Ramires, Ja w tamtym roku miałam trzy kocie sierotki, których mama zaginęła. U mnie wyglądało to tak, że do butelki z mlekiem zastępczym dodawałam taki koci "pasztecik", który miał konsystencję kremową i dał się przecisnąć przez oczko w smoczku. Później jakoś poszło, zaczęły jeść z palca, później z płaskiego spodeczka. Ja bym się jeszcze nie martwiła, bo moje też były pod tymi względami "upośledzone". Nie wiem dokładnie ile czasu później zaczęły jeść i same się załatwiać, ale było to nieco później, niż w internetowych poradnikach. Wydaje mi się, że to wszystko przyjdzie z czasem. Nie wszystkie dzieci rozwijają się w książkowym tempie 😉
A to moje zeszłoroczne dzieci:

