Stajnie w Warszawie i okolicach
Perlica, Mowa była o stajni wolnowybiegowej, nie limitowaniu pastwiska a potem boksie. Jak koń wychodzi na trawe na parę h to pewnie, że się będzie chciał tej trawy "nachapać" i do siana pewnie nie pójdzie. Jak mają 24h dostep do tego i tego, to same sobie bardzo ładnie regulują pobór. I te zdrowe właśnie zwykle robią to najlepiej, bo nie mają zaburzeń żadnych.
Perlica, mowa była o stajni wolnowybiegowej bez siana. Czyli konie stoją całą dobę na dworze i do dyspozycji mają tylko trawę po kolana.
Sytuacja zmienia się zupełnie, jeśli konie wychodzą na trawę na kilka godzin, albo na przykład tylko na noc. Bo wtedy przez część doby jednak do tego siana mają dostęp i sobie ten poziom włókna uzupełnią. I wtedy oczywistym jest że nie musimy za nimi z tym sianem latać.
W dodatku była mowa o sianie do paśnika, u mnie jak konie mają trawę, balot w paśniku leży sobie nawet miesiąc i nic się nią marnuje, paśnik mam taki że siano nie moknie, więc po prostu jedzą wolno tyle ile potrzebują.
Perlica, wiesz mnie to wisi, mam otwartą głowę, czemu nie, można spróbować - jeśli nie pójdzie na zmarnowanie (eg. do rozgrzebania/zamoknięcia). Widać czy z paśnika ubywa czy nie. i tu, jak chce uparcie dostawiać siano pomimo prób i ewidencji że konie nie jedzą... to nie winie właściciela pensjonatu że chce dopłaty albo pokazuje drzwi. Sama bym tak zrobiła - chociaż prędzej pokazałabym drzwi bo osoby skłonne do dramatów raczej nie trzymają się tylko jednego spektaklu że tak powiem, a ja dramatów nie lubię 😀
A co do koni chorych, zwłaszcza metaboliczne etc. wymagają warunków które nie są tak optymalne dla koni zdrowych. O tym się rozmawia przed przeprowadzka - tak mi się wydaje.
Niemniej jednak z tymi dopłatami do siana to i tak zapewne nie o to chodzi 😀
epk, uwierz mi, że większość koni, po pierwszym szale żarcia trawy jeśli mają siano, to regularnie do niego podchodzą poskubac nawet kilka razy dziennie i wracają na trawę. To są mądre zwierzęta i wiedzą co im służy i jak zachować własne zdrowie jeśli mają do tego stworzone odpowiednie warunki. I ta zasada tyczy się wszystkich koniz nie tylko tych że zdiagnozwanymi wrzodami, wiele koni je ma, a nie jest zdiagnozowana, bo właściciel nie widzi, nie chce widzieć. Ponad to okresowe stany zapalne jelit tyczą się także wszystkich koni, tych zdrowych też. I naprawdę nie trzeba kininzmuszac, żeby z trawy schodziły jeść siano, same chętnie to robią. Tyle z logiki
xxagaxx, niestety tak jest ale jest tak tylko dlatego, że ludzie to akceptują. Nie wspominając już, że 99% procent podwarszawskich stajni pastwiskowym nie ma tylko co najwyżej trawiaste padoki na których trawa jest jak dobrze pójdzie, to do połowy lipca, a potem korzonki i piach i tu sobie nie wyobrażam wręcz, żeby siana na czymś takim nie było.
Włókno to podstawa beż której przewód pokarmowy konia nie funkcjonuje prawidlowo i właściciele koni powinni sobieb to uświadomć i zacząć wymagać od pensjonatów nie złotych klamek, a podstawy podstaw jaka jest STAŁY dostęp do siana nie zależnie od pory dnia czy roku.
Włókno w diecie można też uzupełnić sieczką dodawaną do paszy treściwej i sianem wrzucanym 2x dziennie pod wiatę. Nadal nie widzę powodu, żeby koniom stojącym na "tłustych" pastwiskach zapewniać stały dostęp do siana.
