Sprawy sercowe...
No to mamy podobne doswiadczenia 😉
No to mamy podobne doswiadczenia 😉
I mnie to bardzo przeraża! Dołuje wręcz 🙁 Ostatnio przy winie (po sporej już dawce) usłyszałam takie wyznanie, że mi serce na moment stanęło. Od bliskiej mi osoby (z rodziny).
kokosnuss, ja się podpiszę pod tym co Meise i faith piszą. uważałam pokolenie ikea za pierdoły i banały, ale ludzie nie wiedzą takich rzeczy. I widzę niestety, że tkwią i zostają w takich (nieszczęśliwych) związkach, a to są ludzie w okolicach moich 23-25 lat. I słyszę od takiej, że "jestem wybredna i nigdy sobie nikogo nie znajdę jak będę tak robić", a potem jej chłopak mnie podrywa (na jej oczach). Ale ona go koooochaaaa
Ja sie zaczynam powaznie zastanawiac, czy to ze mna jest cos nie tak czy z ludzmi dookola...
To jest chwilami az kuriozalne co sie obserwuje i w czym ludzie tkwia. Albo jaka krzywde sobie robia w imie kompletnie nie wiadomo czego.
Mam takie wrazenie, ze ludzie lapia czesto pierwsza osobe, ktora odwazy sie z nimi zostac i kurczowo trzyaja, bo inna na pewno sie nie przydarzy!
Ciul tam, ze nie maja ze soba nic wspolnego, nie spedzaja ze soba czasu poza noca we wspolnym lozku, nie maja o czym rozmawiac, seks nie działa... ale są razem x lat i jakoś to sie musi toczyć dalej.
Ja sie pytam: po co? w jakim celu?
Naprawde byle jakość jest tak bardzo lepsza od bycia samemu ze sobą? albo od zaryzykowania i poszukania kogos pasującego?
Myślę, że to jest po części inny problem, nie czysto związkowy - ludzie dziś nie umieją zostawać sami ze sobą. I panicznie boją się samotności. A wobec tego "byle kto, byle był/a" jest lepszy niż nikt.
Czy jest ktoś kto mógł by porozmawiać ze mną na priv? Muszę się komuś mocno wygadać, a sprawa dosyć delikatna. Przyda mi się ktoś zdrowo myślący, bo ja już nie wiem co się ze mną dzieje 🙁 eh, głupie te zakochiwanie się w nieodpowiednich facetach 🙁
A osoby po ślubie (nie ważne, czy już po rozwodzie, czy nie) mogłyby mi powiedzieć jak to u was było przed ślubem? Czy miałyście jakieś chwile zwątpienia czy to ten jedyny? Czy na pewno chciałyście spędzić z tym człowiekiem całe życie? Każdy mówi, że przed ślubem pojawiają się wątpliwości, ciekawi mnie na ile ona są podparte późniejszymi doświadczeniami już jako mąż i żona 🙂
Cricetidae ja nie miałam wątpliwości i byłam gotowa walczyć z całym światem o to, że to ten jedyny i że przetrwamy wszystko, nawet nasze konflikty i niedopasowane charaktery. 😉
Behemotowa jak coś to pisz 😉
Behemothowa dawaj,służę pomocą.
"jestem wybredna i nigdy sobie nikogo nie znajdę jak będę tak robić"
23-25 to też mój przedział wiekowy i zdarza mi się już słyszeć komentarze (od takich "dobrych ciotek" co to chcą dla każdego jak najlepiej...), że pewnie mam za duże wymagania i muszę je zmniejszyć albo zostanę sama do końca świata. 😉 Też myślę tak jak Murat-Gazon, dla większości ludzi lepiej jest być z pierwszym lepszym który nie ucieka niż samemu, a przynajmniej na pewno jeśli się jest kobietą. Bo jak to tak, baba SAMA? Na pewno jakaś nienormalna albo wyzwolona feministka. 🤣
Cricetidae, ja nie zakładałam, że to będzie na całe życie, ot tylko miałam taką nadzieję, że nam się uda. Ale u mnie nietypowo, bo po 6 miesiącach związku wzięliśmy ślub.
