Kto/co mnie wkurza na co dzień?

A ja czytam tę dyskusję i przeraża mnie jak wszystko jest molestowaniem.
Ktoś zagwiżdże - molestowanie
Ktoś za długo spojrzy - molestowanie
Ktoś powie komplement - molestowanie

Laska wstawia zdjęcia na fb i wielce zdziwiona, że jakiś facet całkiem kulturalnie skomentowała, że ładna.
I potem ludzie, którzy naprawdę byli molestowani są zlewani, bo na pewno przesadzają. Taki jest skutek zachowań jak powyżej.
Zastanawiam się w takim razie jak w ogóle facet ma się odezwać do kobiety, żeby nie być posądzonym o molestowanie?
Ej! Ale nigdzie, słowem jednym nie napisałam, że molestowanie nie występuje na świecie.
Gdzie wy to czytacie?!?!?!

Napisałam, że mam alergię na hasło feminizm.
I napisałam, że nie rozumiem wchodzenia w dyskusję z poprzednich stron z tak mocnym hasłem jak uprzedmiotawianie.

madmaddie napisała jak rozumie feminizm, jak to przekłada na sytuacje ze swojego życia - ja odpisałam, że mnie takie sytuacje nie spotkały, więc pewnie dlatego nie mam potrzeby walki o równouprawnienie poprzez identyfikowanie się z ruchem feministycznym

Nigdzie nie napisałam, że molestowanie to nierzeczywisty wymysł, że feminizm to zło i nie wiem co jeszcze.
Czy nie-bycie feministką jest równoznaczne z egoizmem?
W ogóle skąd, na podstawie czego, którego moje zdania to wzburzenie niektórych? 



kokosnussMyślę, że podstawą jest założenie, że feminizm jest bardzo różnorodny - a skoro łapią się do niego osoby o bardzo różnych poglądach, czasami sprzecznych, to logicznym następstwem jest dla mnie to, że ja też mogę mieć różne poglądy, nie zgadzać się ze wszystkimi feministkami świata, i dalej nazywać się feministką. Jedyny punkt wspólny dla wszystkich to że nie chcemy dyskryminacji kobiet. Co kto przez to rozumie, to już baaardzo różnie bywa. Ktoś powie też, że nie chcemy dyskryminacji żadnej płci, ktoś inny odleci, że tylko lesbijki mogą być prawdziwymi feministkami, kto inny powie, że feminizm to ruch ku wyzwoleniu wszystkich istot i żeby być feministką, trzeba być weganką, albo że feminizm ma zmniejszać różnice społeczne poprzez wprowadzenie komunizmu  😜 - ale kto powiedział, że to obowiązująca prawda? Każdy odłam feminizmu i każda feministka i feminista świata mają prawo zdecydować, co dla nich znaczy feminizm, co popierają. Rozmywanie, odejmowanie precyzji definicji? Może, ale w razie potrzeby można dookreślić rodzaj feminizmu, o jaki chodzi. A najważniejsza rzecz pozostaje.

I oczywiście zaraz może przyjść ktoś, kto ma inną definicję feminizmu i powiedzieć mi, że dla niego nie jestem feministką, no ale cóż, będę z tym żyć 😉
SzalonaBibi, - a biustonosze bez fiszbin/z miękką fiszbiną? Jak obciera, to nie jest dopasowany. Poza rozmiarami są też kroje. Jestem po szkoleniach braffiterskich, trochę w tym pracowałam, jak coś chętnie pomogę 🙂
[***]
Dołączam też do teamu no-makeup, głównie dlatego, że nie umiem. Moim szczytem możliwości jest nałożenie podkładu i wytuszowanie rzęs, co ostatnio zrobiłam w styczniu na wesele. No i szminkę miałam, chyba z 10 minut się z nią bawiłam. Ogólnie podoba mi się make-up, doceniam ładnie zrobiony, ale cerę mam tfu-tfu ok i nie widzę potrzeby tapetowania. No i serio nie umiem, a na dodatek podobają mi się mocno podkreślone usta, do czego nie mam predyspozycji oczywiście, pewnie dlatego właśnie 😂 No i jak mówicie, jak się pomaluje to jest "woooow". I zauważyłam, że największy problem z moim brakiem makijażu mają inne kobiety 😉


Pierwszy mam taki rok, że się obcieram, do tej pory było ok. Ale nigdy się tak nie pociłam, więc zwalam na to. Bez fiszbin tak samo.

