Sprawy sercowe...

madmaddie, jestem lekowo ambiwalentnym, na 100%

I nie gram w gierki, jak chce to pisze jak nie to nie. Pisze i pierwsza, mam wrażenie że mogłabym się i oświadczyć bo niby dlaczego facet ma tylko do tego prawo.
We wszystkim tak robię - nie zmuszam się do niczego.

Potrafiłam postawić granicę koniom ale ludziom, szczególnie jak mi zależy jakoś nie potrafię. Mogę być szmatą byleby mnie lublili 🤷
Myślę nad terapia ciągle, kwestia znalezienia dobrego terapeuty.

Pomaga mi takie wypisanie się, mniej płacze dzięki temu.

Najgorsze że pracujemy blisko, wręcz po dwóch stronach ulicy, ja mimowolnie szukam jego samochodu wzrokiem ( choć tłumacze też że najlepsze bo on też codziennie kilka razy mija moją pracę i gdzieś chce wierzyć że choć trochę go to boli i się będzie zastanawiał)

Mam kilka osób którym wysłałam i screeny z naszych rozmów - wszyscy określali że M jest dziwny, że nie rozumieją o co chodzi. Że on sam zapewnie nie rozumie.

Teraz emocje trochę opadly, te pierwsze krzyki i płaczę i widzę że on niekoniecznie olał.
Przescrollowałam rozmowy ostatnie ( wiem wiem że nie powinnam ale też chciałam sprawdzić jak ja zareaguje i w sumie spoko, większych emocji nie ma, ani nie płacze ani się nie śmieje)
Znaczy zrobił bardzo źle że nie dał znać w ogóle. Ja nie potrzebnie pojechałam bo się tylko nakręciłam tym.
Tak naprawdę on od 2 tyg już zaczął znikać, teraz nawet wiem po jakiej sytuacji. Przed 2tyg pisaliśmy cały czas, serio, cały czas i to tak fajnie, jakbyśmy byli razem a potem był dzień gdzie on wrócił do domu z wyjazdu i miał mniej czasu odpisywal raz na kilka godzin. Wkurzyło mnie to
( ok chyba jest limit znaków w jednym poście teraz , więc sorki że post pod postem)
I zapytałam czy zajmował się druga dziewczyną
( A mieliśmy już wcześniej rozmowę na ten temat, że mu nie ufam i on nie widzi tego dalej jak nie będę ufać) Niby zażartował a ja ciągnęłam dalej i się wkurzył. Od tego momentu już było gorzej. Już mniej odpisywał.
A ja zrobiłam lovebombing, zalałam go pytaniami, wątpliwościami, nie było innego tematu prawie więc się nie dziwię że mu się odechciało. Jeszcze w momencie gdzie on miał sporo na głowie.

Jak wymusilam deklaracje o spotkanie to tak naprawdę nie potwierdził tego piątku ( napisałam będę w piątek 18:30 na Pętli) nie zareagował na to. Czyli nie byliśmy umowieni. Wymusilam to.
Ostatnio było norma że on znikał na kilka dobrych godzin ( nie jest typem co siedzi ciągle z telefonem, tak naprawdę dla mnie to robił ale wtedy mu się odechciało raczej) i wtedy też zniknął prawdopodobnie.
A że ja go oje.balam za to że nie przyjechał ( choć wiem że źle zrobił że nic nie napisał) jeszcze znajoma nazwała go ch.jem i napisała że mnie stracił. To uznał że po zawodach, koniec.

Wiem że on źle zrobił, nie wybielam tego. Jakby chciał to by napisał. Najwyraźniej nie chciał.
Tylko też wiem że wina leży po obu stronach, nie jestem święta. Wiem że za bardzo naciskałam, że pokazałam się jako zdesperowana wariatka która nadal jestem.
Błędy robi każdy, a błędem jest też nie szukać błędów.
Sonika, eeee, pracujecie na tej samej ulicy i przez pół roku „związku” widzieliście się 7-8 razy..? Ile Wy macie lat?
Fokusowa, 27 i 28 lat
Tak bo on pracuje w mundurowce, pracował 16 czasem i 20h dziennie, żeby mieć przerwę 5h i znów 15h pracy. W tym czasie też był dwa tygodnie na wyjedzie służbowym.
Jak ja kończę o 16 to on często zaczynał o 16 albo ja zaczynam o 8 a on kończył o 6 po 20h pracy.
Do tego miał treningi siłownia i basen bo przygotowywał się do egzaminów żeby iść dalej w kariere
Też nie ma weekendów czy świat.
Przez te wszystkie strajki, rakiety wylatujące do Polski on nie mógł mieć wolnego wręcz go ściągali kilka razy
Do pracy dojeżdżał 1,5h z domu więc tych szans było mało

