Młode Konie
Mika99 ja miałam takiego gagatka, że nie dość że potrafił walić z krzyża to dokładał świecę, trzy razy lezeliśmy na plecach, to była masakra. Poradziłam sobie z nim jeżdżąc na wypinaczach, nie miał na nich takiego zakresu ruchów żeby mnie wykatapultować ani stanąć deba, zawsze min połowę jazdy bylo przepracowana na wypinaczach, a jak już czułam że jest już "uspokojony" to odpinałam. Ciężki to był egzemplarz (ogier) ale przepracowaliśmy finalnie jego pomysły.
Myślę, że też przede wszystkim nie pozwalać, ucinać w zarodku wszelkie próby ruszenia, czy brykania, żeby nie kojarzył lonza=bieganie, praca na niskiej energii. Również mniejszy plac do pracy (lonzownik, mały padok), żeby czuł się bardziej pozamykany, a także mniej paszy energetycznej i więcej ruchu swobodnego (nocka na łące dobrze robi). Ja na takie ruszające konie wsiadam w boksie, spaceruję po boksie, a później po korytarzu stajni. I generalnie z reguły te co wariują na lonzy pod siodłem raczej są grzeczne🙂
Odpiszę wam wszystkim zbiorowo 💐
On żyje sobie w stadzie 1,5 - 6 letnich ogierów i wałachów 24h na dworze. Mają bardzo dużo przestrzeni na bieganie i zabawy ( większość chłopaków ma problem z brakiem energii właśnie przez te wygłupy), a jego żarełko to ok 300gr owsa dla smaku, witaminy i jak nie ma pastwisk zimą dostają dodatkowo lucerne/ wysłodki. Siana mają pod korek 24/h, konie błyszczą się jak psu...
Co do podejścia zdrowotnego to są moje pierwsze prośby przed zajazdką - zęby i rtg właśnie żeby wiedzieć czy jak koń nie współpracuje to boli czy jest odporniejszy na wiedzę po prostu. Ten zdjęcia szyji i kręgosłupa ma czyste, dlatego szukam sposobów na to, żeby konia psychicznie rozgryźć. Bo żeby lonżować go do upadłego i wtedy wsiąść, on zacznie brykać tak czy siak po chwili i powtarzać procedurę od nowa za każdym razem to nie moja bajka, bo to nie jest nauka cardio i rodeo tylko przygotowanie do pracy z jeźdzcem 😅
Mamy wydzielony mały plac ok 15x25 gdzie i tak ogradzamy kwadrat na styl lonżownika, żeby ta przestrzeń była zamknięta i nie jechać na piętach do stajni za koniem. Ja już widzę jego ruch ucha i wiem, że zaraz odpali, duszę to wszystko w zarodku tak jak trzeba, ale czasami trwa to 1 kółko zanim do niego dotrze, że ja tam też stoję...
Dla mnie problemem nie jest koń wypłoch brykacz o ile miałam swoją stajnie pod domem i mogłam z tymi końmi pracować będąc na miejscu, bo to jest klucz do sukcesu oswajać tego konia na codzień i go odczulać. Miałam kilka takich egzemplarzy "straconych" i zawsze pracowałam sama, wsiadałam sama. Bo te konie po prostu to akceptowaly z czasem, rozumiały że praca z ludziem jest spoko. Ale tak jak mówię, była to praca z zainteresowaniem tego konia i pokazaniem, że może wyluzować i na żadnej płaszczyźnie z człowiekiem nic mu się nie stanie, taki koń odpuszczał i ufał.
Tutaj niestety jest to praca 3-4x/tyg i ktoś oczekuje, że ja wyciągnę różdżkę i koń po 3 miesiącach będzie tuptał pod jeźdzcem. A ja nie mam ochoty gryźć piach czy mieć połamanych żeber, bo zawodowo się tym już nie zajmuję, więc nie mam parcia żeby wszystkie koniki zbawiać. Z drugiej strony, wiem że jak odda go komuś niekompetentnemu to może się skończyć tak, że koń się zrazi totalnie i nie będzie z tego już nic.
