KOTY

sanna chyba niestety nie dam rady wymiziać, bo mój kot nie lubi 🤣 taki typowy drapieżnik. Sam musi przyjść na kolanka i do pogłaskania jak ma ochotę, w innym przypadku ugryzie, albo podrapie 🤣
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
04 czerwca 2009 22:21
Co do saszetek mięsnych moje rude adhd wybrzydza niemiłosiernie. Najlepiej jej wchodzą te z dużą ilością sosu lub galaretki. Ale mięsa nie zje. No jak juz jest głodna naprawdę to wcina. Ale tak to jedzie na purinie one dla kotow sterylizowanych, czasem na royalu odklaczającym i na zęby.

Poprzednia kocica moja natomiast odwrotnie. Wpierniczała mięsne aż jej się uszy trzęsly, a jak sie nałożyło jej suchej to obrażona księżna zadkiem się odwracała i pogardliwie patrzyła na wszystkich 😁
Dziewczyny, ratunku! koty mi się ścięły, Żbik i Baghera, które były zawsze w bardzo dobrej komitywie. Były na balkonie, jak usłyszałam hałas, okazało se, że Baghera zaatakowała Zbika, a ten przerazony uciekał. Złapałam Bagherę, uspokoiłam - wydawało mi się - a ta nagle mi się wyrwała, dostała ogon, szerokie wkurzone źrenice  i popedziła szukać Zbika. Na to wkroczyła do akcji Savana - 2 razy większa od Baghery, bałam sie aby te się nie ścieły. Teraz: Svana sie myje, czyli ok, Żbik przerazony wygląda z zakamarków czy jest juz bezpieczny, a Baghera szaleje w transporterku. Jezu, co mogło się stać?? Tekoty były zaprzyjaźnione, całe dnie spedzały na zabawach.. Czy to oznacza wojnę? czy im , to znaczy Bagherze przejdzie? Czy może znow zaatakoać Żbika?? Teraz Baghera płacze aby ją wypuscic. Co robić??
Pierwszy raz widziałam taką furię, zaciekłość u kota  😲
Baghera uwzieła się na Żbika  🙁 Dla mnie jest łagodna, chodzi jej tylko o Żbika.  Wypuszczona z transporterka leci go atakować. Co jej odbiło?? Te koty spedzały ze sobą wiekszośc dnia na zabawach, Baghera nasladowała Zbika we wszystkim, a teraz ta jej złość na niego. Czy to moze sie dobrze skończyć??
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
05 czerwca 2009 08:03
Czasem bójki się zdarzają. Czasem trzeba przypomnieć, kto kim rządzi, a kim pomiata. Czasem jeden z kotów wkręci sobie irracjonalny film pt "ratuj się kto może, bo biją" i jednym miaukiem postawi resztę brygady na nogi. A brygada w stanie alarmowym ma to do siebie, że żyje własnym życiem, niekoniecznie kierując się przy tym logiką.
Przykład z mojego podwórka:
S. wstając z fotela przydepnął łapkę maluchowi. Maluch wrzasnął. Wpadła mamuśka Fredźka - najeżona, bo przecież jej dziecko biją! Na widok najeżonej mamuśki - zjeżyły się wszystkie młode i zaczęło się zbiorowe pachanie, bo skoro matka jest czołg bojowy, to znaczy, że jest wojna i trzeba walczyć o przeżycie. Pachające maluchy strasząc się wzajemnie wpadły na babcię Duszkę. Duda syknęła im ostro (nie lubi jak bez zaproszenia narusza się jej przestrzeń osobistą), na co Fredźka podleciała do niej i ją zaatakowała (córka - matkę, od zawsze mieszkające razem, razem wychowujące kocięta). Duda nie została dłużna i mocno spacyfikowała Fredźkę, regularna bitwa była. A jak bitwa z odgłosami - to w progu naturalnie pojawił się kocur. Podleciał zjeżony do dziewczyn mijając młode, młode w jeszcze większą panikę wpadły (matka najeżona, ojciec najeżony, to nie wojna - to armagedon!) i zaczęły warczeć w panice. Matka ruszyła do młodych - a skoro obok stał kocur, to rzuciła się na kocura. Kocur zwiał do kojca, a w kojcu trafił na Dudę... Zaczęło fruwać pierze i zrobiło się groźnie. Do tego kojca dołączyła Fredźka - też atakując cokolwiek się tam pod łapy nawinęło.
A RUSki nie biją się "na żarty". One od razu skaczą sobie do gardeł. Dosłownie, nie w przenośni.
Wtedy do akcji musiałam wejść już ja, niestety, bo zrobiło się bardzo niebezpiecznie.
A następnego dnia? Miłość wielka, każdy z każdym się mizia. Jakaś wojna niby była? Wolne żarty, to jakieś pomówienia!

Ja bym na twoim miejscu uzbroiła się w broń dalekiego rażenia (spryskiwacz do kwiatów albo ze dwa mokre ręczniki średnich gabarytów), puściła wszystkie koty luzem, huknęła na nie zbiorowo (w ramach przypomnienia kto jest szefem stada) i dała im szansę na poprawę wzajemnych stosunków. Jak się zaczną prać - szmata w ruch. To jest tajemna moc mokrej szmaty: trzeba zapomnieć o większości kocich niesnasek w stadzie w obliczu mokrego (brrr...), ciężkiego (brr!) i szybko latającego wroga (BRRR!). Nagle koty zajmuja się ratowaniem własnego tyłka a nie szukaniem kłopotów i bójek.

