własna przydomowa stajnia
Gosiaopti, i tak i nie 😉
Mimo, że by mi się opłacało brać powiedzmy te 600, to przy tych 450 do konia nie dokładam nawet zimą. Fakt, zarobek marny, ale moje konie mają towarzystwo i to jest też ważne. (Kiedyś użalałam się, że mając 3 konie a jadąc w teren na dwóch, nie mam co zrobić z 3) Trzymając konie swoje w pensjonacie, najdroższe było ich leczenie (copd, wrzody, kulawizny, złe krążenie) tu szło rocznie około 4-5 tys dodatkowo. Odkąd są u mnie, czyli te 3 lata, wet był 3 razy do kaszlu, 2 razy do zębów i raz do uczulenia, czyli koszt średnio 400 zł rocznie.
Nie ma u nas zaufanych stajni, (tzn po mojej stronie Wawki) nawet tych za 600-700. I w tych za 900 widzę jest problem. Dla mnie durne jest to, ze pensjonaty oferują boksy angielskie dla kaszlaków a zimą albo już jesienią zamykają szczelnie drzwi, bo wieje lub mróz. Ponieważ zimno, to pozostawiają materacyk.... 😵
ekhem - ja cały czas o Tobie pamiętam 🙂 ostatnio nawet o Tobie w sensie, że jest chętna osoba ze znajomą i mężem rozmawiałam 😉. Jak padnie ostateczna decyzja dam znać, przy okazji miło mi, że jesteś cały czas zdecydowana 😉
O, to ja cieszę się bardzo, że o mnie pamiętasz 🙂
No niestety najlepiej mieć swoje konie u siebie, ja wzięłam czyjeś żeby jakoś swojego utrzymać, dla towarzystwa, tylko niestety trzeba dobierać sobie ludzi...konie wiadomo w miarę się dogadaj, ale z ludźmi różnie bywa.
Ja dziś robię eksperyment, bo widziałam niedawno na jakiejś angielskiej stronce jak ktoś wrzucił mała buteleczke wody z solą do wiadra i woda rano nie była zamarznieta. Więc sprawdzę czy to działa, tylko że mam pojemnik 90litrow, więc wsypalam pół kilo soli do dwulitrowej butelki plastikowej i na noc wrzucę do pojemnika i zobaczymy czy prawda czy ściema, bo jakoś w to nie wierzę.
Nie znam angielskiego więc nie zrozumiałam ile tej soli niestety.
montana, 10zl na konia się zgodzę, mi też tak wychodzi. Ale 7zł na sprzęt do obsługi to dużo. 210 zł na konia przy 10 to jest 2100 zł miesięcznie. Tyle inwestujesz? Ja w ubiegłym roku sporo poinwestowałam. Nowa wiata, wodociag na padok, poidla podgrzewane, wymiana ogrodzeń na metalowe słupki na 4, 5 ha. Ale to nam posłuży na wiele lat.
Ircia testowałam taka butelkę i nie podziałało. Może za mało soli, może za mała butelka, ale nie pomogło nic, a nic. Jak Ci się uda to "przepis" poproszę :kwiatek:
Co do przejmowania się bardzie cudzymi końmi i stresu z tym związanego, to pamiętam sytuację jak moje konie stojąc w pensjonacie jeszcze się przebiałkowały. Wróciliśmy z rajdu małego, akurat się pogoda zepsuła więc konie nie dość, że zmęczone to przez pogodę mało się ruszały, stały i żarły i do tego inne siano było. 2 dni później spuchły im tyły, tak zupełnie typowo, wręcz książkowo i można by fotkę poglądową zrobić. Przyjechałam, obejrzałam, stwierdziłam, że przebiłkowanie i powiedziałam kumpeli, żeby im nie dawała treściwego ze 2-3 dni to im przejdzie, że to nic takiego. Koleżanka była strasznie przejęta tą sytuacją i ciągle chodziła ich oglądać, czy aby na pewno nic się nie dzieje 😉 . Koniuchom nic nie było, ale ona się faktycznie bardziej przejmowała niż ja moimi końmi ( :kwiatek: :kwiatek: :kwiatek🙂
Z resztą, ja teraz też moich gości oglądałam codziennie dużo dokładniej niż własnych chłopaków 😉 Tak to już chyba jest.
