Przepraszam za niepisanie. Zabralam sie za remonty, teraz, kiedy meza nie ma w domu i nie komentuje caly czas, pracuje mi sie lepiej. Remonty odprezaja mnie i nie mysle caly czas o sytuacji w rodzinie.
W miedzyczasie dokonczylam cementowa wylewke w polowie stajni (jedno stanowisko), z wyprowadzeniem moczu na zewnatrz. Akurat wczoraj dodawalam ostatnie szlify, kiedy poslizgnelam sie na swiezym cemencie, wywalilam na bolace biodro, a noga w kostce zostala przywalona czterdziestokilowym workiem cementu, ktory wlasnie nioslam do taczki. Tak wiec ledwie laze, wszystko boli.
Bylam dzis u terapeutki, ktora ma tez hipoterapie. Rozmawialysmy o trudnych sprawach i wyborach-byla zaszokowana co sie stalo na Halloween i pozniej. W nagrode za trudna sesje moglam wyczesac i wyszczotkowac jednego z jej koni (ma ich szesc), mloda dwuletnia klacz Walkera jak Babe, ktora zaklula sie pare tygodni temu w oko i caly czas dostaje leki przez dren zamontowany w gornej powiece-pomagam jej przytrzymac leb przy wstrzykiwaniu leku i zakladam maske chroniaca oczy, zeby sie nie drapala. Pod maska ma lycrowa sleezy, okrwajaca leb i klatke piersiowa. Pod tym wszystkim grzywa byla bardzo zmatowiona, w klakach.
Zdaje sie , ze przyjaciele meza tez sie przyjrzeli sytuacji, bo ci z Lubbock, ktorzy go wykupili z wiezienia nie chca z nim rozmawiac. Maz wczoraj dowiedzial sie ze straci prace w Lubbock, mial rozmowe z szefem, jego zdjecie i to , ze zostal aresztowany za przemoc domowa sa w internecie. Tak wiec zaczely krazyc plotki miedzy pracownikami.
Byc moze straci tez kierownictwo w drugiej placowce, bedzie tylko szeregowym naukowcem, ale to jeszcze na razie plotka.
W ramach odstresowywania znowu zaczynam jezdzic. Babe ostatnio zaczela bac sie o pysk, nawet na zwyklym wedzidle, wiec kupilam oglowie bezwedzidlowe, ze sztywnym sznurkiem na nosie. Chyba rozmiar na Shire, bo zapielam na pierwsza dziurke od gory i nadal wydaje sie dosc nisko; musze dorobic dziurki. Jak tylko wsiadlam na nia, Babe wlozyla leb miedzy nogi i zaczela brykac jak kon na rodeo. A mi tylko brakowalo kapelusza w reku-trzymalam sie nogami, jedna reka trzymalam wodze, druga w powietrzu-okazuje sie ze w ten sposob latwiej utrzymac balans niz trzymajac za siodlo. Po kilku skokach zdecydowala, ze jednak bedzie sluchac. Zrobilysmy sporo okrazen po pastwiskach, stepa i "klusem", ladnie reagowala na kierowanie gklownie nogami, uzylam oglowia tylko kilka razy, kiedy nie chciaa sie zatrzymac na komende. Potem dalam jej wolna reke, pogalopowala sobie, sama robiac kolka i osemki, az sie spocila, wtedy wrocilysmy do stepa i slalomu miedzy slupkami uzywajac nog. Pare razy rozciagala kark az do ziemi i widac ze sie odprezala, zaczela parskac. Chyba w koncu jejj sie spodobal brak wedzidla.
Pod koniec byla wkurzona, bo najwyrazniej wydawalo jej sie, ze jesli nie ma wedzidla, nie ma kontroli. Niespodzianka!
Tu zaraz po jezdzie (na pysku ma pot, nie ma otarc, sprawdzilam)


A tu obie chlodnego dnia zdecydowaly sie na poludniowa drzemke, zaraz kolo ogrodzenia tylnego podworka.

Kiedy pracowalam nad drzwiami do drugiego boksu, pokazala sie tajemnicza twarz w oknie garazu i zaczela rzec, ze przeciez czas na obiad. 😵

Tak wiec teoterycznie zakaz zblizania sie konczy sie 25 listopada.
Czwartego mialam urodziny, na poczatku nie chcialam nawet o tym myslec, mialam dola. Nie chcialo mi sie nawet zadzwonic do rodzicow, udawalam ze to zwykly dzien. Missy zadzwonila, zebym przyjechala. Na stole czekala niespodzianka, tort z koniem

To byla naprawde mila niespodzianka! Zjadlysmy po kawalku, zostawilam corke z Missy i jej rodzina, plus stadem psow i kotow i pojechalam po prostu pojezdzic sobie od sklepu do sklepu, milo spedzic czas. Aerwynn byla zadowolona, a ja odpoczelam psychicznie od ciaglej jej obecnosci i odpowiedzialnosci. Koniec koncow nie byl to taki zly dzien, jak myslalam.
Postaram sie wpadac bardziej regularnie. Jeszcze raz przepraszam za nieobecnosc. :kwiatek: