaminu rozgrywania zawodów krajowych A (https://pzj.pl/wp-content/uploads/2024/09/A_Regulamin_2024v2_clean_20240320.pdf).

Akurat jestem na bierząco, bo robiłam uprawnienia sędziego III 😅 Co nie zmienia faktu, że jest kilka zagwozdek (lub nieścisłości) jak się tak czyta wszystko po kolei ciurkiem.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się