Mozna sie smiac, ale przez pol roku bylam wlascicielka mini-mulicy, z osla i kuca szetlandzkiego. Miala na imie Molly i trafila do nas z likwidowanej farmy. Przez piec minut, kiedy kowal robiacy kopyta naszej klaczy (Molly byla kupiona jej do towarzystwa), kopnela kowala proto w nos, ugryzla mnie w reke i nastapila na noge. To bylo pierwsze i ostatnie spotkanie z kowalem w jej zyciu, przynajmniej z nami.
alarm jej sie wlaczal o godzinie 8 rano i ryczala dotad az wyszlam i nasypalam miski. Siano sie nie liczylo. Nauczyla drzec sie klacz, wiec potem koncerty byly na dwa glosy.
Potem nauczyla sie tez otwierac wszelkie bramy i bramki, zaczelismy uzywac lancucha z zaknieciem. Kiedy usilowalam wyprowadzic klacz do osiodlania, Molly ...przeskakiwala poltorej metrowe ogrodzenie i przejazdzke trzeba bylo odlozyc a zajac sie lapaniem mula 😵. I tak kilkukrotnie.
Kiedy w koncu dokupilismy drugiego konia, przegonila go kopami naokolo pastwiska. Jak tylko biedal przystanal, robila obrot o 180 stopni i celowala mu w zad z dwururki.
Bylam szcesliwa, ze znalazlam dla niej inny dom. Przyszlych wlascicieli powiadomilam o narowach, tylko ich zachwycily. Powiedzieli, ze w ciagu tygodnia naucza ja ciagnac minibryczke i chodzic pod siodlem. Heh...do jej zlapania trzeba bylo dwoch kowbojow z lassami i pol godziny. Jednego przeciagnela na brzuchu przez nawoz na lassie. Trzeba ja bylo spetac jak salceson, zeby moc wciagnac do przyczepy. A tam juz stala jak aniolek i tylko strzygla uszami "ale o ssso chozi?"
Tak wygladala:


