Co mnie wkurza w jeździectwie?
Nie żeby coś, ale ja jestem ciekawa, czy naprawdę Wasze konie są tak wspaniale ujeżdżone i zrobione?
Moon, mój nie jest. Jak pisałam - robi elementy, ale zawodów bym na nim nie pojechała. Miewa swoje zdanie, potrafi powieźć, czy straszyć brykaniem. Wspiąć się potrafi, teraz to już raczej podnieść trochę... zęba czasem pokaże.. także ten - nie ma koni idealnych 😉
Mi się na nim jeździ dobrze, ale dużo jest kwestią przyzwyczajenia - skoro ma 19 lat, to jeżdżę go od 16 lat... kawał czasu jednak.
Ja tak was czytam, to jakoś tak smutno mi się zrobiło, bo ja zdałam sobie sprawę, że nigdy nie miałam okazji wsiąść na dobrze zrobionego konia, na którym przyjemnie się jeździ. Przed swoim koniem, zwiedziłam mnóstwo szkółek jeździeckich i ostatecznie, ze wszystkich uciekałam. Na pewnym etapie, przestało mi sprawiać przyjemność jeżdżenie na zmęczonych, znudzonych, zakopanych i zaciągniętych koniach. To ja już wolałam nie jeździć w ogóle. I tak mam do dzisiaj, bo takie jeździectwo, to nie jest żadna przyjemność.
Jak już miałam swojego konia, to nie oszukujmy się nie był to dobrze zrobiony i prawidłowo ujeżdżony koń. I dla większości z was tutaj, nie był by to koń przyjemny do jazdy 😉 Mnie brakowało umiejętności by go naprawić do takiego poziomu by ktoś powiedział, że to dobrze zrobiony koń, chociaż po 3 latach jakiś progres był, zrobił się bardziej jezdny i były momenty, kiedy robił się bardzo przyjemny do jazdy. Tylko, nie siedząc nigdy wcześniej na naprawdę dobrze zrobionym koniu, ja nie miałam porównania, więc nie do końca wiedziałam, do czego mam dążyć i musiałam zdawać się na intuicję.
Chyba pozostaje mi odłożyć trochę kasy, żeby chociaż od czasu do czasu, móc w końcu pojeździć na prawidłowo ujeżdżonym koniu, bo narazie to o czym piszecie, to dla mnie brzmi jak mistycyzm😉
pamirowa, wbrew temu co da się przeczytać na forum to myślę że znaczna część posiadaczy koni nie siedziała wcześniej/w trakcie
na dobrze ujeżdżonym koniu. No bo skąd? Nauczysz się jeździć, potem gdzieś się napatoczy własny koń i tak się z nim bujasz lepiej lub gorzej. Dostęp do trenera z końmi, który jak będzie Ci chciał pokazać jak coś działa jest niewielki, a też mało kto ma takie pomysły żeby mając swojego umawiać się na trening na obcym. A szkoda.
