Co mnie wkurza w jeździectwie?
Sankaritarina, hahah też takie u nas się zdarzały. Koń prawie surowy, tyle co jeźdżca przyjął. Właścicielka praktycznie nie wsiadała bo sie go bała, wiec padł pomysł dzierżawy.. Wiec dzierżawca sam się nieweiele uczy bo musi najpierw konia nauczyć xD
A no chyba że tak XD i pewnie opis że grzeczny, ale dla osoby na poziomie SOJ. A to SOJ to sie zdaje jak masz 12 lat, uja wiesz o życiu i wydaje ci się że na wszystko wsiadasz i jedziesz. Eh piękne czasy
pamirowa, a na co miliony? masz sportowe aspiracje, chcesz zakładać stacje ogierów? 😀 jasne, konie to nie jest tania impreza, zwłaszcza jak są fakapy. Część ryzyka można ubezpieczyć. Część nie. Ale nie sądzę żeby na tym forum siedzieli sami milionerzy 😀
donkeyboy, z tymi milionami na koncie to chodziło mi o to, że ponownie na własnego konia zdecydowała bym się pewnie jakbym miała co najmniej kilkaset tysięcy zapasu na koncie😉 Nie mam już sportowych aspiracji, za stara jestem na sport, przeszło mi już nawet myślenie o pojechaniu kiedykolwiek amatorskich zawodów za stodołą. Na ten moment, to co by mnie najbardziej satysfakcjonowało, to po prostu jazda dla przyjemności, trochę po placu, czasem relaks w lesie. Więc wiadomo, że mnie utrzymanie konia kosztowało by mniej, niż ktoś kto startuje na zawodach. Bo stajnia nie musi mieć całej sportowej infrastruktury, a koń użytkowany rekreacyjnie tylko dla przyjemności z jazdy, jest mniej narażony na kontuzję. Ale mimo wszystko, uszkodzić może się zawsze, zachorować i tak dalej. I jak tam poczytuję wątek Kupno konia, to bez kilkuset tysięcy zapasu, nie wiem czy bym zaryzykowała ponownie spełnić swoje największe marzenie 😉
pamirowa,
pamirowa, Nie wiem ile kosztują treningi indywidualne u Ciebie, ale przecież z własnym koniem kosztowałoby to raz tyle. Mając własnego konia nie brałabyś już treningów? To gdzie tu ambitniejsza jazda, która by coś dała?
Poza tym to jak z każdym nowym środowiskiem - za nic nie ma nic, zwykle. Benefity przychodzą z czasem. Trzeba się pokazać z dobrej strony i na początku zawsze jest coś kosztem czegoś. Albo mocniejsza inwestycja, albo godzenie się na chwilowy "punkt zawieszenia" w postaci np. tej rekreacji raz w tygodniu. Jeżdżąc w jednej stałej stajni, też można poznać ludzi, ekipę i nagle od słowa do słowa okaże się, że np. stajnię obok ktoś ma konia, którego chętnie udostępni do jazdy/dzierżawy i można spróbować się dogadać. Takie historie się zdarzają. Nie powiem, że nagminnie, ale, moim zdaniem, wcale nie rzadko. Znam przynajmniej 3 osoby, które w ten sposób jeżdżą po kosztach. No tylko pytanie czego się oczekuje, bo takie układy coś muszą wnosić obu stronom tj. nie liczyłabym, że dostanę wtedy super zrobionego konia i będę mogła trenować, ale już "po prostu" jeździć - tak.
Warto też poszukać tych dzierżaw, porozglądać się, bo nie wszystkie kosztują krocie - ale prawda, dzierżawa konia sportowego w stajni z halą & dobrą infrastrukturą, może kosztować dużo.