Ja wiem tylko, że żadna trwała relacja nie robi się sama. Praca, przyjaźń, koń, małżeństwo, macierzyństwo...
To wielka sztuka rozkładać swoje zaangażowanie i energię tak, żeby wszystko zrównoważyć. Szczególnie dziś, gdy np. praca pochłania tyle, ze w związku ludzie oczekują relaksu. A tak się nie da. Każda wartościowa rzecz wymaga pracy. No i chęci, jasne.
Czy jest ktoś kto mógł by porozmawiać ze mną na priv? Muszę się komuś mocno wygadać, a sprawa dosyć delikatna. Przyda mi się ktoś zdrowo myślący, bo ja już nie wiem co się ze mną dzieje 🙁 eh, głupie te zakochiwanie się w nieodpowiednich facetach 🙁
śmiało :kwiatek:
Cricetidae moja dobra przyjaciółka prosto przed ślubem nie miała wątpliwości, dotarło do niej co zrobiła dopiero na weselu i powiedziała mi, że była gotowa się rozwieść 😀 i wyjazd na podróż poślubną ją uratował przed tą decyzją 🤣 No, ale ona jest typem osoby, która nie znosi żadnych ograniczeń, pewna siebie, zawsze mocno stąpa po ziemi, a z dwóch ślubów już się w życiu wywinęła 😀 Teraz sobie żyją razem i są szczęśliwi, jej mąż jest Holendrem więc jego oaza spokoju do jej narwanego charakteru spasowały się idealnie :kwiatek:
Behemotowa, do mnie też możesz śmiało pisać :kwiatek:
Altiria, też słyszałam, że jestem wybredna, wredna, że żaden chłop sobie ze mną nie poradzi więc muszę się zacząć zachowywać jak kobietka a nie baba z piekła rodem. No i obniżyć oczekiwania. I zawsze odpowiadałam, że jak mam być z byle kim to wolę z nikim.
Na dobre mi to wyszło, P znalazł się 'przypadkiem' i jestem od 5 miesięcy i jestem najszczęśliwsza na świecie. I się okazuje, że cale nie trzeba było zmieniać ani charakteru ani oczekiwań 😉
[quote author=madmaddie link=topic=148.msg2711789#msg2711789 date=1505149627]
"jestem wybredna i nigdy sobie nikogo nie znajdę jak będę tak robić"
23-25 to też mój przedział wiekowy i zdarza mi się już słyszeć komentarze (od takich "dobrych ciotek" co to chcą dla każdego jak najlepiej...), że pewnie mam za duże wymagania i muszę je zmniejszyć albo zostanę sama do końca świata. 😉 Też myślę tak jak Murat-Gazon, dla większości ludzi lepiej jest być z pierwszym lepszym który nie ucieka niż samemu, a przynajmniej na pewno jeśli się jest kobietą. Bo jak to tak, baba SAMA? Na pewno jakaś nienormalna albo wyzwolona feministka. 🤣
[/quote]
tylko wiesz, ja to tak nie mam wymagań. Ja bym chciała kogoś z kim mi się fajnie rozmawia, jest ciekawy, żeby mnie szanował i zrozumiał, że dużo czasu spędzam pracując na rzeczami, które mnie cieszą i się nie będzie czepiał, że często do mieszkania przychodzę się tylko przespać 😉
Znam dużo takich facetów, tylko oni są zajęci, więc się z nimi kumpluję i ich szczerze uwielbiam 😉
Nic w stylu: 180, szatyn, mięśnie na wierzchu, trzy fakultety, doktorat w toku i własna firma. A tak się czuję jak słucham porad tych wielce szczęśliwych-bo-w-związku-nieważne-jakim
[quote author=Murat-Gazon link=topic=148.msg2711795#msg2711795 date=1505151907]
Myślę, że to jest po części inny problem, nie czysto związkowy - ludzie dziś nie umieją zostawać sami ze sobą. I panicznie boją się samotności. A wobec tego "byle kto, byle był/a" jest lepszy niż nikt.