Mika99, Może to jest koń, który powinien być "ruszany" codziennie? Chociaż na 5 minut? Niektóre się "resetują" jak mają dzień przerwy...
Chociaż jak piszesz o "wyciąganiu różdżki" to tak trochę mam lekkie czerwone światło na to układanie, bo jednak właściciel konia jest tu kluczowy...
Mądrych rad nie mam, ale widziałam "jeżdżące spodnie" albo wręcz takie "manekiny" na wyjątkowo brykające konie -> para spodni wypełnionych czymś np. słomą - bądź "worek słomy-manekin" w spodniach - wszystko właśnie wypełnione na kształt człowieka - ale nie tak, żeby to z tego konia spadło. Będzie robiło za straszaka, ale się na koniu utrzyma. Może w tą stronę?
Sankaritarina, z manekinem trzeba bardzo uważać, bo koń w panice moze zrobić sobie krzywdę. Trzeba wyczuć czy on bryka bo się boi czy dlatego że chce się pozbyć balastu i mieć święty spokój. Jak się boi, to ja bym mu tą zajazdke bardzo spowolniła - czyli np. wkładanie nogi w strzemię to osobne zadanie od wcześniej oklepywania ze schodków i potem przewieszenia, następne zadanie wchodzi jak pierwsze jest już łatwe
Mika99, Miałam taką kobyłkę w pracy. Samo siodłanie, "obrzucanie" czaprakiem, derką praca z ziemi, przewieszanie, zupełny luzik. Ćwiczenia luzem na lonżowniku na guziczki i od jednej myśli robiła, praca z ziemi z tym koniem to była serio przyjemność, była chętna, miła i uważna. Świetnie przygotowana do zajazdki by się wydawało. Problem się zaczynał po pierwszych kilku krokach, to samo co opisujesz, unosiła głowę, pokazywały się białka i nakręcała się coraz bardziej. Nie działało uspokajanie, odwracanie, zostawienie samej, żeby doszła do wniosków też nie działało. Nic. Doszłyśmy z szefową do wniosku, że damy jej spokój na rok. To klaczka była, w przyszłości przewidziana że do hodowli pójdzie , nie na sprzedaż od razu. I to był strzał w 10tkę. Następnego roku zajazdka była formalnością. Nic się nie zmieniło, poza wiekiem konia. Zadziałało bezbłędnie. Może i w tym przypadku jest to opcja? Odczekać do wiosny np. a teraz tylko pracować lekko z ziemi i zaczekać, aż mentalnie koń dojrzeje?
zembria a może być też odwrotnie, dojrzeje, zmądrzeje i zrobi się dopiero problem. Z kobyłami może to zadziałać, z wałachami/ogierami niekoniecznie.
Sankaritarina, Myślałam o tym manekinie właśnie, ale on by chyba tam totalnie zawału dostał. To jest na zasadzie małych kroków tak jak karolina_, napisała, każde zadanie następuje dopiero po akceptacji poprzedniego. On akceptuje już wędzidło, siodłanie, lonże ze strzemionami, ale jak mu coś kliknie to się odpala... Rok temu zajeździłam jego pełną siostrę i też była wystraszona, elektryczna, ale z nią spokój i opanowanie przyniosło efekty. Owszem, czuła cholernie na łydkę, reagująca, potrafiła stanąć świece przy mocniejszym przytrzymaniu, spłoszyć się od liścia, ale takie rzeczy są okej. Natomiast ten jest nieobliczalny po prostu jak dla mnie.
Nie mam możliwości z nim codziennie pracować niestety, właścicielka też nie, więc pozostanie nam takie bujanie się...
adriena, Tylko ja nie proponuję odstawienia na łąki całkiem. Praca na lonży, ćwiczenia z ziemi zupełnie normalnie nadal i zwiększając stopień trudności adekwatnie.