Akceptuję to, że zdaniem niektórych oznacza to, że "mało wiem".
rudziczek,
Chodzi o to, że sieczke podajesz dwa max 3x dziennie i nie dajesz jej na kilogramy, prawda? Przy karmieniu 2x dziennie jest to przeważnie odstęp min 12h (w sezonie pastwiskowych) a przez te 12g pomiędzy na samej, bujnej trawie w żołądku i w jelitach buszują cukry, woda z trawy i kwas solny, to obniża pH, treść żołądka jest kwasna i pół płynna, bo włókna mało i to zamiast trawić włókno to nadrawia śluzówkę, ponad to zburzą mocno florę bakteryjną czyniąc ja patologiczną, jedne konie będą to znosić lepiej (ale też nie bez skutków, poprostu mogą nie pokazywać wyraznie) a inne gorzej i potem mamy konie że sraczka, z kwasnymi, smierdzacymi odchodami, sfrustrowane, lękliwe, narwane albo otępiałe, z ciągłymi infekcjami kopyt czy z grudą. Układ pokarmowy to drugie serce każdego ssaka. Od jego orawdlowego funkcjonowania zależy odporność, równowaga systemu hormonalnego i nerwowego.
Bujne pastwiska i trawa po kolana wcale nie jest naturalnym i dobrym pożywieniem dla koni. Siano w ilosci nieogranicznej być musi i kropka
Nevermind,
Otóż to! Trafne spostrzeżenie. Poprostu doskonale wiedzą, że to siano zostanie zjedzone, a przecież beloty wyliczone co do sztuki na zimę 🤑 więc wymyślają farmazony, że się zmarnuje, że one nie jedzą bo tyle mają, że zamoknie, że nie potrzebują. Albo tempota albo premedytacją, nic innego.
Za ten post użytkownik otrzymał: Ostrzeżenie
Komentarz moderatora: Nie piszemy posta pod postem! Proszę o edycję, jeśli chcesz coś dopisać!
Jestem zaskoczony, że tylu tu "doświadczonych" koniarzy, a nie wiedzą, że siano musi być zawsze (!) dla koni, trawa - może być. Jeżeli ktokolwiek twierdzi, że jego konie nie jedzą siana, kiedy mają trawę, to znaczy, że kiepsko u niego z obserwacją oraz z wiedzą na ten temat. Zawsze jedzą siano! I zawsze muszą je mieć, bo non-stop wydziela kwasy ich żołądek.
Nevermind Piszesz z perspektywy osoby, która nigdy nie prowadziła stajni pensjonatowej, albo robiła po swojemu, a prośby pensjonariuszy miała w nosie. Dla każdego pensjonariusza co innego będzie ważne (np. podawanie srebra do poidła) i każdy będzie tego bronił jak konstytucji. Dlatego pensjonat to sztuka kompromisów z każdej strony😉 Zabawne, jak zmienia się perspektywa, jak trzeba bez ciągnika czy quada zaciągnąć na wybieg siano w kostkach dla 15 koni, ogarnąć tam jakieś miejsce, żeby tego siana wiatr nie rozwiał, deszcz nie zmoczył konie nie zdeptały. Oczywiście to wszystko bez podnoszenia ceny pensjonatu😀
rudziczek, zabawne (albo nawet lekko żałosne) dla mnie byłoby to, że ktoś chce prowadzić pensjonat dla 15 koni i nie zapewnia takich podstaw jak porządny paśnik (żeby siano się nie marnowało) i sprzęt którym można sprawnie tyle koni obsłużyć (tak, uważam że bez choćby małego ciągnika stajnia na tyle koni nie powinna mieć racji bytu, chyba, że ktoś chce się zajechać i nie szanuje siebie bądź pracownika). Mówię to z perspektywy osoby która swoją stajnię ma od 20-stu lat.
rudziczek, no ja też sobie nie wyobrażam żeby w polskich warunkach pastwiskowych, przy wolnym wybiegu, nie mieć jakiegoś paśnika. A że ktoś nie ma sprzętu to cóż - tutaj pytanie ile ten pensjonat kosztuje, bo jeśli ktoś płaci po kosztach to skąd ma mieć właściciel na sprzęt i infrastrukturę? Ja sobie nie wyobrażam nawet mieć koni bez jakiegoś mini traktorka z turem chociażby, siano w kostkach jest cholernie drogie i upierdliwe.
