Wszystko o wspinaniu: skałki, taternictwo, sprzęt, topo, ludzie, kursy etc.
Ona po akcji ratunkowej przyjęła taką dawkę sterydu, że dziwię się, że nie lewitowała nad ziemią na tym nagraniu. Dlatego tak wygląda.
Co do odmrożeń, to też się dziwię, że śladu na paznokciach nawet nie ma.
Ja laik w temacie ale pozwole sobie wtrącić, że wszędzie było podawane info,że ona ma odmrozone stopy a nie dłonie.
Biorąc pod uwage ile zeszła sama w dół, to musiala być w miarę dobrym stanie.
ja czytałam o dłoniach i stopach
Też czytałam o dłoniach, choćby przy tych informacjach, że nie może zjechać do czego łapy się generalnie przydają. Ale było tyle newsów, że może coś ktoś pomieszał
Swoja drogą, ona już raz Tomka uratowała. Zabijcie, nie pamiętam czy rok czy 2 lata temu. Wyciągała go ze szczeliny.
2015
"Słońce muska powierzchnię śniegu, schodzimy spokojnie. Korzystam z tego by nakręcić film, spektakl jest wspaniały. Widzę szczelinę i sprawdzam ją kijkami. Wydaje się być wystarczająco solidna, by się odważyć ją pokonać. Udało się, jestem po drugiej stronie i kontynuuję marsz. Podobnie powinien poradzić sobie Tomek, ale słyszę głuchy dźwięk i dostrzegam go chwiejącego się, pękł most śnieżny. Krzyczę na cały głos „Tomek!!!” ale on jest już daleko. Zbliżam się do krawędzi szczeliny. Zdumienie... Widok jest przerażający, odkrywam nachylenie ściany o 80 stopni, a dalej czarną dziurę. Mój Boże! Tomek! Wykrzykuję jego imię, ale nie słyszę żadnej odpowiedzi. W głowie przelatuje mi wszystko: jego dzieci, jego dziewczyna Ana, mój mąż Jean-Christophe i ja, sama na tym wrogim lodowcu... Rozładowana bateria telefonu satelitarnego, niemożliwe by kogokolwiek uprzedzić... Wielka samotność...
I w końcu zauważam ledwo widoczny ślad... Mój Boże to Tomek. „Tomku, jesteś cały? Złamałeś sobie coś? Możesz wejść? Czy to wysoko?” Odpowiedział mi: „Wydaje mi się, że w porządku, chyba nic nie złamałem, ale nie dam rady podejść, to przeszło 30m głębokości.”
Natychmiast myślę o naszym zapasie sprzętu, który został poniżej (lina, śruby lodowe, czekan...), może 200m stąd, będę potrzebowała tego, by wydobyć Tomka... Informuję go o tym i ruszam w drogę podwajając ostrożność, świadoma że jesteśmy na bardzo kruchych mostach śnieżnych. Skład sprzętu na szczęście nie jest daleko, zabieram wszystko i wracam jak mogę najszybciej. I wtedy nachodzi mnie strach: czy uda mi się odnaleźć szczelinę... Wiatr zasypał wszystko śniegiem, nie zaznaczyłam jej niczym. Na szczęście moje ślady pozostały odrobinę widoczne, to szaleństwo, jestem zdyszana... Wołam „Tomek!”... Żadnej odpowiedzi, „Tomek!!!”... Wciąż nic... Wyobrażam sobie najgorsze: czy przypadkiem Tomek nie ma krwotoku wewnętrznego po takim upadku? Czy nie utracił przytomności? Muszę po niego zejść w dół szczeliny... Po kolejnych bezowocnych wołaniach, słyszę nareszcie z oddali „Eli...” Ale ta odpowiedź nie pochodzi z dna szczeliny, dźwięk dobiega z mojej lewej strony i widzę go jak z olbrzymim wysiłkiem się wspina...
Gdy opadły emocje, wytłumaczył mi, iż podążał wzdłuż dna szczeliny mostami śnieżnymi, aż znalazł dogodne wyjście.
Jeszcze się nie wydostał, zakładam stanowisko by zabezpieczyć jego wspinaczkę... Wciągam linę z całych sił. Tomek opowiada mi o swoim upadku: „Życie uratował mi z pewnością plecak. Spadając odbijałem się wielokrotnie od ścian szczeliny, upadek trwał długo...” Jego twarz pokrywają kawałki lodu, jest przemarznięty. Gdy patrzę na niego, widzę iż jest posiniaczony, wycieńczony, aż trudno go rozpoznać. Działanie adrenaliny kończy się, Tomek cały się trzęsie. Sadzam go. Jest mu zimno, wiem że nie możemy się ociągać, zbieram jego rzeczy, biorę jego plecak. Muszę go sprowadzić do bazy, jutro z pewnością nie będzie mógł iść, bardzo boli go kolano.