Oooo, nie jestem jedyna na świecie, która się nie maluje... bo nie umie. Ulżyło mi.

Chyba pobiłam swojego czasu re-voltowy rekord nie chodzenia do fryzjera. Po tym czymś co mi "fryzjerka" zrobiła na głowie na mój własny ślub (nie zdążyłam włożyć głowy pod kran) zraziłam się do fryzjerów na... 10 lat  😂

Ostatnio dorosłam do tego, żeby nie przejmować się opiniami i nosić to, w czym mi wygodnie... Szkoda, że tak późno. Moja mamusia była lepsza: Najpierw karmiła jak tucznika (dziecko musi zjeść), w nagrodę dawała, a jakże, słodycze... a potem narzekała, że jestem ociężała, nieruchawa i z nadwagą  😵
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
05 sierpnia 2018 22:31
Alveaner, biedni mężczyźni, no popłakać się idzie, że nie mogą sobie gwizdnąć tu, powiedzieć, że ładne cycuszki tam, klepnąć w tyłek jak się wypina gdzie indziej.

I nie, to nie jest skutek zachowań. To, że molestowane osoby mają przerąbane jest skutkiem tego, że (wymieniam tylko niektóre):
- istnieje przekonanie, że przecież to nie molestowanie, a zauważanie i docenianie "walorów" płciowych kobiety, słowami, mlaskami, gwizdami, dotykaniem, gwałtem,
- istnieje przekonanie, że na pewno sama chciała i po co ubierała sukienkę, jak nie po to, żeby ktoś ją zgwałcił?
- istnieje przekonanie, że "boys will be boys", że faceci tacy są, że czasem im krew odpływa z mózgu i się zdarza,
- policja nie jest przeszkolona, zgłoszenie gwałtu to kolejny horror, który musi przejść ofiara,
- ofiara nie dość, że musi się zmierzyć z traumą, musi się zmierzyć z otoczeniem, bo przecież to się nie zdarza, skoro nie zdarzyło się mi, ani koleżankom.

Wystarczy się rozejrzeć, żeby zauważyć, że to się dzieje wszędzie wokół nas. I zastanowić się, ile razy się przemilczało seksistowski komentarz, niesmaczny żart, zaczepienie na uliczy, bo przecież "najlepiej olać". Jasne, że najlepiej olać, jak się oleje, to jest przyzwolenie na dalsze takie działania. Również wobec innych osób.

I takie tutaj heheszki od policjantów, że chciał jej opórcz jedzie zaoferować inne usługi. Hehehehe.
[img]https://scontent.fwaw5-1.fna.fbcdn.net/v/t1.0-9/37680742_841978985992523_5483751176233025536_n.png?_nc_cat=0&oh=eebf5c28693d91ab4776c58af356341b&oe=5C073CAC[/img]
Nigdy nie czułam się potraktowana gorzej bo jestem kobietą. Nigdy nie czułam się wtłaczana w jakąś rolę bo jestem kobietą.
(...)

wkurza mnie, że jestem społecznie na końcu "łańcucha pokarmowego" 😉 jedynie w moim małym stadzie (czyt. ja, suka i kota) mam względną decyzyjność 😉