Z tym srebrem to jeszcze wytłumaczę - to był wymyśl właściciela stajni. Zarządzałam prywatną stajnią. Ale rozumiem o co ci chodzi - myślę że w pensjonacie niektóre wymysły nie mają prawa przejść bez dodatkowych kosztów. Jeśli bym np. wymyśliła że chce żeby mój koń po zejściu z padoku miał wymyte, wysuszone i wyglinkowane kopyta przy muzyce klasycznej to nie mogę oczekiwać że to w ramach pensjonatu przecież, bo mam takie widzimisię 😀 to kosztuje czas w końcu
donkeyboy WSZYSTKO rozbija się o kasę. Bo zawsze możesz sobie zatrudnić swojego luzaka, który Ci będzie glinkował kopytka. Ja stoję teraz w stajni, gdzie wszystkie wymysły pensjonariuszy przejdą, ale DIY. Mam swoje ogrodzenia wybiegów i sama sobie konie na nie wyprowadzam. Sama sobie sprzątam boks jeśli chcę, a jak nie chcę, to jest opróżniany do zera raz w miesiącu. Stajenni rzucają siano 2 razy dziennie i 1 raz dziennie słomę, ale jak chcę, to mogę dokładać do woli.
Jest taka stajnia po zachodniej stronie Warszawy?
Bardzo dużo dalekosiężnych wniosków zostaje wyciągnięte po tym, co tutaj napisałam. Zdroworozsądkowo napiszę- jeszcze raz przeczytajcie to, co napisałam zanim znowu napastliwe ktoś napisze, że jestem ignorantem, mam w nosie zdrowie koni, mało wiem itd.
Kończmy tą dyskusję, bo jest nie w temacie.
rudziczek, dokładnie wszystko rozbija się o kasę. Jakby za wolnowybiegówkę na łąkach przyszło zapłacić te 1600zł to od razu by wymagania spadły. Wolnowybiegówki jak kosztują ponad 1000-1200zł to już olaboga ale wymagań sporo. A sario trudno porównywać pensjonat, który jest formą działalności zarobkowej do trzymania koni u siebie nawet jak ma się ich sporo. To się musi kalkulować. A każda zmarnowana bela siana to konkretna strata. Jasne, że wszyscy byśmy chcieli idealnie mieć dla naszych koni tylko jakoś płacić porządnie mało kiedy chcemy - bo uznajemy, że 1000zł za konika styka. A przy takich 15 koniach to żeby się komuś chciało prowadzić tą stajnię to by wypadało min te 8-10 tyś wyciągnąć z miesiąca po odliczeniu wszelkich kosztów: siano, prąd, słoma do wiat, naprawy, amortyzacje, dosiewki, pracownik, paliwo do traktora itp a na koniec jeszcze podatki.
W ogóle mnie do szału doprowadza od jakiegoś czasu tekst, że w stajniach jest słabo bo ludzie się na to godzą i jakby ktoś nie miał klientów to by musiał podnieść standard. Nie wiem jak jest pod Warszawą ale pod Wrocławiem pensjonatów jest za mało i miejsc w nich także za mało. Na palcach jednej ręki można policzyć miejsca, gdzie są wolne boksy i jeśli tak jest to zazwyczaj nie z powodu złych warunków tylko z powodów innych np. ciężkiego właściciela. Są pensjonaty do których są kolejki na plus minus rok na przód. Zazwyczaj jest tak (poza nielicznymi wyjątkami), że jak ci nie pasuje, to wypad, na twoje miejsce czeka kolejnych kilka osób. I to nie tylko stajnie z infrastrukturą. Stajni jest ciągle za mało a wcale nie powstaje ich więcej za to ilość koni rośnie.
epk, akurat wolny wybieg (taki z hektarami) kosztuje 1600 dookoła Warszawy z tego co mi wiadomo. I to wcale nie blisko. Do jednej nawet kolejki są. Za to ogłoszenia boksów co chwila gdzieś właśnie na jakichś stajniach gdzie jest infra, ale nie ma gdzie koni puścić. Masz rację co do kosztów i się absolutnie zgadzam.
rudziczek, ależ oczywiście że się rozchodzi o kasę. Już tu mówiłam jak skalkulowałam otwieranie drzwi hipotetycznej prywatnej stajni i wyszła mi zupełnie inna cena (w porównaniu do konkurencji) żeby to miało ręce i nogi tak jak ja lubię żeby konie były zadbane. Nawet nie licząc na mega profit, aby tyle co mieć inwestować w ulepszenia i naprawy bo utrzymuje się z zupełnie innej roboty.