Ja wiedziałam że tak to może wyglądać i o spotkania nie będzie łatwo.
Do tego studia i sesja w międzyczasie była, potem remont mieszkania które jak najszybciej on chce wynająć.

Choć wiem że dla chcącego nic trudnego.
Mógł jakby chciał choć na 15min choć twierdził że to zdecydowanie za mało.

Proponowałam że mu pomogę sprzątać to mieszkanie żeby było szybciej i żebyśmy byli razem. Ale stwierdził że on nie potrzebuje pomocy bo nie lubi potem wyrzutow i sam to ogarnie.
Ale teraz się nie dziwie, znał mnie krótko, tak naprawdę nie wiadomo co ode mnie chciał, nie czuł się super komfortowo jeszcze przy mnie żeby mnie wykorzystywać do sprzątania
A teraz mu pokazałam że potrafię robić wyrzuty XD
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
10 marca 2024 19:09
Sonika, nazywanie się „zdesperowaną wariatką”, to nie jest konstruktywne działanie. Autoagresja to nie jest rozwiązanie.
Trzymam kciuki, żebyś przebolała, przeszła żałobę i zobaczyła, że po prostu warto poświęcać czas komuś, kto jest dla ciebie dobry. Czyli Ty sama. I naprawdę, terapia potrafi zmienić życie.
Dziękuję wszystkim nawet za przeczytanie tego wszystkiego.

Czy dobrze robię że pozwalam tym emocjom wszystkim lecieć ? Przeżywam je jak się pojawiają.
Przy ostatnim facecie zablokowałam i mam wrażenie że nadal gdzieś to nie jest przepracowane
Sonika, według mnie to on chciał Cię spławić, ale nie wiedział jak to zrobić.
Fokusowa, jak mu wprost pisałam jak ma to zrobić 😆
Tak też tak pisałam.
-Jeśli nie chcesz mieć kontaktu i się spotkać to napisz
- przykro mi, że wkładasz w moje usta słowa których nie wypowiedziałem
No ale nic nie pisał.

- no i znowu się nie spotkamy i pewnie nigdy się nie spotkamy
- ja tak nie powiedziałem

- chcesz się spotykać dalej ?
- chce

- mam wrażenie że jestem startą czasu dla Ciebie?
- przestań, nie jesteś starą czasu

Na ostatnim spotkaniu miał już ręce w moich majtkach.
Seksu nie było
Myślałam że może o to mu chodziło ale ewakuował się przed i nie reagował nawet na moje " zaproszenia" do tego.
Tak mnie kręcił że bym to zrobiła. Może bardziej bym teraz żalowala ale i żałuję że do tego nie doszło.

Ciagle mam wrażenie że on się odezwie.

Dziwny zagubiony człowiek którego ja przydusilam. Zachwiałam jego niezależność XD a chyba tego nie lubi.

Trochę mi lepiej teraz, nie płacze już. Mam z lekka wywalone bo nie wiele jestem w stanie zrobić.
Wiem że teraz wszystko może ogarnąć tylko czas- i to czy się odezwie i to czy ja się odezwe czy zapomnę.
Nawet jeśli bysmy jednak coś mieli razem budować to ja nie mogę być w takim stanie emocjonalnym w jakim byłam. Muszę sie ogarnąć
Sonika, a on nie ma jakiejś żony? Bo brzmi trochę jak ktoś, kto nie chce zdradzić, ale się wplątał w taką relację.
Fokusowa, też to ze znajomą podejrzewalismy.
Choćby to że incognito niemal na FB. Że pisał więcej jak był w pracy lub na wyjeździe.
No nie wiem, wątpię że ma.
Postalkowałam i na FB są jego bracia i żony jego braci. Nie ma dziewczyny o takim samym nazwisku.
Tez to że sam sobie gotuje.