Hmm
Strzyga, - problem w tym, że gwałciciele to bardzo często nie są osoby sprowokowane strojem, wiekiem, zachowaniem czy wyglądem. Oni nie myślą jak zdrowy człowiek... i sukienki nie mają tu nic do rzeczy. Mam w rodzinie osobę zgwałconą, udzielono jej bardzo profesjonalnej pomocy. To, że molestowani mają przekichane często łączy się właśnie z naciąganiem sytuacji, uważaniem komplementu, nawet kulturalnego za molestowanie. Jak potem odróżnić rzeczywiście problematyczną sytuację od naciągania? To jest coś w stylu lekceważenie choroby u wiecznego hipochondryka. Jak co tydzień umiera na co innego, to w końcu jak powie, że ma raka wielu mu nie uwierzy. Nie jestem za lekceważeniem żadnych objawów, żeby nie było, chodzi o zjawisko. Tak samo, jak u mnie w mieście grasował gwałciciel, zaraz znalazł się szereg fałszywych poszkodowanych. Czemu się zgłaszały? Nie wiem. Trzeba jednak zrozumieć, że służby muszą mierzyć się i z tym, a środki i zasoby nie są nieograniczone.

A ja czytam tę dyskusję i przeraża mnie jak wszystko jest molestowaniem.
Ktoś zagwiżdże - molestowanie
Ktoś za długo spojrzy - molestowanie
Ktoś powie komplement - molestowanie

Laska wstawia zdjęcia na fb i wielce zdziwiona, że jakiś facet całkiem kulturalnie skomentowała, że ładna.
I potem ludzie, którzy naprawdę byli molestowani są zlewani, bo na pewno przesadzają. Taki jest skutek zachowań jak powyżej.
Zastanawiam się w takim razie jak w ogóle facet ma się odezwać do kobiety, żeby nie być posądzonym o molestowanie?


No dokładnie, niestety, mamy jako ludzie tendencje do popadania w różne skrajności.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
06 sierpnia 2018 08:36
keirashara, to kiedy można juz powiedzieć, że się jest molestowanym? Jest jakaś tabelka? Wsadzanie tak w majtki - juz tak czy jeszcze nie? Łapanie za biust - juz tak czy jeszcze nie? Masturbacja  patrząc sie na ta osobę - juz tak czy jeszcze nie? Dyszenie w kark o ocieranie sie - juz tak czy jeszcze nie? Samo dyszenie bez ocierania? Pisanie co by sie tej drugiej osobie zrobiło? Uwłaszczające żarty od szefa? Aluzje seksualne dotyczące wyglądu, zachowania? Ze masz duże usta to na pewno swietnie ciągniesz - wypowiedziane przez potężnego mężczyznę w windzie w której jesteśmy z nim sam na sam? Przecież to niewinny komentarz...

Oczywiście, ze nie maja nic do rzeczy. Przyzwolenie na molestowanie za to ma bardzo duzo...
Hej, Strzyga, ale Ty już piszesz o zachowaniach ewidentnie wskazujących na molestowanie. A nie o niewinnych komentarzach.
A nawiązując do ust, stwierdzenie "piękny ma Pani uśmiech" to molestowanie czy nie? (dla mnie to arcymiły komplement, ale ja lubię komplementy, te dotyczące mojej figury również.) Bo raczej o tym dziewczyny piszą. A nie o skrajnościach, które Ty przytaczasz.