Z tymi wyliczeniami pasz to tez tak dziwnie wychodzi 😉 bo mi niby 10 na dzien (siano,owies, słoma) ale jak przeliczam sobie koszty miesięczne, to raczej 8. (Przy sianie non stop) koszty związane ze sprzętem mam niskie, na razie nic się nie psuje. Dokupuje rocznie może 1 drut 1000 m z 50 słupków i jakąś taśmę na zapas. Moze wyjdzie na to z 500 zł na rok. Udogodnień u mnie brak, wiec prądu dużo nie idzie (daję pełny owies, więc nie używam gniotownika) oświetlenia na ujeżdżalni brak, bo jeździ się na łące. W stajni sama żarówka dużo nie pobiera. Jeśli bym się nastawiała na pensjonat, to byłby to pensjonat typowo dla młodzieży lub emerytów, taki który nie potrzebuje zaplecza jeździeckiego a np spokoju, łąk, terenów na spacer, podawania leków. itp. Postarałabym się jedynie o lonżownik z dobrym podłożem. I takich osób za te 600 zł mam w gotowości, tyle, że nadal nie jest to biznes aby wyżyć 😉
montana, 10zl na konia się zgodzę, mi też tak wychodzi. Ale 7zł na sprzęt do obsługi to dużo. 210 zł na konia przy 10 to jest 2100 zł miesięcznie. Tyle inwestujesz? Ja w ubiegłym roku sporo poinwestowałam. Nowa wiata, wodociag na padok, poidla podgrzewane, wymiana ogrodzeń na metalowe słupki na 4, 5 ha. Ale to nam posłuży na wiele lat.
10 zł u nas to kostka siana i kostka słomy, codziennie- niezbędne minimum. 7 zł to owies, wysłodki, otręby, witaminy, marchew, ewentualna dodatkowa słoma lub siano, bo jak wiadomo bywają konie, lub bywa okres, że po jednej to absolunie za mało, to wszystko wraz z transportem + cała reszta właśnie.
Ja wierze, że na tym można przyoszczędzić, może nawet tendencyjnie to napisałam, ale napisałam, tak, jak chciałabym mieć i moc wydać, żeby konie miały dobrze.
U nas nadal błoto po brzuchy, planuje ogrodzić dodatkowy duży zimowy padok w innym miejscu, żeby konie miały bardziej komfortowo. Na rury na ten kawałek mnie nie stać narazie, około 180 m ogrodzenia muszę zrobić, mrozu nie ma, trzeba się brać.
Montana, a Ty koniom pensjonatowym też podajesz witaminy, wysłodki, marchew na własny koszt?
Ja marchwi nie kupuje teraz, jak były mrozy to ta zakopana w sianie mi przemarzła. Teraz mrozu nie ma, ale dojazd na targ w tym błocie jest koszmarem, wiec na razie odpuściłam.
U mnie witaminy podajemy droższe, tak więc się do nich normalnie dorzuca, wysłodki i otręby też dzielimy koszty proporcjonalnie, ale dopłaca mi dosłownie 25 - 30 zł do pensjonatu miesięcznie.
Nie mam w tej chwili koni pensjonatowych, może właśnie dlatego że chciałabym im podawać tak dużo i tak dobrze jak własnym i cena okazała by się za wysoka 😉
Generalnie to może rzeczywiście bardziej post o tym ile mnie kosztują te moje własne.
Ja kupuje marchew na skrzyniopalety, nie na worki, trzymam w przechowalni, ale dostają jej dużo i co 2 tygodnie jedzie po to ciężarówka 100 km, hmm, może ja niepotrzebnie generuje koszty :P W tej chwili mam swoich 17 sztuk, 4 jeszcze źrebne. Ogólnie koszty mam wysokie.
edit: tak sobie teraz myślę, że może ja patrzę przez pryzmat klaczy źrebnych, bo takich mam większość, i dlatego mi tak wychodzi
Nie no... masz konie hodowlane (klacze, źrebięta, ogier) wszystko musi dostać ciut lepiej jeść niż wałachy, czy opierdzielające się klacze nieródki 😉 choć moje też dosatają granulat paszowy, owies, witaminy, wysłodki, otręby, ziółka, słonecznik, olej... robię mieszankę i podaję wszystkim. Pensjonatowy też z tej mieszanki nieodpłatnie na śniadanie korzysta 😉
Montana, tylko pamiętaj, że większość pensjonatów w ofercie ma podstawy, czyli siano owies i słoma i niczym więcej się n8e sugeruj. Za marchew zimą raczej wszędzie się dopłaca, za inne pasze też. Tak wiec ludzie są przyzwyczajeni, że wszystko inne oprócz podstaw muszą dokupić sami.