Ps. jeszcze dopiszę, bo faktycznie z koniem, który się buntuje, walczy z człowiekiem, bo "tak", bo on nie chce, to to nie byłby wcale dobry sposób. Z koniem który się zwyczajnie boi, może być dobry właśnie. Będzie starszy, pewniejszy siebie, bardziej przyuczony do współpracy z człowiekiem.
Mika99, sedalin czasami na takie konie działa dobrze, wsiadasz codziennie i codziennie na paście, on się wyluzowuje i tak przez tydzień Potem już było całkiem normalnie bez pasty. Takiego miałam jednego ogiera i podziałało super.
karolina_, Ciebie to miło poczytać!
Mika99, No to faktycznie, słaby pomysł z manekinem. To chyba nie pozostaje Ci nic innego jak spowolnić sam proces. Może potrzeba czasu...
Perlica, to jest bardzo dobry pomysł, tylko jak ma być pasta a nie w żyłę to trzeba te 15-20 minut wcześniej podać i pod język, a nie jak odrobaczanie do połknięcia.
karolina_, u nas podawali jednemu walachowi na rozruch, to normalnie do pyska, tylko nie cala pastę a po 1/4
zembria, to jest ogier i tak jak w twoim przypadku to była kobyłka co z ziemi był luz i akceptacja od początku, tak ten oszołom bał się wszystkiego. Samo zarzucanie czapraka trwało 5 osobnych sesji, żeby nie było paniki. Więc nie wiem czy odstawienie go kompletnie na rok to dobry pomysł, żeby urósł jeszcze bardziej i był silniejszy. Nie ma presji czasowej, że on ma być już teraz zajeżdżony, bo właścicielka zdaje sobie sprawę z tego jak wygląda sytuacja, ale wg mnie to droga do nikąd takie lonżowanie w kółko, bo zacznie mu się nudzić i dopiero zacznie wymyślać i widzieć więcej duchów 😅
On dostaje teraz jakiś syrop na ukojenie nerwów 15min przed robotą, ale to jest coś naturalnego. Pogadam o tym sedalinie, jest to jakaś opcja. Dzięki za taki odzew, zawsze to większa opcja rozwiązań 😉
karolina_, a widzisz, o tym nie słyszałam.
Ja dawałam normalnie, ale czekałam 40 - 50 minut, bo wtedy był efekt, dawałam 3 kreski.
Ale wiadomo, że każdy koń ma inny metabolizm wiec trzeba sobie wpierw wypróbować bez wsiadania, na lonżę, jaka ilość kresek i po jakim czasie.
Nie ma presji czasowej, że on ma być już teraz zajeżdżony, bo właścicielka zdaje sobie sprawę z tego jak wygląda sytuacja, ale wg mnie to droga do nikąd takie lonżowanie w kółko, bo zacznie mu się nudzić i dopiero zacznie wymyślać i widzieć więcej duchów 😅
Mika99, też jestem zdania, że nie ma co go tyrać do upadłego na lonży, bo kondycję mu wyrobisz i co potem, będziesz godzinę lonzowac trzylatka i potem jeszcze wsiadać? Zaraz jakaś kontuzja się zrobi.
Perlica pod język zwykle idzie mniej i szybciej trochę działa, tak samo jest z domosedanem. Mi zwykle 2 kreski wchodzą po 20 minutach. Chociaż i tak największy komfort jest dożylnie, ćpasz, siodlasz i po 10 minutach koń na rozruchu wychodzi ze stajni już normalny
tak ten oszołom bał się wszystkiego. Samo zarzucanie czapraka trwało 5 osobnych sesji, żeby nie było paniki.
wykastrować, na co trzymać ogiera z takim charakterem 🤷
Sedalin powoduje rozluźnienie mięśni. Serce jest mięśniem. Rozluźniony mięsień zmuszony do ruchu wykonuje absurdalnie trudną pracę.
wykastrować, na co trzymać ogiera z takim charakterem 🤷
lhp, kastracja w planie na grudzień 😉 ale to nie są ogierze zachowania. Mam drugiego z rocznika typowego macho ogiera i tam da się zrobić robotę.