I jestem za piętnowaniem każdego molestowania (sama jako 16-latka zostałam obłapana przez jakiegoś obcego faceta, nie umiałam się postawić, do tej pory tkwi mi to w pamięci), ale też apeluję o jakiś rozsądek. I dla mnie to, że facet ogląda się za dziewczyną to nie jest przyzwolenie na molestowanie. Tylko zwyczajnie - podoba mu się 😀
Przypomniałam sobie sytuację, kiedy pracowałam w jednej z warszawskich restauracji. "Manager" baru to był wielki, obleśny facet przed 30stką. Do mnie rzucał teksty odnośnie mojego biustu, na zasadzie "hehe twój facet to ma dobrze z takimi cyckami", "przynajmniej w pracy sobie popatrzę, bo moja laska jest płaska" itd. Już pomijam, że czułam jego wzrok na sobie bez przerwy. Do koleżanki kelnerki rzucał teksty w tylu "ale masz uda wyrobione i dupe, widać, że lubisz od tyłu". Jak zgłosiłyśmy to najpierw managerowi lokalu to olał, powiedział że hehe no właśnie takie niewinne męskie żarty, przecież nas nie dotyka ani nic nam nie robi. Właściciele też olali temat, mimo zgłoszenia (dodam, że współwłaścicielką była kobieta). Wszyscy uznali to za niewinne teksty, więc ja musiałam zrezygnować z pracy.
I co, to już podchodzi pod molestowanie czy jeszcze nie? Czy wyolbrzymiam, bo przecież mam duży biust, więc to przecież nie wina faceta, że nie może oczy oderwać?
halo, a dlaczego hmm-ykasz?
To dwie różne sprawy. Nie wykluczające się.
W swoich grupach jestem "na końcu łańcucha", bo jestem młodszą wśród starszych, zdrowszą wśród schorowanych, bo nie mam dzieci i jestem singielką. Przez to moje potrzeby są uwzględniane jako ostatnie, bo mnie jest potencjalnie najłatwiej dostosować się do grupy, a dochodzi jeszcze hierarchia zawodowa. To tak w skrócie. Moja płeć nic do tego nie ma. 

Tak jak już napisałam - nigdy nie było mi dane odczuć, że jestem gorsza bo jestem dziewczynką / kobietą. Nigdy nie spotkałam się z nieprzyjemnościami z tego powodu. Wręcz odwrotnie (uprzejme gesty, miłe słowa, prezenty np. na Dzień Kobiet). Nie naruszono mojej godności osobistej (a tak brzmi definicja molestowania), ani nie molestowano mnie seksualnie. Jeden raz w życiu czułam się w jakimś zakresie zagrożona, ze strony pijanych mężczyzn, ale na równi czepiali się wtedy kobiet, jak i innych facetów. Nie widziałam w tym podtekstu dyskryminacji konkretnie ze względu na płeć. Była to ogólna agresja skierowana do kogokolwiek i czegokolwiek.
Podobnie nigdy nie byłam świadkiem (naocznym czy w zwierzeniach znanych mi bezpośrednio osób) poniżania ze względu na bycie kobietą.

Za to byłam świadkiem dyskryminacji z innych względów - a to wygląd, a to wyznanie, a to inteligencja, a to pracowitość, a to sprawność ruchowa, a to narodowość, a to preferencje seksualne...
Sama doświadczałam szykanowania ze względu na nadwagę w czasie szkolnym, obecnie nieco mniej. Rzadziej ze względu na religię i możliwości finansowe.
A w sumie najczęściej i najdotkliwiej w wieku dorosłym naruszano moją godność, poniżano mnie... tutaj na forum. Za co? Za bycie sobą... Za poglądy... za sama już nie wiem co...

Jestem całym sercem za tym by takich zachowań nie było. By nie było dyskryminacji i mowy nienawiści. Ale nie "podpiszę się" ani pod nurtem zwanym feminizmem, ani nie pójdę na paradę równości - bo jestem za równouprawnieniem WSZYSTKICH, KAŻDEGO, nie za wybraną grupą. Nie obchodzi mnie co, kto ma między nogami, z kim sypia i do jakiego Boga się modli (czy się nie modli w ogóle) - jest człowiekiem, żywą istotą i tyle mi wystarcza by uznawać przynależny mu szacunek.


A co do molestowania seksualnego to nadal nie rozumiem jak można stawiać znak równości między komplementem a klepaniem po tyłku. Słowo komplement ma swoje konkretne znaczenie w języku polskim, więc nie wrzucajmy wszystkiego do jednego worka.