Co do stajni po zach stronie Wawy - nie wiem, sama chce się dowiedzieć, nie jestem stad 😀
donkeyboy, u nas to są niższe koszty generalnie. Wyższe jeżeli wolnowybiegówka ma dostęp do infrastruktury bo i takie są. Ale generalnie ludzie burczą jak jest powyżej 1200.
rudziczek, cóż, jeśli spełnienie podstawy podstaw generuje trudności, to najwidoczniej dana stajnia nie jest przystosowana do prowadzenia pensjonatu dla takiej ilości koni (ile by ich nie było, jeśli dostarczenie siana jest trudnoscia) najpierw się przystosowuje swoje możliwości, a potem bierze zwierzęta pod opiekę, jeśli nie jest się w stanie zapewnić podstaw, to się zwyczajnie nie bierze, a nie tlumaczy, ze trudno. Co to koni wina czy ich właścicieli, że nie masz ciągnika przy prowadzeniu biznesu przy którym jest on rzeczą niezbędna?
Ja za pensjonat place 1300zl, mam duże padoki, w sezonie padoki trawiaste gdzie konie mogą biec galopem 1,5km po prostej, wodę i siano na padokach cały rok, o 8 rano (w lato o 5.30) są wypuszczane, a sprowadzane ok 20 ( w lato 22) l. Posiłki treściwe 2x dziennie, siana w boksach ful, tak że do rana zostaję. Właścicielka i właściciel uśmiechnięci, mają oczywiście swoje zasady np takie, że nie będą 3x dziennie latać i zmieniać derek czy zakładać ochraniaczy na padoki czy byc na kazde zawolanie wlasciciela aby konia do weterynarza czy kowala przyprowadzic czy jakies inne glupoty, jedzenie robimy w pudelka wszyscy, konie ktore potrzebuja miec na mokro maja zalewane, a jesli trzeba podac leki czy zakropic 3x dziennie krople to zawsze ida na reke i pomagaja jesli widza, ze wlasciciel tez sie angazuje. Fakt maja swoje siano, swoją słomę i własny owies oraz syna do pomocy. Ale jak widać jesli się chce to się da. Na swoje wychodzą i mówią to otwarcie, co roku jadą na 2 tyg urlopu zostawiając stajnie pod opieką zaufanego sąsiada i jego syna, którzy od lat te dwa tyg się stajnia zajmują z taką różnica, że wtedy nie jest wybierane do czysta codziennie ale co trzeci dzień. Koni jest w tej chwili 22szt.
Jesli ktoś szuka powodów, a nie rozwiązań to zawsze będzie narzekał i nie mógł.
Kaziorek16 Bardzo dużo rzeczy sobie sama dopowiedziałaś. Np to, że to była MOJA stajnia- nie była moja. Byłam zatrudniona do jej prowadzenia. Mieliśmy ciągnik, ale nie mogłam nim zawieźć siana na wybiegi z trawą. Może dałoby się przebudować ogrodzenie tak, żeby się dało, ale uważam, że nie było takiej potrzeby.
Przeczytaj jeszcze raz to co napisałam:
"Rozumiem w lato, kiedy w dzień jest gorąco i konie siedzą w cieniu pod wiatą większość dnia. Rozumiem, jak na wybiegach trawa jest symboliczna. Ale jak na wybiegach jest trawa po kolana i konie nie cisną się pod wiatą bo nie jest gorąco, to nie rozumiem. Przyjmuję do wiadomości, że konie to siano jedzą. Nie wiem tylko co daje im siano, czego nie daje im świeża trawa.
Mój własny koń jak był w chowie wolnowybiegowym w dzień stał na ubogim pastwisku i tam miał siano w wiacie, ale na noc, jak szedł na wysoką trawę to dostępu do siana nie miał i nie uważam, że działa mu się wtedy krzywda."