Zembria ha ha zobaczymy co z tego wyjdzie i dam znać 😉
Co do kosztów utrzymania koni, to tak, siano w balotach muszę kupić sama, kostki mam w zamian za dzierżawę 4 h łąk, drugi pokos jest dla koni, słomę mam za oborniki, owies kupuje co miesiąc, cena w tym roku to 40zl/100kg. Owies cały, dodatki kupujemy wspólnie to co kto sobie tylko chce, konią podaję wedle zaleceń właściciela, teraz mam tylko dwa konie chude na odkarmieniu i dostają także wysoki i inne wynalazki. Kiedyś ktoś pisał że chciał wstawić starszego konia do kogoś i właściciel stwierdzil że chce taniej bo koń nic nie robi i on nie musi tyle płacić, dla mnie to troszkę hmm dziwne bo też mam klacz 19 łatkę a je najwięcej, bo 1.5kostki na noc plus na padok ile dusza zapragnie, przez noc połowę siana zostawia, treściwego je najwięcej bo około 8kg z wyslodkami. Dlatego chore jest dla mnie myślenie ludzi ze jak koń stary i nic nie robi to po co ma tyle płacić.
A jeśli chodzi o infrastrukturę czy jak to tam się nazywa, to mam plac około 30m na 55m, ogrodzony, są stojaki i dragi, sama robiłam więc są lekkie, zrobiłam też 8 kawaletek, mam też lonzownik zrobiony specjalnie lekko pod górkę. Pastwisk jak pisałam wcześniej około 16h, terenów do jazdy też dużo, czy nad jezioro czy do lasu i co no i nic, bo każdy myśli że wszystko jest za darmo....za darmo są pastwiska, słupki, ogrodzenie, prąd i moja robota.
I dlatego odpuściłam sobie nowych, bo mam teraz dobrze i żyje spokojnie i bardziej na luzie, albo to już starość lub moje lenistwo.
Uwielbiam takie wyliczenia przez pensjonariuszy 😉
Zawsze wtedy mówię, że jak np nie odpowiada komuś cena (tu przykład innej zaprzyjaźnionej przydomówki za 500, która proponuje to, co ja) to niech sobie ten ktoś idzie za 700 do pensjonatu, gdzie nawet siana pół kostki na padok nie wynoszą 😉
Aleks Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
04 lutego 2018 13:19
iwona9208,
Megane - tak to pasja, zarówno hodowla jak i serowarstwo, ale o zarabianiu raczej nie można mówić, o dorabianiu prędzej. Ani kozy ani konie nie są naszym podstawowym źródłem utrzymania. Ktoś kiedyś policzył, ze opłacalna hodowla zaczyna się od 100 matek mlecznych ... ale wtedy to jest się już hurtownikiem i działa na zasadach mleczami, stado staje się anonimowe, trzeba wprowadzać mechanizacje procesów technologiczny itd ... a ja jestem od tego daleka. Serowarstwo zagrodowe to nie półka w markecie. Jesteśmy na RHD więc w sklepie naszych serów nie da się kupić, ale możliwa jest sprzedaż wysyłkowa z tym, że jeszcze jest to w fazie testów, mi zależny by wysyłać sery bezpiecznie. Koszt przesyłki też optymalnie dzielić na większą ilość odbiorców. Dogrywamy temat.
montana - kozy AN są super, ale jednak jak wszystko co nie pochodzi z naszej szerokości geograficznej, wymagające i wrażliwe.