"
i też czytałam o dłoniach i stopach i ogólnie bardzo dużych odmrożeniach.
Po zdjęciach to chyba ciężko diagnozować stopnień odmrożeń... ale propsy, że umiecie 🙂
Strzyga, po zdjęciach i stosunkowo ,,na świeżo". Obrazek za kilka dni może być zupełnie inny.
o której miała być burza śnieżna?? Pogoda tego nie pokazywała na dzisiaj (chyba, że nie umiem odczytać).
safie Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
28 stycznia 2018 20:39
Cierp1enie, od 11
galopada, wyszukałam sobie stopnie odmrożeń - te zasinienia mogą wyjść po czasie? Kurcze, lepiej, żeby nie, bo to wygląda strasznie 🙁
Galopada, no właśnie jak to jest? :kwiatek: wydawało mi się, ze to kwestia godzin ale nie dni kiedy widać faktyczny stan. Jak to jest jeśli ktoś skarży się na silny ból i już zakłada, że jest poodmrazany. Skóra mimo to może na tym etapie wyglądać normalnie? Pytam z naprawdę czystej ciekawości, sama mam duży problem z krazeniem i w górach marznące dłonie i stopy to źródło stresu 🙁
Trochę zmienię temat, Lotnaa, ale foty cudne! Kobieto, Ty jesteś częściej w górach niż ja 😀 a ja nie mam malutkiego dziecka. Dopiero za 2tyg jadę w Tatry się powspinać...
Jak już napisałam to ludzka rzecz mieć wątpliwości, szczególnie gdy sytuacja wzbudziła takie emocje.
Myślę, że wiele osób (chociażby jak widać tutaj w wątku), podobnie do mnie ma rodzaj rozdwojenia jaźni.
NAJWAŻNIEJSZE i NIEPODWAŻALNIE POZYTYWNE jest to, że Elisabeth Revol została bezpiecznie sprowadzona z góry i przetransportowana do szpitala. I oby jej nic nie było - jeśli tylko to możliwe to jej tego szczerze życzę by nawet "paznokcia nie złamała".
Ale fakt, przyznaję, że spodziewałam się jej w stanie jak to mniej więcej opisała Jara - pół żywą. Taki mi się obraz w tych całych emocjach i doniesieniach wyłonił. (A co do "oceniania" to wygląd wyglądem, ale dziarskie trzymanie telefony w gołej ręce mnie jednak dziwi.) I możecie mnie linczować, ale tak czuję, że gdyby w takim stanie była to pewnie wielu ludziom łatwiej by było przełknąć wiadomość o zaniechaniu ewakuacji Mackiewicza. Oczywiście, że rozsądek mówi - wyjście na taką wysokość na jakiej pozostał byłoby dla ekipy ratowniczej niezmiernie niebezpiecznie. Wszystko to rozum akceptuje. A serducho już mniej i liczyło na cud.
I tak samo rozum i serce biją się gdy czytają, że to dla Revol druga taka, niemal identyczna sytuacja. Z jednej strony nie mnie oceniać, a z drugiej strony pojawia się pytanie "dlaczego?".
Itp, itd. Szuka się wytłumaczenia, drugiego dna z bezsilności, z żalu, z rozczarowania, że nie skończyło się "bajkowym happy endem".
ja mam to samo. Serducho boli.
amnestria - gdzie fotki?? Też chcę zobaczyć 😍
Ascaia - dużo osób ma takie przemyślenia.
wracając do uratowanej Francuzki.
Czytałyście, że we francuskich mediach mówią, że to Pakistańczycy ja uratowali? 👿
Jeszcze co do odmrożeń - tak już abstrahując od Elisabeth.
Mój Ojczulek miał odmrożenia II i III stopnia. Mówiąc wprost dłonie zamarzły mu na rączkach od kijków narciarskich. Kijki musieli odpiłować, dopiero później ogrzewając powoli otwierali palce. Jeśli dobrze pamiętam trwało to ok. doby. Schodzenie skóry było najmniejszym problemem. Place nigdy nie wyprostowały się w pełni, a do tego doszły deformacje stawów. A jako nieodrodna córka "próbowałam" powtórzyć jego wyczyn, ale na szczęście skończyło się tylko I stopniem, ale również skutki są długotrwałe.
Ja już nie mam siły na rozstrząsanie tego tematu. Co to komukolwiek da? Cieszę się, że sprowadzili ją w dobrym stanie. Gdyby była w agonalnym, nie byłoby to takie łatwe.
