KOTY
efeemeryda ale Royalem handlujesz przecież, więc będziesz zalecać co sprzedajesz 🙂
Super, że kotek tyle przeżył, ale pewnie wiesz, że każdy przypadek jest inny, etiologia różna, a znam też koty, które zwinęły się w kilka tygodni od postawienia diagnozy.
busch nie znam tej strony, ale na forum miau.pl znalazłam najwięcej przydatnych informacji, porad i osób, które zmagają się z tą chorobą.
Mo B., moja kotka o zgrozo 3 letnia ma także podobną diagnozę, jednak to się ledwo zaczęło i nie chciałabym jej usuwać jednak zębów.
Czy wiesz jak temu zapobiegać?
Są pewne rodzaje zapaleń dziąseł (że tak w uproszczeniu sobie pozwolę), że bez całkowitej ekstrakcji nic z tego nie będzie. Na podstawie RTG i cytologii stawia się diagnozę i podejmuje decyzję o ektrakcji lub nie.
Koty sobie świetnie radzą bez zębów.
espana, sorki, ale to, co piszesz, jest naprawdę nie do końca fajne i uczciwe. Myślisz że efeemeryda ściemnia że jej kotu jest dobrze na royalu dla 1% szansy że kupię akurat od niej royala?
Plus naprawdę nieprzyjemne są takie sugestie że kot się zawinął z powodu royala, bo tego nie wiesz. 🤔
Dzięki bush :kwiatek:
Miło mi, ze nie wierzysz, ze royalowa bigpharma funduje mi wczasy 😵
espana
Wyobraź sobie, ze sprzedaje tez hillsa, purine, a nawet o zgrozo acane 😂
Co do przypadków, pozwolę sobie jednak zauważyć, ze widziałam i widuje codziennie więcej przypadków niż Ty, ale co ja tam wiem...
busch nie, nie, nie, zupełnie źle mnie zrozumiałaś. Moja druga część wypowiedzi nie odnosiła się do rodzaju karmy, absolutnie nie! Po prostu uważam, że na rynku są dostępne karmy o lepszym składzie niż Royal. Nigdy bym nie napisała, że kot zdechł od karmy (jakiejkolwiek).
Nie przyszłoby mi do głowy powiedzieć o sobie, że mam dużą wiedzę i praktykę z biol/chem/wet, bo co idę na jakąś konferencję czy warsztaty, to okazuje się, jak wiele jeszcze przede mną 🙂
busch, nie znam tej strony, ale jeśli nie kłóci się z wiedzą weterynaryjną to warto się z nią zapoznać 🙂 Ja wiedze staram się czerpać z konferencji i wykładów, na których akurat z nefrologii dość często bywam 🙂
Nadal czekam na wakacje z Royala, na razie mam tylko kubek 😀
Cricetidae, no właśnie nie wiem czy się nie kłóci z wiedzą weterynaryjną ale ogólnie wywód logiczny się klei 😉. No nic, tak czy siak i tak z wetami też się będziemy konsultować 🙂
pokemon, to mnie teraz pocieszyłaś.
Na razie dostałam żel, który musze aktywować specjalnum aktywatorem i potem już trzymać w lodówce.
Od jutra zaczynam nim myć te zęby i smarować dziąsła, może akurat.
Na razie wetka nie mówiła nic o rtg, bo zrobimy kontrolę za miesiąc , bo i tak muszę zabrać ferajnę na kolejne szczepienie, więc pewnie ocenimy czy jest lepiej czy gorzej.
Mówiła nie dawać mokrego, tylko głównie suche.
Problem w tym, że w internecie może napisać każdy. Może być to całkiem logiczne.
I zawsze znajdą się ludzie, którzy w to uwierzą.
Daleko nie trzeba szukać - Jerzy Zięba na przykład.
Dlatego czerpanie z internetowej skarbnicy wiedzy zostaw sobie dla zabawy.
Perlica - u mnie cytologia to standard i bez tego nie ruszam w zasadzie z żadnym leczeniem.