_Gaga, to było pytanie, hmmm... trochę retoryczne, trochę ironiczne. Bo tu się larum podniosło, że na ZR za stodołą to kwiatki i patola, że nikt by nie chciał takich koni odrabiać (i większość mam wrażenie tu myli "odrabianie" z "robieniem pod siebie", czyli z porostu - jeżdżeniem nowo kupionego/oddanego pod opiekę konia 8-) ) a w sporcie wysokim to wiadomo - munsztuki pękają, czarne wodze trzeszczą, generalnie dantejskie sceny. Nasze prywatne konie rekreacyjne są w mniejszym lub lepszym stopniu ujeżdżone idealnie - dla nas. To, czy ktoś potem wsiądzie i pojedzie bezpiecznie i bez "kwiatków" L w ujeżdżeniu / skokach zależy nie tylko od konia, ale też od - no właśnie! - umiejętności jeźdźca. (do czego też po części piłam ;p)
Bo, naprawdę, niewiele jest koni - rowerów, które raz zrobione po poziomu jakiegoś tam, będą klepać elementy / parkury nawet jak na plecach będzie im siedzieć przysłowiowy worek kartofli przez X czasu, zachowując przy tym zdrowie psychiczne i fizyczne. Po prostu ;-)
Dla mnie główną częścią składową tego żeby "jeździło się dobrze" jest końska chęć do współpracy. Wiadomo że zawsze będzie coś do poprawy, ale ta otwartość i pozytywne nastawienie to jest klucz. I najważniejsza rzecz jaką przy zajazdce staram się celebrować, hołubić i rozdmuchiwać każdy jej najmniejszy płomyk. To jest właśnie ten factor X którego nie ma w szkółkach
Mój obecny koń to zwierzak który nie przepracował ani dnia swojego życia w bólu, zawsze był nagradzany za dobre intencje, ma bardzo lekki i zróżnicowany rozkład pracy i jemu się po prostu zawsze CHCE. Nie chcę przez to powiedzieć że wszystko w tej materii zrobiłam idealnie, bo pomimo wielu lat doświadczenia na pewno coś moglo umknac mojej uwadze, ale nawet jak moja trenerka wsiada to nie moze sie nadziwic jak ten koń daje z siebie 200%. I to jest to za czym tęskniłam jeżdżąc na szkółkowych koniach.
Na 4 konie które miałam / mam jeden był fajnie ujeżdżony (N z elementami C). Fajnie ujeżdżony tak od podstaw. To co miał najgenialniejsze to mega dobrze zrobiona przez pierwszego jeźdźca (swoją szosą wkkw-ista) reakcja na łydkę i rękę. I to procentowało całe życie. I to był jedyny koń, którego nie dało się zepsuć. Nie zepsułam go ja - ucząc się na nim ani nie był w stanie go zepsuć nikt, kto potem wsiadał - nawet dłuższy czas. Serio wystarczyło parę minut a w najgorszym wypadku "jeden szybki" i koń wracał do normy. Jak wsiadały na niego osoby dobrze jeżdżące to doceniały to, że jest równy, rytmiczny i po prostu łatwy do jazdy bo bardzo dobrze reagujący.
Pozostałe konie nie były i obecny nie jest dobrze ujeżdżony. Jakąś część życia chodził w rekrze i to niestety widać. Reakcję na łydkę robiłam baaaaardzo długo i dalej to nie jest to co bym sobie wyobrażała. Wszystkiego trzeba pilnować bo od razu to wykorzysta. Łatwo się uczy elementów ale ogromnie łatwo uczy się też durnot. I to obecnego właśnie bym nie wydzierżawiła słabo jeżdżącej osobie - bo to u niego najłatwiej by było cofnąć to co z dużym wysiłkiem zostało zrobione.
Mam silne przekonanie, że dobrze zrobionych koni (ale tak faktycznie dobrze zrobionych, od podstaw) w pewnym wieku już popsuć się nie da. Za to te, którym w podstawach sporo brakuje - jak najbardziej. I te, które miały jakieś problemy typu stawanie dęba czy zabieranie się - tak, na nie też trzeba uważać.
A to, że uważamy, że nasz koń jest dobrze ujeżdżony, bo nam się dobrze na nim jeździ - no nic dziwnego 😉. Ja o swoim tak nie powiem ale doceniam, że coś się tam udało zrobić i sama nie wierzę jakiego konia kupiłam ale nie wiem czy kiedykolwiek o nim tak powiem. No i na tego konia wsadzam dobrze jeżdżące osoby i im za to płacę - właśnie dlatego, że tu nie ma z czego korzystać... Jest za to świetny w tereny - i w tereny bym go dała za darmo komuś do jazdy ale w tereny to nikt nie chce jeździć 😉
epk, - zgadzam się z wiekiem 🙂 Widzę to po swoim. On od kilku lat toleruje dużo, dużo więcej niż za młodu, ale też nie ukrywając, jest dużo lepiej zrobiony niż wtedy, ugruntowany w tym. Dalej potrzebuje, żeby ktoś raz na jakiś czas przypomniał zasady kultury, ale jest to łagodniejsze i rzadsze niż kiedyś.
