Mięsień międzykostny - urazy, objawy, leczenie, prognozy
Sylwiko, Nie musi być kulawizny. Może być jakaś taka ogólna sztywność tylko, albo niechęć do jakiś konkretnych ruchów, większego zaangażowania. U jednego z moich koni było to nie odstawianie nogi od razu po czyszczeniu kopyta. Kon ją odstawiał powoli i na bok jakby i tyle.
Sylwiko, wyszło przypadkiem.
Sylwiko, - nie zawsze. Mój raz był totalnie bezobjawowy, był obrzęk, ale widziało go i zlało dwóch wetów. Kolejny raz był bez kulawizny, kompensował sobie w krzyżowo-biodrowym i ostatecznie stracił jakość kłusa - ale od samej kontuzji już wtedy minęło dość sporo czasu.
Trzeci raz był z obrzękiem i kulawizną.
Mój nie był kulawy, ale zaczął robić zrzutki zadem i przestał skakać jak dystans wymagał więcej pracy zadu (za blisko, za daleko), nie chciał zagalopować na lewo i ciągnął tyły w kłusie. Więc już było wiadomo, że coś nie tak.
Ku..a mać!!!
Dwa dni mnie nie było, czyli koń miał jeden dzień odpoczynku. Przyjeżdzam drugiego dnia wieczorem i co? I pokopana (musiała z kolega przez płot) gira- i międzykostny spuchnięty i grzeje.
Skąd się biorą takie konie, które muszą mieć choćby gównorobotę każdego zasranego dnia, bo jeden dzień bez "wysiłku ciała i głowy" to eksplozja wkurwa i rozdawanie humorów i energii na prawo i lewo z destrukcją własną (kopanie po barierach w kierunku innych koni).
I nie żre ten koń wiader żarcia, nie żre owsa. Okurwić się można!
kotbury, mam taki egzemplarz i aktualnie grzecznie pracuje w stępie w czasie kontuzji. Musi mieć kolegów, nie izolatkę, i robotę, która go męczy umysłowo - cokolwiek, od odczulania na straszaki po trudne sekwencje elementow w stępie i naukę nowych rzeczy. Jak się go solidnie psychicznie styra to i 2-3 dni wytrzyma zanim zacznie pajacowac.
kotbury, współczuję. To bardzo trudne i stresujące posiadanie takiego konia.
kotbury, masz karuzelę? U nas karuzela chodzi w trybie stęp-kłus-stęp i to super robi na głowę takim popaprańcom
Zuzu., mam. Ale nie ma mi kto wstawić jak mnie nie ma. Mąż mógł, ale mu się nie chciało. I teraz mam za swoje.
I to były tylko dwa dni. Przecież konie normalnie dostają jeden, dwa dni wolnego. Bo kon normalnie zdrowy, jest w treningu, chodzi na padok (ale samodzielnie bo emocjonalny). To nie, nawet przez barierkę zrobi rozpiździaj.
Czekamy na weta w poniedziałek ma być. Na razie bandaż cynkowy na krwiaka i zobaczymy.
Najgorsze jest to, że nie moge nawet ocenić stopnia kulawizny bo kilka dni temu wyszła nam w tej nosze piętką ropa i ona oszczędza nogę od tej ropy.
kotbury, a nie myślałaś o dobraniu jej towarzystwa 2-3 koni, które lubi? Jak jest mocno dominującą to może młodsze towarzystwo będzie jej pasowało, jakieś 2-3 latki, które nie będą z nią walczyć, albo starsze konie ale bardzo ugodowe? Kumple dobrze robią na głowę.