Zgadzam się, że konie mają mieć stały dostęp do paszy objętościowej, czyli siana albo trawy. Nie znam stajni, gdzie na wybiegi z dużą ilością trawy daje się paśniki z sianem, ale ja jestem z lubelszczyzny, może tutaj pod Warszawą to norma. Jeśli tak, to jestem mile zaskoczona.
Kaziorek16, a gdzie stoisz?
rudziczek, „Dostęp do paszy objętościowej” i „trawa jest paszą objętościową” to zasady, które raczej każdy w tej dyskusji rozumie. Tylko wiadome jest nie od dziś, że różne pasze treściwe mają różne właściwości - zarówno bujna trawa, trawa mniej obfita, jak siano i słoma. Dla mnie to trochę jak kłócenie się, że na co koniom siano skoro mają słomę 🙃 W końcu to pasza objętościowa i to.
Jeśli masz jakiś kontrargument, to chętnie poczytam (i zapewne nie ja jedna 😉 ), w końcu karmienie koni to bardzo złożony temat. Natomiast czytanie w kolejnej i kolejnej wiadomości, że Ty ,,nadal nie wiesz po co” staje się nieco nużące, gdy kilka osób wyłożyło to już najprościej jak się da. To znaczy czego nie rozumiesz? Tak konkretnie? Tego, że konie tak się trzyma? W niektórych miejscach konie stoją i bez siana przez pół dnia 🙂
Nevermind
Akceptuję to, że zdaniem niektórych oznacza to, że "mało wiem".
Tym zdaniem już na poprzedniej stronie chciałam zakończyć tą dyskusję. Skoro wtedy nie wyraziłam się wystarczająco jasno zrobię to teraz. Nie widzę sensu dalszego drążenia tematu, dlaczego ktoś uważa, że koń MUSI mieć stały dostęp do siana. Widzę plusy, rozumiem, że trak by było lepiej, ale moim zdaniem nie MUSI. Tak samo, jak było by lepiej, jakby każdy koń po intensywnym treningu mógł rozgrzać pod derką Bemmer. Mat to realne plusy, ale nie jest to absolutnie niezbędne.
Rozumiem i akceptuję, że ktoś może mieć inne zdanie i bardzo proszę, żeby moja opinia też została zaakceptowana. Zwróć uwagę, że nawet jednym zdaniem, nie próbowałam nikogo przekonać do mojej wersji. Na kolejne posty w tym temacie nie będę po prostu odpowiadać.
rudziczek, dyskusja wynikła stąd, że nie pisałaś tego w kontekście, że koń musi czy nie musi to siano mieć, tylko podałaś to jako przykład "dziwnego wymysłu" pensjonariusza. Więc my tylko tutaj tłumaczymy, że to wcale nie jest dziwny wymysł, tylko jak najbardziej sensowny i uzasadniony wymóg.
Kaziorek16, Chwila moment. Czyli Twój koń nie ma STAŁEGO dostępu do siana, skoro w sezonie ma padoki trawiaste. Hmm....
Post został usunięty przez autora
exif, czym innym byłby hotel z "pełnym" wyżywieniem i w ramach tego wyżywienia trzy kanapki i elo to twoja porcja na dzień.
Myślę że gdyby właściciele stajni wydzielali wystarczająco siana nikt nie podnosił by larum.
donkeyboy, A może niektórzy właściciele własnie dzielą wystarczająco dużo siana? 😉 Wszystko zależy od punktu siedzenia a niestety koń nam nie powie czy ma wystarczająco czy nie. Dlatego właściciele ustalają średnią ilość siana która może dać vs cena pensjonatu. I tu jest haczyk. Wszystko rozbija się o koszty działalności takiego biznesu.
rudziczek, zabawne (albo nawet lekko żałosne) dla mnie byłoby to, że ktoś chce prowadzić pensjonat dla 15 koni i nie zapewnia takich podstaw jak porządny paśnik (żeby siano się nie marnowało) i sprzęt którym można sprawnie tyle koni obsłużyć (tak, uważam że bez choćby małego ciągnika stajnia na tyle koni nie powinna mieć racji bytu, chyba, że ktoś chce się zajechać i nie szanuje siebie bądź pracownika). Mówię to z perspektywy osoby która swoją stajnię ma od 20-stu lat.