Nasz Dustin 😉.
https://www.facebook.com/919904171478679/photos/a.1018362904966138.1073741831.919904171478679/1019567854845643/?type=3&theaterWracając do koni i pensjonatu. My wszystko kupujemy, tzn siano, owies i słomę. Największym kosztem jest siano. Przy 5 koniach z 24/7 dostępem do siana i wtedy jeszcze kilku ( 3 - 5 nie pamiętam dokładnie ) kozach rocznie szło 128 balotów. Rocznie bo u nas nawet jeśli konie stoją już na łące to w paśniku i tak jest siano do wyboru. A, że zdarzyło się tak kilka dobrych lat temu, że z powodu suszy i tak trzeba było dokarmić, to ja nauczona doświadczeniem wolę zabezpieczyć się wcześniej niż później mając obce zwierzaki pod opieką szukać na gwałt i nie spać po nocach. Być może jeśli ma się siano własne, słomę po kosztach i w pensjonacie więcej koni niż 1-2 sztuki to 500 zł na miesiąc w sumie daje już jakąś kwotę sensowniejszą i bardziej satysfakcjonującą. Przy założeniu, że to ma być 1 lub max 2 konie to nie jest to już tak atrakcyjne. My mając wtedy te dwa koniki, owszem pokrywaliśmy z pensjonatu roczny koszt siana, ale gdzie słoma i owies, prąd, różne naprawy, woda, nasz czas i praca ?
Nie narzekam, tak jak pisałam miałam fajnych pensjonariuszy, byłam zadowolona i ... młodsza 😉 , ale z perspektywy czasu patrzę już inaczej.
I takich osób za te 600 zł mam w gotowości, tyle, że nadal nie jest to biznes aby wyżyć 😉
Megane z jednej strony piszesz, że 600 zł by Ci się opłacało, a powyżej, że przy takiej cenie nie jest to biznes, żeby wyżyć...
To ja się pytam, po co się w to bawić? Rozumiem argument, że dla towarzystwa dla własnych koni, ale ja patrzę na to szerzej... Im więcej tanich przydomówek, tym więcej kiepskich pensjonatów komercyjnych oszczędzających na wszystkim. Bo działa dumping cenowy. A klient patrzy na ogłoszenia - skoro w danej okolicy są stajnie za 450 zł, to dlaczego ta inna ma kosztować np. 900? I potem wylicza właścicielowi stajni, albo zalega z płatnościami, albo pretensje o wszystko.
Według mnie tanie pensjonaty robią dużo złego dla wszystkich zainteresowanych. Ja liczyłam na różne sposoby ile powinien kosztować pensjonat w przypadku stajni na około 10-12 koni (wliczając pracownika) i nie chciało wyjść mniej niż 800zł od konia (zakładając miesięczny dochód właściciela stajni max 2000 zł).
Rozumiem, że przydomówki to nie stajnie komercyjne, ale jest to działalność jak każda inna i do ceny pensjonatu należy wliczyć nie tylko jedzenie dla konia... a założę się, że 90% właścicieli stajni nie dolicza do ceny np. podatku 😉
Wiesz skąd te moje rozbieżności?
Bo np przy większej ilości koni trzeba już zatrudnić pracownika, który też chce mieć pensję 🙂
z 4,5 koni jestem w stanie obornik jeszcze komuś wcisnąć lub za niewielkie pieniądze rozrzucić po łąkach (nie wszyscy mają sprzęt do pracy i umiejętności) musi zapłacić za robociznę.
Dla mniejszej ilości koni jestem w stanie kupić dobre siano i słomę i w normalnej cenie, bo mniejsze gospodarstwa zawsze mają coś na zbyciu. Przy dużej ilości albo bierze się co jest lepsze, aby nie spleśniałe albo płaci się za kostkę u handlarza 7 złotych lub za balot 120-130 zł z dostawą.
Koszty już rosną.
Przykład: moje konie jedzą mało owsa. Koń pensjonatowy jadł tego owsa tyle, co moje 3. Pensjonatowy poszedł na dwa miesiące do stajni z halą. (Miał nie wracać)
Gość, u ktorego kupowałam owies za 400 zł zadzwonił, że ma kupca na całość, i mam sobie przyjechać, wziąć zapas i on reszte sprzedaje. Był luty. Zapas wzięłam do najbliższych zbiorów uwzględniając, że od maja to już tego owsa idzie symbolicznie. W marcu jednak pensjonatowy koń wrócił, przeszedł na normalne dawki owsa i zapas skończył mi się w kwietniu i to w polowie, więc kolejny owies kupowałam już za 700 złotych. Jak się ma swoich dostawców, (ale nie handlarzy a sąsiadów) to utrzymanie koni jest tanie, jak trzeba kupować już duże ilości, to trzeba liczyć się z tym, że albo cena albo jakość. Dodam, bo to tu ważne, że mieszkam w rejonach pięknych, ale mało rolniczych, więc ani w sianie za bardzo nie poprzebieram ani obornika za słomę nie oddam, bo tu za wywóz gnoju to raczej sobie liczą a nie cieszą się, że glebę poprawią 😉
Stąd moje wyliczenia, że i 600 to nie jest rarytas 😉
No i opłacało, że zostaje mi ciut kasy na waciki, ale nie da to godnego życia 😉
A cytat? Znajome chciałyby, abym wybudowała stajnię drewnianą a one mi i za 650 swoich emerytów wstawią 😉 tyle, że byle jaka drewniana stajenka kosztuje kilka ładnych tysięcy i póki nie mam budynków do adaptacji, to nawet się nie wychylam z budową. Nie tu i nie teraz 😉
Ale Megane - z jednej strony pracownik potrzebny jest przy 10 koniach, ale z drugiej strony jak masz nawet tylko swoje konie i chcesz wyjechać to musisz załatwić kogoś do pomocy... albo zatrudnić pracownika.
