Nie wiem czy to adrenalina opadla, czy po porstu przemeczenie, ale moja depresja jest bardzo silna dzisiaj. Kopalam sie w tylek, zeby wyjsc z domu i cos zrobic.
Pojechalam do Lowe's, kupilam cement, kolejne 10 workow, zeby dalej kontynuowac wylewke, jak tylko sie troche osuszy na tyle, zeby wjechac na pastwisko samochodem. Paswtisko wczoraj wieczorem blo pod woda z powodu ulewnych deszczow.
Kiedy poszlam nakarmic konie, Shy sie cala trzesla przemoczona, zaczela wydawac dziwny odglos, jakby chrapania, i z nosa jest ciekla biala wydzielina. Zalozylam im obu derki z polkapturami, zaslaniajacymi klab. Shy dalej sie trzesla jedzac, wiec poszlam, a wlasciwie poczlapalam, po derke polarowa, zdjelam przeciwdeszczowai zalozylam polar, a przeciwdeszczowa na wierzch. Dostaly po dodadkowej porcji karmy z melasa na rozgrzanie.
Dzis pojechalam tez po lucerne (wysokoenergetyczna, pomaga wiec sie rozgrzac) w kostkach po 40 kg; kupilam trzy.
Kupilam dwie plyty kartongipsu na sciane, jak maz Missy zrobi dzis kable elektryczne i przelozy gniazdko na druga strone drzwi. Kupilam tez plyte polcalowa sklejki, 4x8 stop, ciezka jak diabli, na podpodloge w lazience.
Rozmawialam z Cincy , ze jej maz moze przyjesc w niedziele i podlaczyc mi w koncu nowa szafke z umywalka, na razie uzyjemy starej armatury tzn kranu bo nie stac mnie na razie na taki, jaki chcialabym docelowo.
W miedzyczasie dostalam wiadomosc od Virginii, sasiadki przez droge, ze jeden z koni lezy na pastiwsku i sie nie rusz.a Pobilam rekordy predkosci w drodze do domu, myslac ze Shy zle sie czuje po tym przemoknieciu i przemarznieciu, ale kiedy przyjechalam, oba konie pasly sie, sadze wiec ze jedna z nich po prostu zdrzemnela sie na lezaco. Obie zrestza s aobklejone blotem, przynajmniej Shy jest nadal w derce, derke Babe zdjelam rano. Musze ja zacerowac, bo zrobila dluga szceline wtwz rip-stop tkaninie.
A w skrzynce czekala karta kondolencyjna od weterynarza. I do tej pory rycze, jak ja widze.
To sa ostatnie jego zdjecia, zaraz przed tym jak maz zabral go do uspienia.R.I.P. Jerry. Bedzie mi Ciebie brakowalo..


Chce zaczac wykopywac, dzielic i sprzedawac swoje hosty, zeby dorobic jakies pieniadze, na razie jest takie bloto, ze nie da sie nic wykopac. Od niedzieli ma wrocic cieplejsza pogoda i byc suszej, wiec wtedy bedzie dobry czas na pozyskiwanie odmian.
Mam zamiar sprzedac jedno siodlo, moze ktos sie skusi? Moge wstawic zdjecia.
Dave nadal sie kontaktuje via znajomych, mielismy sprzeczke dotyczaca jego pomyslu zamieszkania w tym drogim domu. Zaproponowalam poszukanie takich moteli, on odpisal, przez znajomego , ze najtansze hotele sa po 40-50 za noc. Wiec napisalam ze chodzi mi o MOTELE, on na to ze nie maja kuchni i w ogole sa w takich dzielnicach, ze tylko dziwki i dilerzy tam bywaja, ze juz bylo mu lepiej w wiezieniu. Wkurzylam sie i napisalam, ze to nie moga sprawa. Ja mu mieszkanaia szukac nie bede (choc probowalam rozeslac wici, czy ktos zna miejsce), i zeby ni eprzerzucal winy na mnie. Ze to on jest odpowiedzialny za siebie, i za rachunki, ktore nadchodza codziennie. Dzis napisalam kolejne trzy czeki, bo dwa byly do splacenia do dzis, jeden do jutra. Probuje maksymalne wykorzystac sznase i posplacac.