Chciałabym też zwrócić uwagę tym, którzy tak wołają o powrót po Tomka - to nie jest tak, że można sobie pół- lub nieprzytomnego człowieka zarzucić na plecy i sprowadzić z 7200. No NIE DA SIĘ, a już na pewno nie dwójce wykończonych osób.
amnestia, wiesz, ja mam w te niższe górki godzinę drogi. I w pewnym sensie mam starsze dziecko niż Ty 🤣
Foty z suszarki, nie ma co pokazywać. Byłam tam rok temu i wtedy obcykałam, i nie chciało mi się lustra dźwigać. A górka też taka niziutka, 1750 ledwie. Zabrałam tam koleżankę, które po raz pierwszy od urodzenia drugiego dziecka zostawiła swoją dwójkę z mężem na dłużej niż 2h. A młodszy ma 1,5 roku 🙄
Lawinowo się uspokoiło i jest stabilna dwójka, można łazić.
Ale "winy" Revol tutaj nie ma. Nie wiem jak przy poprzedniej sytuacji, kiedy wróciła bez partnera. Ale w tym momencie słabszy okazał się Tomek. Żle przygotowany? Skoro dostał choroby wysokościowej? Nie przygotował się odpowiednio? Albo nie przyznał się zawczasu, że ma objawy? Nie podjął decyzji "wracamy"- źle się czuję? Gdzie tu jej wina?
Jedynie ktoś mógłby się czepiać, że nie została z nim na pewną śmierć. Bo sprowadzić w dół by go przecież nie sprowadziła z tej wysokości, skoro mówili, że i tych naszych 4 chłopaków miałoby z tym problem. Zwłaszcza, że sam nie mógł pomóc w tym schodzeniu ( ślepota) Posiedziała z nim póki był przytomny, potowarzyszyła mu, a kiedy zaczął odpływać, ruszyła w dół.
Ja odnoszę wrażenie, że Mackiewicz przykozakował. Bo rozumiem, że choroba wysokościowa daje swoje objawy stopniowo i jest chyba szansa zawrócić w momencie samych począteczków objawów. No chyba, że to dopada nagle i ostro i będąc wysoko w trudnych warunkach nie da się zejść na tyle sprawnie, by zapobiec dalszemu rozwojowi choroby.
E tam...co tu gdybać. Ci ludzie znają ryzyko. Poczytałam sobie co Bielecki mówił o tym ja się czuje organizm na 7-8 tysiącach podczas stresu i wysiłku. Masakra. Ci ludzie znają ryzyko.
Francuska telewizja - zdjęcia chyba pokazują Revol. (nie znam francuskiego, a informacja pochodzi z Faktu)
tunrida, znów dobrze piszesz. Ale nie wiem, czy Tomek przekozaczył. Choroba wysokościowa chyba też się pojawia nagle, amnestia?
Mam nadzieję, że Eli ma jakieś dowody na to, że byli na szczycie, skoro puściła takiego newsa w świat. Bez tego byłoby słabo, zwłaszcza po tym, jak zachowywał się przed rokiem Tomek...
safie Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
28 stycznia 2018 21:18
Eh mam nadzieję, że to jednak nie są zdjęcia Eli (choć patrząc po kombinezonie 🙁 ). Bardzo liczyłam, że nie będzie źle 🙁
Ja TYLKO podejrzewam, że MÓGŁ przykozakować, na podstawie tego co o nim piszą. Że bywał lekkoduchem w decyzjach. Ponadto łatwo się domyśleć jak BARDZO mu zależało, żeby w końcu zdobyć tę górę! Zwłaszcza, że sam organizował za każdym razem kasę na wyprawy, tak?
Absolutnie nie odbierając mu doświadczenia i umiejętności!!
No chyba, że naprawę symptomy ch. wysokościowej dopadają nagle, rozwijają się na tyle błyskawicznie, że uniemożliwiają skuteczne wycofanie się. (bo jestem sobie w stanie wyobrazić i taką sytuację, że warunki zmuszają cię do wolnego schodzenia i choroba się rozwija)
Ot takie to zastanawianie się, jak się człowiek nie zna.
Na tym filmie widać, że jednak nie jest tak dobrze jak to wyglądało na zdjęciach 🙁
O cholera, biedna Eli.
tunrida, nie wiemy, co się wydarzyło. Ale on nie był typem samobójcy. Zależało mu, ale już wiele razy wycofywał się na czas. Działalność w takich warunkach zimą zawsze jest na krawędzi, nie ma już co gdybać.