U niego o tyle fajnie, że te bunty to nigdy nie były akrobacje, a bardziej bierny opór, z jednej strony - ciężko to było przejechać nie raz, z drugiej mimo wszystko bezpieczniejsze.
Ja jak nie wsiądę od czasu do czasu na konia, co już umie i rozumie, to tracę wiarę w swoje jeździectwo i że gdziekolwiek to prowadzi. Taki reset jest czasem potrzebny dla samej głowy.
Facella, oj tak. Moje jeździectwo (na jedym koniu) jest aktualnie w miejscu tak "nieprzyjemnym", że moje ciało pragnie wsiąść i poruszać się na normalnym koniu, ale takim który już kuma i dodanie i wygięcie itd. Tak niewiele a tak wiele zarazem.
Facella takie myśli to na chyba każdy. Ja też się czasami zastanawiam, czy jakbym sprzedała wszystkie te darmozjady to by mnie było stać żeby kupić sobie nastoletniego profesora na krajowe GP (nie mylić z koniem, który będzie robil wyniki do powalczenia w CDI, na to mnie nie stać) i tak sobie podróżować z uśmiechem na gębie zamiast wiecznie uczyc konie chodzić prosto licząc na to, że któryś kiedyś dotrze chociaż do dobrych wyników w małej rundzie 😂 - bez konieczności sprzedazy, 100 kontuzji po drodze, zdecydowania że na zawodach to mu mózg odcina, itp, itd. Ogólnie w PL mało kto z nas ma możliwości finansowe żeby przebierać w koniach i faktycznie strzepic spodnie tylko na tym, co rokuje dla danego jeźdźca - czy to na zawody czy na przyjemne wyjazdy do lasu .
Ja tam mogę jeździć tylko młode, albo starsze, ale potrzebujące wrócić do podstaw. Ja lubię rzeźbić proste linie, prawidłowe przejścia, zgięcia itp. Na koniu starszym i dobrze ujeżdżonym to się czuję jak dziecko we mgle i nie wiem, co mam ze sobą zrobić.😅
Ja tam jestem dziwna i lubię zajeżdżać konie, no ale jakbym robiła to zawodowo to pewnie by mi się nie podobało.
Ciągle na każdego konia mojego do zajeżdżenia mówię, że nigdy już nie kupię młodego😜 i ciągle kupuje😝ale fajne jest to nauczenie konia wszystkiego od zera, mnie to cieszy bardzo.
Jejuniu jak mnie irytują osoby które sobie sprawiają ogiery a z racji poziomu wiedzy i umiejetności nie powinny się takowymi zajmować.
I o dziwo, jak ktos ogarniety ma ogiera, no to po prostu ma ogiera. A jak jeździec pipa to nagle to nie są ogiery, tylko Ogiery przez wieeelkie O, zawsze jest jakieś story o nich, o ich traumie przeplatane ze story o ich kosmicznej zajebistości... tylko, że nie widać tej zajebistości no bo ta trauma zasłania...
kotbury, dlatego jestem zwolennikiem kastracji 😉 Nie dość że taki koń się męczy ze swoimi hormonami to jeszcze z właścicielem :P
kotbury, i najlepiej jak ten ogier stoi na końcu stajni sam obity dechami ze wszystkich stron i oczywiście nie wychodzi z boksu bo zabija
kotbury, w ogóle jak jeździec d., to zawsze wina konia. Jakoś nigdy nie słyszałam żeby jeździec, którego cenię opisywał konia jako potwora co zabija… nawet jeśli to był potwór co zabijał 🤣
Na tym ogierze jeździ i profesjonalista i nastolatka- i pod nimi ten ogier jest ideolo!
Tylko właściel go tak uruchamia- bo ma jakieś swoje niedobory do przepracowania i ten ogier to chyba takie przedłużanie penisa.
