stawanie dęba, końskie bunty itp. niesubordynacje...
Jak zwykle pyskówka. 😵
Zaczynacie gnoić chyba tylko dla zasady 🤔wirek:
RatinaZ, to też wiele mówi o Tobie.
Oj, i jak wiele mówi o Tobie Strzygo.
Edytuj posty!
Konie zazwyczaj nie lubią pracy ujeżdżeniowej, bo jest nudna i kojarzy im się z bólem.
Matko święta 😵 😵 😵
Praca ujeżdżeniowa jest tak zajmująca, że 40 minut jednostki treningowej leci jak z bicza strzelił. Zmieniasz ćwiczenia, zadania, od mobilizacji do rozluźnienia, szybko-wolno, jeden boczek, drugi boczek, teraz koncentracja, teraz odpuszczenie, nowe elementy, nagroda, cukier - jak tym się można nudzić?
A części o bólu nie skomentuję. Z bólem to koń sobie może kojarzyć rzeźnika w siodle, a nie pracę ujeżdżeniową.
Ujeżdżeniowy trening może być ciężki, wymagający, może być trudny, może konia nakręcić, ale żeby zadawał ból? 😲
Nie wiem, gdzie jest takie ujeżdżenie - i nie chcę wiedzieć.
U mnie konie pracę ujeżdżeniową uwielbiają, bo pierwsze co w niej znajdują, to to, że wreszcie jeździec przestaje ciągnąć, szarpać, tłamsić, cisnąć, kopać, pchać, blokować i zakleszczać. Potem odkrywają, że można się z jeźdźcem dwutorowo komunikować, a to niesie przyjemne poczucie bezpieczeństwa. Zaufanie. Rozluźnienie. Frajdę ze współpracy po prostu. Dziś wszyscy moi podopieczni kończyli trening z uśmiechem na twarzy i nieformalnym konkursem niskiego żucia 🤣 Wodzy za sprzączkę nie starczało, a konie prawie mogłyby wargami muskać piasek. Pewnie dlatego, że nie lubią albo je bolało 😤 Ehhh...
[quote author=Strzyga link=topic=7002.msg2785435#msg2785435 date=1527022212]
RatinaZ, to też wiele mówi o Tobie.
Oj, i jak wiele mówi o Tobie Strzygo.
[/quote]
Strzygo tylko ja nigdzie nie napisałam ,że jestem profesjonalistką 🤣 do tego napisałam ,że się uczę...i w sumie jak mam się uczyć danej dyscypliny jezdzieckiej to się uczę od najlepszych ( szczęście wielkie mnie spotkało 😉)
To Ty robisz z siebie eksperta w temacie, którego zdanie jest jedyną objawioną prawdą i nie ma żadnej innej. ( a bzdury gadasz): i ja jak najbardziej zgodzę się w 1000% z Quantą...są konie które lubią pracę ujezdzeniową bo ,np.: maja do takiej pracy idealna głowę,mają do takiej pracy idealne warunki fizyczne i talent. Są konie które kochają skakać i wskoczą we wszystko z każdej pozycji bo mają ku temu talent ,siłę i z tego frajdę a są konie ,które lubią biegać bo do tego je Mahomet stworzył 😉
I owszem podstawy sa ważne,ale wszystko z głową: koń skokowy nie musi umieć pasażów ,piaffów i innych,koń rajdowy również, a kon ujezdzeniowy nigdy nie będzie biegł dystansu 160km po pustyni bo pewnie przy 40km tempem kole 15km pikawa by mu padła.
A w tej całej dyskusji sądzę,że kluczem jest to, iż dziewczyny uważają ,ze mają problem z końmi nie przyjmując do wiadomości ,że to konie mają problem z Nimi.
quantanamera, jak widzisz, konie tutaj uciekają od ludzi po jeździe ujeżdżeniowej...
quanta Tak trening ujeżdżeniowy powinien wyglądać. Ale często wygląda właśnie tak, jak mówi Strzyga, co gorsza pod okiem i w wykonaniu samych "trenerów". Praca po płaskim wiąże się na ogół z ciężkim dosiadem i mocnym kontaktem oraz jednostajnym jeżdżeniem jednego elementu (np. mikrowolt w kłusie/galopie) w celu uzyskania jakiegoś tam subiektywnego dla jeźdźca odczucia, że koń odpuścił, trudno stwierdzić, co. Mało przejść, żadnych dodań, skróceń, zmian ustawienia...