Dla takich koni to duuuuży padok, nie kwaterka 60x60, bo taki nie daje w sumie nic. Dobrać towarzystwo niekonfliktowe i wywalić na odpowiednio dużą, urozmaiconą łąkę. Łyse pole z trawą to nadal nie odpowiedni padok. Ludzie trzymają konie na małych padoczkach, a potem bieda i ojojoj bo koń się rozwalił, no jak miał się nie rozwalić jak go wewnętrznie roznosi. Niektóre konie tolerują taki system, ale jednak spora część nie. Górki, dołki, lasek, rzeczka krzaczki... tam się musi być czym zająć. kotbury, Nie wiem jak u Ciebie jest, nie odnoszę się personalnie do Twojego przypadku, ulało mi się bo to nie pierwsza taka historia, którą słyszę. "A bo ten koń to taki poje..." a potem się okazuje, że chodzi sam na kwaterkę wielkości placu do jazdy od 2 roku życia, ani nie umie relacji z końmi nawiązywać i się porozumiewać normalnie, ani sam ze sobą sobie nieradzi 🙄
zembria, w większości pensjonatów nawet nie ma takich wybiegow, zwłaszcza jesienią i zimą. Sami kumple i dostęp do siana to już dużo. Fajnym sposobem na nudę jest też wrzucenie 2-3 sosnowych lub świerkowych gałęzi, poobgryzaja, pobawią się. Tylko musi ich być kilka, żeby nie było wojen.
zembria a ty wstawiając młodego, przyszłościowego konia do drogiego pensjonatu chciałabyś aby wpuścili go do stada z kopiącą wszystkich klaczą ? wątpie, bo ja napewno nie, mając klacz która kopie wszystkie konie, z nią chodza tylko te które ,,szybko sie ewakuują,, i nie, to nie przejdzie po jakimś czasie i nic nie da ogromna łąka, po prostu taki charakterek 🙁
i nic nie da urozmaicanie terenu,nieraz obserwowałam jak ruda zołza chodziła i specjanie szukała zaczepki, komu by tu przy...ć
zembria, ja się nie zgodzę. Mieliśmy w pracy konia który ZAWSZE coś odwalił. Mieliśmy hektary łąk do dyspozycji, wychodził codziennie od rana do wieczora, jak się dało to nawet na noc (o ile rano nie był kulawy bo coś zrobił, wtedy się kończyło eldorado). Miał opcje stada, ale zdecydował uszkodzić jednego z kolegów i siebie przy okazji - skończyło się bez towarzystwa bezpośrednio bo się to źle kończyło (zwykle) dla niego.
Poza tym ten koń miał fantastyczna opiekę fizjo, topowego weta w kraju, osteopaty i dietetyka. Ci ludzie opiekowali się końmi kadrowymi również (takie też mieliśmy w stajni). Mieliśmy również tone sprzętu typu derki activomed, lasery i inne bajery żeby te konie miały najlepszy żywot i jajco - on nigdy nie mógł 6 miesięcy przetrwać bez kontuzji. Więcej pamiętam oprowadzania go w rehabilitacji niż pod siodłem albo na łące (bo po prostu długo tam nie potrwał), a pracowałam tam parę lat. Chciałabym wiedzieć co by mu pomogło żeby był "normalny" 😀
blucha, donkeyboy, Tylko gdyby ta klacz od odsada była w normalnym stadzie, na sensownym padoku, zapewne byłaby normalnym koniem. O to mi chodzi.
Znajoma ma kobyłę co torpeduje inne konie. Zdecydowała się ją dać na łąki, bo wszyscy mówili, że jak pójdzie na wielkie łąki z konkretną trawą i w stado to zajmie się jedzeniem a nie buraniem do koni. Owszem, w końcu się opanowała ale w międzyczasie załatwiła jeszcze 2 konie - jednego tak, że już pod siodłem nie będzie chodził. Obecnie kobyła jest w stanie chodzić w tym konkretnym stadzie ale pod kilkoma warunkami: stado się kompletnie nie zmienia - jakakolwiek zmiana powoduje powrót do starych zachowań. Pozostałe konie w stadzie są mega uległe i... szybkie, żeby w razie co jak szuka powodów to móc szybko uciekać. Ostatnio tam uśpili konia z tego stada i cyrk zaczął się na nowo. Na szczęście dość szybko się uspokoiło. Jestem ciekawa kto konia tego typu wsadzi do stada w przeciętnym pensjonacie. Akurat tam stoi sobie w stałym stadzie koni jednego właściciela na sporych mazurskich łąkach. Jak takiego konia trzymać w podwrocławskich warunkach? Nie mam pojęcia.
