Sprawy sercowe...

dea, ale to zmienia nieco perspektywe, czy rozmawiamy o samcach homo sapiens tak w ogole, czy o jakims podzbiorze x w kregu twoich zainteresowan 😉 jakkolwiek to "realne patrzenie" to twoja subiektywna opinia (jak i pojecie "ognia"😉, wiec ciezko miec obiektywne wnioski.

Imo nic tu feministycznego, bardziej kupa stereotypow az przykro czytac. Oczywiscie prawdziwa natura prawdziwego mezczyzny jest szukanie seksu caly czas i wciaz, tylko kultura ich tlamsi, a kazda kobieta jest z natury monogamiczna, pewnie po grob. Dobrze zesmy o tej kulturze nie wiedzieli, bo by nas sporo fajnej mlodosci ominelo :P
kokosnuss, w tym ostatnim wpisie dei to już aż tak stereotypami nie trzaska.
Być może tu się odzywa jednak kwestia różnicy wiekowej.  (wybacz bezpośredniość - Ty chyba jeszcze 30-tki nie masz?)
Inaczej jednak wygląda sytuacja mężczyzny 20-kilko letniego, inaczej wczesnego 30-latka, a zupełnie inaczej kiedy mamy na myśli 40-latków.
Bo jednak wolni mający te 40 lat to w ogromniej części rozwodnicy. I jednak statystycznie na ogół ten rozwód po dekadzie, po nastu latach małżeństwa to nie "niezgodność charakteru" typu wojny o skarpetki, a jednak albo konkretne złe nawyki (typu uzależnienia, agresja, skrajna nieżyciowość) albo zdrada, "druga młodość", itd. I znowu statystycznie - to jednak mężczyźni są bardziej skłonni do skoku w boku lub wymiany na młodszy model.
Co by nie mówić to jednak monogamiczność jest domeną kobiet. Tak to natura wymyśliła. 
Wiadomo - nie jest tak, że nie ma pozytywnych, poukładanych 40-letnich wolnych mężczyzn. Ale to są jednak pojedyncze przypadki.
dea   primum non nocere
20 listopada 2018 21:39
kokosnuss miłość, związki, ogień itp to wszystko z definicji kwestia subiektywna. Ja mam niewiele czasu, więc czasem skrobnę coś z doskoku. Temat dotyka bardzo głęboko, więc może budzić silne emocje. Uwierz, nie mam absolutnie na myśli takich stereotypów. Gdybym tak postrzegała mężczyzn, nie miałabym tylu pośród (bliższych i dalszych) znajomych. Trochę o tych monogamicznych związkach (bo o swojej "motywacji" już napisałam powyżej, Ascaia dodała słuszne uwagi). Jeśli chodzi o to "widzenie od kuchni" to nie chodzi mi tylko o mój najdłuższy związek, w który zainwestowałam, patrząc z perspektywy, przydużo 😉 - choć nadal, uwaga, nie była to kwestia tego, że chłop se babę znalazł i wziął mnie porzucił dla <wrzuć tu jakiś wulgaryzm z poprzednich niemoich wypowiedzi>😉. Sprawa była zdecydowanie głębsza, chłop absolutnie nie prymitywny, miał wiele dobrej woli. To trochę było "bo znowu ja, i znowu ty" - nie dało się tego poukładać z takimi ludźmi, jakimi byliśmy wtedy. Czy dałoby się kiedy indziej, tego się już nie dowiemy, bo mosty malowniczo spłonęły (z jego wyboru, choć rozumiem motywację i szanuję). Mówiąc o tej kuchni miałam najbardziej na myśli właśnie tych znajomych, dla których czasem staję się "jednym z kolegów" i tak ze mną rozmawiają. Albo kiedy na jakimś towarzyskim spotkaniu coś chlapnę o nietypowych poglądach, typu taki cytat zaczepka jak tutaj 😉 i oni zdecydowanie inaczej reagują 😉 nawet ci bardzo stateczni ojcowie rodzin, którym nic na myśli zdrożnego. Nie chodzi o to, że ich tłamsi jakiś szalony demon seksu i ciągnie w boki. Oni SĄ uczciwi, kontrolują się. Ale - właśnie - gdyby np. kultura im pozwalała (albo wręcz zalecała) mieć dwie, trzy babki i się nimi równie pozytywnie zajmować, wielu by na to przystało (tych pozytywnych). NIE dlatego, że nie kochają swoich żon/partnerek! to jest właśnie coś, czego wiele kobiet nie może zrozumieć. A ja siedzę na tym zapleczu, czasem tylko słucham, czasem rozmawiam i takie mam wnioski - moje, osobiste - że to NATURALNE nie jest... przynajmniej dla większości - choć oczywiście znowu spora część się w tym odnajduje bez zastrzeżeń.
Fajosko by było (dla kobiet na pewno), gdyby faktycznie dla gatunku ludzkiego model 1+1+dzieci był taki całkowicie naturalny, ale, naprawdę, wtedy nie byłoby tylu (mniejszych i większych) zgrzytów dookoła 😉 Jak się im przyjrzeć, to mają ten wspólny mianownik.