No i znam go z Tindera , ryzykownie jak ma się żonę.
W ogóle w pewnym momencie sam z siebie napisał że on już nie przegląda Tindera, jak dopytalam to przyznał że przeze mnie bo nie chce się rozpraszać.

Myślę że on za głupi jest na ciągnięcie dwóch rzeczy na raz.
… ale mężczyźni w związkach też potrafią sobie gotować 😎
Spotkaliśmy się dwa razy w galerii handlowej, publicznie, też ryzyko że ktoś zobaczy. Przytulaliśmy się.
Potem fakt że już bardziej schowani ale myślałam że dlatego żeby się nie wstydzic calować choćby

Ja już powoli robię się zmęczona tym tematem bo i tak się nie dowiem co się stało.
On mi nie powie, nawet jakbym zapytała i jakoś odnowilibyśmy kontakt.
Tak jak nie powiedział od razu jakim samochodem jeździ, tylko kręcił
Tak jak nie podał nigdy żadnego imienia członka swojej rodziny ani miejscowości dokładnej. I wiem że pilnował żeby nie powiedzieć.
Też to że niby studiował ale nie miał indywidualnego toku a jakoś zjazdy nie pasowały do tego co było na stronie internetowej uczelni.

Ale też o to chodziło żeby się zmęczyć tym tematem, wręcz rzygać Nim. Przewalić to milion razy.
martva   Już nigdy nic nie będzie takie samo
11 marca 2024 07:45
Sonika, dlatego przede wszystkim dla własnego dobra odpuść.Wiem, bardzo łatwo się mówi, ale postaraj się nie rozkładać wszystkiego na czynniki pierwsze.

Facet okazał się (delikatnie mówiąc) ćwokiem, czasu nie cofniesz. Szkoda życia... Sama widzisz ile było (w sumie jest) niejasności, nie do końca wyjaśnionych tematów czy zawiłości.

Zablokuj, postaraj się zająć głowę czymś innym, a zobaczysz, że z czasem po prostu pojawi się ktoś kto będzie Cię szanował, będzie chciał tak po prostu spędzać z Tobą czas czy zwyczajnie nie będzie robił ze wszystkiego tajemnic.
Sonika, obydwoma rękoma podpisuję się pod przedmówczyniami: TERAPIA!
Wiem, jak dużo może dać, choć często zmęczy bardziej niż wywalanie półrocznego gnoju. I efekty może być widać znacznie później, na początku wydaje się, że nic się nie dzieje i po co mi to. Rozumowo można sobie wiele wyjaśniać a emocje, szczególnie te nieprzeżyte/nieprzepracowane, się temu nie poddają. I wtedy co z tego, że ja wiem... no wiem, że, ale...

Przytulam cię mocno, rozstania zawsze bolą, ale to mija. Potem można czerpać z tego, co było miłe. I głównie to pamiętać.
Marian5   Miłośnik zwierząt i entuzjastą zdrowego stylu życia Ban permanentny
24 kwietnia 2024 10:59
Dokładnie, zgadzam się z przedmówcami.
Terapia terapią ale przyszła mi do głowy myśl a że no nie mam doświadczenia i mało wiem o tym świecie to szukam po prostu ludzkich historii ( google teraz to jakaś masakra tam się nie da nic wyszukać już). Stąd moje pytanie tutaj, chce się pouczyć wzorców i poszukać co może mi pasować a co nie.
Jest takie powiedzenie: odpowiednia osoba w nieodpowiednim czasie.
Z tego można założyć że skoro osoba odpowiednia to odpowiedniego czasu można się doczekać, serio tak jest ? Czy to źle sformułowane powiedzenie. Znacie kogokolwiek gdzie się udało doczekać czy wrócić po pewnym czasie do tej samej osoby ?
Jeśli tak to możecie opowiedzieć historię?