[s]Gdzie się mogę zaopatrywać w karmy nerkowe poza kliniką? Bo w tej u mnie mają tylko takie małe worki chyba, ale byłam tak przejęta, że nawet nie spytałam o większe. Jakie jeszcze inne firmy robią kamy dla "nerkowych"? 😉[/s]
edit użyłam google, już wiem 😁
I tu jeszcze pytanie do pokemon lub efeemeryda: czy zdrowemu kotu jakby również wcinał tą karmę co Mikołaj coś trzeba byłoby uzupełniać? Bo właśnie wygłodniałego Mikołaja przywiozłam z kliniki i jak nad nimi stoję to każdy je swoje, ale jak odejdę, to Behemot zaraz mu wyżera i logistycznie łatwiej byłoby mi obydwu dawać to samo. Jutro co prawda idziemy jeszcze na USG, więc mogę o wszystko wypytać, ale teraz właśnie zalewa moją głowę fala pytań. Muszę chyba je spisać na kartce 😁 Czy dobrze mi sie wydaje, że kawałek surowego mięska gdy dawałam w trakcie gotowania może jednak zaszkodzić i trzeba z tym skończyć?
Cricetidae ja mam smycz z Acardem w serduszka i coś czuje że własnie to mnie i moich nauczycieli przekonało, żeby po zawałach dawać aspiryne, a nie wieloletnie analizy i badania 🤣
Perlica nie mam pojęcia, u nas niestety zajęłam się sprawą zębów zdecydowanie zbyt późno. Ale na pocieszenie - Mikołaj bez zębów radzi sobie super 😉
Mo B., ominęłam Twoja poprzednią odpowiedź, cieszę się, że Ci pomogli na Strzeleckiego, znam tam kilku lekarzy 🙂 Urok całodobówek jest właśnie taki, że często wszystko jest na miejscu, no ale są też minusy 😉 Ja pracuję w 24h i też mamy na miejscu cały sprzęt, to znacznie ułatwia życie 🙂
Mo B., ja kupowałam w animalii. Masz 5% taniej na karmy vet jak wpiszesz kod.
pokemon, a polecasz coś do zębów? Prócz szczotkowania?
Problem w tym, że w internecie może napisać każdy. Może być to całkiem logiczne.
I zawsze znajdą się ludzie, którzy w to uwierzą.
Daleko nie trzeba szukać - Jerzy Zięba na przykład.
Dlatego czerpanie z internetowej skarbnicy wiedzy zostaw sobie dla zabawy.
Sorki, ale wykłady Jerzego Zięby nie trzymają się kupy nawet dla osoby nieprzeszkolonej medycznie, więc Twój przykład nie oddaje sytuacji 😉
Rozumiem Twoją rezerwę do wszelkich źródeł internetowych, natomiast uważam że ufanie tylko temu, co mówi wet i nieszukanie samemu też nie jest dobrą drogą, zwłaszcza jeśli mówimy o przewlekłej chorobie, którą przede wszystkim właściciel będzie kontrolował przez następne kilka albo (daj Boże) kilkanaście lat. A taki weterynarz, mówiąc wprost, nie zawsze ma czas żeby wszystko ładnie właścicielowi wytłumaczyć i wypisać, a jedynie skupia się na rzeczach najważniejszych i leci do następnego pacjenta. Moje doświadczenie jest takie, że lekarze i weterynarze przy drugim pytaniu robią się zniecierpliwieni, a opieka nad kotem z niewydolnością nerek nie jest czymś, co można załatwić w dwóch pytaniach.
Przykład. Weterynarz mówi: proszę koniecznie przestawić kota na 100% karmy nerkowej, niczym nie dokarmiać.
To nie jest zła rada, ale dla właściciela to oznacza rozkminę całej logistyki skąd kupić, jakie są karmy do wyboru, jak zmusić kota do jedzenia jeśli nie chce, itp. itd. Nie będzie przez pół godziny debatował z wetem na temat smakowitości saszetek z różnych firm, bo wet nie ma na to czasu.
Itp. itd. Plus jeśli wiesz, co się dzieje z kotem, a nie tylko że ma "chore nerki", to łatwiej zapamiętać, stosować się do zasad i być bardziej wyczulonym na znaki pogorszenia sytuacji.
Nie zdażyło mi się nigdy zbywać przy takich pytaniach... właściciel dostaje ode mnie listę karm, wszystkie wytyczne w opisie wizyty oraz wie ze zawsze może zadzwonić/ przyjść.
Dlatego zgadzam się z pokemon, ze internet trzeba niestety dzielić przez 10.