Zabawne, że piszesz o tym nosie przy ziemi - te konie po takiej robocie najchętniej zrobiłby fikoła przez łeb.
No ale nikt Ci się przecież nie przyzna, że trenuje zgodnie z powyższym opisem.
Jako jedna z niewielu niesiesz kaganek oświaty :kwiatek:
quantanamera, a poza tym Kujka Ci opowiadała jak wyglądały moje jazdy ujezdzeniowe. No.
Toście się popisały, serio 🤔
Czy Wy wiecie CZYM jest ujeżdżenie?!
Cytuję z Wikipedii:
Celem ujeżdżenia jest harmonijny rozwój naturalnych możliwości i zdolności konia zrównoważonego, elastycznego, dobrze i szybko reagującego na polecenia. Szkolenie konia powinno prowadzić do doskonalenia jego naturalnej równowagi, zachowania elastyczności ruchów oraz wyrobienia posłuszeństwa i chęci współpracy z jeźdźcem. Koń i jeździec powinni reprezentować wspólnie harmonię i elegancję, płynność ruchów, spokój, równowagę i wzajemne porozumienie.
Ni w cholerę nie wiem jak to się ma do jeżdżenia 30 min na wolcie w kłusie ćwiczebnym z ciężkim dosiadem i mocnym kontaktem oraz jednostajnym jeżdżeniem jednego elementu 😲 😲 😲 Jeśli trafiacie na takich "trenerów" to uciekajcie z krzykiem!
RatinaZ Z tego co pamiętam Bohan lubił pracę ujezdżeniową. Szybko się uczył, chętnie podejmował nowe zadania, ustępowania i łopatki wykonywał już przy drugim podejściu. Bawiło go to. Może zamiast pisać takie głupoty, zastanów się co poszło nie tak na Waszych wspólnych, samodzielnych treningach.
PS.: Jeszcze tak gwoli ścisłości. Do ujeżdżenia się nadaje KAŻDY koń bo każdego konia można doskonalić. Ujeżdżenie to nie figury (piruety, piaff, pasaż) a dobrze ujeżdżony koń, odpowiadający na pomoce, tak więc klasa L to też ujeżdżenie (płynna jazda w 3 chodach, dobre przejścia).
Forumowym, genialnym przykładem rozwoju z koniem "bez predyspozycji" jest Burza i jej Piorun.
To nie konie się nie nadają do ujeżdżenia tylko LUDZIE.
Hmmm ja miałam konia, który nie cierpiał jazd na placu. Bywało, że dość widowiskowo nie cierpiał.
"Miałam" jest słowem kluczowym.
Odkąd jeździmy z trenerką, koń z czasem te jazdy polubił. Chętnie i łatwo się uczy, angażuje się w ćwiczenia i skupia się na nich, wręcz mam wrażenie, że bawi ją odkrywanie, co można zrobić z własnym ciałem.
My jesteśmy na poziomie rekreacyjno-gimnastycznym, ale skoro już tutaj widać, że dla konia jest to coś ciekawego, to wyobrażam sobie, jak musi być na wyższych poziomach, kiedy konie umieją i mogą więcej.
quantanamera, jak widzisz, konie tutaj uciekają od ludzi po jeździe ujeżdżeniowej...
Bo to NIE JEST jazda ujeżdżeniowa 🤣 W tym sęk.
tuch wiecie, to zdanie znacie. Ja po prostu opisuję to, co obserwuję przebywając na co dzień w stajni.
Chyba nie tak ciężko uwierzyć, że nadal wiele osób ma mętne wyobrażenie, jak ta praca powinna wyglądać i przeświadczenie, że ich konie tej pracy nie lubią (bo to często idzie w parze).
I tak, uciekam i krzyczę.
Murat-Gazon, nie chciałam przywoływać Twojej historii, ale dla mnie jest świetnym przykładem konia, który niby nie lubił placu, ale po prostu nie lubił tego, co człowiek z nim na placu robił. I brawa dla Ciebie, ze jenak byłaś na tyle otwarta, zeby spróbować. I chyba kon sie odwdzięczył, nie?
Tuch tak we współpracy z Tobą lubił i wyglądało to fajnie/super 😍...