Sankaritarina, w tym fragmencie chodziło mi jedynie o porównanie, że treningi indywidualne, które podniosą mój poziom jeździectwa, są porównywalne z utrzymaniem własnego konia - ot, to było takie luźne spostrzeżenie. Jakbym miała swojego konia, to pewnie chciała bym brać treningi, ale na pewno rzadziej. Bo jak już wcześniej pisałam, nie mam aspiracji na sport i bardzo ambitną jazdę i bardziej na ten moment zależy mi na spędzaniu czasu z koniem i takiej luźnej, przyjemnej jeździe dla funu. Ale, nie mając własnego konia, będąc skazaną poniekąd na szkółkę, to wolała bym faktycznie trenować ambitniej, żeby coś z tego wynieść. Bo jeżeli jazda w zastępie kosztuje 90 zł, co nie jest małą kwotą, a miało by to być kręcenie się w kółko i stanie jeździecko w miejscu, to może lepiej dołożyć więcej na trening indywidualny, żeby faktycznie wynieść z tego więcej.
Z tą dzierżawą na ten moment to też nie jest łatwa sprawa. Ja nie uważam, żebym jeździła super, więc wszystkie te konie do ambitniejszej rekreacji są nie dla mnie. Nie chciała bym komuś zepsuć dobrze zrobionego konia, z którym chce progresować. Więc znalezienie takiego sympatycznego, spokojnego tuptusia nie było by pewnie łatwe. Zresztą, miałam za długą przerwę w jeździectwie, najlepszym rozwiązaniem na ten moment będzie szkółka, a może później treningi indywidualne. Mam nadzieję, że uda mi się odnaleźć😉 Bo to co w szkółkach, po latach posiadania własnego konia, mnie przeraża, to właśnie to przejmowanie konia po kimś i jazda na zmęczonym koniu. To odbiera wszelkie chęci i przyjemność.
Nevermind, na czym polega Twoja "przesiadka na sport"?
Zuzu., dokładnie tak jak pisze Sankaritarina. Znam przypadki dzieciaków od nas co poszły na taki układ, bo konik się porusza w trzech chodach. Jednej dziewczynie proponowaliśmy u nas dzierżawę za pół darmo, bo polubiła konia i dobrze o niego dbała. Już sam fakt że znalazła coś tańszego mówił mi wszystko o tym koniu, no i okazało się to prawdą.
_Gaga, zaczęłam jeździć na koniach sportowych z trenerami sportowymi. „Najgorszy" koń na którym trenowałam był zrobiony do N klasy, a moje trenerki same jeżdżą CC lub CS (zależy która z nich oczywiście), na jazdach też nie tuptamy w kółko bez celu, więc śmiem twierdzić że to sportowe treningi 😉
Nevermind, nie bardzo da się jeździć sportowo jeżdżąc raz na tydzień, nawet jeśli są to sportowe treningi.
Wkurza mnie ludzka bezmyślność. W okolicy ludzie trzymają zwierzęta m. in. Konie. Często im uciekaly pasły się przy naprawdę ruchliwej drodze . Dziś zdarzyła się tragedia, koło 1 w nocy tir zabił 2 konie. Jadąc o 6 niestety widziałam jeszcze ich ciała na drodze. Widok nie do odzobaczenia. Wiele razy dzwoniłam do znajomej( ktora wie kogo to konie)jak widziałam, że im zwiały. A bywało to naprawdę często.
Niestety jedna nadzieja, że może jak właściciel zapłaci sporo kasy za uszkodzenia jakie spowodowały te konie na drodze, to opamięta się i kolejne już nie stracą życia pod kołami 🙁
Dopiero teraz poczytałam wątek i jeżeli mozna -to wyjaśnię pewne wątpliwości. Na str 815
Facella wkleiła ten filmik: [[a]]https://www.instagram.com/reel/C9zPbwwoHFB/?igsh=MW8yeGhkdHFqd3Y3dw%3D%3D[[a]] z komentarzem "patologia" Od razu poszła fala hejtu, wysmiewania, krytyki... A szkoda. Bo prawdziwy koniarz , jak czegoś nie rozumie -to szuka tak długo, aż znajdzie. A nie komentuje tego, o czym nie ma zielonego pojęcia.I od razu, jak to w zwyczaju na re-volcie, dołączyło się do dyskusji grono laików o podobnym braku wiedzy. Otóż ta sztuka nazywa się
mezair i jest obecnie stosowana w Wiedeńskiej Szkole oraz w modnym obecnie na zachodzie tzw "barokowym jeździectwie". Tutaj wyjaśnienia"
https://pl.wikipedia.org/wiki/Mezair
http://www.stajniatrot.pl/texts/mondre/lewada.html
oraz filmik z wykonaniem mezair przez Barta -szkoleniowca z barokowej jazdy:
https://www.facebook.com/reel/1640748610020400
W baroku konie były tak szkolone do walki i ataku na wroga, przez co pomagały jeźdźcowi. W dodatku gość na filmiku wykonuje to bez wędzidła, co jest juz wielką sztuką godną podziwu, a nie "patologią".