Pewno masz rację. Typ samobójcy chyba szybko by skończył karierę w takich warunkach. A nie po raz 7, czy 8 uparcie atakował górę.
safie, amnestria, nie znam się na sprzęcie jakiego używają himalaiści ale pewnie jest najlepszy z najlepszych, przystosowany do takich temperatur. Nie jestem też specem od odmrożeń, ale tak rozsądnie podchodzę do tematu i widząc te zdjęcia zaczęłam się zastanawiać nad tym jak to może wyglądać teraz i jak będzie za jakiś czas. Pęcherze w 2 stopniu odmrożeń pojawiają się po minimum 2-3 dniach.
Wydaje mi się, że ręce/stopy są w takich warunkach narażone stale na niską temperaturę, ale są w jakiś sposób zabezpieczone (profesjonalnym sprzętem) przed bezpośrednim działaniem zimna. W związku z tym odmrożenia nie będą od razu spektakularne na oko (czytaj schodząca skóra, czarne palce). Co innego jakby skóra była narażona na bezpośredni kontakt ze śniegiem/lodem/czy chociażby z powietrzem przy ekstremalnej temperaturze. Wtedy takie ,,spektakulare" odmrożenie w postaci martwicy pojawiło by się znacznie szybciej.
Przy wychłodzeniu dochodzi do skurczu drobnych naczyń -> zwolnienia przepływu krwi -> wzrostu lepkości krwi -> mikrozakrzepów. Dochodzi do uwolnienia substancji powodujących rekację zapalną. W konsekwencji tego, tkanka przestaje być odżywiona/dotleniona i w zależnosci od czasu działania/temperatury dochodzi do martwicy (mniejszej lub większej).
Można to trochę przełożyć na oparzenie. Stopień odmrożeń tez klasyfikuje się na podstawie głębokości uszkodzenia skóry.
Jestem pewna ze himalaiści dobrze wiedzą co robić aby minimalizować ryzyko odmrożeń, albo przynajmniej je spowolnić. Nie wiem czy mieli przy sobie leki - może mieli to już coś. Jednak już przy odmrożeniach 1 stopnia mogą wystąpić zaburzenia czucia (przeczulica). Później czucie bólu jest zniesione.
Nie wyobrażam sobie sytuacji w której trzeba mieć na maxa sprawne, silne ręce od których właściwie zależny moje życie i mieć chociażby 1 czy 2 stopień odmrożenia. Ból dłoni, osłabienie siły w tak skrajnych, ekstremalnych warunkach. Nie trzeba mieć od razu ran, schodzącej skóry czy czarnych, odpadających palców.
edit. dużo na pewno wyjaśni się jak organizm zostanie ogrzany, podane zostaną leki - wtedy się okaże, czy krew dotrze do palców, czy nie.
Stopy masakra... jak ona szła w ogóle 😲
Choroba wysokogorska niestety może zaskoczyć... zwlaszcza ze objawy pojawiają się po wielu godzinach (często po nocy, rankiem). Więc niestety ale można być na takiej wysokości, że samemu nie da rady zejść (bo jest się np. w trudnościach)
Lotnaa haha prawda 😉 my troszeczkę myślimy czy na przyszły sezon nie przeprowadzić się do Krk lub Kato, żeby mieć bliżej w góry. I jeśli nam się spodoba to może zostać 😉 ale to rozważania. Tak samo jak to, że wymyśliłam sobie Aconcague na 2020 i zaczynam zbierać hajs. I trenować, bo kondycji nie mam żadnej 😀 ale te pomysły jakoś pozwalają przetrwać. Mam wrażenie, że świat kręci się coraz szybciej. Mam 30 lat a jestem już zmęczona :/
amnestria, tak jak napisała galopada - odmrożenie "znieczula". Można się domyślać, że kryzys bólowy mogła mieć wcześniej, a później... jak to ująć... przemieszczała się na takich dwóch kołkach doczepionych do niej... - oczywiście to gdybanie (w którym nie wiem co miało by być złego). Pewnie za jakiś czas pojawią się wypowiedzi Revol.
safie Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
28 stycznia 2018 21:48
Adrenalina i wola przeżycia robią swoje.
Odmrożeniom sprzyja również niska zawartość tlenu. Organizm w pierwszej kolejności dotlenia strategiczne organy takie jak serce czy mózg, palce są mniej istotne. Procentowa ilość tlenu w powietrzu maleje, a zapotrzebowanie nie.
0 m npm – 100%
1000 m npm – 88%
2500 m npm – 73%
3000 m npm – 68%
4000 m npm – 60%
5000 m npm – 52%
5500 m npm – 50%
6000 m npm – 47%
7000 m npm – 41%
8000 m npm – 36%
8500 m npm – 33%