Bo przekładając trochę na przez Nas tu wszystkich zrozumiały język. To trochę tak jakby jeździć konno rok, niby coś tam się umie już i dostaje się w prezencie 3 letniego ogiera który umie raptem chodzić na kantarze. Ogółem idealny koń- z potencjałem dużym, jeździec tak samo, no jakaś nic porozumienia jest ale jakby ta para spróbowała to i tak i tak będzie katastrofa, wyjdą poranieni obydwoje o ile się nie zabiją nawzajem. Do tego małe doświadczenie jeźdźca i problemy zewnętrze z tym związane ( nieznajomość kosztów, potrzebnego czasu, innych spraw jak opieka, wet)
No ale pół roku później, rok później gdzie konia się wykastruje, ktoś go ujeździ, praca zostanie włożona a jeździec obyje, dojrzeje, nauczy - to już może być super para.
Czy rezygnuje się wtedy z tego konia i szuka innego zapominając o tamtym ?
Można doczekać odpowiedniego czasu.

Czy w relacjach międzyludzkich też tak to działa ? Czy nie macie żadnych doświadczeń swoich czy innych że coś takiego wypaliło?

Głupie porównanie do pary koń- jeździec
Ale też proszę o dyskusje a na przykładzie który rozumiem lepiej tłumaczyć. Nie mówię że mam rację, właśnie szukam gdzie jest błąd w moim rozumowaniu.
Muchozol2   Nie rzuca się pereł przed wieprze ;)
07 czerwca 2024 21:32
Sonika, ludzie się zmieniają, kształtuje ich doświadczenie życiowe. Jeden je przyjmie tak, inny inaczej. Pytanie ile czekać, czy chce się czekać, jak duża szansa że ta druga osoba się zmieni i czy dawne zachowania nie wrócą.
Znam historie i potwierdzające czekanie i takie, że nic to nie dało. Każdy przypadek jest indywidualny i ma tyle zmiennych, że człowiek tego nie ogarnie 🙂.
Sonika, tutaj nie ma krótkiej odpowiedzi.
Zakładając że jeździec jest początkujący, ale coś tam umie to zakładamy że jest chętny do nauki, słuchania i wcielania w życie porady/wskazówki. Zakładając że koniem jest młody ogier to wiadomo że nie koniecznie będzie współpracujący, trzeba go wychować i taki koń potrzebuje dobrego a nie początkującego jeźdźca. Więc już na starcie nie ma tutaj równowagi jeśli chodzi o chęci i nastawienie obojga partnerów.
Jak się chce osiągnąć sukces to najlepiej już mieć doświadczenie i szukać już przygotowanego konia i wtedy jest łatwiej, szybciej i przyjemniej się dograć i mieć przyjemność z jazdy z obu stron.
Doświadczony jeździec biorąc młodziaka musi liczyć się z tym że praca nad nim będzie wymagać czasu.
Doświadczony jeździec pewnie też wie, że praca że starszym znarowionym/zepsutym/źle doświadczonym koniem będzie wymagała mnóstwa czasu, a sukces i tak nie pewny i jazda średnio przyjemna - więc po co?
Jeden laik i drugi laik? Jak będą mieć szczęście trenować pod okiem trenera to może katastrofy nie będzie, ale łatwo też nie. Chyba że laik wsiada na dobrze już wytrenowanego konia który mu pomaga się uczyć to już wygląda to trochę lepiej.
Więc takie porównywanie do związków nie jest chyba najlepsze. Jak są obydwie dojrzałe osoby które wiedzą czego chcą i widzą co reprezentuje ta druga strona to łatwiej i szybciej podjąć im decyzję czy to się uda czy nie.
Wydaje mi się że jak w związku za dużo się napsuje to później ciężko odbudować zaufanie.
Poza tym ja nie wierzę w coś takiego jak odpowiednia osoba w nieodpowiednim czasie. Co to znaczy?
mindgame, dla mnie, i tak to rozumiem, znaczy że spotyka sie osobę, która jest ok ( na tyle na ile zdążyliśmy ja poznać bo ludzie się poznają czasem i 10lat), pasuje Nam, podoba się, czujemy coś do niej jest chęć budowania czegoś i ta druga osoba to odwzajemnia.
Ale... właśnie to ale.... wszyscy mówią że jak się chce to się da. Tylko życie nie jest czarno-białe. Ten nieodpowiedni czas, np. za chwilę wyjeżdżamy na rok za granicę, albo dłużej niż rok, nie wiemy ile to zajmie albo pracujemy tak że się kompletnie mijamy, na początku to zabije każdą relacje. Więc walka o relacje, która dobrze się zapowiada ale to nic pewnego będzie tylko problematyczna. Bo nie poznamy się lepiej, bo będziemy cierpieć obydwoje nie mogąc się zobaczyć. Więc w tym momencie lepiej odpuścić, nie mieć w głowie że ta osoba, która lubimy na której Nam zależy siedzi w domu czekając ( potocznie mówić bo można wychodzić do ludzi a i tak czekając cierpieć) albo martwić się czy nie zdradza. To jest nieodpowiedni czas.
I owszem można zmienić pracę, można nie wyjechać albo zabrać ze sobą. Ale na początku relacji- serio? Aż tak by się zakochać żeby rzucić całe swoje życie, stracić co się wypracowało i pojechać na drugi koniec świata. Wątpię.
Bo chyba spotkania tych odpowiednich osób nie da się zaplanować i nie zawsze jest to w super momencie życia, że obydwoje chcą i mogą.
Więc osoba super i jest duża perspektywa ale nie w tym czasie. Więc się rozchodzą i wracają do siebie dojrzalsi, pewniejsi i z większymi możliwościami w lepszym momencie, ale w między czasie na siebie nie czekając. Nie siedząc w domu z nadzieją i będąc wiernym tej jednej osobie, bo to chyba nie warto.