Milla, mam taką nadzieję. Kwota do zapłaty na pewno będzie spora. Uszkodzony tir. Wiele godzin pracy pomocy drogowej. Bo cały czas stali przy tych koniach.
rzepka, equisit to jest patologia. Uczą elementów wysokiej szkoły - jak mezair - konie które nie są przygotowane fizycznie do tych elementów. Głowa w gorze, grzbiet w dole, ryzyko kissing spine i ogromne przeciążenia. Konie mają bardzo nieprawidłowy wzorzec ruchu. Na każdym filmie konie mają pain face, grzbiet w dole, jeśli chodzi o cechy koni - przebudowa dolnej części szyi, hunter bump, większość ich podstawowych koni się nie lśni nawet.
Tak, equisit to jest patologia. Nie bierze się koni bez podstaw i nie uczy ich ,,wysokich” elementów.
Patologia, to jest tez ujeżdżenie z wygiętym odwrotnie grzbietem, sinym językiem od munsztuka i sztucznie podnoszonymi nogami. Patologią są też skoki -im wyżej i szerzej, tym lepiej.A jakie są przeciążenia na nodze, na którą koń ląduje?? Poza tym w tym wątku nie chodziło o nieprawidłowy ruch konia, tylko o brak wiedzy, co to w ogóle jest. I hejt, dla zasady. Żeby nie było -nie jestem zwolennikiem "puszczania konia na łąki" i brak jakiejkolwiek pracy. Sama jeżdżę.Tylko staram się myśleć bardziej o dobrostanie konia niż o pucharach, wynikach, kasie...😕
rzepka, serio weź się przejdź obejrzyj parę filmików tego equisitu bo te wygięte odwrotnie grzbiety i sztucznie podnoszone nogi na które narzekasz tam są jak najbardziej. Normalnie ci ludzie piszą wprost w tych swoich naukach np. że po co rytm i rozluźnienie do tych ćwiczeń, to nieważne. I to widać. To nie są żądni propagatorzy ujeżdżenia klasycznego ani wiedeńskiej szkoły jazdy, ci ludzie sami mówią że wywodzą się z tego że normalna jazda i pięcie się wg piramidy ich nudziła i chcieli robić rzeczy na maksa w zebraniu olewajac resztę
pamirowa, A czy sprawdziłaś te ewentualne możliwości? Popytałaś, poszłaś, rozeznałaś się w ogłoszeniach?
No bo brzmisz trochę jak taki narzekacz, który nie zrobi, bo zakłada "z góry", że się nie uda. Tj. że wierzy w swoje przekonania, a nie w rzeczywistość.
I ja nie chcę Ci tu w tym momencie dowalić, ale żyję chyba w innej rzeczywistości i myślę, że zawsze warto zaryzykować i się chociaż rozeznać.
xxagaxx, Czy dzierżawca przeżył? :P albo to właścicielka miała jakieś swoje wiatry pod kopułą, a koń był normalny?
Sankaritarina, kilka gleb zaliczonych, złamana ręka. Koń dziwny, dość nieprzewidywalny i z pełną świadomością pozbywający się jeźdźca. Do pomocy wzięty dobrze jezdzacy jeździec który konia ogarnął.
rzepka, chyba się nie zrozumiałyśmy… te konie chodzą z odgiętym grzbietem właśnie. I nie machają może nogami, ale robią inne ,,sztuczki”. Głowę mają ustawioną w sposób który właśnie negujesz, niby ,,zaokrąglone” ale w górze - to blokuje ślinianki 🙃 Każde ,,pokazowe” jeżdżenie bez patrzenia na dobro konia to jest patologia.