NowaJa, Można prosić o zdjęcie dobrego paśnika? 😉
rudziczek, cóż, jeśli spełnienie podstawy podstaw generuje trudności, to najwidoczniej dana stajnia nie jest przystosowana do prowadzenia pensjonatu dla takiej ilości koni (ile by ich nie było, jeśli dostarczenie siana jest trudnoscia) najpierw się przystosowuje swoje możliwości, a potem bierze zwierzęta pod opiekę, jeśli nie jest się w stanie zapewnić podstaw, to się zwyczajnie nie bierze, a nie tlumaczy, ze trudno. Co to koni wina czy ich właścicieli, że nie masz ciągnika przy prowadzeniu biznesu przy którym jest on rzeczą niezbędna?
Ja za pensjonat place 1300zl, mam duże padoki, w sezonie padoki trawiaste gdzie konie mogą biec galopem 1,5km po prostej, wodę i siano na padokach cały rok,.
Kaziorek16, Można prosić o adres gdzie te 1,5km prostej? 😉
rudziczek, dokładnie wszystko rozbija się o kasę. Jakby za wolnowybiegówkę na łąkach przyszło zapłacić te 1600zł to od razu by wymagania spadły. Wolnowybiegówki jak kosztują ponad 1000-1200zł to już olaboga ale wymagań sporo. A sario trudno porównywać pensjonat, który jest formą działalności zarobkowej do trzymania koni u siebie nawet jak ma się ich sporo. To się musi kalkulować. A każda zmarnowana bela siana to konkretna strata. Jasne, że wszyscy byśmy chcieli idealnie mieć dla naszych koni tylko jakoś płacić porządnie mało kiedy chcemy - bo uznajemy, że 1000zł za konika styka. A przy takich 15 koniach to żeby się komuś chciało prowadzić tą stajnię to by wypadało min te 8-10 tyś wyciągnąć z miesiąca po odliczeniu wszelkich kosztów: siano, prąd, słoma do wiat, naprawy, amortyzacje, dosiewki, pracownik, paliwo do traktora itp a na koniec jeszcze podatki.
W ogóle mnie do szału doprowadza od jakiegoś czasu tekst, że w stajniach jest słabo bo ludzie się na to godzą i jakby ktoś nie miał klientów to by musiał podnieść standard. Nie wiem jak jest pod Warszawą ale pod Wrocławiem pensjonatów jest za mało i miejsc w nich także za mało. Na palcach jednej ręki można policzyć miejsca, gdzie są wolne boksy i jeśli tak jest to zazwyczaj nie z powodu złych warunków tylko z powodów innych np. ciężkiego właściciela. Są pensjonaty do których są kolejki na plus minus rok na przód. Zazwyczaj jest tak (poza nielicznymi wyjątkami), że jak ci nie pasuje, to wypad, na twoje miejsce czeka kolejnych kilka osób. I to nie tylko stajnie z infrastrukturą. Stajni jest ciągle za mało a wcale nie powstaje ich więcej za to ilość koni rośnie.
epk,
Kiedyś próbowałem odkupić działający pensjonat ale jak zobaczyłem szczegóły to na prawdę nie zazdroszczę. Ciężkie brzemię ale mniej więcej opiszę jak to wygląda w okolicach Warszawy:
- dzierżawa 5-10k a potrzeba min 1,5ha. W 80% każdy dzierżawi chyba, że ma ponad 1mln na teren.
- podatki od gruntów, od nieruchomości. To jest zabójca prowadzenia działalności pensjonatów. Roczna opłata za grunt to min 0,80gr/m2 a nieruchomość min 21zl/m2. Wiele stajni może unikać/kombinować. Klienci nie wiedzą o tym, że coś takiego jest. Ryzyko w przypadku kontroli.
- bela siana 160
- bela słomy 90
- owies 1400/t
- stajenny/stajenni min 5k na osobę + podatki. Nikt taniej nie przyjdzie. Brak ludzi.