A z porównaniem do koni, rozumiem. Faktycznie nie porównywalne kwestie.
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
08 czerwca 2024 11:39
Sonika, osoba odpowiednia ale w nieodpowiednim czasie to moim zdaniem cały czas osoba nieodpowiednia.

Jak życie sprawi że drogi się przetną po raz kolejny w odpowiednim już czasie to wtedy jest to osoba odpowiednia.

Dla mnie trudno jest zrozumieć jak może być ktoś odpowiednią osobą jeśli np. osoba A decyduje się na wyjazd za granicę i ma w kicie co myśli o tym osoba B (poza ciężkimi sytuacjami życiowymi/finansowymi). Jeśli nikt nie chce ponosić ryzyka we wspólnych planach, to w ogóle po co taki "związek" to raczej tylko znajomość i wtedy lepiej sobie (moim zdaniem) odpuścić. Czasami taka rozłąka czy "odpuszczenie" dużo uświadamia też, chociażby to jak ta druga osoba jest ważna. I jeśli tak jest to te osoby się odnajdą wzajemnie. Ale nie zawsze działa to w dwie strony 🙂
donkeyboy, - o to, to.

Z swoim P. kilka razy rozmawialiśmy o tym, że gdybyśmy się spotkali kilka lat wcześniej to nie bylibyśmy razem. Te doświadczenia, które mieliśmy w tym czasie, z innymi ludźmi, były ważne, zmieniły nas, nasze podejście, postrzeganie itd. Dzięki temu mogliśmy stworzyć fajny związek... no i wiedzieliśmy, czego w nim nie chcemy, a to jest dużo.
Z drugiej strony zdarzało mi się spotkać kogoś "w nieodpowiednim czasie", a potem z perspektywy ocenić, że to też nie byłaby jednak odpowiednia osoba. Jak jest duża chemia to czasem przymyka się oko na pewne sprawy, które po jakimś czasie wychodzą i boleśnie gryzą w tyłek. I o ile wierzę, że ta chemia jest istotna i wiem, jaką magię potrafi robić, tak nie zawsze sprawdza się to w życiu, tak na codzień, potrzeba czegoś więcej.
donkeyboy   dzień jak codzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud
08 czerwca 2024 14:03
keirashara, miałam podobną rozmowę z moim i podobne wnioski. Poza tym, sama chemia, przyjacielstwo itd. idzie na totalnie drugi plan jeśli każdy ma inne podejście do związku i kompromisów. Sama zaczynając swój obecny związek myślałam o wyjeździe, podczas pierwszych paru miesięcy relacji stwierdziłam że wyjazd nie zając i nie ucieknie. Potem się okazało że mój obecny już partner przed poznaniem mnie zapisał się na jakiś program żeglugi morskiej (handlowej). Dostał pozytywną odpowiedź już gdy się poznaliśmy. Nikt nigdzie nie pojechał* - dlatego dziwi mnie brak chęci odczekania paru miesięcy z decyzjami jeśli uważamy że z tą osobą moglibyśmy wiązać przyszłość

