PSY
kotbury, wstawisz zdjęcie psa?
kotbury, no właśnie chyba ty nie rozumiesz, że NIE WIESZ ile ten pies ma "danej rasy w sobie" oraz na ile inne domieszki determinują charakter i popędy tego psa :P Więc mając KUNDLA, nawet w typie, nie ma co się sugerować opisami danych ras "na które pies wygląda" xddd bo to się nijak ma do rzeczywistości. Po prostu nie fiksuj się na żadną rasę, tylko na tym jakie pies ma cechy i wokół tego danego psa działaj. Palec dam, że te "rasowe wzorce" o których mówisz, czyli np. niszczycielstwo domu da się praktycznie wyzerować odpowiednią opieką beha... zamiast pisać "oj tak, ta rasa tak ma" xd
kotbury, ZKwP wymaga testów DNA od hodowców. Sądzę zatem, że nie wysyła się materiału do USA jednak (temat jeszcze przede mną).
A co do szkoleniowca - pytałaś o kogoś w okolicy Poznania lub Szczecina...
ZKwP robi testy w Balicach -
https://www.zkwp.pl/dna.php
Fakt że ktoś powiedział, że pies wygląda jak jakaś rasa, nie ma nic do rzeczy. Zwłaszcza jeśli to "szpecjalista od łowcarków" - no brzmi legitnie 😅 w rasowości nie chodzi wyłącznie o wygląd, zwłaszcza użytkowej (a koolie jednak są hodowane pod użytkowość) - porównaj sobie border collie z linii show i work, najlepiej jeszcze z ISDSa, idąc tokiem rozumowania oceny rasy "na wyglad" przez "szpecjalistę" to to w ogóle nie powinna być ta sama rasa 😂
kotbury, w Europie jest 10 hodowli koolie, żadna na Ukrainie. Ja wiem, że każdy właściciel adopcjana chce by jego pies był choć trochę w jakąś rasę, no ale to kundel. Tak samo, jak ludzie przychodzą z psem "w typie belga", który z maliną ma wspólny kolor.
Nie rozumiem tego 😁
madmaddie, to jest dla mnie bardzo dobra wiadomość. Bo to by znaczyło, że tam nie ma owczarka i można pieska przepracowywać🙂
kotbury, przecież owczarki TEŻ da się przepracować, nie kumam kompletnie takiego pisania...
macbeth, jesli pies w opisie rasy ma wszędzie wpsiane, że sie nie nadaje do chaty bo jak zostaje sam to niszczy to no... lepiej, że re-volta mnie wspiera w tym, że to kundel🙂
kotbury, tak o BC też piszą:
1. "Wysoce inteligentny pies z dużym zapotrzebowaniem na wysiłek fizyczny" - bzdura, takiego psa nie idzie zmęczyć fizycznie - im większy wysiłek, tym więcej będzie go chciał, tym bardziej będzie nakręcony w domu.
2. "Psy tej rasy to niesamowicie inteligentne i bardzo aktywne zwierzęta" - jak się psa nauczy, że w domu się odpoczywa, to będzie spać, a nie się aktywował
3. "Jako rasa żywiołowa i rozrywkowa border collie niezbyt dobrze znoszą siedzenie w miejscu - znudzony border collie może podgryzać, szczekać, wiercić się oraz wykazywać wiele form niewłaściwych zachowań." - tego to nawet nie skomentuję xD
Ogólnie cytaty z pierwszego artykułu z brzegu, ale no mniejsza o to. Jak czytałam opinie ludzi przed wzięciem psa z hodowli, to brzmiało jakby nikt kto ma BC nie pracował, bo tymi psami trzeba się zajmować 16h na dobę, żeby nie rozniosły chałupy, well, mam BC i oboje z mężem pracujemy. Nie chodzimy z nim codziennie na 8h spacery, żeby go zmęczyć xD
Może warto, tak jak dziewczyny piszą, przyjrzeć się jednostce, a nie ogólnemu opisowi rasy... Jak to się mówi u koni "papier nie skacze", więc można by to przełożyć na psy 😉
madmaddie, to jest dla mnie bardzo dobra wiadomość. Bo to by znaczyło, że tam nie ma owczarka i można pieska przepracowywać🙂
kotbury, większej głupoty dawno nie czytałam. Wszystkie psy z grupy owczarków mają współpracować z człowiekiem, w różnych aspektach i z różnym stopniem samodzielności, ale taki jest generalnie zamysł I grupy. Co to za bzdura, że jakby w genach był owczarek, to się nie da przepracowywać XD
macbeth, jesli pies w opisie rasy ma wszędzie wpsiane, że sie nie nadaje do chaty bo jak zostaje sam to niszczy to no... lepiej, że re-volta mnie wspiera w tym, że to kundel🙂
kotbury, tyle że, ten opis możesz podpiąć pod każdego psa.