Tak, nie wszyscy ludzie nadają się do ujezdzenia i JA się nie nadaje! Takie mam odczucie po morzu łez,róznych wku... i innych mimo,iż był moment ,że bardzo ,bardzo chciałam... :kwiatek:
tuch właśnie miałam napisać, że serio nie widziałam konia, który by nie lubił dobrej, poprawnej pracy ujeżdżeniowej, a wręcz przeciwnie one tę pracę uwielbiają. Zwłaszcza u arabów obserwuję to jak bardzo się starają, jak chcą, jak "rosną" po dobrze wykonanym elemencie, jak czekają na to "coś" nowego, ciekawego i jak zadowolone są z siebie podczas takiej pracy. Warunek jest jeden- jeździec musi wiedzieć co robi 😉
Owszem, przy zaawansowanym ujeżdżeniu im lepszy koń, tym szybsze rezultaty, więcej chęci bo więcej predyspozycji, mniej niedoskonałości do poprawy. Ale jeśli mówimy o ujeżdżeniu podstawowym czyli na poziomie od L do C to odmowa współpracy przez konia jest oczywistym przekazem, że to co robimy jest do dupy.
Strzyga na pewno się odwdzięczyła chęcią do pracy.
Ale mimo wszystko jest trochę prawdy w tym, że są konie, których taka praca nie bawi. Znałam takiego konia. Dobrze ujeżdżony, sporo umiejący, mający fajnego i ogarniętego jeźdźca, regularnie pracujący z różnymi trenerami, startujący w zawodach skokowych - ale to był sercem i duszą skoczek. Kochał skakać, wszystko i zawsze. Jazda ujeżdżeniowa to był foch, złość, wściekło-znudzona mina i wyraźne nastawienie "byle to odbębnić jak najszybciej". Mimo że wszystko grzecznie i posłusznie robił.
Mój koń totalnie bez predyspozycji 🙂 lubi pracę na placu z kimś kto potrafi - ja nie potrafię, więc jest trudniej 😁
Gdy trafi się dzień że ja też potrafię to koń jest boski 😀
A kiedyś mówiłam że jest wredną, chamowatą małpą 😀
Murat-Gazon Jasne. Ja sama miewałam kilka takich koni, które wolały skakać bo miały ku temu możliwości. Ale to nie zmienia faktu, że pracę ujeżdżeniową robiły. Nie uciekały na widok siodła ujeżdżeniowego i nie wywoziły dzikim galopem z czworoboku do stajni.
Obecnie również mam papierowo konia skoczka/wkkwistę i to już moja w tym głowa, jak zrobić żeby jazdę po płaskim polubił. Cała sztuka na tym polega by motywować, stawiać zadania, nagradzać, zachęcać do działania, do myślenia. Do tego nie przynudzać i stosować trening urozmaicony (wyjazdy w teren cavaletki, podskoki).
tuch tamten też nie uciekał 😉 tylko całym sobą wyrażał, że to go nudzi.
W sumie chyba nikt się nie sprzecza, że są konie, które nie lubią skakać, więc dlaczego sprzeczamy się, że są konie, którym nie odpowiada praca ujeżdżeniowa. Widocznie nie ten typ zadania - bardziej na poziomie emocjonalno-psychicznym niż fizycznym. Bo że do pewnego poziomu od strony czysto fizycznej każdy koń potrafi, to wiadomo. Tylko to nie wystarcza - skakać "jakoś" też każdy koń przecież umie. 🙂
Murat-Gazon Bo my zabrnęłyśmy o krok za daleko z tym rozważaniem. Dyskusja początkowo miała charakter opisywania ujeżdżenia jako "łamania konia na wolcie" i takiego ujezdżenia na pewno żaden koń nie polubi.
Ale czy to nie chodziło o to, że taką wykrzywioną wizję ujeżdżenia mają jeźdźcy zastodołowi i kiepska rekreacja? (ogólnie rzecz biorąc)
Zresztą, nie wiem, skąd się to bierze - ale faktem jest, że jedno z najczęstszych pytań, jakie słyszę, gdy akurat trafi się jakiś widz podczas mojej jazdy, to różne warianty "jak zrobić, żeby koń tak trzymał głowę". Reszta nieważna, głowa to wszystko. 🤔 Ostatnio się zdumiałam mocno, bo mało doświadczona jeździecko koleżanka zapytała, jak zrobić, żeby koń był taki rozluźniony i grzeczny. Ewenement.