Tak samo jak chyba nie tak trudno odróżnić słowny komplement od słownego molestowania.
Przecież chyba użycie takich słów jak "dupa" "cycki" jednoznacznie zabarwia tekst? Tak samo jak nawiązywanie do seksu.
Chyba każdy czuje różnicę pomiędzy "masz ładne usta" a "masz zaje... usta, w sam raz do robienia ... "
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
06 sierpnia 2018 09:02
amnestria, mężczyzna jest Twoim klientem/lekarzem/szefem/wykładowcą/spotykasz go w ciemnej uliczce. Oblizuje sie i mowi, ze masz piękny uśmiech. No dobra, nie oblizuje sie. Gwizdnie tylko. No dobra, nie gwizdnie, ale bedzie sie w Ciebie wpatrywał cały dzien.
Naprawdę uważasz, ze dla kogos moze to nie byc komfortowe? Ze jakaś kobieta moze sie poczuć bardzo zle? Ze moze poczuć sie zagrożona?
Strzyga, przeczytaj jeszcze raz co napisałam. Bo tak piłeczkę możemy odbijać cały dzień.
Kiedyś jakiś dziad podbił do mnie w tej ciemnej uliczce i spytał wprost czy mu zrobię loda. I tak, to było chamskie, seksistowskie, obleśne i w zasadzie to się wystraszyłam, że zrobi mi krzywdę.
Kiedyś jakiś gość, gdy siedziałam sobie nad Wisłą, na plaży, podszedł do mnie, powiedział "przepraszam, muszę to powiedzieć - masz przepiękny uśmiech".

Widzisz różnicę?

I jeśli jakaś kobieta w sytuacji drugiej czuje się zagrożona to znaczy, że niestety może potrzebować profesjonalnej pomocy (np. ze względu na przeszłe doświadczenia). Jeśli czuje się zagrożona w pierwszej sytuacji to nic dziwnego. To trzeba piętnować, z tym walczyć, jestem wręcz za ostracyzmem.
z molestowaniem to jest tak - każdy ma własne granice "molestowania" i te granice są różne dla różnych osób, które do siebie dopuszczamy...
Zwłaszcza, w molestowaniu "słownym" czy rubasznym-cielesnym (nie typu wkładanie łapy w gacie)

np. kolega X jak obejmuje i np. klepie w tyłek absolutnie nie jest traktowany  jako "molestator" ot kumpel rubaszny, którego jakiekolwiek takie "ataki" są tak bez podtekstu i normalne, ze nie zwraca sie na to uwagi
kolega Y w tej samej sytuacji - jest traktowany jako zbok i "zuo"

To tak cienka linia, że naprawdę nie ma co dywagować. Każdy ma swoją granicę - i zależy ona od "molestatora"
Strzyga, jak się czyta niektóre Twoje komentarze w temacie komplementów, to można dojść do wniosku, że dla Ciebie samo istnienie mężczyzn jest już opresywne dla kobiet. 😉

Dodofon a jeszcze do tego jest grupa kobiet, których nikt zaliczający się do kategorii "kolega" nie ma prawa klepnąć w tyłek. Bo to może tylko mąż / partner. Albo takie, których nie może nikt klepnąć w tyłek, łącznie z mężem / partnerem.

emptyline   Big Milk Straciatella
06 sierpnia 2018 10:05
Ja się w całej rozciągłości zgadzam z amnestrią. Nie można popadać w skrajności, bo już niedługo bycie miłym będzie molestowaniem. Teksty przytoczone przez infantil to już zupełnie inna kwestia, żadne niewinne żarty!
Strzyga, no tak, tylko czy dyskomfort i poczucie zagrozenia zawsze oznaczaja, ze zachowanie wywolujace ten dyskomfort jest jakims wykroczeniem? Nie zdarza sie, ze dyskomfort jest irracjonalny?

Nie przez przypadek w wiekszosci porzadkow prawnych (a juz na pewno kontynentalnej Europy) kluczowa jest kwestia intencji sprawcy, nie odczuc ofiary, bo obiektywny standard (kalkuje objective standard :P ) jest duzo sprawiedliwszy i bardziej bezpieczny niz subiektywny 🙂

Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
06 sierpnia 2018 12:18
kokosnuss, po to umiemy sie komunikować, zeby ludziom wskazywać co jest granicą.