Nie ważne, czy masz kundla, pudla, jamnika... jak nie ma zaspokojonych potrzeb + nie jest uczony bycia samemu, to i tak Ci chatę rozwali w drobny mak.
Aż sobie poszukałam z ciekawości, jak ten pies wygląda, bo mnie zaciekawiła zmiana opisu z psa wyglądającego jak podenco z Ibizy na koolie.
Screenshot_20240907_184124_Instagram.jpg
Bo to koondlie :P
Weźże po prostu jakiegoś beha dobrego, zamiast pierdół wypisywanych przez ludzi bez pojęcia na temat ras psów (które nijak się mają do twojego bezrasowca), to pooglądaj jakieś materiały szkoleniowe, których jest pełno. Na pewno ktoś ci tu podeśle sensownych ludzi (ja nie pamiętam teraz).
I żeby nie było, kundlom nie umniejszam, sama mam i jestem team 100% kundel. Ale w dupie mam jakie ten pies może mieć rasy w sobie, bo to się nijak ma do charakteru psa. Jaki by nie był, włożyłam w tego psa trochę pracy i mam psa idealnego.
budyń, zwłaszcza, że charakterologiczne odchyły od wzorców zdarzają się bardzo często, a i sam "opis rasy" może być nie do końca trafiony, bo zwyczajnie archaiczny i nieadekwatny do obecnego stanu danej rasy. I to działa w obie strony 😉 trafiłam z "tą gorszą" 😂
Bo to koondlie :P
Weźże po prostu jakiegoś beha dobrego, zamiast pierdół wypisywanych przez ludzi bez pojęcia na temat ras psów (które nijak się mają do twojego bezrasowca),
budyń, ja nie mam aktualnie żadnego problemu behawioralnego z tym psem, z przepracowaniem którego bym potrzebowała pomocy "tzw. behawiorysty".
Jedyne czego szukałam, ale już nie szukam to miały być zajęcia dla mojej córki lat 9!!! samodzelne, beze mnie.
... i tak jakby żeby się ktoś nie poczuł obrażony czy już przestał odczuwać potrzebę zrugania mnie, że biedny pies bez "behawiorysty":
Ponad dwie dekady temu zajmowałam się szkoleniem psów (zajmowaliśmy się pitbulami, amsafami i cane corso. Ja cane nie osobiście tylko jako pomoc) - profesjonalnie, gdy w PL jeszcze niektórzy nie wiedzieli o istnieniu tychże ras. Mieliśmy te psy z Rosji, regularnie do nas trafiały. Szczeniaki i psy "do hodowli".
Fakt przez prawie 30 lat nigdy potem nie miałam psa i nie douczałam się w temacie. Ale jednak wtedy potrafiłam z trenerem psa ww rasy doprowadzić do dobrego poziomu "tresury". Celowow piszę tresury. Myśmy wtedy nie znali słowa behawiorysta i nie używaliśmy smaczków w szkoleniu tych psów. Nie żeby używanie smaczków determinowało czy ktoś jest behawiorystą czy nie. Po prostu przy psach, które do nas trafiały tego się nie robiło.
Nie szukam więc jakiegoś beha, bo sama w myśl dzisiejszej nomenklatury jestem takim beha, ba nawet kiedyś jakiś kursik kończyłam.