Niezaprzeczalnie koszty pracownika są najbardziej problematyczne, bo i kasa niemała i papierologia (Zus to straszna biurokracja :icon_rolleyes🙂 i do tego musisz mieć cały czas cash flow, bo jak będziesz opóźniać wypłaty to wiadomo co... Jeśli miałabym iść w pensjonat to tylko z powodu właśnie tej płynności finansowej, żeby było z czego co miesiąc zapłacić pracownikowi.
Temat kosztów kupowanej paszy znam dokładnie, bo swojej nie mam. A rolników sąsiadów też już coraz mniej i od handlarzy kupuję już od 4 lat (i właśnie jestem w trakcie liczenia na ile kasy mnie oszukał stały dostawca... bo że oszukał to już wiem, tylko pytanie na ile "zer" 😉
I poruszyłaś jeszcze temat inwestycji - z moich wyliczeń inwestycja w infrastrukturę zwraca się po latach (ilu - to zależy od kwoty wydanej na inwestycje), ale jeśli pensjonat kosztuje powyżej 1000zł...
gosiaopti, z dugiej strony skoro stajnie z halami i infrastrukturą wokół mnie kosztują poniżej 1000 to ile mam brać?
Jestem rolnikiem, nie jestem na vat. Pewne koszty mnie nie dotyczą.
Gosiaopti, jeśli wyjeżdżam, zostawiam męża na gospodarstwie. Nie wyjeżdżam jednak często. Jak byłam w Grecji to pensjonariuszka miała dyżury. Jeśli pojadę gdzieś z facetem, to wstawię konie najwyżej do pensjonatu na ten czas. Przez te kilka dni może im się nic nie stanie.
Przydomówki nie psują rynku. Ktoś, kto chce uprawiać jakiś ambitniejsze jeździectwo, szuka stajni blisko, z ujeżdżalnią najlepiej oświetloną, lonżownikiem, socjalem... przyjeżdża i pracuje z koniem. U mnie w takiej odległości mogą stać konie, krórych właściciel przyjeżdża weekendowo, raz w miesiącu, raz na rok albo ktoś, kto trenuje konie kondycyjnie, bo tu u mnie w lesie to albo rajdy albo wyścigowe się trenuje 😉
U nas są stajnie bliżej Warszawy z halą od 700 czy 750 do 1000+
Co do inwestycji... jeśli się jest u siebie, to się inwestuje. Jeśli się dzierżawi i jest szansa na zwrot inwestycji plus z czasem zarobek, to się inwestuje. Jeśli tak jak u mnie nie ma możliwości zwrotu inwestycji, i myślimy o kupnie czegoś w innym zupełnie miejscu, to mogę zaadoptować tylko to, co dam radę bez większych wkładów finansowych, niczego budować nie będę. Inwestujemy tylko w to, co jest potrzebne naszym zwierzętom (np planujemy wylewki w boksach)
Nie chodziło mi o to, że przydomówki psują rynek, tylko, że tanie pensjonaty. Jak zauważyła bera7, skoro stajnie z halą są tanie, to przydomówka musi być jeszcze tańsza. I kółko się zamyka, bo żeby zdobyć klienta i jakoś przeżyć stajnie pensjonatowe MUSZĄ obniżyć cenę, a to odbija się głównie na koniach.
