kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy

Chamedora, A słupek rogowy...?

Natomiast co do ropy.
Mój koń przy "ostatniej ropie" chodził na 3 nogach.
Serio, nie chciał stawiać nogi. Początkowo zakulał, początkowo diagnoza "międzykostny", ale ostatecznie okazało się, że to ropa, która wylazła koronką. Dziura "długa" na 3 cm.
Wyszło na to, że ścięgna to on, owszem, ma w stanie takim se (no, nie kłócę się, koń ma 18 lat, skakał, później zdarzyło mu się mieszkać w stajniach na podmokłych terenach - no NIE wierzę, że to błoto nie "ciągnęło" za nogi, niestety....), ale akurat ta mocna kulawizna, przy której koń najpierw "po prostu" mocno kulał, na 2 dzień nie chciał wyjść z boksu i stał na 3 nogach - to była wina ropy.
Nie zamykałam konia, porobiłam kwatery, koń przestał kuleć po kilku dniach - a dokładnie w momencie, kiedy ta ropa wyszła (jakoś po 3 dniach)
Sankaritarina, Po RTG nie znaleźliśmy śladu, żeby wyglądało to jak słupek rogowy. Natomiast jak pisałam, pewnie za ok. Dwa tygodnie będę powtarzać jak rozgrzebiemy to kopyto, bo nie wiem co tam się dzieje. Być może jak zaczniemy dłubać w tym kopycie to czegoś się doszukamy z kowalem, narazie zaczął wychodzić na kwaterę od zeszłego tygodnia i w stepie jest ok, natomiast w kłusie nadal noga urwana. Ścięgna, międzykostny, wszystko na czysto na USG i wg badania klinicznego. To co mnie martwi to fakt, że próby znieczuleniowe nie wychodzą nigdzie na czysto, co oznaczałoby, że faktycznie to dalej może być ropa, albo coś wyżej.. :/
Chamedora, sprawdziłabym USG raz jeszcze z innym wetem.
Czy może mi ktoś objaśnić nazwy chodów po angielsku? Trot to bezapelacyjnie kłus, ale pogubiłam się z canter i gallop. Słowniki internetowe mieszają te dwa pojęcia. A jak jest stęp?
EMS, - stęp to walk. Canter to galop, a gallop to cwał.
EMS, stęp to walk
Canter używa się bardziej w kategoriach wyścigowych. Gallop to standardowe określenie galopu w konkurencjach FEI.
_Gaga, dobrze prawisz🙂
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
23 października 2024 11:24
To chyba nie w ujeżdżeniu bo tu galop w testach jest opisywany jako canter. W BD krajowo, ale w manualach FEI również.

Gallop to właśnie cwał. W UK na tor do galopu mówi się potocznie "gallops".
donkeyboy, w wyscigach nie ma czegoś takiego jak cwał.
Pisząc po polsku jest: "kenter", "półmach", galop.
Czy jest w USA jakiś odpowiednik naszej strony zawodykonne? Jakiś zbiór mniejszych zawodów i wyniki?
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
23 października 2024 12:56
Perlica, ale ja nie mówię o wyścigach. Nie znam się na nich. Mówię o ujeżdżeniu. I w sumie o tym jak się tego słowa używa w praktyce - mieszkałam na Wyspach prawie dekadę, angielski jeździecki jest mi paradoksalnie dużo bardziej bliższy niż polski bo to tam pracowałam i obracałam się w końskim świecie. Wg. PZJ cwał istnieje i temu odpowiada 'gallop' z opisu jaki znam w użyciu nie-wyscigowym
Tak, jak donkeyboy pisze, w arkuszach na zawodach ujeżdżeniowych FEI galop to canter.
donkeyboy, ja się nie znam na ujeżdżeniu 🙃 ale coś nawiązałaś do toru to dlatego odpisałam.
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
23 października 2024 13:15
Perlica, nie wiem jak w Polsce, ale chyba też? Ujezdzeniowcy wjeżdżają na tory treningowe. Takie o jak w załączniku. Czasem mają barierki czasem nie. W UK się to wynajmuje na czas. Niektórzy mają dookoła stajni, chyba Jessica Von Bredow-Werndl ma jeśli dobrze kojarzę. To to się nazywa potocznie "gallops", przynajmniej w moich okolicach tak się nazywało - po prostu tor z nawierzchnią podobna do tej co na ujeżdżalniach. Być może nie jest to to samo co tor dla wyścigowca - koleżanka prowadząca hodowlę wyścigówek takie coś jak poniżej miała.
unnamed.png unnamed.png
donkeyboy, chciałabym mieć taki tor.
No w PL to nie standard, jak i siano do oporu itp. jak już wiesz z innych wątków.
Witamy u nas 🙃
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
23 października 2024 13:23
Perlica, ja też, to jest niezła zabawa 😀

Tam też nie jest to standard - własny tor (i to taki okrągły, niektórzy mają długi w prostej linii) to jest już duży wydatek i raczej domena stajni wyścigowych. I to one właśnie często takie tory wynajmują na godziny przeróżnym ludziom - od rekreacji do sportowców. Ale wiadomo jest tego więcej rozsiane po kraju, więcej hodowców folblutow oczywiście i większy rynek pod tym względem - i jest to zrozumiałe. Jest w tym mnóstwo kasy i dużo osób z kasą zainteresowanych żeby w tym być 🙂 u nas chyba tego jednak brak.