Najedzeni bardzo otwartą osobą, jestem bardzo dotykalska, ale mam znajome, które jakbym dotknęła, to sprawiłabym je w histerie. I tego nie robię. A mogłabym mówiąc, „Jezu, weź przestań robić dramaty, ze nawet ręki nie podasz. Zachowuj sie normalnie kretynko, bo nic złego ci nie robię”. Zamiast tego szanuje je jako osoby i moja chęć pocieszenia/bycia przyjazną/żartów/sympatii, nie przesłania mi drugiego człowieka, jego potrzeb i granic. Tylko wymaga to empatii i zauważenia drugiego człowieka.
Strzyga no dobrze, ale gdybyś poznała dopiero co taką osobę i zrobiła coś, co przekroczyłoby jej granice, a otoczenie by na ciebie wsiadło "ty prymitywie, ty buraku ty, empatii nie masz, jak mogłaś, małpo bez krzty wychowania, weź się zastanów nad sobą, traktujesz ludzi jak przedmioty" itp. itd. - to uznałabyś, że mają rację, czy że jednak przesadzają, bo nie chciałaś zrobić nic złego, tylko po prostu nie wiedziałaś, że tej osobie się to nie spodoba?
Jednym słowem - przepraszasz, obiecujesz tej osobie oraz sobie wewnętrznie, że więcej tego nie zrobisz, po czym przechodzisz nad sprawą do porządku dziennego, czy zaczynasz uważać się niemal za przestępcę?

Strzyga, mialam wrazenie, ze rozmawiamy o molestowaniu, a molestowanie to konkretne naduzycie - tj. wynikajace z konkretnych intencji sprawcy, obiektywnie stwierdzalnych.

Oczywiscie mozna naruszyc czyjes granice niechcacy - bo ktos ma nizsza tolerancje na jakikolwiek kontakt fizyczny, bo ktos zle oszacuje poczucie humoru czy intencje drugiej strony - ale to nie jest molestowanie. Nie da sie molestowac przypadkiem. I tak, fajnie jest sie szanowac i komunikowac swoje granice, czy to w miejscu pracy czy na gruncie towarzyskim, bo ludziom takze w tych kwestiach zdarza sie bardzo po ludzku pomylic i warto takie nieporozumienia przegadac 🙂

Personalnie mam mieszane uczucia co do wysylania sprzecznych sygnalow (jak to kiedys omawiane wstawianie zdjec golych cyckow na social media i bulwersowanie sie, jak ktos te cycki komentuje). Ludzkie relacje tez maja pewne konteksty, jak jestem w pracy (i to nie jako sex worker :P) to moje cialo nie jest tematem do dyskusji; jak flirtuje z kims w barze to dobry komplement mi bynajmniej nie przeszkadza 😉
majek   zwykle sobie żartuję
06 sierpnia 2018 13:46
haha dziewczyny za 20 lat bedziecie sie cieszyc, ze ktos na was jeszcze gwizdze 🙂

Ja sie ostatnio spotkalam z zabawnym przejawem dyskryminacji. Tzn sytuacja nie jest zabawna i szczerze mnie wkurza mocno. U mnie w pracy w teamie jest 4 facetow i 4 dziewczyny. Trzech facetow pracuje od baardzo dawna, podobno dogadali sie, ze moga pracowac zdalnie i przychodzic raz- dwa razy w tygodniu. 3 dziewczyny - w tym ja - mamy male dzieci (jedna ma roczne, druga dwulatke, moje maja 6 i 9). My absolutnie nie mozemy liczyc na zdalna prace... (ja nawet prosilam o zdalna prace tylko podczas wakacji dzieci, bo na ten moment zuzywam wszystkie dni urlopu na dowozenie/odebranie ich od babci). Bo w naszej firmie nie ma pracy zdalnej (to, ze tamci trzej moga - to tylko dlatego, ze oni negocjowali swoje kontrakty prawie 10 lat temu. I podobno nie mozna im tego cofnac)

A teraz odpowiedz mojego menagera:
`Widzisz Maja, jak wy (kobiety) jestescie w domu, i macie dzieci w domu, to ja jestem pewien, ze wy sie zajmujecie dziecmi. A jak oni (chlopaki) sa w domu, to nawet jak dzieci maja wakacje, to oni i tak sie nimi nie zajmuja...`

W sumie trudno mi sie z tym nie zgodzic...