- swój ZUS i podatki za prowadzenie działalności min 1,5k
- media + księgowa min 500
- inne wydatki min 1k
Koszt pensjonatu 1300-1600
Zakładając prowadzenie tego typu działalności to poniżej 15% netto rentowności nikomu nie opłaca się prowadzić, lepiej iść na etat. Dobrze byłoby aby koszta stajni zwróciły się do max 10lat. Sumując koszta vs cenę pensjonatu widać, że to nie widzimisię właściciela ustala reguły a koszta. Jak np wychodzi, że za tę cenę pensjonatu może dać 15kg siana a ktoś mówi, że mało lub skąpo to już wie dlaczego.
exif Bo dla każdego hasło "wystarczająco siana" może oznaczać co innego:
1. Właściciel pensjonatu kupuje sino 160zł za belę. Stwierdza więc, że 15kg siana na dobę wlicza w cenę pensjonatu. Z jego obserwacji wynika, że jak konie są dużą część dnia na wybiegu, to tyle siana w stajni wystarcza, żeby cały czas miały w boksie. W jego przekonaniu jest to "stały dostęp do siana" i "wystarczająca ilość". Ale zawsze może trafić się taki gagatek, który 15 kg dobrego siana zje w 8h godzin i on wtedy nie ma "stałego dostępu do siana" bo konie spędzają w boksie 12h. Wyjścia wtedy są moim zdaniem dwa: ktoś ładuje to 15kg siana w siatkę (mamcia albo opłacony pracownik) albo koń dostaje więcej siana (za które płaci mamcia albo właściciel pensjonatu). Można też przyjąć na klatę, że koń przez kilka godzin nie ma siana i liczyć, że od tego nie zdechnie.
2. Pensjonariusz chce, żeby koń miał nielimitowany dostęp do siana. Najlepiej bez siatek i paśników w boksach, bo wymuszają niefizjologiczną pozycję. Koń jest "brudasem" i "wiercipiętą" więc depcze dużą część siana i sobie nią ścieli. Dlatego, żeby w boksie mógł jeść siano cały czas trzeba mu wrzucić np. 25kg. Dla mamci to 25kg to "wystarczająco dużo siana" i nie rozumie dlaczego właściciel pensjonatu stawia opór😉
i inaczej, w sensie ilości siana, nakarmimy arabka, a inaczej zimniucha.......
Chciałabym, żeby 15 kg było normą w pensjonatach. Raczej trzeba walczyć, żeby to było chociaż 10…
exif, nie powie bezpośrednio ale będzie widać. No i te 15kg to wiesz, to jak z tym że osoba A je ryż, osoba B je mięso a osoba C kapustę, to statystycznie wszyscy jedzą gołąbki 😀 rudziczek fajnie wytłumaczyła, a jeszcze dodaj do tego inne wagi, derkowanie/brak, golenie, pogoda, rasa, "bo ten tak ma" etc. Mój koń stoi w opcji nr 2 który opisała rudziczek. Nie ma bata żeby 15kg starczyło od łebka w stadzie mojego konia, a to w większości "starsza" młodzież. 15kg to na oko 3% jej wagi - niby powinno wystarczyć ale w praktyce nie wystarcza. Wygląda top i jest zaopiekowania top - i nie dopłacam za siano, właściciel wie co robić żeby pączek wyglądał jak powinien
BaŚ Czyli pod Warszawą w tej sprawie jest tak jak pod Lublinem🙁
Jak już weszłam przebojem w ten wątek to grzecznie i pokornie zapytam: jest jakaś stajnia z dojazdem do 45 min samochodem z Ursusa Niedźwiadka, która spełnia poniższe oczekiwania:
1. Koń wychodzi na dwór, mogą być "sportowe" kwaterki
2. Jest hala, z której można realnie korzystać, czyli np. jak są treningi skokowe czy szkółka, to ja mogę sobie wejść potupać jeśli nie przeszkadzam w robocie.
3. Konie dostają siano. Jak nie dostają można dokupić, dołożyć załadować w siatkę (w sensie, że da się ogarnąć, żeby koń nie był głodny)
4. Jak przygotuję, to mój koń dostanie dietę pudełkową.
5. Kolejka na boks jest krótsza niż na 3 lata😉
6. Cena poniże 2 tys
rudziczek, ja nudno, bo znowu Hav-anna 😉