kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy
xxagaxx, dla podglądu, 17 sierpnia skończył 4 miesiące.z tyłu jego matka, niewiele mu juz brakuje do jej wzrostu. I hormony naprawde szaleja. Jutro bede dzwonic do jeszcze innego weta.
IMG_8561.jpeg
IMG_8562.jpeg
Kolor, - jak i tak nie będzie ogierem to załatwiałabym to jak najszybciej wet pozwoli. Jak już jest taki diabeł, to podrośnie, nabierze siły i kto to w obsłudze ogarnie? Znam nie jednego młodziaka, który tak przeciorał właściciela, że kastracja umawiana była w trybie pilnym. Bardzo pilnym 😉
Bo te mity urośnie, nie urośnie, urośnie bardziej mięsny - no tego nie wiadomo tak na prawdę. Natomiast to co wiesz, to że koń jest trudny, że męczy klacze, że jest szansa, że pokryje kobyłe i narobi bigosu, no i pewnie puścić takiego czorta do stada też średnio. To, że młodzież musi biegać i bawić się z innymi dla zdrowego rozwoju jest udowodnionym faktem, a tu wychodzi, że musiałabyś go pewnie izolować w jakiś sposób. Czy to jest warte tego "a bo może urośnie bardziej zbity"?
Poza tematem - ładny gnojek 😍 i rzeczywiście wielki!
Hmm bardzo mnie zastanawia ten galop po stępie w odniesieniu do kolan i szpata. Mam konia, który początkowo był źle zdiagnozowany jako szpatowiec i nikt mi nie kazał galopować po stępie, miałam jedynie zalecenia długiego stępa początkowego - min 20 minut i minimum 15 min na koniec. Potem się okazało, że to nie szpat, a kolana i nadal nie miałam przykazu rozpoczynania od galopu ani od drugiego weta, ani od fizjo 🤔 Od fizjo jedynie miałam info, że galop jest bardzo wymagający dla kolan, ale jak już kontuzja jest wyleczona, to i najbardziej tym kolanom pomaga w sensie utrzymania ich w dobrej kondycji, podobnie jak drążki i kawaletki, chody boczne za to najgorsze.
keirashara, kastracja bedzie na 100%, tylko wlasnie mysle ze rozsadniej jest przetrzymac do jesieni i moze az skonczy te 6 miesiecy? Aktualnie chodzi z moja klacza i z matką, a one sobie srednio daja rade z nim. Odganiaja, troche kopna (ale delikatnie bo nie chca mu zrobic krzywdy, bardziej odpychaja). No piekny jest ale ogiera i tak z niego nie bedzie bo jest skomplikowana sprawa z papierami i nie ma pelnego pochodzenia. A druga sprawa raczej bylby problematycznym i temperamentnym ogierem, skoro juz teraz tak cuduje. Mam tylko nadzieje ze ta kastracja go wyciszy, bo moja pogryziona, wracalam z terenu a mam przejscir przez padok i siodlo obtarte. Zadna sila nie jest go w stanie sciagnac z klaczy. Wystraszylam sie tylko ze wet powiedzial ze on juz jest w stanie pokryc.. troche zrebakow w moim zyciu widzialam, ale takiego hardego w takim wieku jeszcze nigdy.
Kolor, - pogadałabym z wetem z doświadczeniem w kastracji. Jak jajka ładnie zeszły to może nie ma co czekać, ale pewnie najlepiej jakby go ktoś pomacał i zdecydował 😉
Kolor, ale bydle potężne 😲 jak wet pomaca i stwierdzi, że można spokojnie ciąć, to przeczekaj upały i tnij. Takie zachowania będą się nasilać, nie przejdą dopóki są jajka.
keirashara, no macał macał, ale chcialam sie tu upewnic czy byly takie przypadki szybkiego cięcia ogierka bo poki co tylko jeden wet z 4 powiedzial zeby ciac, a reszta zeby czekac do 2 lat minimum.
Facella, No upaly na pewno przeczekamy mimo wlasnie zapewnien tego weta ze nie trzeba czekac.
On juz sie urodzil wielki, mial problem pierwszy raz zlapac cycka bo musial sie bardzo schylać haha. Dobrze ze porod bez komplikacji. A ojciec wyższy może 5cm, ale tez dobrze zbudowany.