Averis   Czarny charakter
06 sierpnia 2018 14:45
majek, mała prośba, nie projektuj swoich marzeń i potrzeb na wszystkie kobiety.
majek   zwykle sobie żartuję
06 sierpnia 2018 15:01
te dwie wspomniane akurat chcialyby pracowac zdalnie, chyba, ze Panienka czepialska czepia sie pierwszej linijki. A na to juz komentarza nie mam  🙇
Averis   Czarny charakter
06 sierpnia 2018 15:04
majek, nie jestem dla ciebie panienką, także daruj sobie 😉
majek   zwykle sobie żartuję
06 sierpnia 2018 15:05
majek, nie jestem dla ciebie panienką, także daruj sobie 😉


Dobrze. Zostaniesz tylko czepialska.
Dobrze daruje sobie.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
06 sierpnia 2018 15:10
majek, chodziło o to, ze za 20 lat uczestniczki dyskusji bedą chciały, zeby na nie gwizdami.
A zaczęło się od tego, że większość z nas nie lubi upału...
majek   zwykle sobie żartuję
06 sierpnia 2018 15:20
Moze nie od razu chcialy, chociaz znam jedna pania inzynier: im starsza tym krotsze kiecki nosi jak jedzie na budowe.
majek, mała prośba, nie projektuj swoich marzeń i potrzeb na wszystkie kobiety.


Dokładnie.
Nogi mam takie, że nawet teraz, czyli "za te 20 lat później", gdybym założyła mini to niejeden facet by gwizdał za mną. Ale nie, nie zgadzam się na to, nie znoszę takiego zachowania i nigdy nie znosiłam  👿 
A tak wracając do feministek to mi też jakoś z nimi nie po drodze.
Mam wrażanie (może błędne), że to o co walczą feministki z potrzebami i problemami większości kobiet ma niewiele wspólnego.
Tak w punktach:
1. Za każdym razem jak pojawia się temat zmian w ustawie aborcyjnej ruch feministyczny rusza do boju. I słusznie. Temat jest ważny i trzeba o nim głośno mówić i hamować wszelkie podłe zapędy. Ale jest też druga strona medalu. Sytuacja w naszym położnictwie jest tragiczna. Poród i pobyt w szpitalu po to dla wielu kobiet trauma na wiele lat. I generalnie lepiej nie będzie bo personelu robi się coraz mniej. Jakoś nikt nie organizuje czarnych marszów w tej sprawie.
2. Parytety. No fajnie tylko czemu czepiamy się stanowisk wyższego szczebla? A co z tysiącami kobiet które pracują w typowo kobiecych zawodach i zarabiają psie pieniądze? Gdzie walka o zrównanie ich pensji z pensją prezesa banku?
3. Protest opiekunów osób niepełnosprawnych? Gdzie któraś tam siostra Przybysz czy inna Anja Rubik? Przecież wiadomo, że problem w zdecydowanej większości dotyczy kobiet.
4. Brak żłobków i przedszkoli. To też problem kobiet, bo to one stają przed trudnym dylematem czy oddać większość pensji opiekunce, czy rzucić pracę i zająć się dzieckiem. I też jakoś nikt nie podrywa całego kraju do protestów i nie wymusza wybudowanie nowych placówek.

Jak były jakieś ogólnokrajowe protesty w tych sprawach, które mi umknęły to z góry przepraszam wszystkich urażonych.

Mam wrażenie, że feministki pomijają potrzeby i problemy większości kobiet skupiając się na głośnych i nośnych hasłach. I dla tego ja się z nimi nie utożsamiam i mi z nimi nie po drodze, ale jestem bardzo ciekawa jak sprawę widzi druga strona a nie mam z kim pogadać w realu.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się