ciąża, wyźrebienie, źrebak
Post został usunięty przez autora
Mamy 307 dzień ciąży, pierwiastka. Zauważyłam, że już zaczyna nabierać wymię. Jest jakaś norma na to? Słyszałam, że klacze, które nigdy nie rodziły raczej się z tym nie spieszą. Oczywiście wezwałam weterynarza, ale klacz nie dała sobie zrobić usg, bardzo ją to stresuje, a nie chcemy też pogorszyć sytuacji. Oprócz tego niepokojących objawów brak, temperatura w normie. Dodam, że wymię maleje prawie do zera po całym dniu na pastwisku, rano jest większe. Brzuch już opada, zad też robi się dość dachówkowaty (jak na tego konia, ona raczej ma dupę jak szafa). Czy próbowałybyście jednak robić USG na siłę czy jeśli wymię jest puste i zmienia wielkość w ciągu dnia to wystarczy obserwacja?
Dodało mi trzy razy tego samego posta, nie dodało natomiast zdjęć...
Dodaję w linku, poddaje się:
https://photos.app.goo.gl/PLWsH59NgtvNSNtL9
ontaria, to dosyć normalne ze klacz miesiąc przed porodem zaczyna robić wymię.
ontaria, moje pierwiastki też dość szybko wymie zaczęły robić, jedna już ok 6 tyg przed terminem, a 4-5 tyg to taka norma myślę przynajmniej w przypadku moich kilku pierwiastek
Wrzucam cyce 😁
Wczoraj nic a nic, byłam wieczorem i puste, dzisiaj rano już nabrane. Termin na 06.06, klacz pierwiastka, mam nadzieję, że się wyrobi w terminie 🙈
IMG_4116.jpeg
IMG_4117.jpeg
Mała ruda Pchła wreszcie szuka końskich kumpli 😄
Tymczasowo musi wystarczyć dwuletnia półsiostra.
Na kogoś swoich rozmiarów trzeba jeszcze chwilkę poczekać 🤞
IMG_4305.jpeg
IMG_4290.jpeg
Poród KOSZMAR - ułożenie poprzeczne brzuszkowe, źrebię szło 4 kończynami naraz. Miał ktoś taki przypadek? Do tej pory myślałam, że to fikcja zapisana w książkach...
secretary, współczuję. udało się wepchnąć, obrócić i wyjąć? To jest zawsze dylemat - może jeszcze zostawić parę minut bo się wytwarza i obróci, a może iść i ciągnąć. Miałam nieprawidłowe ułożenia ale na szczęście nie takie.
karolina_, Zaklinowane wszystkie 4 nogi, na stojąco nie szło ruszyć nic, klacz non stop parła. Próbowaliśmy wszystkiego, na końcu ją położyliśmy jak do kastracji i dopiero wtedy udało się wepchnąć po kolei przody, tyły wystawały bardziej ich nie szło już ruszyć, więc wyciągaliśmy miednicowo. Klacz na szczęście nie pękła, macica w porządku, łożysko wypadło cale za źrebakiem. Szyjka, pochwa ok. Nikomu nie życzę, nikomu... A szlag mnie trafia jak widzę wpisy, że ktoś ma niedosyt bo źrebię ma 3 skarpetki a nie 4...
secretary, przykro mi, u nas podobna historia. Mój drugi poród, ukochana klacz i bardzo wyczekane źrebię. Pilnowana, badana, i chuj. Nie ma źrebaka i nie ma klaczy. Zadnia noga była podwinięta pod tułowiem, wyszły przednie, nos i zobaczyłam zadnie kopytko. Próbowałam cofnąć, zaraz dojechał wet. Walczyliśmy jakieś 1,5 godz, ostatecznie zdecydowaliśmy się na klinikę żeby klacz ratować. Musieli przeprowadzić fetotomie, po obcięciu głowy dało się odwinąć nogę. Wróciliśmy z klaczą do domu, po dwóch dniach prawdopodobnie skręciła się okrężnica i cierpiała tak bardzo ze musiałam pozwolić jej odejść. Jakby tego było mało to druga klacz poroniła w 7 miesiącu, wszystkie badania i szczepienia terminowo. Klacze w dobrej kondycji. I mam taki żal ze się staram i dbam najlepiej jak potrafię a gdzieś w starym chlewie na gnoju po nadgarstki rodzą się zdrowe źrebaki.
Prestiz, secretary, naprawdę bardzo przykre. Ja w tym roku też straciłam źrebaka. wetka dała radę cofnąć i wyciągnąć zadnie nóżki.
secretary, Prestiz bardzo współczuję straty maluchów. Nie warto nawet tak myśleć, że ja dbam i nie mam a inni nie dbają a mają, bo to się można załamać i tylko zrezygnować z hodowli.
Ludzie w 99% kupują konie jakby kupowali zabawki, ma być idealny. Jak koń jest zbyt mało urodziwy, nie zakłada nóg na uszy itp. to zbyt wielkiej wartości rynkowej nie ma, nawet jeśli hodowca wsadził masę wysiłku i pracy.