Murat-Gazon Mam wrażenie, że takie "ujeżdżenie" to nie tylko za stodołą. Byłam ostatnio oglądać konia do kupna dla znajomych w przepięknej stajni w woj. mazowieckim, cudowny ośrodek, wszystko na bardzo wysokim poziomie, ujezdżalnia kwarcowa z nawodnieniem, myjka, solarium, karuzela, hala w budowie. Właściciel wsiadł zaprezentować konia i już od 1 minuty marzyłam tylko by zsiadł...bo nie dało się na to patrzeć.
tuch bo to była luksusowa stodoła 😂 😉
Ale "łamanie konia na wolcie" też się zdarza. Nawet zdarzyło mi się nie tak dawno widzieć. Wolta o średnicy jakieś 6 metrów 🤔 na niej koń dorwany "z doskoku" na plac, idzie po tej wolcie tak, że właściwie można by trzy ślady narysować, jeden nosa, drugi przednich nóg, a trzeci tylnych, powykrzywiany w ruskie osiem, a jeździec zachwycony, jak ładnie konik pracuje... 😕
Sama już nie wiem, co w takich sytuacjach robić. Odzywać się? Tłumaczyć? Czy nie warto?
Czasem nie zgadzam się ze Strzygą, ale tutaj odnoszę wrażenie, że nikt nie zrozumiał jej zamysłu. Może lepiej by było, żeby ujęła słowo - ujeżdżenie - w cudzysłów.
Bo nie posądzam akurat Strzygi o to, że nie wie, czym ujeżdżenie jest. I teraz z ręką na sercu, patrząc po znajomych w swoich stajni, ile widzicie ujeżdżenia, o którym pisze Quanta. Ja niestety widzę jakiś pseudo-badziew, "jazdę na placu", ktora z ujeżdżeniem ma tyle wspólnego co właśnie ów plac.
I tak, można wówczas mówić, że koń ucieka przed nami na padoku, bo nie lubi pracy "ujeżdżeniowej". No nie lubi "tego czegoś" co mu zamierzamy zaserwować. Mój też pewnie mnie swego czasu nienawidził. Ale coś tam się uczymy, walczymy we dwójkę. I ja autentycznie widzę, że koń zaczyna być z siebie dumny (co jest akurat zasługą quanty, bo Duszka dostała jako przytępiałego konika, który z zasady nie lubił - nie dziwię mu się - człowieka na grzbiecie). Trenujemy już z inną Panią Trener, ale dalej zbieramy owoce tego, czego się nauczyłam i faktycznie to zaczyna przypominać ujeżdżenie. Ale wcześniej - myślę, że koń mógł nie lubić tejże dyscypliny, ale tylko dlatego, że daleko jej było do tego jak powinna wyglądać 😉
amnestria Nie pisałam personalnie do Strzygi, raczej do ogółu, żeby wyjąc problem i definicję na wierzch bo rzuciło mi się kilka haseł w oczy. Piszemy w małym gronie, a sporo osób czyta.
Przepraszam, tak, chodziło mi o to, co ludzie uważają za jazdy Ujezdzeniowe i dlaczego to moze konie boleć, byc dla nich nudne, głupie i nieprzyjemne.
jak nie ten wątek, to wybaczcie :kwiatek:
mam problem z nową klaczą. w sumie jeden upierdliwy i jak dalej tak pójdzie to i urazowy. kobieta jest u mnie 1,5 tygodnia i wszystko super, pięknie ale... za chiny nie potrafi spokojnie wchodzić do boksu. za każdym razem wlatuje jak dzik kłusem, nic na siebie nie uważając. na tą chwile ma "biodro zdarte" drugi raz. byłam ją oglądać przed przywiezieniem jej do mnie, to też miała świeżo odarte. na uwiązie też na tą chwile tego tematu kobieta nie ogarnia. w ręku ogólnie chodzi lepiej, niż przed przyjazdem, nie włazi na człowieka jak na poprzedniego właściciela, idzie za mną.
generalnie mam wrażenie, że ją przeraża przejście i w boksie też tak całkiem zrelaksowana się nie wydaje.
z jednej strony jest dość krótko u mnie. rozumiem stres i tak dalej. ale żeby się obijać, to już chyba jakiś lęk...
i nie pomagają zostawiane smakołyki, spokój. prowadzenie w ręku na tą chwilę jest nader ryzykowne. próbowałam zostawić konicom otwarte drzwi(taki był docelowy zamysł), żeby mogły sobie wchodzić jak uznają taką potrzebę. ale nic lepiej nie było - bok odarty i drzwi zamykane...
ktoś ma jakieś jeszcze pomysły? a może gdzieś tutaj już się przewijał podobny problem?