Aktualnie:
Pies w wymiarze 3-4 h zostaje grzecznie w domu sam.
Z konia już umiemy na otwartej przestrzeni w terenie kazać psu warować, Ja "se jade w pizdu" i przywołuję gdy potrzebuję. Aktualnie ćwiczymy przybieganie wskazanym (lewym, albo prawym półkolem z konia).
Pies siada na komendę, waruje na komendę, kładzie się na komendę (tu różnie🙂 często się włącza od razu kłądzenie, ale to srajda jeszcze). Zaczyna wskaiwać na obiekty na komendę - do bagażnika, na krzesło, na stół (tak ucze psa wskoczyć na stół z rozpędu bo mam taką fantazję!).
I teraz, dlaczego interesuje mnie względnie ustalenie przodków, nawet jeśli kilku (kundel).
Bo ja się z częścią osób tu nie zgadzam odnośnie tego, że jak rasa jest wymieszana to nie determinuje zachowań. Moje (dość dawne ale jednak spore) doświadczenia są zupełnie odmienne. Dla mnie rasę determinuje przede wszystkicm usposobienie i temerament (zachowania typowe dla rasy i potrzeby zachowań), a dopiero potem eksterier.
Czy przez ostatnie 20 lat hodowla poszła w tak inny kierunek, że psy danej rasy mają kompletnie odmienne potrzeby zachowań niż wzorzec... nie wiem.
Nie zgadzam się też, że "każdego psa da się nauczyć, przepracować". Nie da się (bo rasa i przodkowie mają jednak spory wpływ), albo przynajmniej nie da się bez sporych ustępstw, które nie zawsze każdemu pasują.
Za to znając przodków (jesli nie ma ich zbyt wielu typów) łatwiej można utrafić jakie sposby organizowania psu czasu, stawianie przed nim jakiej pracy sprawią mu najwięcej satysfakcji.
I dla mnie (jako właścielki kundla) jest to jedyna motywacja w doszukiwaniu się w nim "rasowca".
Swoją drogą oburzenie niektórych jest śmieszne bardzo jak się na nie patrzy z boku. Co, świat by się skończy gdyby się okazało, że ktoś tam wziął ze schrona kundla, a tenże okazał się rasowy? Czemu to takie skrajne emocje wzbudza.
Becia23- jak ją braliśmy to zdjęcia, które nam przysłano "po odłownieniu" były takie, że myśleliśmy, że to będzie jakś 5ta woda po kisielu bull. I to zaważyłona decyzji na tak. Na żywo to była tak chuda i miała takie długie giry i trzęsawkę na wszystko, że vet powiedziała, że ciekawe czy tam nie ma whipeta. Miała urosnąć max 5cm. Urosła ponad 10 cm - to dużo psa, jak na takiego małego psa.
Zanim urosła (przy prognozowanych tych 5cm gdy się ciut odpasła dla żartów była mieszńcem podenko tylko charakterkiem zupełnie nie i ogon nie. Mam znajomą, która hoduje te psy. Ona jakoś nie ma światopoglądu, że każdego podenco da się przepracować, i że opisy w necie są nieprzystające. Wręcz przeciwnie.
I po tych kilku miesiącach jak zwalczyliśmy te zasrane lambie (a to gówno ma kolosalny wpływ na zachowanie, tak jak toxoplazmoza)i pies się "najadł", przestał bać własnego cienia i zaczął zachowywać "jak pies" to pojechaliśmy do znajomych, a tam przyjechała babka, która hoduje (różne) owczarki. Stąd taki trop.
W sumie jednak mam wrażenie, że re-volta bywa dziwna.
Wpadam do wątku powiedzieć, że chyba sie okazło, że mam "rasowaca" (co w moim odczuciu determinuje sporo zachowań) a tu:
- nie pierdol weź behawioryste
- gówno prawda, każdy pies w rasie może być inny, to o niczym nie świadczy
- hahah, każdy kto ma kundla by chciał mieć rasowca.
Zamiast- ej jak masz owcarka, to fajnie się sprawdzi to i to...