(*gwiazdkę daje bo mój plan został spełniony lata później, aaaale był to pomysł mojego partnera więc to była nasza wspólna decyzja 🤣😎😉

Tylko wy zakładacie że już jesteście w związku z daną osobą, jest jakaś deklaracja, no to jasne że jak jedna osoba nie patrzy na drugą to coś nie gra i to nie jest ta osoba.
Ja mówię o spotkaniu kogoś kilka razy, właśnie takiej ok pół rocznej znajomości, która fajnie progresuje, jest poczucie że coś mogłoby być z tego, że mogłaby być deklaracja gdyby nie czynniki zewnętrzne, np konieczność wyjazdu. Więc się wycofuje jedna albo i dwie osoby z tworzenia czegokolwiek dalej. Pozostają na zasadach znajomych albo i brak kontaktu.
Czyli odpowiednia osoba jest. Albo choć taka powiedzmy z potencjałem.
Jeśli ich drogi przetną się znów, za jakiś czas , lepszy czas powiedzmy, bo już nie trzeba będzie kombinować jak to budować i poznawać się będąc 1000km od siebie , próbować się poznawać przez internet czyli tak naprawdę nie poznawać się wcale+ doświadczenia o których piszecie. Wtedy będzie to ta sama osoba co wcześniej ale i w odpowiednim czasie.
Sonika, - jeśli ktoś wybiera wyjazd, to znaczy, że nie jestem dla niego priorytetem. Osobiście nie mam ochoty się bawić w bycie czyjąś opcją zapasową. Szanuje ten wybór, ale no... nie będę siedzieć i wzdychać, życie toczy się dalej.
To oczywiście nie jest czarno-białe, bo można wyjechać i utrzymywać kontakt. Może ktoś ma taką pracę, że go dużo nie ma, ale druga strona to akceptuje. No różnie bywa. Mimo wszystko, ja swojego partnera wybieram na codzień i to samo chce czuć, że on mnie wybiera. Z mojego doświadczenia jak ktoś chce, to zawsze znajdzie opcje. Jak jest brak kontaktu to tego potencjału nie ma, a wyjazd to jedynie wymówka.
Becia23   Permanent verbal diarrhoea
08 czerwca 2024 18:58
Sonika - czy poruszając ten temat, miałaś na myśli siebie i tego faceta pracującego w mundurowce z góry strony tego wątku?
Sonika, to co piszesz daje wrażenie że jesteś strasznie zakochana i próbujesz usprawiedliwiać to, że facet wybiera co innego a nie ciebie. No widocznie jemu aż tak nie zależy. Nie ważne co facet mówi, ważne czy jego czyny podążają za jego słowami. A jak mówi, że nie chce związku to trzeba go słuchać i zrozumieć, że nie chce. A jak facetowi na prawdę zależy to to widać i nie ma wątpliwości. Mam nadzieję, że nie sprawiłam ci tym postem przykrości, ale wygląda to tak jakby nie docierała do ciebie rzeczywistość tylko próbujesz szukać na forum potwierdzenia twoich złudzeń. Oczywiście, nie wiem czy odnosisz się do swojej sytuacji. Jeśli nie, to przepraszam za te szorstkie słowa.
Nie do końca odnoszę się do sytuacji.
Bo temat skończony. Uwierzyłam że on nie chce i trudno. Mieliśmy trochę kontaktu po tamtej sprawie i wiem wiecej. Ja z tym nic nie zrobię już.