Sankaritarina, na razie myśli o dzierżawie czy współdzierżawie odkładam na później, bo miałam dłuższą przerwę w jeździectwie i wydaje mi się, że najpierw warto by było się chociaż rozjeździć, o zwróceniu uwagi na to co jest do poprawy, nie wspomnę. Więc nastawiam się na powrót do szkółki, ale myślę, że jak sobie przypomnę jak się jeździ 😉 to przyjdzie i chęć na treningi indywidualne. Ja nie siedziałam na koniu dwa lata, podejrzewam, że początkowo ta jazda w zastępie, nawet jakby nie była ambitna, przyniesie mi fun 🙂
A, że wkurza mnie, że konie są drogie. No są, taka prawda, ale niewiele z tym zrobię, bo zrezygnować z nich zupełnie nie potrafię. Więc już nie narzekam, idę działać 😉
Nevermind, jazda raz w tygodniu nie daje możliwości szybkiego rozwoju, choćby konie były na poziomie GP. Dużo rozsądniej jeździć częściej na ujeżdżonych do P koniach, niż raz w tygodniu wsiadać na sportowca.
pamirowa, No to dawaj na zastęp! Nie wiem skąd jesteś, ale jeśli z moich okolic to chętnie Ci coś polecę!🙂
Mnie cieszy każda jazda. Nie wiem, może osiągnęłam jakieś wewnętrzne zen (albo może po milionie kontuzji konia, człowiek się cieszy jak stępuje przez 10 minut 😉 ).
xxagaxx, O matko, to współczuję 🙁 Myślałam, że to taka historia w stylu "właściciel się boi konia, wszyscy inni jeżdżą bez problemów". Żal mi tego dzierżawcy, no.
Sankaritarina, No niestety... ale też znam masę super historii wspoldzierzawy, myślę że nawet nasza forumowa Moon swoją wspomina dobrze 😉
W poprzedniej stajni widzialam 3 przykłady wspoldzierzaw, każda wyglądała naprawdę dobrze i strony nie narzekały.
Moja kobyła już kilka lat ma oprócz mnie "dziewczynkę do jazdy" Ja nie dam rady być u konia tak często a że kobyła z alergią to wymaga więcej okołostajennej obsługi.
Poprzednia pomoc jest obecnie na studiach, przyjeżdża do kobyły jak tylko jest w mieście chociaż wziąć ją na spacer do lasu. Kobyły nie zepsuła, mogę powiedzieć że nawet że dogadywała się z nią lepiej niż ja.
Teraz mam koleżankę, która jest w stajni codziennie u młodego konia którego ma do zajeżdżenia, uzgadniamy sobie na bieżąco kto kiedy wsiada.
Przy koniu mam wszystko zrobione, posprzątane, jedzonko zrobione inhalacje itd. Jak trzeba polonżuje jak się coś dzieje mam od razu info.
Dla mnie super układ nie muszę do konia jechać codziennie czasem jestem raz w tygodniu a koń zaopiekowany. Kasy za to nie biorę a dziewczyna zadowolona że może sobie pojeździć na grzecznym koniu i porobić coś więcej niż na młodziaku.
Swoją drogą ten wątek zachęcił mnie do obczajenia co jest do dzierżawy w okolicy na RV. Jak zwykle niewiele, ale 😀 Ja se tu żartowałam o oddawaniu mojego surowego darmozjada w dzierżawę a tam dokładnie takie ogłoszenie: 3 latek przyjął jeźdźca, praca 3x w tygodniu, tylko doświadczone osoby, wszystkie koszty pensjonatu,paszy, wet, etc. na pół z właścicielem, prosze o kontakt tylko POWAŻNE osoby.