"modelowo"... co niestety wróży mi jeżdżenie do roboty z psem🙁 bo nie ma chooja na mariolę, żeby ta rasa mogła w domu sama zostać więcej niż 3h.
budyń, ja nie mam aktualnie żadnego problemu behawioralnego z tym psem, z przepracowaniem którego bym potrzebowała pomocy "tzw. behawiorysty".
...
Nie szukam więc jakiegoś beha, bo sama w myśl dzisiejszej nomenklatury jestem takim beha, ba nawet kiedyś jakiś kursik kończyłam.
...
Aktualnie:
Pies w wymiarze 3-4 h zostaje grzecznie w domu sam.
...
Zamiast- ej jak masz owcarka, to fajnie się sprawdzi to i to...
kotbury, może dlatego nikt Ci nic nie doradził, bo próbujesz dobitnie pokazać, że wiesz najlepiej. A co chwilę Twoje opisy są skrajnie różne, znajdujesz nowe "przyczyny" i prosisz o inne rady 😉 Zamiast posłuchać wcześniejszych rad, żeby wybrać się do szkoleniowca - nie po to, żeby się "pozbyć problemu" zwalając go na kogoś innego, tylko żeby ktoś Ci pokazał jak z tym psem pracować, zamiast co tydzień wyskakiwać z kolejnym zwrotem akcji.
kotbury, jak tak Cię mierzi słowo behawiorysta (ja jestem na nie trochę uczulona po swoich doświadczeniach), to idź po prostu do trenera, ja tak zrobiłam ze swoim psem. Beha nie pomógł na nasz problem, a trener od razu pokazał sposób jak pracować z psem i działa.
kotbury, może dlatego nikt Ci nic nie doradził, bo próbujesz dobitnie pokazać, że wiesz najlepiej. A co chwilę Twoje opisy są skrajnie różne, znajdujesz nowe "przyczyny" i prosisz o inne rady 😉 Zamiast posłuchać wcześniejszych rad, żeby wybrać się do szkoleniowca - nie po to, żeby się "pozbyć problemu" zwalając go na kogoś innego, tylko żeby ktoś Ci pokazał jak z tym psem pracować, zamiast co tydzień wyskakiwać z kolejnym zwrotem akcji.
maiiaF, 3-4h pies zostaje sam. Dłużej nie. Nie uważam, że behawiorysta rozwiąze problem 8h. Nie uważam tak, bo uważam, że psy tak nie powinny długo zostawać w zamknięciu. Nie trzeba się z tym zgadzać.
Ja nie umem wsrzymać sików na 8h. To jest w moim odczuciu podstawowa przyczyna🙂
90% czasu u nas w domu jest taki grafik, że dom "nie jest pusty" dłużej niż 3-4h. Ale są dni (żadko), że jest. I wtedy pojedzie ze mną do pracy jednak. Mniej wygodne ale wykonalne. Całe szczeście w stajniach, sklepach jeździeckich itd. psy są zazwyczaj mile widziane. NIe mam więc "parcia" na przepracowanie tego. Uważam, że przy tym psie się nie da. Potrzeby ruchowe (po przodkach jednak bo nie z powietrza) plus trauma zamknięcia w klatce.
Z tej samej przyczyny nie sprawdzi nam się polecana przez wielu "ekspertów" klatka kennelowa.
Znajdowanie "przyczyn" (szukanie) różnych rzeczy to jest jakby nie było opis procesu myślowego😉.
To jest pies wzięty DLA DZIECI. Z takim podejściem też można się nie zgadzać, ale u mnie w domu to one mają z nim mieć najwięje interakcji. I tak jest. Pies ma - bawić się z dzieciorami, jechać ze mna do stajni i być pod kontrolą (nie nawiewać, zając się sobą, siedzieć i czekać jak każą), i od wielkiego dzwonu przejehać się ze mną w trasę do pracy.
