A ja melduję, że nie warto tracić nadziei...
Mój najwspanialszy Dziadunio żyje dalej, ma się coraz lepiej, parę razy widziałam go galopującego kawałek i nie skończyło się omdleniem. Arytmia mniejsza, oddech głębszy, apetyt mega - i to nie tylko treściwe, ale nawet parowane siano potrafi wyzerować (a na siano to on ma długie zęby od kilku lat).
Pomyśleć, że się z nim żegnałam już definitywnie... A tu wkroczyliśmy w 27 rok życia stabilnym krokiem 👍

(po prawej wyżej opisany, po lewej 21. latek - ale on to przeżyje chyba i mnie, dalej zabija dzieci na jazdach i ponosi wyprzedzając wszystkie konie w terenie)