anai A wiesz, to ciekawy temat jest, bo to bardzo osobnicza cecha. Zależy to od wielu czynników, które można skrócić do dwóch: wrodzone predyspozycje konia i sposób szkolenia. Nie miałam co prawda pod tyłkiem materiału bardziej zaawansowanego, raczej wszystko podjezdki lub niewiele więcej. Jak już wspominałam konie szlachetne, o bardziej suchej budowie mają gorsze predyspozycje do zaprzęgów i często, zwłaszcza w pierwszych latach treningu czują się lepiej w siodle niż w zaprzęgu. W drugą stronę jest to wyczuwalne na trochę mniejszą skalę: konie cięższe, z domieszkami ślązaków czy zaprzęgowych niemców są bardziej ociężałe i "do tyłu" pod siodłem niż w zaprzęgu. Jednak wydaje mi się, że łatwiej przepracować je pod siodłem niż szlachetniaki w zaprzęgu (bo tu po prostu brakuje mięśnia i jakoby "intuicyjnej" prawidłowej techniki wchodzenia w szor, a wypracowanie tego musi potrwać).
Dużo lepiej jeździ się też konie powożącego, który miał okazję jeździć w siodle, albo który bardzo dobrze rozumie mechanikę ciała konia. Są różne style powożenia i jeśli nie pokryją się one ze stopniem wyszkolenia bądź techniką jazdy przez jeźdźca w siodle - można odczuć różne zgrzyty. Mści się na przykład wierzchowo styl powożenia koni na tzw. "jedynkę" czyli konie są złamane w trzecim kręgu szyjnym, ale cały czas mocno aktywizone do przodu. Rozluźnić plecy tak jeżdżonego konia jest szalenie trudno, ale to samo można powiedzieć o w ten sposób jeżdżących ujeżdżeniowcach.
Trzeba brać pod uwagę, że koń zaprzęgowy nie posiadł z nieba umiejętności odczytywania sygnałów typowo jeździeckich i trzeba go ich nauczyć jak każdego innego wierzchowca - co jest niby oczywiste, ale w rzeczywistości różnie bywa.
Co pocieszające - konie zaprzęgowe również muszą być szalenie wygimnastykowane, więc mit o koniach prostych, lub bardzo krzywych bo "od dyszla" można śmiało obalić. Oczywiście mówimy o powożeniu w pojęciu sportowym czy choćby rekreacyjnym, ale poprawnym. Na dowód macie
filmik z przejazdu Weroniki Kwiatek z 2014 roku z Mistrzostw Świata w Izsak . Tutaj efekt cierpliwego i profesjonalnego szkolenia koni szlachetnych, na proces ten klęła w którymś z wywiadów sama Weronika 🙂 Efekty jednak warte są wysiłków. W ogóle warto pamiętać, że konie zaprzęgowe "obowiązuje" dokładnie ta sama piramida ujeżdżeniowa co i wierzchowe, a różnice w interpretacji między pracą w siodle, a w zaprzęgu porównałabym do różnic między skokami, a ujeżdżeniem czy wkkw. Niby robimy to samo, ale w nieco innym celu i do tego dostosowujemy kierunek rozwoju konia.
Podsumowując - u mnie ponad połowa stajni chodzi zarówno w siodle jak i w zaprzęgu i w pojęciu rekreacji i mini sportu w niczym to nie przeszkadza, a nawet świetnie się uzupełnia. Mamy jednak z mężem podobne podejście do jeździectwa jako takiego, chcąc nie chcąc trochę uzupełniamy szkolenie naszych koni umiejętnościami potrzebnymi zarówno w siodle jak i w zaprzegu i to się fajnie sprawdza 😉 Uff, przepraszam za wywód, ale ciekawe to! Swoją drogą ciekawa jestem spostrzeżeń innych, którzy mają w tym doświadczenie, bo u mnie to na tę chwilę luźne, niezebrane myśli.
monia A nie wolisz naskakać w korytarzu? Zawsze mam wrażenie, że na lonży nieco konia ograniczamy, no i koń nie może ze spokojem, prosty skoczyć danej kombinacji - a u młodziaków to ważne.
kare_szczescie Na lonży jakieś tam zaczątki fajnej sprężynki raz po raz widać. Zajazdka chyba nie zrobiła na nim wielkiego wrażenia, nie?
KaNie, galopada_ Wpadnijcie kiedyś, małżu fajnie szkoli początkujących powożących 😀 A ja bym się chętnie pouczyła paru rzeczy od Was 👍
galopada_ Toto kare po Greyu uwielbiam 😍 Moja też z matki po Greyu, tylko brzydsza i głupsza 😂 Dlatego ją kocham tak szalenie 😉
Dziękuję za miłe słowa o Cukierasku. Mam stracha, że nasze ostatnie inwestycje zmuszą nas do szybkiej sprzedaży, ale zobaczymy co przyniesie życie. Bardzo bym chciała pojeździć na nim trochę dłużej...