Fajnie by było wiedzieć co w nim siedzi, żeby zarówno zabawy jak i zadania w stajni zaprojektować pod potrzeby psa. Żaden "behawiorysta" mi tego nie ustawi🙂 Sama muszę dojść, i dlatego szukam doświadczeń innych.
macbeth trochę jest dokładnie tak jak piszesz. Współtoworzyłam markę JohnDog i pamiętam te poszukiwania behawiorystów do nagrań filmowych i akcje z psami na palnie🙂
Młode dobermany potrafią jak dla mnie pokazać bardzo dobitnie "środkowy palec" wielu "teoriom szkoleniowym"🙂
Moje doświadczenia związane z współtworzeniem gównie contentu dla John Dog (prawdziwe, na ogólnopolską skalę i nie jednorazowe) są takie, że ilość głupich panien w tym "zawodzie" na rynku poraża. Z drugiej strony wielu trenerów jest dobrych, bo ma swoje "specjalizacje", tylko są czasem za kulturalni, żeby komuś powiedzieć wprost, że ich pies jest "za głupi", na to, czego oni na końcu procesu oczekują... albo, że klient jest za głupi na swojego psa.
Mam od Gagi namiary na ternera w Szczecinie a tu mam "na wsi" też gościa od policyjnych psów. Jak "nie wytrejuję" męża i nadal będzie miał problem z przywoływaniem psa, to ich poślę razem na wizytę. Do chłopa. Bo baby mój stary nie zrozumie🙂
kotbury, znowu piszesz to samo i nie wiem, czemu w odpowiedzi do mnie, bo ani słowa o tym, żebyś znalazła behawiorystę nie napisałam 😂 i o tym właśnie mówiłam - kilka tygodni temu pisałaś, że pies nie zostaje sam bo robi demolkę, a teraz nie zostaje bo mu nie będziesz kazała wstrzymywać siku na tak długo... 😂
Hej, stoję przed ciężką decyzją, mianowicie rozważam uśpienie mojego psa. Nie wiem jak rozpoznać magiczną granicę między ,,cieszy się życiem" a ,, wegetuje i cierpi". Ma ponad 17 lat, nie widzi, nie słyszy, jest wychudzony, ma zdrowe serce, je. Siadają mu nerki, ma złe wyniki krwi, dostał kolejne leki po których nie widzę poprawy. Ma kamień na zębach, którego póki co nie można usunąć bo nie przeżyje narkozy. Jeżdżę po różnych wetach, jeden mi powiedział: ,,naszym celem teraz jest maksymalnie wydłużyć mu życie". No i sama nie wiem co o tym myśleć, nie wiem czy chcę mu maksymalnie wydłużyć życie, jeśli on nie ma radości w nim. Mam duży dylemat, tym bardziej, że prawdopodobnie moja poprzednia seniorkę uśpilam za późno- wet dał.co prawda sterydy i przeciwbólowe, ale dalej ja bolało niestety. Co ja mam robić?
shewolf, to co sama czujesz
Właśnie nie wiem co czuje, dlatego pytam obcych ludzi mających psy co robić. Z ostatnią suka myślałam, że ma zapalenie stawów, bo jej się zastoje zaczęły w łapach robić, a ona miała już straszne zwyrodnienia kręgosłupa. I ja bolało.do dup** ta starość. Chciałabym, żeby mi powiedział co mam robić.
shewolf, póki ma apetyt to chyba chce żyć.
W poniedziałek odeszła mi kotka, miała chłoniaka, ale walczyła i chciała zyć, jadła, starała się funkcjonować normalnie.
Nie zjadła pierwszy raz i umarła po 2h. Z lekarką miałam umowę,że póki je i ma wolę życia to nie uspypiamy jej, była wychudzona skrajnie ,hematokryt 23, dziąsła białe jak u trupa, ale żyła sobie na sterydzie.
shewolf Większość moich znajomych uważam, że czekała zbyt długo w takich sytuacjach. Ja wolałabym pozwolić odejść mojemu przyjacielowi kiedy jeszcze jego cierpienie spowodowane chorobą nie jest nie do zniesienia. Zaplanować ten dzień, spędzić z ukochanym psem miło czas- pokazać mu, że jest kochany itd. Potem uśpić. Fajnie, jakby trafił się empatyczny weterynarz który zrobi to w domu, na psim posłaniu, możliwie bez stresu. Nasze zwierzaki mają to szczęście, że u nich eutanazja jest legalna...