W koncu napisal mi, ze jego siostra przyjezdza w nastepnym tygodniu i ona da kase na dom i na prawnika. I nie, nie spotka sie ani ze mna ani z nasza corka, ponoc zeby nie mieszac sobie w glowie. Mysle ze to nezdna wymowka. Mma nie mowic corce, ze jedyna amerykanska ciotka bedzie w miescie, zeby nie robila sobie nadzie, ze sie spotkaja.
Inna sprawa bylo to, ze nie wiem co bedzie potem, po tym okresie 60 dni (juz mniej). Nadal mam do niego uczucia, ale mu nie ufam totalnie, bo nie tylko chodzi o przemoc, pobicie, ale rowniez ze obiecal mi nie chodzic do Hootesr, a tymczasem na wyciagu bankowym bylo siedem (!) rachunkow. Obiecal mi przez wiadmosc, ze wiecej tego nie zrobi, wiec odpisalam, ze mam gdzies jego obietnice, obiecywal mi juz wczesniej. Ze chce, zeby wlaczyl pokazywanie, gdzie wlasciciel telefonu przebywa w danej chwili-wlacza sie to dzieciom, nazywa sie to parental control.
Odmowil, powiedzial, ze to nie moj interes gdzie i kiedy spotka sie ze swoim prawnikiem. Odpisalam wiec ze to nie nastraja do niego przyjaznie, w ten sposob ustawienie tonu odmowy. I ze nie dbam, czy i gdzie widzi prawnika, nie zmaierzam pytac o jego nazwisko itp. Ale chodzi mi o wizyty w Hooters i inne wizyty w pubach, kiedy ponoc mial byc w pracy. Odpowiedzial, ze w jego telefonie sluzbowym ta opcja jest niemozliwa do wlaczenia (serio serio? To zwykly iPad), i ze byc moze by to zrobil, gdybym ja zrobila to samo. Wiec napisalam, ze ja nie mam zadnego problemu z wlaczeniem tej opcji, nie mam nic do ukrycia, a on najwyrazniej ma.
I nie wiem co dalej myslec. Jak sie sprawa potoczy. Na razie zyje z dnia na dzien. Ale zaczynam zbierac informacje o rozwodzie, co wtedy bedzie mi przyslugiwalo, jaka pomoc. Bo nie wiem, czy bede mogla zyc z mezczyzna, ktoremu nie ufam. Kosztowalo mnie to juz nerwice, kliniczna i gleboka depresje i bole serca. Nie wiem czy jest sens dalej to ciagnac.
A sad tez musi wziac pod uwage, ze maz czesto podrozuje i to na dlugo, wiec ktos musial tym dzieckiem sie zajac i to by moglo kolidowac z moja praca. Bo np przychodzil i mowil, ze wyjedza od poniedzialku do czawrtku gdziestam. I wtedy , gdybym pracowala, mialabym problem, co zrobic gdy dziecko wraca do domu. Pustego domu. Za takie cos sluzby socjalne bardzo sa ciete.
Zostajac w domu i zajmujac sie wszystkim umozliwiajam mu rozwoj jego kariery, bo mogl zostawac do pozna, nie martwiac sie o dziecko i jego potrzeby, typu odebranie z autobusu, nakarmienie, tlumaczenie problemow ze szkolnymi kolezankami i kolegami, kladzenie spac, pranie, gotowanie, sprzatanie, kazda kobieta zreszta zna taka liste na pamiec.
Co z tego ze obiecywal, ze przyjdzie wczesniej, jak przychodzil 2-4 godziny pozniej bo nagle dostawal ponoc telefin od szega, wspolpracownika czy kogostam i musial biedaczek byc w pracy dluzej. Ciekawe ile z tego bylo prawda, a ile siedzeniem w pubie w towarzystwie mlodych kelnerek, ktre wyciagaly od niego kase-w koncu wyplaty gotowka byly najdalej co trzeci dzien i byly to sumy trzy i czasem czterocyfrowe. A on za to pamieta, ze czesto prosilam go o przyjazd, bo sie zle czuje i on to robil. Zupelnie inne historie.