A siano to już w ogóle osobny temat hahahaha (śmiech przez łzy)
donkeyboy, jedna stajnia prywatna blisko Wrocławia ( ujeżdzeniowa) ma na pewno, ale to wszystko z okolicy.
Ja bym korzystała jakbym miała, choć wolałabym niż tor mieć dużą łakę do jazdy.
Mamy duży plac to galopuje na nim tak mocniej jak jest pusto.
Perlica, ja mam teraz w stajni i łąkę i wał i właśnie korzystam do galopów 😍 jak pierwszy raz pojechałam tam zrobić normalną robotę to kobyła poczuła wiatr i przestrzeń i pierwszy raz w życiu mnie radośnie poniosła 🤣
na placu, nawet ogromnym nigdy takiego hulania nie odpaliłam jak w „terenie”, super sprawa na końską głowę
-Alvika-   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
23 października 2024 16:04
To ja was podenerwuję troszkę 😎 : ja na galopy mam zwykłe łąki zaraz za stajnią...
(i to nasz galopik przed jazdą na placu)
1000039429.jpg 1000039429.jpg
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
23 października 2024 17:39
Perlica, można mieć trochę i jedno i drugie 😀 W stajni w której byłam w UK jako ostatniej mieliśmy właśnie takie łąki które były nieogrodzone, zostawione do koszenia na siano. W nich mąż właścicielki wykosił tory do jazdy (wzdłuż całej łąki były też przeszkody krosowe więc można było sobie fajnie je wplatać). Ta łąka miała z 20ha pi razy drzwi patrząc na mapy, najdłuższy (i mój ulubiony) odcinek z ujeżdżalni 500m prosto. W pewnym momencie danie dyla na te łąki z ujeżdżalni to było jedno z najbardziej efektywnych "poklep" dla tego konia.

-Alvika-, ale pięknie!
Zazdro😱
A ja mam łąki, nawet na własnej działce, ale jak mnie wkurzają takie dziury po jakichś zwierzętach... otwór akurat na końskie kopyto, głębokie toto tak dobrze po moje kolano...
lhp, o to to, ja mam uraz do galopów po łąkach po takiej jednej akcji, jak mi kobyła w taką dziurę wpadła, ostatecznie wyszłyśmy z tego bez szwanku, nawet udało mi się nie spaść (na szczęście mam odruch rzucania wodzy w awaryjnych momentach), ale co się strachu najadłyśmy to nasze .0245627520171E+34;
NowaJa, lhp, dlatego właśnie ja nigdy nie wybieram się na glopy po łące... dziury potrafią się pojawić nagle, nawet jak się wcześniej po danej łace przeszło i niby wie, ze jest ok. Krety, dziki, inne zwierzęta... Zdecydowanie wolę galopy po leśnych ścieżkach.
xxagaxx, popieram w pełni. Ja to sobie myślę, że mam wyjątkowego pecha chyba do takich akcji: za dzieciaka miałam na obozie podobna sytuację do tej co opisałam. Galopowaliśmy po łące w zastępie i mój koń jako jedyny wpadł przodami w dziurę, wtedy skończyło się tym że spadłam przed konia, a koń wyskakując z dziury przeleciał nade mną. Z relacji reszty uczestników wyglądało to jakby po mnie przebiegł, ale na szczęście tak nie było...
My mamy „tor” do galopu blisko stajni - wiem, że okoliczna stajnia mająca konie wyścigowe go używa i nawet czasem o niego dba, więc jest całkiem elegancki jak na taki „dziki” tor. 😁 Długa, szeroka, równa i absolutnie prosta prosta. Uwielbiam to miejsce, bo jest właśnie w pełni bezpieczne - w przeciwieństwie do łąk.
IMG_1495.jpeg IMG_1495.jpeg
Facella   Dawna re-volto wróć!
24 października 2024 17:25
Kawałek za stajnią, akurat tyle, żeby rozstępować, mamy ładną polną drogę pod górkę, a po niej długą po horyzont prostą. Na tej górce rozciąga się łąka, można jeździć w tę i we w tę, i po kołach. Fajnie robi koniom na dupska taki trening na "placu" pod górkę raz na jakiś czas. Minus taki, że wszędzie dookoła pola i potrafi tam okrutnie wiać.
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
24 października 2024 19:03
lhp, nie wiem z czego to wynikało ale u nas kretów nie było za bardzo. Dzików za to w ogóle - ale myślę że to kwestia tego że w UK ogólnie nie ma ich za dużo, a druga sprawa to to że dużo gospodarstw ma stare grube żywopłoty obronne. Nasz miał szerokość na 2-2.5m i podobnie był też wysoki. Rzadko kiedy jakiekolwiek obce zwierzęta się pojawiały na tych łąkach - poza ptakami drapieżnymi polującymi na zajączki. To one zwykle miały jakieś norki ale zwykle bliżej krzaków właśnie.
donkeyboy,
To na pewno nie krety, nie ma kopca, jest po prostu głęboka dziura średnicy jakieś 10 cm, ukryta w trawie (regularnie koszonej). Czasem są większe, albo góra się zapada w taki większy dół. Raz mi noga wpadła po kolano, but został w środku, paskudne uczucie jak idziesz po skoszonej łące (trawa może 5-10 cm wysokości) i niby nawet patrzysz po czym idziesz i nagle łup…
To uważajcie jeżdżąc po lesie bo na poboczach dróg też można wpaść do głębokiej dziury o średnicy 20 cm. Często po wycince drzew zostają dziury po żerdziach przytrzymujących ścięte drewno. Już sama kilka razy do takiej dziury wpadłam i nie pojmuję dlaczego firmy tego nie zabezpieczają. Przecież łatwo o jakiś wypadek. I nie mówię o miejscach gdzie dalej trwa wycinka i są oznaczenia tylko o miejscach gdzie wycinka skończyła się już jakiś czas temu i drogi są udostępnione dla rekreacji.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się