Wracając do dzierżawy :P To mnie aktualnie nie stać płacić za dzierżawę, a przynajmniej w większość miesięcy nie stać. Czasem na kociego weta wydaję mniej, to bym mogła opłacić konia. Zastanawiałam się nad jakąś szkółką, ale obawiam się że też jeden miesiąc mogłabym jeździć, a potem kilka nie. Poza tym jeżdżenie 1x w tygodniu, pod dyktando mnie nie interesuje zbytnio. Bardzo lubię pracę z końmi, rozwiązywanie problemików. Tak więc mam konia do jazdy nieodpłatnie, zimnokrwistego, ale mam. Zastanawiałam się również nad wrzuceniem gdzieś ogłoszenia, że szukam konia do jazdy, ale obawiam się że zgłosiliby się ludzie którzy mają młodziaki, albo konie trudne. Czyli nic, z czym mogłabym sobie poradzić. Właścicielka konia którego jeżdżę jest z tego co mówi bardzo zadowlona z mojej pracy z koniem, inne konie doglądam i trochę pracuję z nimi z ziemi. Szalonym naturalsem radykałem nie jestem, ale wykorzystuję elementy naturalsowe, bo widzę że sporo wnoszą. Gimnastyka i praca z koniem z ziemi też sprawia mi frajdę. Tak więc wkurza mnie moja sytuacja, że muszę brać co jest a nie to co bym chciała, ale jeszcze przez jakiś czas muszę zagryzać zęby i trwać albo odpuścić, a póki co wolę jednak trwać.
magda, - a po znajomości? Większość moich dzierżaw to było po znajomości i koszt na poziomie 300-400zł, a teraz jest za pasze i głaski (gdzie mój je jak chomik). Kasę brałam, bo ludzie rozsądniejsi wtedy się interesowali, poza tym była to amortyzacja dodatkowego fizjo czy coś, bo koń chodził pod słabszymi jeźdźcami.
Zawsze mi bardziej zależało na spoko opiece i żeby móc bez wyrzutów sumienia iść na drinka do miasta czy innego kina, niż na "zarobku". Mając konia naście lat - serio bycie 7x w tygodniu mnie nie jara. Teraz jeszcze mi się prywatnie namiętnie wypier****** życie, a mam ten spokój, że koń jest zadbany. Od czerwca jestem tak mało w stajni, jak nigdy w życiu i żal mi ściska poślady, ale obserwuje sobie na insta filmiki spod dziewczynek i mi się lepiej robi 🙂 Jest takim cudownym profesorem dla nich.
Zakładam, że nie jestem jedyna, która tej potrzeby bycia codziennie nie ma. I ogarniętej osobie chętnie konia zaoferuje do ruszania za marchewkę. Sama do ogłoszenia zabierałam się 10x, ale nie do końca miałam ochotę tak komuś "z ulicy" go dawać.
kotbury, - czemu mnie to nie dziwi 😂 nie zapomnę jak lata temu luzakując jeden gość dzwonił po wysłaniu cv z "ale wie pani, bo ja mam OGIERY i ludzie różnie reagują". Ogiery były bardzo spoko chłopakami, ledwie jeden taki bardziej elepstryczny, ale myślę, że bez jajek też by taki był - ot charakter. Jednego zabójcę w okratowanym boksie też przerywałam kiedyś na luzie, a ludzie chodzili jakbym była jakimś kamikadze - ale jak się do dominującego konia wchodzi z kupą w majtkach to płeć znaczenia nie ma...