Pewnie z czasem się uspokoi, pytanie tylko ile tego czasu jej potrzeba.
Na tę chwilę oklejenie boków drzwi gąbką grubą na +- 5 cm. Primo nieco złagodzi impakt, drugie primo 😉 wizualnie zwęzi wejście (może jak sobie wyrobi nawyk chodzenia bardziej środkiem po zdjęciu gąbki już tak zostanie).
Spróbowałabym ćwiczyć "bramki" z dwóch stojaków. Szersze, węższe, potem poustawiane w kombinacje - slalomy itd. Może w ten sposób zwiększy świadomość ciała.
tomia garść pytań do Ciebie.
Czy ten problem dotyczy tylko wchodzenia do boksu czy ogólnie wchodzenia; przechodzenia przez bramki, drzwi do stajni czy jakiekolwiek inne przejścia?
Czy prowadząc konia przechodzisz przez "dziurę" pierwsza, czy koń wchodzi sam do boksu, a może każde przejście przez coś wywołuje moment zawahania, kto ma iść pierwszy?
Ogólnie panika i pośpiech przy wchodzeniu do boksu to nic szczególnego, zwłaszcza, jak się ma wątpliwie kompetentnych stajennych 🙁 Twoja kobyła ma już pewnie masę niemiłych doświadczeń w tym temacie, skoro regularnie robi sobie krzywdę i tą krzywdę sobie utrwala wchodząc równie nerwowo. Jakoś ten krąg rozpaczy trzeba przerwać na odpowiednio długi czas, by koń choć trochę "zapomniał" - czyli bardzo go pilnować w przechodzeniu przez wszystko, iść przed nim, choćby przodem do niego i prowadzić tak, żeby drzwi go nie zjadły.
Chyba, że koń nie czekając na Ciebie do tego boksu wskakuje - to chyba jednak coś z ogólnym wychowaniem jest nie tak.
Edit. Jeszcze jedna rzecz - jak konie są sprowadzane z padoku? Pojedynczo w ręku, parami w ręku czy w ogóle lecą całym tabunem? Jak było w poprzedniej stajni?
Na podobny przypadek klaczy pomoglo mi stawanie przed boksem za kazdym razem. Zatrzymanie w odleglosci takiej, w jakiej jeszcze nie zaczynała panikowac, potem stopniowo coraz bliżej wejścia, docelowo zatrzymywanie w przejściu. Wychodzenie tylem, po wejscii itp. Ale to tez juz potem, na poczatek tylko stawanie i czekanie do momentu az sie uspokoi i zreleksuje, jak rusza do przodu, to spokojne i konsekwentne wycofanie dp moejsca z ktorego ruszyła. Tak samo z wychodzeniem z boksu, na początku stawanie na uwiazie z otwartymi drzwiami boksu. Czasem tez pozorowalam wychodzenie do boksu, kon stał na korytarzu na dlugim uwiazie, ja wchodzilam do srodka, kazac jej zostać, jak grzecznie stala, nie panikowala to odpowadzalam na padok.
Mam milusiego, najukochańszego piesia. Ma on swoją misję życiową, chociaż nie był w tym celu szkolony, ani zachęcany do tego, otóż uwielbia ganiać, zaganiać wałacha 😵. Czasami doprowadza mnie tym do furii. Wieczorem kiedy sprowadzam konie na nocny padok ze stajnią, piesio "gryzie" po pęcinach, no bo jak to kolacja w wiaderku, a konie jeszcze nie jedzą?
Wałach wyrobił sobie nawyk szybkiego wbiegania do boksu w tej konkretnej sytuacji.
Ostatnio mu nie pozwalam, wprowadzam go na uwiązie, uspakajam, by wchodził, nie wbiegał. Da się.
Moje konie, maja cały czas otwarte boksy.
Ogólnie wałach ma psa w nosie, wcale się go nie boi, sam czasami prowokuje go do padokowych zabaw, ale nawyk przy kolacji się wyrobił.
Przykład podałam, jako możliwą przyczynę zachowania klaczy.