Bardziej sobie przypominam jak było, a że mam analityczny umysł to myśli wracają. Nie umiem tak bez refleksyjnie zamknąć tamten czas, bo to też byłoby głupie żeby nie wyciągać wniosków na przyszłość.
Nie usprawiedliwiam nikogo, bo tak naprawdę decyzji " nie chce teraz związku" nie trzeba usprawiedliwiać, każdy ma do tego prawo czy z powodu wyjazdu czy z jakiekolwiek innego, nawet jeśli w teorii osoby są dla siebie idealne.

Po prostu chciałam wzbudzić dyskusje na ten temat, czy serio zawsze tak twardo kobiety stawiają sprawę - albo ja albo np. wyjazd. I jak wybiera wyjazd to pa raz na zawsze, bo jemu nie zależy.
Też teraz troszkę bogatsza w doświadczenie wiem, że rzucanie całego dotychczasowego życia dla kogoś kogo się dopiero poznało i nawet padła deklaracja spróbujmy być razem jest jedną z największych głupot, zrobiłam to a nie powinnam bo się okazało że to nie to i nie wyszło by nawet jakbyśmy spróbowali. No ale na początku wydawało się że to ten jedyny i że zależy. Więc dlaczego jak facet robi podobnie- stwierdza że woli wyjechać na studia za granicę, studia do których się przygotowywał latami, niż zostać i zacząć budować cos z w sumie obca kobietą to jest facet któremu nie zależy. Po prostu myśli racjonalnie nawet jak się zakocha.
Zostawia temat i ewentualnie po powrocie odzywa się znowu. I temat wraca i są razem- o to mi chodzi czy w ogóle znacie takie historie?
Czy jak miłość i związek to musi pyknac od razu, mam być tą najważniejsza w jego życiu a jak nie to nara?

Nie pytam po to żeby się dowiedzieć czy M wróci do mnie. Nie wróci, to taki typ, za duże ego żeby wrocił bo musiałby się przyznać że wcześniej zrobił źle.
No ja na przykład nie wybrałabym faceta ponad wyjazd, który jest dla mnie rozwijający. A tym bardziej nie na poczatku znajomosci. Zresztą, ze swoim byłym zaczęłam być 4 miesiące przed wyjazdem na studia na drugi koniec Polski, nawet mi do głowy nie przyszło, żeby zmienić zdanie i zostać. I całe szczęście, bo tak czy siak by nam nie wyszło, a ja bym żałowała, że zostałam dla kogoś innego, a nie dla siebie.
Też, bym nie została. I nie zostałam, za to on przyjechał do mnie po pół roku. Koniec końców teraz myślę, że lepiej by było gdyby nie przyjechał 😉 nie warto zmieniać swoich planów dla kogoś innego, bo później raczej będzie się żałować. Są też związki na odległość, można się odwiedzać, można kombinować, jak się chce to się da. Mnie trudno jest odnieść się do tej sytuacji, bo to zazwyczaj ja zostawiałam facetów i to była moja decyzja.
A jakby facet mnie zostawił bo gdzieś tam pojechał to nie byłoby mowy o powrocie. Zaczęłabym żyć dalej bez niego. Jest wiele osób z którymi można stworzyć dobry związek, więc po co czekać na kogoś aż się zdecyduje.
madmaddie   Życie to jednak strata jest
08 czerwca 2024 21:10
Sonika, no tylko taka osoba po powrocie odzywając się znowu to co ma w głowie? w tym sensie, że jest to dość egoistyczne, bo rzadko jak ktoś wypływa jak topielec, to wynika z tego, że tak dba o uczucia drugiej osoby, bardziej to jest "chcę wiedzieć, że jeszcze o mnie myślisz". Pewne rzeczy trzeba zostawić, zwłaszcza w takim wczesnym etapie, jak się tak naprawdę tej osoby nie zna i nie wie jak jest long term.
Znam taką historię. Nie z wyjazdem akurat, ale poznali się jak byli w związkach i później los ich zetknął jak oboje byli wolni. Związek przetrwał 3 miesiące 😉 Nam się zawsze wydaje, że jakbyśmy się z TĄ osobą zeszli, to by było zajebiście. A tak naprawdę nie wiadomo - i sporo, sporo związków jednak się rozpada.

ta właściwa osoba, to też taka spotkana w dobrym miejscu i czasie - tak po prostu, już pomijam fakt, że musi nas naprawdę chcieć.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się