Megane swoje konie możesz przestawić gdzie chcesz i kiedy chcesz, a konie pensjonatowe? Przy każdym wyjeździe będziesz dawała klientom wypowiedzenie, a potem szukała nowych? Tak samo w razie nie daj Boże wypadku czy choroby? Tak rozważam czysto teoretycznie, bo ta kwestia bardzo mocno mnie dotknęła w momencie gdy rozpadła się spółka z moją koleżanką (a wspólna stajnia miała właśnie być taką gwarancją że w razie w jest druga osoba, która się wszystkim zajmie).
bera7 tak jeszcze z innej beczki - jako rolnik nie możesz prowadzić pensjonatu, bo to nie jest działalność rolnicza, musisz zgłosić działalność pozarolniczą i wtedy niestety masz pewne koszty... A tak przy okazji, bo niektórym może się to przydać - rolnik JEST vatowcem, tylko nie rozlicza się z vat, bo wszystkie podatki ma wliczone w podatek rolny - dopóki nie zgłosi czynnego vat lub działalności pozarolniczej.
Gosiaopti, na tę ilość koni pensjonatowych 😂 to przenoszę wszystkie do pensjonatu łącznie ze swoimi. Ew uzgadniam wcześniej urlop z kolegą i on mi zostaje (oczywiscie za kasę) z końmi. Ale fakt, że jeszcze nigdy nie opuściliśmy zwierzaków, tak aby trzeba było je przenosić. Zawsze ktoś z rodziny jest.
Aaa... już widzę, źle zrozumiałam z tymi tanimi pensjonatami = przydomówkami 😉
Dlatego tez wcześniej napisałam przykład o marudzeniu i wyliczaniu pensjonatowi za 500 jego kosztów 😉 dopóki ludzie nie będą sobie zdawać sprawy z potrzeb konia, będą trzymać w tanich pensjonatach bez siana na padokach, albo krótko wypuszczanych, albo na gnoju po pachy... mnie to zawsze śmieszy stwierdzenie, że dziadek tak trzymał i konie żyły, to i ja będę
Jak zauważyła bera7, skoro stajnie z halą są tanie, to przydomówka musi być jeszcze tańsza.
Nie musi być tańsza. W przydomówce masz zupełnie inny poziom usług, tj. opieki nad koniem. Z racji niewielkiej ilości koni - podejście jest indywidualne, łatwiej o usługi typu derki, czy ochraniacze w cenie.
gosiaopti, wg mojego urzędu skarbowego nie muszę mieć DG. Kwestią kluczową jest zakres usług. Gdybym miala trenować konie czy prowadzić jazdy to owszem.
_Gaga, wszystko można od warunkiem że są chętni klienci. Mam od roku 3 miejsca wolne i po podaniu ceny za usługi potencjalni zainteresowani milkną. a wg mnie jestem tanią stajnią.
Bera7, jeśli cena 400 złotych, to cena pensjonatu z wyżywieniem, to nie wiem z czego Ty żyjesz, ale chyba pracujesz charytatywnie. Bo to już nijak nie da zarobić. No chyba, że 400 to samo wstawienie konia za płot a jedzenie trzeba dokupić, 😉 to faktycznie ludzie mogą się zrazić 😂
Megane, to uproszcznie. Cena jest OD 400zł. Każdy ma inne wymagania, część klientów dokupuje swoje pasze treściwe, bo koń np. na musli jest więc i ceny są ustalane indywidualnie. Dlaczego ma być jednakowo u konia, którego się nie dotykam tylko puszczam na padok/ pastwisko i podaję treściwe z koniem, którego trzeba zawijać, wcierać, trzymać w boksie itp.
Poza tym konie to nie jest jedyne moje źródło utrzymania, na dzień dzisiejszy to dodatek raczej niż podstawa. Ale jeśli uda mi się zrealizować plan to przy około 18 koniach pensjonatowych będzie pensja, która mnie zadowoli. Oczywiście każdy ma inne oczekiwania co do swojego wynagrodzenia, ale ja nie liczę na dyrektorską pensję z sprzątania kup 😉
Nie no, pewnie, że dodatki powinny być dopłacane i to chyba każdy posiadacz konia specjalnej troski wie, że nikt za darmo tego nie będzie robił. Ja np czasem zakładam derki przeciwdeszczowe, ale tylko jak pada i wieje jednocześnie. Jeśli ktoś by się upierał derkowania niezależnie od pogody, to też byłaby za to dopłata. Jeśli mam koniowi podać leki, to nie ma problemu w 4amach podstawowej opłaty, ale jakbym miała robić wcierki, zawijania itp to też będę liczyć. Tzn jeśli choroba trwa tydzień, to nie, ale jakby przyszedł mi jakiś emeryt specjalnej troski do wcierek, zawijania, derkowania przez 365 dni w roku, to już za podwyższoną o usługę kwotę.