Ufff... doładowałam disclaimerów, pewnie i tak nie wystarczy  😀iabeł:

Ascaia, poza rozwodnikami są jeszcze goście, którzy przez te 40 lat nie mieli żadnego trwalszego związku i ufff to jest dopiero jazda 😀 ale na kumpli się często nadają 😉
Oczywiście zawsze pojawia się argument, że "przecież nie jesteśmy zwierzętami". No nie jesteśmy, mamy więcej w głowie, mamy bardziej rozbudowane emocje (czyli uczucia).
Mimo to jednak nie możemy się odciąć od pomysłów natury. A zasadniczo głównie chodzi o to przy przedłużać gatunek. No a samiec ssaka ma możliwość rozsiewać geny praktycznie non stop. I gdzieś to jednak nadal w ludzkich popędach siedzi. To, że jednak statystycznie to mężczyźni mają wyższe libido, większe potrzeby, a przez to są mniej zakorzenieni w monogamii. Wydaje mi się, że nie można tak zupełnie pomijać tego aspektu w rozważaniach.
dea   primum non nocere
20 listopada 2018 22:35
Ależ absolutnie, przecież jesteśmy zwierzętami  🤣  EDIT z resztą wypowiedzi się oczywiście zgadzam, tylko mnie to zdanie rozbawiło - tak się ludziom zapomina trochę.
dea ja Cię rozumiem. Też jestem z tych, które mają zdecydowaną większość męskiego towarzystwa wokół siebie, bo bardzo mi z nimi dobrze - bez wymyślania, domyślania się, fochów i innych takich. I też uważam, że monogamia nie jest "naturalna". Sama nie jestem w związku i być nie planuję, bo uczuciowość mam na poziomie oceanicznej gąbki (a dosłownie rzygam już facetami, którzy myślą, że to nieprawda i próbują na siłę spróbować mnie "oswoić"😉. W tym miejscu chciałam napisać co myślę o żonatych/mężatych, ale... Jednak nie dam się pożreć przez własne poglądy. W każdym razie dea, rozumiem i nie jesteś sama!  😁
smartini   fb & insta: dokłaczone
21 listopada 2018 14:42
Hm... naprawdę Wasze damsko-damskie przyjaznie są pełne fochow, domyslania się i innych takich? Bez zlosliwosci pytam, próbuje zrozumieć. Bo mam i męskich i żeńskich przyjaciół i czuje sie w nich podobnie - w sensie, że płeć niespecjalnie wpływa na jakość moich przyjaźni, raczej decydują o tym zainteresowania, poglady, dowcip itp.
Statystycznie mezczyzni zdradzaja faktycznie czesciej (prawie co drugi), ale czy kobiety sa bardziej monogamiczne? Hmm zdradza ponad 1/3. Skoro zdradza co trzecia, to jednak nie jest to malo, imho.

Mężczyźni zdradzają częściej. Przyznaje się do tego 46 proc. z nich. Kobiet jest 32 proc., a ich romanse są dłuższe, nawet wieloletnie. U mężczyzn są to częściej akty jednorazowe. Zdradzające żony mają zwykle od 28 do 40 lat, niewierni mężowie: 25–50.