No ja właśnie dostałam trzynastolatka do jazdy i ma problem z zaangażowaniem zadu i tylnych nóg na początku. Czuję taką blokadę właśnie w krzyżowo biodrowym i ogólnie od góry. Wczoraj jak go lonzowalam to mi przyszło do głowy, czy by nie zaczynać od galopu, bo jak się rozgrzeje, to idzie lepiej. Najpierw był na rozruchu po długim nic nie robieniu, więc zrzucałam taką blokadę na zastanie się, chodziłam na tor do galopu na rozgrzewkę, żeby szedł tylko do przodu długimi prostymi i było lepiej, ale nie idealnie. Ale teraz mi się wydaje, że on „tak ma” i może bez sensu jest ten początkowy kłus. Wasze odpowiedzi by pasowały do niego, więc spróbuję dzisiaj od galopu.
Katasia, ja od wielu wetów, fizjo i trenerów słyszałam aby po długim stępie pogalopować wesoło i na luzie. I tak robię często - w przypadku 19 letniego dziadka, który miał już iść na łąki - taka jazda działa cuda..
Jakie macie pomysły na naukę chodzenia na uwiązie rocznego konia oraz oduczenie wyrywania się z ręki?
doloruu,
Ja osobiście lubię narzędzia pt.halter / kantar sznurkowy dobrej jakości + lina 6-7 m z porządnym karabińczykiem. Taki podstawowy zestaw naturalsowy 🙂 Halter działa mocno jak trzeba, jak nie trzeba to prawie go koń na łbie nie czuje, nie ma ryzyka zwerwania.
Przy naszych mlodziakach uczyłyśmy ustępowania od nacisku na potylicę oraz odangażowania (przestawiania) zadu. Kontrola co najmniej tych dwóch elementów powinna zapobiec wyrywaniu się bo zawsze można na baczność głowa w stronę człowieka postawić. Oczywiście im więcej koń umie tym łatwiej. Dobrze się dostosować do typowego repertuaru ucieczki pacjenta 🙂
Kolor, nie możecie mu załatwić towarzystwa w jego wieku? Nic dziwnego, że daje czadu skoro nie ma z kim się bawić. Kastrowałabym, zdecydowanie może pokryć skutecznie klacz.
Tak jak dziewczyny piszą na szpat i krzyzowo biodrowy.
Ja takie konie czesto jeżdże tym galopem w niskim ustawieniu i takim wolnym tempie przez nóżke. Tylko po prostych. I własnie głownie na torze, albo na wielkim ujeżdżalni. Ja dużo o tym z fizjo gadalam i ona mi mowiła , ze jak tempo jest spoko, to nie ma znaczenia dla konia czy rozgrzewka zaczyna sie od galopu. Kłus jest zwyczajnie bardziej obciazajacy.
Jasne rozumiem tylko zobacz padło kilka odpowiedzi, autorka pytania to widzę nowy użytkownik nie ciągła wątku nie zadawała dalszych pytań nie dała szczegółów co się zmieniło(np stado nowe często daje taki efekt) przestała być aktywna a my ciągniemy 2 stronę i idziemy w kierunku dyskusji która była już poruszana miliard razy czy te smaczki to dobre czy jednak nie dobre....
espérer,
Dziękuję wszystkim za pomysły i odpowiedzi. Dodam kilka szczegółów.
Problem zaczął się po zmianie stajni - nowe stado, większe od poprzedniego.
Konik nie chciał się złapać raz, potem 2 tygodnie mnie nie było, po powrocie problem nie istniał. Minął miesiąc normalnej pracy, czekał mnie kolejny wyjazd, w przeddzień wyjazdu powtórka, nie mogę podejść bliżej niż kilka kroków.
Konik z takich bardziej zamkniętych, smaczki daję, ale nigdy nie był nachalny, nie interesuje się nimi. Nie szuka jakoś bardzo interakcji z człowiekiem, dość introwertyczny. W stadzie też trzyma się na uboczu, z jednym max dwoma konikami.
Pomysł ze smaczkami jest o tyle trudny, że nie wzbudzają one zainteresowania i nie wygram z trawą. A nie mogę zbliżyć się na tyle żeby podsatwić pod pyszczek.