Moja kobyła urodziła się na wolnym wybiegu, stała na ogromnych pastwiskach do 2,5 roku życia i niewiele to pomogło. Na 20 koni w stajni jest jedna klacz, której nie kopie. Próbowaliśmy z każdym koniem i niestety, dla bezpieczeństwa trzeba było rozdzielać. Próbowaliśmy nawet z odsadkiem, najpierw ekscytacja a potem celowanie z dwururki, absolutnie nie było to zabawowe, totalna agresja. I skąd to się wzięło?
zembria, ten koń o którym mówię był od odsada w stadzie na hektarach zielonych łąk w UK. W stadzie raczej spolegliwy, nie on zaczynał walki, ale też w nich obrywał. Najczęściej się jednak uszkadzał przez jajcowanie, np. wsadzanie giry w przeszkodę krosowa która miała czelność być na jego łące. Albo rozmontowywał paśniki. Zawsze coś.
kotbury, a nie myślałaś o dobraniu jej towarzystwa 2-3 koni, które lubi? Jak jest mocno dominującą to może młodsze towarzystwo będzie jej pasowało, jakieś 2-3 latki, które nie będą z nią walczyć, albo starsze konie ale bardzo ugodowe? Kumple dobrze robią na głowę.
karolina_, za duża rotacja u nas. Miała swoje kochane kobyłki i było super, no ale pobyły tu rok, dwa i poszły w świat. Do tego gdy ma taką relację to nie darady ściągnąc kumpeli z padoku bo ona się na śmierć zabiega.
Zembira ten koń ma w dupie większy padok. Wychodzi i mało chodzi. Głównie stoi. chyba, że obok jest drugi koń- to walczy. A z innymi końmi na dużym padoku się napierdziela " do zdechnięcia", albo tak biega "zaganiając towarzystwo", że swego razu skończyła z zapalenienim ścięgien w 4 girach bo bieagała 8h bez przerwy i nie dała się złapać. Trzeba było przepędzić stado na inny padok i ją łapaliśmy w 3 osoby.
Więc kwaterka 60x60 to jest dla niej idealna. Tyle, że muszę zrobić podwójne ogrodzenie. żeby nie miała kontaktu fizycznego z drugim koniem.
Dziś np. odwaliło jej na koleżankę w boksie, która tam stoi z nią już jakieś 3 lata i jeździła zębami po kratach do niej w tą i na zad. Taki egzemplarz.
Trzeba zabepieczać i tyle.
Co nie zmienia faktu, że to jest wnerwiające, bo nic nie robię tylko latam i pilnuję żeby mi się koń nie rozwalił.
Sylwiko, jeszcze ja się podepnę pod temat, u Nas uszkodzenie międzykostnego, w przedniej nodze, objawiło się głównie tym, że koń za nic w świecie, nie chciał lądować na jedną stronę. Żadnej kulawizny, żadnego obrzęku. Obstawiałam jakieś spięcie w ciele, więc wezwałam fizjo. Dzięki szybkiemu zdiagnozowaniu, koń właśnie wrócił do sprawności po niecałych 3tyg. To było początkowe stadium, nadwyrężenie.
Dodatkowo objawiało się tym, że koń na jedną stronę kłusował nieregularnie. Nie macał, a podskakiwał do galopu….co ciekawe, pod trenerem tak nie robił 😂 Lecz nasza fizjo powiedziała, że to również mógł być objaw tego miedzykostnego