Gillian, bardziej bym się bała obciążenia serca przez rozszerzenie naczyń, ale z drugiej strony, jak koń miał zrobione zęby to pewnie był sedowany już wcześniej przez weta, który osluchiwal przed. Można też temat z wetem przegadać.
No i tu nie mówimy o tym, żeby tego konia na sedacji tyrać, a jedyne bezpiecznie wsiąść, pojeździć stępem i kłusem na lonży parę kółek. Zawsze można wylonzowac bez sedacji chwilę żeby się oswoił ze sprzetem, dać w żyłę, w tym czasie postępować, pomiziac go ze schodków, może powkładać i powyjmowac nogę ze strzemienia i dopiero jak go sedacja weźmie to wsiąść. Ale przy doustnej paście to będzie raczej trwało za długo.
Sankaritarina dzięki, ale ja mam dużo łatwiej. Od dawna zajeżdżam tylko konie naszej hodowli bądź przynajmniej u nas urodzone, więc znam je od urodzenia, znam ich reakcje na nowe rzeczy, na niewygodne rzeczy, nagle akcje typu ptaszki i mniej więcej wiem, który się boi a który po prostu daje znać że woli być na łące z kumplami niż ze mną na placu. Zajeżdżanie konia, którego się na codzien nie zna i nie obsługuje "dojazdowo" to inny level, nigdy tego nie robiłam, nie-swoje kiedys też miałam pod codzienna opieka.
Sedowanie celem zrobienia zębów gdzie koń stoi w bezruchu różni się od brania takiego delikwenta do pracy 🙂
Niech sobie każdy robi co chce, ja się naoglądałam takich koni, które potem w dziwnych okolicznościach padały na serce i nie zaryzykuję nigdy.
Ja, osobiście nie wsiadłabym na konia, po sedalinie. Dopuszczam pomoc sedalinu w różnych sprawach, ale nie do tego.
adriena, Gillian, ja wsiadłam przez kilka miesięcy rehabilitacji miedzykostnego gdzie koń miał mikro kwaterę i dostawał pier*lca. Sedalin nie przeszkodził mu wyskoczyć z kwatery i zrobić sobie jeszcze większej szkody, więc potem stał w boksie i chodził pod kontrolą - na sedalinie stepowalam i stopniowo klusowalam. Bez sedacji były ciągłe wyjebce a nie stęp i z rehabilitacja nie miało to nic wspólnego. Plus, raz mnie walnął, wyskoczył z placu i poszedł w długą. Efekt unikania sedalinu na początku to było pół roku zamiast 6-8 tygodni rehabilitacji.
Tak samo znam ananasy, które były na sedacji zajeżdżane albo korygowane, ale nikt tych koni nie tyrał. Wszyscy żyją, jeźdźcy tez.
Gillian, gdzie ty widzialas wysyp jazdy na sedalinie ? 😅😅 Ja znam doslownie 3 przypadki, każdy z nich nie przeszedł by normalnie przez rozruch gdyby nie jakis wspomagacz. Żaden z 3 nie padł na serce, ale wciąż nie uważam ze to wybitnie duza grupa badawcza 😉
xxagaxx, niestety obracałam się bardzo długo w jeździeckiej patoli :/
ja tam widziałam sedalin normalnie polecony przez weterynarza na rozpisce rehabilitacji czy kiedy koń powoli powracał do wychodzenia na pastwiska. Wiadomo nie każdemu koniowi od ręki ale takim co sobie prędzej krzywdę zrobią (albo ludziom)
donkeyboy, I jeszcze jest najpiękniejsza w całej wsi
donkeyboy, a do czego ten zwierz?jaka hodowla i pochodzenie?