Kącik zamilkł.
A może szkoda?
Może warto w ogóle pogadać o folblutach?
Trochę osób rozgląda się za ogierami xx, pojawiły się źrebaki po Caccini...
No i ciekawe, co u Waszych (dobrze, że Wojenka pokazuje swojego w Młodych).
Jestem winna mały update co tam u nas.
U nas długo było źle. Ogólnie chodziło o to, że wcześniej za bardzo "cackałam się" z koniem, trochę za bardzo w niego wnikałam,
chciałam jak najlepiej, a nie patrzyłam na to, co Naprawdę będzie Dla Nas dobre. I w sumie byłam zdana na jego dobrą wolę, która nie zawsze była, niestety.
Potem był przykry okres, w którym "przedstawiłam nową ofertę współpracy", a koń, cóż, nawykł do czego nawykł, i nie na rękę były mu zmiany.
A ja się czułam paskudnie w roli "złego gliny". Było wiele niepowodzeń, wiele łez, straszna frustracja.
Ale trend udało się odwrócić. W końcu odkryłam (szybciutko, nie ma co 🙁) jak się z nim dogadywać, czego naprawdę potrzebujemy.
Po drodze była zmiana kowala, zmiana stajni - i kilka zmian stylu jeżdżenia (bo szukałam dość desperacko).
No i, jak u wszystkich, dużo się działo, mocno na zasadzie "Chcesz rozśmieszyć Boga? Przedstaw mu swoje plany!",
ale do tego już się przyzwyczaiłam.
Dziś mogę powiedzieć, że zaczynamy być na dobrej drodze.
Tym razem na zawodach spotkałam się już z zachętami od sędziów, i w jednej ocenie włosa zabrakło nam do (mitycznych dla nas) 60%.
A może być tylko lepiej, bo mieliśmy tylko 8(!) dni na bezpośrednie przygotowanie do zawodów, i 2 z 3 czworoboków jechaliśmy po raz pierwszy w życiu.
W takim sensie, że nawet treningowo nie udało się ich choć raz przejechać.
Jednym z nich był kur, debiut totalny, bo nigdy kura na zawodach nie jechaliśmy, a ten który (kiedyś tam) ćwiczyliśmy - musiałam znacząco zmodyfikować,
i była improwizacja na całego. Mimo to kilku osobom się podobało.
Natomiast Snt. George, z którym kilka razy się już mierzyliśmy poszedł całkiem znośnie, Na poziomie mnie (aktualnie) satysfakcjonującym.
Cały czas mówię, że ujeżdżenie to optymistyczna dyscyplina 🙂 bo zawsze znajdzie się pozytywy.
Tym razem dla mnie było ważne to jedno niemal 60% (zabrakło 0,125 bodaj), ważne były pierwsze 6+ za półpiruety w galopie i 6+ za Kłus wyciągnięty.
No i chyba mamy "skompletowane" wszystkie elementy na 6+, przez te, nadal nieliczne, czworoboki "w karierze" - czyli pojechanie całości na 60% jest całkiem możliwe.
A większych ambicji na ten temat nie miałam i nie mam.
I tak jestem bliska "całowania konia przez listek w d*" bo jest,ostatnio, Przezacny!
I, nareszcie, jeździ się Super, lekko i bez wysiłku, i coraz częściej gęba mi się śmieje.
Zatem pozdrawia was dzielny folblut:

Bo, nie dość, że tak został nazwany przez sędzię, to, z niejakim zdziwieniem ogarnęłam, że jego imię znaczy "Dzielny",
kojarzyło mi się inaczej, znałam te inne znaczenia.