Dziewczyny, spokojnie. Zarówno na tym forum jak i na forum miau.pl wypowiadają się również weterynarze. Osoby posiadające chore koty opisują swoje doświadczenia na podstawie leczenia ustalonego ze swoim lekarzem prowadzącym. Jak wpadłam na trop Vivomixxu to podzieliłam się z tym z kilkoma lekarzami, którzy przeanalizowali skład i polecają to swoim kocim pacjentom. Mało tego - zostawiając swoją kotkę w szpitalu lekarze dawkowali jej przyniesione przeze mnie leki i suplementy (Vivomixx właśnie, Ipakitine, tabletki na padaczkę i psychotropy na poprawę łaknienia - zaproponowane przez osoby z podobnymi terminalnymi przypadkami, zalecone przez lekarza (tunrida :kwiatek: i zaakceptowane przez wetów, u których leczyłam kota). To taka trochę różnica od "wyczytałam w necie". Mój kot był pod stałą opieką weterynarzy, czy to źle, że szuka się pomocy również na własną rękę? Dokładnie tak samo jest przecież z końmi, między innymi dlatego tworzymy to forum, tu szukamy odpowiedzi, pomocy, rozwiewamy wątpliwości, dzielimy się swoją wiedzą i doświadczeniem. Dziewczyny trochę tak zareagowały jakby ktoś kota leczył INTERNETEM zamiast WETERYNARZEM, a tak przecież nie jest i nikt roli weterynarza przecież nie umniejsza.
O jesuuu 😍 😜 😍 jakie cudne! 😍
Od dziś 13 piątek będzie budził w Tobie tylko pozytywne skojarzenia 😎
jaaakie słodkie szczurki 😍 dużo zdrowia i szczęścia dla maluchów
wistra gratulacje!
Powiem Wam, że rozczarowałam się. Napisała do mnie kobieta o te małe z dzikiego miotu. Wiedziała, że mają takie pochodzenie. Napisałam prawdę, iż są uczone kuwetkowania od prawie miesiąca i uczą się prawidłowej socjalizacji.
Podziękowała.
Przecież to logiczne, że kotki z dzikiego miotu nie będą domowymi pupilkami od dnia urodzenia, potrzebują czasu. Zabrakło dobrej woli, moim zdaniem. Wystarczyło tylko nastawić się na "pracę" z takim stworzeniem.
Szkoda, szkoda.
[img]
https://scontent.fwaw3-1.fna.fbcdn.net/v/t34.0-12/22447647_10209843124746682_984960691_n.jpg?oh=9fe4c668f20e5edff393f8fd0d238d97&oe=59E41840[/img]
[img]
https://scontent.fwaw3-1.fna.fbcdn.net/v/t34.0-12/22414741_10209843125066690_1622107920_n.jpg?oh=32e98c8cb3de9bcd8e5760034e5866a9&oe=59E36348[/img]
[img]
https://scontent.fwaw3-1.fna.fbcdn.net/v/t34.0-12/22446856_10209843126466725_1901334316_n.jpg?oh=e4faff2cefa7c9eb4a08fc097888ee4f&oe=59E41EDC[/img]
maluda niektórym nie dogodzisz, ludzie potrafią być bardzo roszczeniowi, nawet jeśli chodzi o zwierzęta potrzebujące pomocy. Może lepiej, że teraz się wycofała niż po wzięciu kociątka, gdyby np. wurzuciła go na ulicę, bo coś. Małych kotów jest masa i ludzie przebierają na wszystkie strony. Zwłaszcza, gdy kotek/piesek jest u osoby prywatnej, a nie w schronie np. gdzie trzeba zapłacić 35 zł przy odbiorze (cena z łódzkiego), a zwierzak ma czip i nie jest już taki anonimowy. Mam kontakt z jedną taką łódzką kociarnią, staram się ich choć trochę wspierać i czasem historie, które słyszę powodują u mnie straszny smutek.
maluda powodzenia dla Twoich maluszków :kwiatek:
Ludzie jak zwykle mnie zaskakują, ale to nic. Z jednej strony i owszem - lepiej, że zrezygnowała na początku, a z drugiej dziwne, iż wiedząc od początku jeszcze próbowała coś osiągnąć, ale nie wiem co. W każdym bądź razie, wszystkie maluchy są w DT. Jeden znalazł już dom.
Ostatnio widziałam liczby w schronisku i u nas w Poznaniu kociarnia ma prawie 300 sztuk... bardzo dużo.
Słuchajcie nie jestem kocią osobą ale tak się zlożyło, że od wczoraj w domu mamy kota.
Znajda. Raczej nie dziki - bo normalnie jak pies do dzieci lgnie, włazi sam na kolana itd. ... i reaguje na szelest torebki=żarcie.