Link:http://www.cps.edu.pl/polacy_zdradzaja_sie_coraz_czesciej-329.html
smartini, wiesz, jakoś zupełnie inaczej patrzyłam na związek przez pierwsze 3-5 lat, teraz widzę pewne rzeczy inaczej. Po części to moje oczekiwania trochę uległy zmianie, bo zupełnie zmieniło się nasze życie przez 9 lat związku. Po części mam wrażenie, że druga strona olała zupełnie moje potrzeby, a skoro tak się stało to ja przestałam je pokazywać. Temat mega rozległy, ale czekam na wypowiedź Dzionki, żeby wyłuszczyć więcej.
Ja mam masę koleżanek bliskich i dalszych i też nie mam problemu z fochami i domyślaniem. To moim zdaniem jakieś dziwne stereotypy. Faceci tez bywają trudni w relacjach i kontaktach, plotkują i obgadują za plecami...  Ja też uważam, że to kwestia charakteru a nie płci.
smartini   fb & insta: dokłaczone
21 listopada 2018 18:09
Cricetidae, miałam swego czasu znajomego, który wiedząc, jaki mam zapieprz na studiach i nie mam czasu spać i jeść, był w stanie strzelić focha stulecia za to, że... nie poszłam z nim na kawę :P
Foch nie wybiera, dotyka każdą płeć ;D

Ja zwyczajnie wykluczam ze swoich kręgów bardzo szybko ludzi męczących, obrazalskich i generujacych tego typu idiotyczne problemy. No nie mam na to czasu, ochoty i nerwów. Więc takie osoby nie mają okazji stać się bliskimi znajomymi a co dopiero przyjaciółmi 🙂 partnerami z resztą też nie ;D
smartini, o! znam to! z tym fochem. Tylko strzelił go po 10 latach znajomości kumpel (ba! myślałam o nim wręcz mój przyjaciel, ktoś jak młodszy brat, kogo wyciągałam za uszy z bardzo poważnych sytuacji) dlatego, że się nie spotkałam na kawę kiedy... 3 miesiące walczyłam z anginą, gorączką, czterema antybiotykami, itd.