Przegonienie na obecnym pastwisku jest niemożliwe - w stadzie ok 15 koni, duuuuże pastwisko 🙁
Post został usunięty przez autora
xxagaxx, nie sądzę, żeby studentów weterynarii uczono mitów 😉 Po pierwsze, to jedynie ogólna zasada, po drugie obecnie kastruje się najczęściej już po największej fazie wzrostu, więc różnica nie będzie zbyt znacząca. Ważne jest jedynie to, że po kastracji sposób rozbudowy konia się zmienia i nie należy kastrować w największej fazie wzrostu 😉
Kolor, konsultacja z drugim weterynarzem jest chyba najlepszą opcją tutaj. Raczej nikt rozsądny nie zaleci kastracji w upały.
maggy, możliwe, że zaszły jakieś zmiany w stadzie - któryś zaprzyjaźniony koń odszedł, albo jakiś doszedł, z kimś się zaprzyjaźnił albo przestał lubić 😉 W zasadzie to może być zależne nawet od dnia - no dzisiaj mu się nie chce przyjść 😅
Revoltowicze mnie zeżrą, ale moim zdaniem - koń wie, że tutaj nie masz nad nim władzy i ma wolne kopytko, więc robi sobie co chce. Chce to przyjdzie, nie chce to nie przyjdzie. Nie zmienisz tego na pewno pracą na przymusie, nie w tym przypadku.
maggy,
W sumie nie musisz tego konia gonić - wystarczy, że do usr.... będziesz za nim chodzić. Na spokojnie. To też będzie takie "przegonienie". Najpierw pewnie będzie łaził i łaził, odchodził na te parę kroków, może odbiegnie, ale wtedy Ty musiałabyś uzbroić się w mega cierpliwość i nadal próbować. Jak się zatrzyma (ciekawość wygrywa często 😉 ), to wtedy możesz albo smaczka w ręce wystawić, albo jak nie smaczka, to po prostu próbować podejść. Po jakimś czasie konie zwykle się orientują, że takie łażenie jest męczące, zwykle przystają. Akurat w tym temacie wiem co mówię, bo mój pierwszy koń tak ode mnie uciekał. Posiadanie konia przez nastolatkę bywało w tym przypadku ciężkie głownie dla mnie - tej nastolatki 😉 raz się koń nauczył "nie dawać się złapać" i to potem było solą w oku dla mnie i wszystkich oobok.
No i ja tak za tym koniem potrafiłam łazić 40 minut i więcej - ale właściwie zawsze w pewnym momencie koń się zatrzymywał i był łapany. Tylko jak już zdecydowałam, że idę w bycie upierdliwą, to musiałam to doprowadzić do końca.
Nie wiem na ile to jakaś prawilna metoda, na ile nieprawilna i olabogaiwszyscyswieci, ale ona działa na część przypadków - potem czasem wykorzystywałam w innych miejscach - tylko się trzeba nastawić na długie łażenie....
No ale jak nie masz czasu i nie "wytrzymasz" to najgorsze co można w tej sytuacji zrobić, to odpuścić, pochodzić za koniem chwilę i jak się nie udaje, to sobie iść - tego nie polecam.
A czy ewentualnie możesz przez jakiś czas zabierać go z jakimś kolegą? Jakoś się umawiać może z innymi pensjonariuszami. I później spróbować samodzielnie?
Albo kogoś poprosić, żeby ktoś inny razem z Tobą, przez jakiś czas konia zgarniał? Ktoś, kto się nie będzie "czaił" w żaden sposób (czasem właściciel już "wie" i przychodzi z nastawieniem "o boże znowu go nie złapię", a ktoś inny po prostu idzie, w linii prostej, zgarnia, wychodzi).
Sankaritarina, to w sumie działa podobnie jak ganianie, nie dajesz spokoju, aż kon zrozumie ze nie uciekanie bardziej mu się opłaca 😊
xxagaxx, Taaak, dokładnie tak. I wykonalne w stadzie. Nie trzeba tego konia spektakularnie przeganiać jak Monty Roberts (albo Tom Booker w "Zaklinaczu koni".... 😉 )
Sankaritarina, - też się zgadzam z metodą na upierdliwca, większość się godzi z nieuniknionym.
Można też ćwiczyć przychodzenie na ograniczonej przestrzeni - lonżownik, hala. Konie uczą się m.in. przez nabywanie nawyków. Jak złapie nawyk przychodzenia do może być łatwiej również na padoku.