Dziwi mnie tylko to, co napisałaś, że potencjalni klienci po wysłuchaniu oferty i ceny, więcej się nie odzywają. No chyba, że wzrasta o 200 % bo wtedy to faktycznie i ja bym odpuściła 😂
Megane, akurat derki bez problemu w cenie, ale wcierki i zawijanie to zajmuje już konkret czas. Dlaczego cena ma nie wzrosnąć o 200%? Jeśli koń ma stać w boksie na noc, dostać 3 posiłki dziennie w tym np 1 dziennie mesz, być codziennie czyszczony i ruszany 5 razy w tygodniu na lonży lub spacery po 1h w ręku do lasu, a na noc wcierka 😉.
Taki koń zajmuje dodatkowo 3 h dziennie + kostka słomy + kostka siana (w balotach jednak taniej wychodzi niż w kostkach, a do boksu kostka wygodniejsza)
Jasne, ale za 1400 (wliczając paszę pensjonatu a nie swoją 😉) to już bym wolała mieć konia bliżej i powiedzmy te 3, 4 razy w tygodniu robić zabiegi typu wcierki i zawijanie sama a za reszte dni dopłacać, cenowo pewnie wyszło by podobnie, ale bym miała lepszy wgląd na pupila 😉 no ale to wszystko zależy od wolnego czasu pensjonariusza 😉
No chyba, że to było by cos w rodzaju kliniki, to wtedy i wyższe kwoty byłabym w stanie zapłacić 😉 za taką kompleksową rehabilitację
Megane, znam wielu ludzi, którzy nie mają tyle czasu by być u konia 2-3 razy dziennie, większość stajni nie jest elastycznych by spełnić indywidualne podejście. Mam na myśli opiekę pooperacyjną, rehabilitacje po kontuzjach.
Spacery, wcierki, częste porcje małych ilości paszy treściwej, osobna mała kwatera, która będzie sprzątana a nie koń będzie dreptał w koło po własnych kupach. Znajdź stajnię, w której ktoś będzie Ci mierzył temperaturę codziennie i prowadził zapiski dla wetów, kto za Ciebie będzie pilnował weterynarza i zmieniał z nim opatrunki raz w tygodniu lub częściej, jeśli opatrunek się rozwala. Informował na bieżąco o tym co się kończy z supli, pasz i każdej pierdoły. Sama wiesz jak jest w pensjonatach typowych, nawet jak jest ok, to jest wg pewnego schematu i nie ma co oczekiwać więcej.
Jak właściciel ma czas, ok, ale bywają klienci, co dużo pracują albo przebywają poza krajem i chcą mieć pewność, że ktoś za nich o wszystko zadba.
Najlepszym przykładem jest Kapriola, której odleżyny mające być wyrokiem i przyczyną zgonu są dziś tylko siwymi włosami, przykrą pamiątką po tym co było.
Bera7 ja Cię doskonale rozumiem, ale nie mylmy też pojęć "pensjonat", "pensjonat z dobrą opieką" a "centrum rehabilitacyjne" czy "kliniczne" 😉 sama wiesz, że takie miejsca to albo przy klinice wet albo przy szpitalu są 😉
Poza tym normalny pensjonat Ci tego nie zaoferuje, tylko taki, który zajmuje się takimi przypadkami i na taką opiekę się nastawia.
Powiedzmy, że mam 10 koni z czego 5, które wymagają 2, 3 godzinnej specjalnej opieki (masaż, oprowadzanie, zawijanie, jakieś ćwiczenia, no nie wiem... cokolwiek) to dnia nie starcza dla rodziny i własnych przyjemności 😉
Wszystko idzie wypracować. Bierzesz po koniu z mężem i idziecie na romantyczny godzinny spacer po lesie 😉 O centrach klinicznych wiem że są, ale większość koni przebywa w nich ciągle w boksie i wychodzi tylko na zabiegi. Rachunki za takie miejsce też są wyższe.
ale to mocny off się zrobił 😉