[/quote]
Czasem umieją, tylko nie chcą. Strach przed samotnością jest dla wielu na tyle silny, że świadomie wchodzą w związki dalekie od idealnych. Nie powiem, że nie rozumiem ich zupełnie. Łatwiej powiedzieć, że lepiej być samemu, niż z byle kim, nawet jeśli się w to wierzy, niż żyć tak przez lata. Smutne.
Lena a to zależy od tego, jakie jest to życie samemu i czym się je wypełni. Człowiek może być sam, a szczęśliwy, serio. 😉
madmaddie, ale to są u mnie wymagania/oczekiwania. Nie tam kaloryfer i grubość portfela tylko dokładnie to, co napisałaś. I to dla niektórych było za dużo 😉 takie błyskotliwe rady trzeba olać i tyle
no tak 😀 ale to się stosuje do wszystkich ludzi z którymi mam bliższy kontakt. Po prostu, nie lubię tracić czasu z kimś z kim się nudzę 😉
madmaddie, i ja Cię bardzo dobrze rozumiem 😀 dlatego mam dość wąskie ale za to niezwykle wartościowe grono znajomych i przyjaciół. I nie lubię udawać, że uwielbiam spędzać z kimś czas gdy wcale tak nie jest
Ja nawet nie potrafię określić jakie to niby są te moje wygórowane oczekiwania. 🤣 po prostu czasem się trafi ktoś, kto pasuje i jest dobrze. A niektórzy to chyba uważają, że mam na pęczki kandydatów i robię wyliczankę - ten za wysoki, ten za niski, ten za biedny, a tamten ma boiler zamiast kaloryfera. Mam wielu super kumpli, ale no właśnie - kumpli. Może te moje oczekiwania jakoś blokują procesy chemiczne prowadzące do wielkiej miłości? 😁
Behemotowa pisz jak tylko masz chęć 😉
Ja nawet nie potrafię określić jakie to niby są te moje wygórowane oczekiwania. 🤣 po prostu czasem się trafi ktoś, kto pasuje i jest dobrze. A niektórzy to chyba uważają, że mam na pęczki kandydatów i robię wyliczankę - ten za wysoki, ten za niski, ten za biedny, a tamten ma boiler zamiast kaloryfera. Mam wielu super kumpli, ale no właśnie - kumpli. Może te moje oczekiwania jakoś blokują procesy chemiczne prowadzące do wielkiej miłości? 😁
są ludzie, którzy NIE zaznają takiej wielkiej miłości, ludzie o poziomie uczuć, może hormonów może innych cech czy chemii takiej, którzy nigdy nie będą szaleć z miłości itd. Może po prostu taką osobą jesteś.
Ale ja nie mówię, że jestem wyprana z uczuć, byłam zakochana, byłam w związku przez kilka lat. Po prostu teraz nikogo nie mam i nie będę na siłę szukać w myśl zasady ten nie pije i nie bije to niech będzie "bo co jak nikt inny się nie trafi". A jak ktoś nie wierzy, że można być szczęśliwym samemu i nie szukać na siłę partnera - to jego problem. 😉
Bechemotowa, jestem jeśli potrzebujesz :kwiatek: pisz śmiało 🙂
Odnośnie tego co pisała Meise - a nie macie wrażenia, że to trochę się bierze z... wygody? Wygodnego życia bez problemów. Że się człowiek czasem ma aż za dobrze. Brak poważniejszych problemów = nuda = szukanie wrażeń.... Jeśli dodać do tego brak przywiązania do tradycji, brak jakichś... trwałych zasad moralnych (mam nadzieję, że wiadomo co mam na myśli), to pyk - szukanie wrażeń czas zacząć, bo przecież wszystko wolno i kto mnie powstrzyma?. Czasem odnoszę takie wrażenie.
Ja myślę, że teraz jest mega hype na przeżycie swojego życia jak najlepiej. Dużo ludzi zapatrzonych jest na np. idealne życie jakichś randomów z instagrama, gdzie każda fota jest wystylizowana do granic możliwości.
Z drugiej strony to dobra rzecz, że ludzie chcą walczyć o swoje szczęście. Mamy jedno życie.