Można wykorzystać jakiś sygnał/komendę czy to "chodź!" czy po imieniu, czy np. klepiąc się po udzie - ja uczyłam na hali przychodzenia właśnie na to klepanie.
Czy na tej hali/lonżowniku będzie presja i ganianie, czy cukierek za podejście i danie się złapać, czy miks tych obu to już wedle konia.
Nevermind, dlatego trzeba miec swoj rozum i czasem samemu przemyslec co i jak zrobic a nie slepo wierzyc w jednego weta.
A nauka nie uciekania na pastwisku to wedlug mnie najlepsza metoda, na niemalze wszystkie konie dziala- tylko ta nauka troche potrwa, szczegolnie jak duze pastwisko i jak juz zaczynamy to nie mozna tego przerwac- tak jak tu wszystkie piszecie. Wiec odpada przyjechanue do stajni na godzinke bo tak to nie wyjdzie- trzebs miec duzy zapas czasu i cierpliwosci :p
Dodam swoje 3 grosze do upierdliwego łażenia za koniem 🙂
Łażenie = presja
Jak koń się zatrzyma, też warto się zatrzymać. Inaczej uzna, że jego zatrzymanie nie odniosło żadnego skutku i będzie łazi/uciekał dłużej.
Jak spojrzy uchem czy okiem, warto się wycofać krok czy dwa = zdjąć presję.
Jak zacznie podchodzić też dobrze się wycofać, tylko wolniej i trochę udajac zeby nie zwiekszyc bez sensu odległosci🙂 U tu jest miejsce na smaczka czy pochwałę.
Jak oleje szansę i znowu zacznie uciekać/odchodzić to znowu łazisz za nim.
Generalnie dobrze jest mozliwie dostosować poziom łazenia/ gonienia do energii konia i działać wyraźnie mową ciała presja - wycofanie. To bardzo skraca czas nauki i zaoszczędza kilometrów🙂
Czy ma ktoś sposoby na strach przed jazdą? Długo nie jeździłam, a mam swoje konie. Jak myślę o tym żeby wsiąść to paraliżuje mnie strach.
doloruu, dobry psycholog?
doloruu zakładam, że ten strach wynika z obawy o ewentualne zachowanie konia ? jeśli tak to przygotuj Was oboje, bardzo powolutku do tego, różnymi metodami, łącznie z doborem karmy dla konia oraz jakimś uspokajaczem dla siebie (właśnie psycholog, może farmakologia)
jak mojego kiedyś w pensjonacie karmili 6 kg owsa, to tez mnie sparaliżowało, ale powolutku z tego wyszłam powyższymi metodami, a zamiast psychologia trochę parelliowałam na bardzo basiclevel
A czego konkretnie się boisz?
doloruu, a może ktoś do towarzystwa? Z kimś zawsze raźniej, nawet jak gapi się w telefon przy płocie😉 to trochę dodaje otuchy (mi przynajmniej, chociaż na co dzień nie przepadam za ludzkim towarzystwem;p).
A tereny ogarniam najpierw z koniem w ręku, jak już oboje oddychamy swobodnie na danej trasie to jeżdżę 😅
Ale ja mam problem głównie z kręgosłupem i mój strach wynika z tego, że coś tam sobie uszkodzę nikt mi nie pomoże.
doloruu, A masz grzeczne konie do jazdy? Da radę na ktorymś potuptać? Może wtedy spróbuj pojeździć z jakimś trenerem, któremu ufasz? Tylko nie ktoś taki, kto ma parcie i "motywuje" krzykiem, tylko taki ktoś rekreacyjno-psychologiczny może....
A jak nie to może masz jakąś znajomą szkółkę z bardzo grzecznymi końmi, gdzie mogłabyś się zapisać na jazdę i spróbować?
Te metody działają - ale ofc, psycholog sportu & towarzystwo podczas jazdy to też jest spoko sprawa.
doloruu, jak po wypadku miałam lęki to jak wsiadałam to po prostu… krzyczałam. Na zasadzie jak czułam strach w brzuchu to krzyczałam „aaaaaa”. Mega mi to pomogło się przełamać 😉
a ja w chwilach kryzysowych, śpiewałam, na głos śpiewałam, bo to zmienia podejście w mózgu i zmienia emocje, ''zaśpiewywałam'' sytuację, koń fajnie reagował, bo nie niósł rozklekotanej nerwami wariatki 😉