Ale! niby kwestia charakteru, może nawet często również wychowania, nawyków wyniesionych z domu, itd. A jednak... no są różnice psychologiczne pomiędzy mężczyzną a kobietą. Sposób przetwarzania informacji, reaktywność... nie umiem tego fachowo nazwać. 
smartini   fb & insta: dokłaczone
21 listopada 2018 18:35
Ascaia, oczywiście, że są różnice psychologiczne, nie przeczę. Raczej chodzi mi to, że to nie pod kątem płci patrzę na przyjaciół. Raz jest więcej facetów w tej puli, raz kobiet ale to nie wynika z ich płci, nie miewam z nimi stereotypowych problemow typu 'a bo ta i ta strzela fochy a tamta plotkuje wiec ja sie przyjaznie z facetami bo z nimi moge pogadac o poligamii'. Dobieram takich przyjaciol by nie miec z nimi problemow i moc porozmawiac na wszystkie tematy, nawet jeśli mamy odmienne poglądy.
Może po prostu jestem wybredna i bardzo pilnuje swojego bardzo wąskiego grona :P mało kogo kwalifikujac jako przyjaciela ;D
A, no to pewnie!
Przyjaźń kształtują wibracje duszy, a nie płeć.
dea   primum non nocere
21 listopada 2018 22:06
Fokusowa od razu mi raźniej 😁
smartini ja mam bardzo specyficzny charakter (powiedziała co 3 osoba  😁 ). Do tego po prostu no nie przepadam za kobietami jako "przyjaciółkami" czy "znajomymi", męczy mnie ich towarzystwo, tematy rozmów itp (oczywiście wiadomo, nie wszystkie takie są). Mam dwie bliskie osoby płci żeńskiej, które po prostu myślą to co ja na pewne tematy, mają podobne zainteresowania itp. Ale jeśli miałabym wybrać między dwiema osobami różnych płci, o tym samym charakterze i cechach - wybiorę mężczyznę, bo mam wrażenie, że po prostu nadaję z nimi na tych samych falach. Nie odczuwam zupełnie potrzeby zwierzania się przyjaciółce, a samo słowo "przyjaciółka" to dla mnie dziwne stworzenie. Kobiety jako istoty spoko, lubię, ale obserwować z daleka. Swobodniej się czuję w towarzystwie męskim. Może to wynika z tego, że jestem mało przejmująca się cudzym zdaniem i zimna w reakcjach? Może nie daję tych emocji, których kobiety potrzebują? A jednocześnie przeszkadza mi jak kobiety mnie zarzucają tymi emocjami.
Fokusowa, ja też jestem dość chłodna i zdystansowana w relacjach, nie mam potrzeby wylewać swoich trosk, rozmawiać o uczuciach, drążyć pewnych tematów. Jestem mało emocjonalna i przyznam, że w związku z tym moja przyjaźń z osobą w 100% stereotypowo kobiecą pod tym względem wystawia mnie na ciężką próbę 😉
Znamy się przeszło 20 lat, w związku z czym mam dla niej naprawdę dużą tolerancję, tak jak ona dla mnie.
Ale charakter mam zdecydowanie 'męski' pod wieloma względami, lepiej rozumiem mężczyzn, często nawet jakbym chciała obrać stronę kobiety w konflikcie np. z jej partnerem to muszę to robić na siłę, bo to moja koleżanka i tak wypada - a w rzeczywistości zupełnie nie rozumiem o co jest cała afera i na miejscu tego partnera też miałabym mindfuck.
Oczywiście to wszystko o czym się tu rozmawia to uogólnienia i uproszczenia, ale inaczej by się nie dało :-)
dea   primum non nocere
22 listopada 2018 06:12
Fokusowa mogłabym napisać to samo. Nie czuję np. takiego wzajemnego "klepania po plecach", "przytulania" albo zauważania nowych fryzur. Nawet, kurczę, współczucie i pocieszenie jakoś mi nie idzie. Nawet tutaj na forum, czasem coś czytam, jakaś pozytywna informacja, to się uśmiechnę, ale nic nie piszę, bo nie wiem co :p jak przykra, to współczuję, ale również nie napiszę "ja też, ja też". Jakoś mi to nie przechodzi przez gardło albo palce, wydaje się nienaturalne, jakby.... nic nie wnosi? Dlatego wyglądam na bryłę lodu czasami, a to nieprawda 😉 Faceci jakoś tego nie oczekują. Takiego zbiorowego wsparcia i zbiorowego przeżywania. Fakt, z kobietami, które to rozumieją i mają podobnie, się dogaduję. Ale właśnie jest to taka dalsza relacja. Nie mam żadnej przyjaciółki, do której dzwonię z każdym tematem 😉
A wglebialyscie sie w pojecie Aleksytymi? 
smartini   fb & insta: dokłaczone
22 listopada 2018 08:36
vanille, no jeśli jakaś moja przyjaciółka zrobilaby swojemu facetowi aferę jak ostatnia idiotka to ja bym nie stanęła po jej stronie 'bo wypada' tylko jej szczerze powiedziala 'weź się ogarnij, kręcisz aferę po nic!'.
Z zresztą, ani wzajemnego klepania po plecach, ani przytulanek nie mam w moich damsko-damskich przyjazniach. Jak trzeba sobie pomoc to sobie pomagamy, od tego są przyjaznie.
dea   primum non nocere
22 listopada 2018 08:42
Dzięki za kolejną diagnozę, KaNie 🙂 raczej nie mam nierozładowanych napięć, emocje też odczuwam i wyrażam. Miałam w życiu kilka związków i żaden partner mnie rybą nie nazwał, myślę, że by się uśmiali z tej diagnozy setnie 😉
Dea- ja rozumiem wszystko co piszesz i tlumaczysz. Nie zgodzę się tylko z generalizowaniem, że faceci to poligamiści, a kobiety nie. Uważam, że to idzie prawie pół na pół. Tylko dla facetów jest niejako odgórne pewne przyzwolenie i wytłumaczenie na to. Kobiety się potępia.
Poza tym, świetnie cię rozumiem! ( Chyba we wszystkim. Ale ja już to mówiłam)
a ja nie rozumiem i otwieram szeroko oczy na to co czytam - i dochodzę do wniosku że łatwiej jest zrzucić odpowiedzialność za siebie, swoje uczucia, za relacje. No ale cóż, kazdy wybiera dla siebie swoją najwygodniejsza  opcje.
nerechta, a nie wydaje Ci się, że wraz z życiem zmienia się sytuacja i wzajemne oczekiwania partnerów. Jeśli jest możliwość sprawę przegadać, poszukać kompromisu i wzajemnego zrozumienia to oboje partnerzy czują się ok. Jeśli jednak brakuje zrozumienia i wsłuchania się w potrzeby drugiej osoby to mamy impas. Słuchać nie zawsze znaczy słyszeć i zastosować. Rodzi się gdzieś frustracja, która narasta proporcjonalnie do tego jak daleko mijają się potrzeby i oczekiwania z tym co otrzymujesz.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
22 listopada 2018 09:41
bera tylko z drugiej strony po co tkwić w takim związku, gdzie nie ma nawet tej chęci do przepracowania problemu?
KaNie lubię internetowe diagnozy na podstawie kilku postów  😁