shewolf, to bardzo trudna decyzja. I gdybym miała ją podejmować jeszcze raz to podjęłabym ją wcześniej a nie walczyła do końca. Stan mojego psa pogorszył się w ciągu miesiąca. Nie było widać że chudnie bo miał bardzo gęste i półdługie futro. Okazało się że ma raka. Weterynarz internista powiedział żeby uśpić. Weterynarz chirurg powiedział żeby wyciąć śledzionę to jeszcze przedłuży życie. Operacja się powiodła, ale po kilku godzinach jednak trzebabylo psa uśpić. Teraz widzę, że ta operacja to była niepotrzebna i wtedy ratowała tylko moje sumienie że zrobiłam co mogłam, a tak naprawdę pies mógł cierpieć te kilka godzin czy dni mniej.
shewolf, co to za dziwny tekst - maksymalnie wydłużyć życie. Ja mam przekonanie, że jesteśmy zobowiązani zrobić wszystko, żeby to życie było w komforcie. Nie rozumiem takiego tekstu weta.
Ja kilka miesięcy temu usypiałam psa. Psa, który wyglądał całkiem ok, jadł i w dzień wydawało się, że serio jest ok. Natomiast w nocy zamiast przesypiać całą noc to dyszał. Był już na bardzo silnych środkach - miał raka. Po pierwszej takiej nocy obdzwoniłam wszystkich znajomych wetów i od każdego usłyszałam - działanie leków kiedyś się kończy, zastanów się, czy chcesz mu to robić. Zresztą pół roku wcześniej jak dostaliśmy diagnozę obiecałam mu, że nie pozwolę mu cierpieć. I po drugiej takiej nocy rano dostał pyszne śniadanie, które wyjadł z apetytem, poszedł na spacer i przyjechała znajoma wetka do domu.
Jeśli znasz swojego psa to widzisz, czy żyje w komforcie. Ślepy, głuchy - dalej może dobrze funkcjonować. Jak siadają nerki - to już jest słabo, szczególnie u starszego psa bo kroplówki, które pewnie trzeba robić obciążają serce. Ale da się je ładnie wyprowadzić zazwyczaj. Natomiast dalej nikt Ci nie powie - tylko ty widzisz, czy pies funkcjonuje na co dzień. Czy często bez powodów dyszy, jak wstaje z posłania, czy interesują go codzienne aktywności.
shewolf, ja poprzedniego psa uśpiłam za późno. Suka nie chciała już jeść, była mega chuda. Mam postanowienie, że następnym razem nie będę tyle czekać. Moje psy akurat jeszcze są młode, starsza jest bardzo ciekawska i energiczna, Miś żyje żeby biegać i dzikować, ciężko mi sobie wyobrazić sytuację w której ledwo chodzi i jest zadowolony z życia. Poobserwuj, rozważ. Starość jest okropna, jak zwierzak widocznie cierpi, to nie widzę powodu mu tego przedłużać, żeby był z nami miesiąc czy kilka dłużej.
Mojego Bakiego pożegnałam za późno. Chciał żyć, jadł, cieszył się na mój widok.
Była niewydolność nerek, problemy z tarczycą.
Dopiero po czasie widzę że on mimo tej radości i woli życia cierpiał, a całe to leczenie było tylko przedłużaniem tego stanu, bo niewiele dawało.
Skoro już zadajesz sobie to pytanie, to może podjęcie decyzji będzie za chwilę konieczne.
Ciężko dziewczyny. Zwłaszcza, że np jednego dnia wydaje się, że jest ciut lepiej, a drugiego niespodzianka- np. zaczyna sikać pod siebie. Bidutek głównie śpi. Ale np zdarza mu się dopominać o jedzenie, więc to mnie jeszcze powstrzymuje. Czasem ogonkiem zamerda. Oj.😢