Mam takiego dwulatka. Wiozlam jego matkę 200 km do Dr Jagusiak żeby rozdzieliła bliźniaki, bo nikt tutaj z dostępnych wtedy wetów się nie podjął. Jak już został jeden zarodek i ciąża się rozwijała prawidłowo, to przy porodzie okazało się z że jest głowa a nie ma nóg bo są podgięte. Na szczęście na telefonie z wetem udało mi się wepchnąć głowę, znalezc przednie nogi i je odgiąć i go wyciągnąć. Trochę był taki niemrawy na początku, ale się ogarnął. Tylko, że przez trzy miesiące w ogóle nie kłusował. W ogóle. Ani kroku. Pokazy źrebiąt? Zapomnij. Do odsadzenia było poza tym bez ekscesów, ale zanim skończył rok spuchł mu staw skokowy. Niestety czip jak kartofel do wyjecia. Zoperowany, wykastrowany przy okazji. RTG w wieku 2 lat - okazało się, że są jeszcze paprochy w każdym stawie pecinowym, których nie było jak robiliśmy mu RTG jako odsadowi z racji tego puchnącego skokowego. Paprochy bez znaczenia klinicznego, ale i tak kompletnie niehandlowe RTG. Czyli mam dwuletniego szrota i to wałacha, bo klacz by chociaż na surogatke poszła (z taką osteochondroza to nie do hodowli). Mam nadzieję, że się dogadamy, to będę sama jeździć, tylko że jak płaciłam prawie 2 tys euro za stanowke top obleganym ogierem to po to, żeby zarobić na tym, a nie po to żebym sama jeździła sobie amatorski sport. Tylko wyszło jak wyszło. I nie ma co liczyć na to, że ktoś doceni hodowlany wysiłek itp. itd., bo nie na to patrzą kupujący, w ogóle nie jest to coś branego pod uwagę.
Dla zmiany nastroju..... dziś odbierałem poród od klaczy powierzonej do oźrebienia. Poród odbył się super, ogierek z powtórnego kojarzenia (poprzednio tez ogierek). Przeglądając łożysko znalazłem "coś" .... dziwnego.... twór wielkości prawie mojej pięści, o niejednolitej strukturze, ale raczej twardy. Specjalnie się nad nim nie roztkliwiałem. Czy to "kamień" z wydalinami płodu? ktoś coś wie, jakieś pomysły?
melehowicz, to prawdopodobnie przetrwały woreczek żółtkowy czy przetrwale ciałko żółte albo coś w ten deseń, nie pamietam dokładnie jak to się nazywało . Było gdzieś na grupach hodowlanych na fb.
Prestiz, Prawdopodobnie tak jak piszesz, cos takiego gdzieś znalazłem w sieci.
Prestiz, melechowicz woreczek zoltkowy. To jest twor, ktory odzywia plod we wczesnej ciazy, potem zanika, a ta role przejmuje lozysko. Tu zapewnie nie zaniklo, zwapnialo i odnalazlo sie przy porodzie jako twarde "jajko" przyczepione szypula do pepowiny. Cialko zolte powstaje w zupelnie innym miejscu - na jajniku z resztek pecherzyka po owulacji i jego rola jest produkcja progesteronu (hormony podtrzymujacego ciaze), co dzieje sie niezaleznie od tego, czy jest ciaza czy nie ma. Jesli nie ma, cialko zolte zanika, progesteron spada i zaczyna sie kolejny cykl. Jesli jest ciaza, to cialko zolte pozostaje i dodatkowo tworza sie nowe nowe cialka zolte, podtrzymujac wczesna ciaze. Potem produkcje progesteronu rowniez przejmuje lozysko.
Tej nocy Esme urodziła gniadego ogierka.
330 dzień ciąży, bardzo wcześnie jak na nią - to tak w kwestii indywidualnych norm klaczy itp 😅
Porod łatwy, młody bardzo silny, szybko stanął na nogi. Znalezienie wymienia trochę mu zajęło - coś te chłopaki rodzące się u mnie mało sprytne 😂
To trzeci ogierek od tej matki u mnie - wszystkie inseminacje pod moim szyldem 😀 u poprzedniego hodowcy dała tylko jednego ogierka.
IMG_4428.jpeg
Iskra de Baleron, Gratulacje 😍 Mokry pająk to coś, czego było trzeba na poprawę nastroju w wątku 😇
Iskra- Gratulacje !! Cudeńko! Poproszę o więcej foteczek.
My z terminem na 21.06, coś po malutku się szykuje, ale to jeszcze nie to 🙂
Iskra de Baleron, piękny, tfu tfu! Esme to mama Bogusia i Vangelisa?
Iskra de Baleron, gratulacje. Niech zdrowo rośnie
Wrzucam cyce, termin na jutro 😻
IMG_4380.jpeg
IMG_4379.jpeg
A jak reszta objawów. ? W wymieniu coś macie. ?
Tak, wypełnia się, ale dzisiaj też jej spuchło już dość mocno, chwilę z nią pochodziłam rano i wieczorem też wezmę na spacer. Ogon to ma na maksa luźny, wszystko można z nim zrobić, zadek z dnia na dzień też się poluźnia, oby nas nie przeciągnęła za bardzo 😅
Post został usunięty przez autora