Ale "bez domu" to musiał trochę być bo fatalnie brudne uszy, pchły, chudość i rozwolnienie.
... wciąż liczę, że się znajdzie właściciel.. ale aktualnie to jest "kot mojego syna" - bo to on zrobił histeryczną akcję aby kota nie wyrzucać jak wszedł do domu.
I teraz potrzebuję ekspresowej rady w tematach:
a) żwirek dla kota... bo to co kupiłam jest do dupy i nie zbryla dobrze i po prostu śmierdzi tak, że młody ze łzami w oczach te kupy sprząta, bo ryczy, że śmierdzi
b) żarcie - jak często - bo on żre non stop
c) jak zrobić żeby to był kto "wychodzący' - bo ja nie chcę go 'zamykać' w domu
d) antypchła- co dać
... i nie wiem jak ja tego dzikuna zapakuje do veta...
kotbury,
a) metodą prób i błędów dobierzecie. Ja od dziesięciu lat tylko cats best plus. Kupuję 40 l i mam na pół roku z górką.
b) mały/duży jest? Na razie bym dawała tyle, ile chce, musi się odkarmić.
c) wychodzący kot to bardzo duże zagrożenie śmierci. A koty są szczęśliwe w domu
d) antypchła najlepiej od weta moim zdaniem. Zwłaszcza, jeśli zwierze jest w słabej kondycji. On zdecyduje czy i co warto dać.
ad żwirek - dobrać to, co pasuje Wam i kotu. Odczuwanie zapachu żwirku z urobkiem jest różne. Ja nie wyobrażam sobie innego żwirku niż bentonit compact - Benek Compact, Golden White, Golden Grey
ad żarcie - pewnie biedak głodny, żarcie non stop powinno mu przejść z czasem. Jakie, to tu też w zależności od upodobań kota, reakcji jego brzucha i Waszych odczuć po konkretnym jedzeniu w kuwecie. Najlepiej wysokomięsne suche, mokre też.
ad wychodzący - a co zrobi syn, jak znajdzie kota zatłuczonego przez świra albo kot po prostu nie wróci?
ad antypchła - nie mam pojęcia, moja wiedza o tym zatrzymała się na frontline 😁
Ten kot jest mały (gabarytowo). Myślałam, że to jakaś młoda kociczka... aż sobie dał zajrzeć w końcu między nogi.
Myślę (ale się znam jak gajowy na okręcie), że to jest jakiś z pierwszych tegorocznych miotów.
Co do wychodzenia - on b. chce. lata po ogrodzie jak siedzimy na tarasie. Polazł do sąsiadów... i im narąbał w kwiatki... ale dał się na łapy wziąć i do domu zanieść.
Ja jednak miałabym mentalnie problem z ograniczeniem zwierzęciu takiemu wychodzenia, szczególnie, że nie mamy go jako kota domowego od małego.
W okolicy wiele osób ma koty w takim systemie.
Co do syna i ewentualnie np. rozjechanego kota... wiadomo, przykro, ale tak się dzieje, ludzie i zwierzęta giną w wypadkach lub umierają.
Co najwyżej myślę o klapce wejściowej do domu.
I jeszcze jak ktoś ma to polecicie obroże z danymi adresowymi właściciela.
Kotbury, moze zaczipuj go.
Btw, w jakiej jest kolorystyce? Wpasowal Ci się do nicku? 😉 😀
hahah!
Dokładnie! mam burego kota!
a z tym chipowaniem to dobra myśl. A jest jakaś baza centralna czy burdel tak jak z psami?
kotbury,
1. żwirek - ja używam silikonowego, ale każdy ma swoje własne upodobania
2. do weterynarza najlepiej w specjalnym transporterze, ja dzikiego kota z ogrodu załadowałam w rękawicach ogrodniczych bo nie byłam pewna jak się będzie bronił, na pewno warto do weterynarza, bo pewnie trzeba go odrobaczyć, odpchlić i dać jakieś przeciwzapalne skoro ma biegunkę, ewentualnie pobrać morfologię
3. weterynarz powinien sprawdzić czy nie ma chipa z adresem właściciela a jeśli nie ma to go zachipować
4. żarcie na razie często w małych porcjach, i ta morfologia byłaby wskazana żeby sprawdzić czy nie ma konkretnych braków/anemii
kotbury, czemu burdel? Safe-animal jest.