Noooo luuuudzie kochani xD
donkeyboy a cały koszt + 300,oo 'abonamentu' za dzierżawę 😉
''''Poszukujemy dzierżawcy (....) Cena to koszty utrzymania (boks + ustalone z góry żywienie + kowal) + 300 zł. ''''
donkeyboy, dokładnie, albo 3-4 letnie konie za pół kosztów wszystkiego, albo konie za pół kosztów wszysktiego na których najlepiej żeby dzierżawca nie chciał się zbytnio rozwijać XD takiego układu, że jeszcze dodatkowo komuś trzeba płacić oprócz kosztów utrzymania konia to już w ogóle nie rozumiem. W takim wypadku to się już szuka treningów na czyimś koniu, koszty są tąk samo wysokie ale się płaci komuś chociaż za usługę (trening) a nie za przywilej obcowania z czyimś koniem xD
BUCK, abonament jeszcze rozumiem jak koń wyszkolony. Gdyby ktoś miał do pełnej dzierżawy z przeniesieniem konia takiego to myślę że jest okej dopłacać za przywilej, i wiem że to się dzieje ale na sportowym poziomie.
Mnie po prostu rozwaliło że ktoś myśli że ktoś przyjdzie konia szkolić, z doświadczeniem, bez żadnego profitu poza dupogodzinami (albo godzinami lotniczymi xD) i jeszcze dodatkowo ma za to zapłacić a właściciel będzie tylko kupony odcinał jak zechce sobie konia po roku sprzedać. To ja sobie żartowałam sobie tutaj nie miałam tupetu żeby w sarkaźmie poprosić o połowę kosztów utrzymania, bo to przesada.
Jeszcze mnie rozwalił ten komentarz o poważnych osobach. No sama osoba wystawiająca mało poważna, chyba potrzebna wycieczka do lasu, tam jelenie gwarantowane 😎
To sobie wyobraźcie, jak mnie to wkurza, jak oferuję konia do dzierżawy od tylu lat. Że czasami na te surowe, drogie konie ludzie znajdują bardzo sensownych dzierżawców, bo na przykład mają blisko. 😆 A ja się czasami muszę pochrzanić porządnie, zanim znajdę kogoś sensownego.
Teraz odkąd jest naskakany do 90, to idzie o wiele łatwiej, ale czasami mi się nóż w kieszeni otwiera na to, że jakieś bardzo szczere, chętne do pracy osoby biorą te konie i bulą za to kasę, bo sobie nie zdają sprawy, że się w ciula robieni.
Albo dwa razy już miałam sytuację, że osoby do mnie nie pisały, bo zakładały o wiele wyższą cenę lub o wiele gorsze warunki, "bo koń fajny", bo się naczytali takich ogłoszeń i myślą, że wszystkie dzierżawy takie są.
To jak mnie xxagaxx wywołała do tablicy to se napiszę, a co mi tam :P
No więc ja się dobrałam z A. te 8(! już tyle czasu minęło...?! O.o) lat temu idealnie... W zasadzie obie sobie zaufałyśmy no i tak się to jakoś potoczyło, że dzieliłyśmy te wszystkie dobre i złe chwile - bo przypominam że Kulistego zaczęłam współdzierżawić w styczniu, a na początku lutego... wziął i sobie rypnął międzykostnego 🙈 także zaczęliśmy od oglądania się na kwaterce raz w tygodniu, bo z hipodromu pojechał na rehab do Ponii 😅 No ale, uważam, że warto było poczekać i łożyć te hajsy na darmozjada :P Bo z niewiele umiejącego 5cio latka z mięśniami oporu, nie idącego do przodu, tylko rolującego się w precla wypłocha, zrobił się terminator, idący w rękę, dobrze galopujący, całkiem dobrze wychowany i przy tym - bezpieczny.
W tym naszym trójkącie :P to ja byłam tą osobą z większym skillem i doświadczeniem, więc można powiedzieć że miałam do powiedzenia nawet więcej niż A. jednak miałyśmy zasadę, że wszystko dzielimy na pół - czy to żarełko, czy vet i leczenie jego miesięcznej ślepoty (blah!)