tunrida wydaje mi się, że dea nie ma na myśli tylko facetów, po prostu o nich jest "głośniej" w temacie zdrad i dlatego tak wyszło. Ja osobiście uważam, że każdy ma swój rozum, a zdrady nie biorą się znikąd.

vanille no o coś takiego mi chodzi, ja tego nie lubię i tyle. Są kobiety, które w ogóle nie lubią mężczyzn i jakoś ich nikt nie ciśnie  😜


edit. żeby była jasność - ja wiem, że problem uczuć jest we mnie i tak, typowe problemy przez doświadczenia z wczesnego dzieciństwa u mnie występują i mam nadzieję, że kiedyś mnie będzie stać na pełną terapię, bo jestem bardzo ciekawa co, dlaczego dokładnie i czy coś się da z tym zrobić. Sama studiuję psychologię, więc jestem dosyć świadoma tego co się ze mną dzieje i jakie są tego przyczyny, ale jednak "obcy" widzą więcej i obiektywnie. Chociaż kameleonem jestem świetnym, umiem się dostosować do rozmówcy tak, że nigdy się nie zorientuje w tym co ze mną "nie tak".
A mnie ciekawi dlaczego bierzecie post KaNie tak osobiście. KaNie zapytała tylko czy o takim pojęciu ktoś słyszał, a tu natychmiast klasyczne voltowe obruszenie, że ktoś kogoś diagnozuje 👍
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
22 listopada 2018 10:04
bera tylko z drugiej strony po co tkwić w takim związku, gdzie nie ma nawet tej chęci do przepracowania problemu?



Bo ekonomicznie. 😉

edit:
Revolta staje się powoli miejscem zrzeszającym malkontentów, czarnowidzów, proroków i temu podobnych. Poruszenie w wątkach budzi tylko czyjeś nieszczęście, problemy, choroby. Nikogo nie cieszy cudzy sukces. W tym wątku tylko poruszenie jest dookoła zdrad i temu podobnych. Jak ktoś wpadnie powiedzieć, wow! super! Mam fajny związek, jest mi dobrze. To czyta tylko, że kłamie, żeby inni mu zazdrościli albo że nie ma po co się cieszyć, bo i tak na bank go partner zdradza. 😉
smartini   fb & insta: dokłaczone
22 listopada 2018 10:11
JARA, coś w tym jest 😉
smarcik, z wielu powodów. Dziecko, dom itp. Z drugiej strony zastanowienie czy to ja mam takie oczekiwania? Czytając wątek i wpisy można wnioskować, że związki innych są usłane różami a tylko mój taki kulawy. Ale rozmawiając z kilkoma bliższymi koleżankami okazuje się, że u nich podobnie jak u mnie. Ujowo ale stabilnie...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się