Zwłaszcza, że teraz zbliża się sezon zimowy i sporo osób chętnie udostępnia konie do jazdy, bo motywacja spada 😉 (co oczywiście rozumiem i nie jest to przytyk z mojej strony)
keirashara, obawiam się że moje znajomości wygasły, natomiast rozważam jednak wrzucenie ogłoszenia w razie czego żeby właśnie może dawni znajomi zobaczyli że czegoś szukam. Kiedyś jeździłam konie skokowe, ale od zawsze panicznie boję się brykania, więc to mnie mocno blokuje. Teraz nieźle pracuje mi się z tym ziemniaczkiem, uczymy się reakcji na mega subtelne sygnały, czegoś więcej niż zapitalania w kółko. Z jednej strony czuję że koń ze mną się uczy, z drugiej ja też widzę że się doszkalam z pracy z takim mało umiejącym zwierzakiem. Natomiast brakuje mi trochę konia którego można pojeździć mocniej, pogalopować więcej niż 3 kółka. Z drugiej strony nie chcąc rezygnować z tego konia co mam chyba najprościej byłoby rozpuścić wici w stajni, może tam ktoś się zgłosi jeszcze.
magda, ja cię rozumiem, wracanie do jazdy po latach jest trudne i tyle. Trzeba mieć sporo samozaparcia, bo trzeba sobie jednak trochę znowu przewartościować życie, co nie jest proste jak się jest dorosłym i trzeba brać pod uwagę nie tylko siebie. Mi się wydawało, że już się wszystko pięknie ułożyło, bo znalazłam sobie konia do dzierżawy i się bardzo szybko okazało, że nope. Ale nie zamierzam rezygnować, jeżdżę tam gdzie aktualnie mogę i czekam, aż kolejny koń którego mam dzierżawić przyjedzie i oby tym razem już wszystko faktycznie było dobrze. Wniosek mam z tego taki, że jak chce żeby było tak jak mi się podoba to.musze sobie konia kupić, a na to potrzebuje jeszcze kilku lat i tego nie przeskocze. Więc się cieszę tym co mam 😉
jak chce żeby było tak jak mi się podoba to.musze sobie konia kupić, a na to potrzebuje jeszcze kilku lat i tego nie przeskocze. Więc się cieszę tym co mam 😉
Podpisuję się rekami i nogami pod tym 🙂 Piona 😉
magda, - rozpuść, nic nie stracisz 🙂 ja zazwyczaj swojego dawałam w dzierżawę/do jazdy właśnie z takich wici.
Milla, - ja to mam na odwrót, unikam lata 😂 No, ale ja serio nienawidzę upałów, jesień czy zima to dla mnie nie problem, ciepłe gacie i można jechać. Właśnie mam taki żal, że moja ulubiona pora roku i pogoda na rzeczy outdoorowe, a ja chora w domu...
Wkurza mnie zmuszanie źrebaków do skoków luzem. Zaczął się sezon na ogłoszenia "kupię/sprzedam odsadka". Ilość ogłoszeń ze zdjęciami maluchów skaczących nie jakiś malutki płotek ani przypadkową gałąź na padoku a ewidentnie przygotowany korytarz mnie poraża, nie miałam pojęcia że znajdę więcej niż jedno. Bonus w postaci opisu jaki to nie jest "prospekt skokowy" skoro mając mniej niż pół roku tak skacze...
Mnie w ogłoszeniach na sprzedaż kobył/ klaczy w wieku 7 czy 11 lat wkurza opis : klaczka 🙄
Perlica, według słownika języka polskiego jest to zdrobnienie od słowa klacz, nie jest przypisane do konkretnej grupy wiekowej 😉
natomiast rozumiem, że może irytować 😁
Rudaska8), o widzisz, w tym kontekście nie myślalam.
Ale i tak mnie irytuje w odniesieniu do dorosłych koni.
Ciekawe,że chyba nikt nie używa zdrobnienia ogierek na dorosłego ogiera. Albo ja nie widziałam.
Mam 10 popręgów i żaden nie pasuje do pasa do lonżowania, a jeszcze pół roku temu dopinałam! a na przedłużki mnie wkurza 🙄 Jak nie lubię lonżować co widać w częstotliwości dopasowania sprzętu 😂 tak teraz nienawidzę! lepiej wsiąść i pojechać na spacer. Zawsze sobie obiecuję że raz w tyg. przelonżuję ...trochę zleciało 🤷