Finalnie, nasze drogi się rozeszły, odkupiłam Kulistego i rok temu to ja szukałam współdzierżawcy, którego też miałam super - czasem miałam wrażenie, że synalek ma z K. lepiej niż ze mną 🤣 Z wiekiem Kulistego jednak doszłam do wniosku, że jest to koń jednego jeźdźca i przy większej ilości "tyłków" trochę się gotuje, ma dwie skrzynie biegów, które niekoniecznie dobrze wpływają na jezdność. Wskutek tego, póki mi zdrowie i finanse pozwalają, nie dzierżawię i na dzień dzisiejszy nie zamierzam go udostępniać. No ale wiadomo - życie się różnie toczy.
I tak sobie myślę, że to wszystko rozbija się o kilka kwestii:
- to, czy dzierżawca i właściciel nadają na tych samych falach i mają podobne spojrzenie na jeździectwo (no umówmy się, nie wyobrażam sobie, żeby dzierżawić konia jakiemuś sekciarzowi z r+ czy naturalsowi xD)
- Łatwiej, moim zdaniem jest znaleźć osobę / konia do współpracy jednak w pensjonatach, niż w przydomówkach. Światek jeździecki jest mały i pocztą pantoflową najłatwiej jest znaleźć znajomego, co ma znajomego... wiadomo o co kaman.
Ciekawostka: Pierwszego swojego konia wydzierżawiłam, po tym jak napisałam na fejsie. Po jakichś 15 min odezwała się forumowa Angeel, ze ma znajomą, która się na studia przenosi... 😉
- Kwestię hajsu. Wiadomo, no nie ma siły, że ktoś udostępni konia GP do nauki osobie ze szkółki za free i jeszcze będzie mieć wywalone w to, co owa osoba ze szkółki robi na jego koniu. Dzierżawiłam zawsze konie za koszty utrzymania dzielone na pół. Myślę sobie, że teraz, żeby dzierżawić "całego konia" + dopłacać jeszcze coś extra, ów koń musiałby być naprawdę profesorem, min. klasy ŚR, żebym mogła na nim startować i by mógł mnie poprzewozić przez konkursy 120+. I moim przekonaniu, taki układ byłby fair. No nie wyobrażam sobie, by łożyć dziki hajs za nic nie umiejącego, niebezpiecznego 4 latka i za miesiąc usłyszeć, że koń został sprzedany :P
Tak czytam ten wątek z coraz większym zainteresowaniem. Ja mam trochę koni, które mają nie takie RTG, albo przeszły kilka kontuzji, więc żadna sensowna sprzedaż nie jest realna. Jak Was tak poczytałam, to się zastanawiam, czy z przygotowania ich na solidne N czy C, zatrudnienia instruktora na zlecenie i dzierżawienia/udostępniania do treningów tych koni nie byłoby lepszej kasy niż z hodowli. Food for thought zdecydowanie.
karolina_, - ja bym takiego brała 😅 taki mam trochę plan na przyszłość, kochać konika 2/3x w tygodniu, z jakimś treningiem, może zawodami nawet, ale bez posiadania, bez jazdy 7x w tygodniu.
Mogłabym robić jedzonko, brać na trawkę, smarować nóżki czym tam trzeba i dbać jak o swojego. Po prostu nie do końca jara mnie już jeździectwo na pełen etat. Lubię mieć życie prywatne, nie ograniczające się do konia.
keirashara, jednego konia, który robi wszystkie elementy C a nie rusza się więc nie robi wyników takich, żeby jakoś mega w niego inwestować to mam od ręki. Mam też młodego który na pewno zostanie bo rentgeny, nawet szkoda go nagrywać i fotografa ściągać 😅 Ciekawi mnie tylko jak by było z popytem, bo lokalnie są dwie podobne oferty bliżej miasta, jedna gdzie są duże konie po sporcie i druga, gdzie mniejszy gabarytowo jeździec ma do dyspozycji kilka zrobionych kucy/małych koni. Oddać z przeniesieniem bym się bała, chyba, że pod opieką zawodnika, którego znam.