O suchym napiszę, ale po weekendzie, dobrze? W pracy - sporo pracy 😉 a w weekend szkółka (grr...). A ja tymczasem z forum zmykam.
Alviko  :kwiatek: :kwiatek: już mi raźniej  😀 uff, to pierwsza taka akcja była, bo regularnego zapędzania przez Savanę świeżo adoptowanej Baghery za szafki i trzymanie jej tam kwadransami - Savana na plecach z zadowolona mina przed szafka, a Baghera skulona w najciasniejszym zakamarku za - nie liczę.
Baghera spedziła noc w karcerze. Rano  z transporterka wyszedł absolutny anioł  😲, od razu dała baranka Żbikowi, jakby rzeczywiście, nigdy nic się nie stało. A Zbik tak jak wczoraj w panice uciekał przed Baguszką, w nocy spał lekko na baczność, profilaktycznie schowany za Savanę, dziś prezentuje totalny luz względem agresywnej jeszcze przed chwilka koleżanki  😲
Koty to jednak nie są normalne do końca  🙄 🤣
edit. przed chwilką znowu -  Żbik warczy bo sie boi a Baghera ze zjerzonym ogonem goni go  🙁 wszstko było juz dobrze, pokłócili się nagle, bez racjonalnego powodu  🙁 Jeszcze, póki co, nie dopadli sobie do futer, na razie Baghera goni a Żbik spieprza ..
A teraz, po pół godzinie pełna sielanka. One jakieś fazy  🙄
Strucelka   Nigdy nie przestawaj kochać...
05 czerwca 2009 10:56
Sanna czy Baghera jest sterylizowana? Zdaża się, że kotki (tak jak kobiety 😉) mają swoje humorki.
Ale Alvika dobrze pisze, weź szmatę i czekaj, aż coś zacznie się dziać. Jak będzie trzeba - wkrocz. Tak jak Alvika pisała, koty muszą pamiętać kto tu rządzi!

Ja tymczasem dojrzewam do decyzji o adopcji małego kotka. Nie nastąpi to napewno prędzej niż we wrześniu, bo mam dużo planów na wakacje. Doszłam do wniosku, że chcę dać jakiemuś biednemu maluchowi ze schroniska ciepły i kochający dom. Pysię [*] też wzięłam jako biedną, małą i przestraszoną kicię. Tak więc mam nadzieję, że dojdzie to do skutku, bo dom jest bardzo pusty 🙁 Punia jest jakby nieobecna.
Swoją drogą, kiedyś, czasami zdarzało jej się w dzień lub w nocy przeraźliwie miauczeć. Teraz zdarza się to coraz częściej... W pierwszą noc po odejściu Pysi strasznie dobijała się do drzwi mojej sypialni. Musiałam ją wpuścić, po czym sama domagała się pieszczot. Tak, jakby było jej przykro, smutno, czuła się sama... Dziś nad ranem (o 5.00) znów miauczała. Nie bardzo wiem o co chodzi 🙁 Woła Pysię? Mnie? Żeby się nią zająć?
Kociarze, mial ktos z Was problemy z kocimi nerkami lub pecherzem? Zaczelam dokladniej analizowac posikiwanie moich kotow i doszlam do wniosku, ze kocica moze miec jakas chorobe. Zamowilam juz zwirek do pobierania moczu i jak tylko uda mi sie go zlapac, to pedze do weta. Troche sie martwie, bo to moje ukochane dziecko. Nie moge tez juz wytrzymac tego sikania, codziennie  mam zasikana kanape i dywanik w lazience, ilez mozna. Kupilam nawet Feliway, ale to nie dziala, wiec pewnie to cos zdrowotnego. 🙁
Strucelko tak, Baghera jest sterylizowana, ale pomimo iż młodziutka, to już po kociakach, miała je jako kilkumiesięczna dziczka.  Teraz na dobrym żarciu nabrała masy, pewnie tez pewności siebie. Jest bardzo miła, delikatna, dlatego wczoraj byłam w ciężkim szoku ,tym bardziej, że Żbik, jako jedyny kot nie - po - przejściach jest uosobieniem dobroduszności i sam z siebie nigdy nie prowokuje, wczoraj tez nie wdał sie w bójke z rozwścieczona babą, tylko zmykał zjeżony ile sił w łapach.
Co do zachowania Puni, to bardzo prawdopodobne że Ona tęskni, bo w Jej życiu nastąpiła ogromna zmiana. Myślę, że pomysł z kociaczkiem - nowym towarzyszem dla Puni jest bardzo dobry. U mnie było podobnie- po odejściu Dżampy wpadłam w deprechę, ale co gorsza moja Savana która zawsze była trzymana przez Dżampeczkę na dystans - również. Przestała sikać, potem zaczęła sikać krwią. 2 wetów, niezależnie od siebie, jako przyczynę stwierdziło stres. Kiedyś pisałam o tym. W każdym razie Cystaid + krople Bacha+ kociaczek czyli Żbik - pomogli - nie wiem kto i co w jakich proporcjach, ale wszystko, dzięki Bogu,  wróciło do normy.
Tak więc pewnie teraz byłoby dobrze poświęcić Puni bardzo dużo uwagi, Ona wyraźnie tego potrzebuje. No i ten kociaczek, może jednak warto go wziąć wcześniej, tym bardziej, że w wakacje pewnie nie będziesz miała dla Puni za duzo czasu, bo to zdecydowanie najlepsze lekarstwo dla osamotnionej Koteczki..
Dolga to tak jaku kotki Kojota.. Ja bym zabrała kotkę do weta jak najszybciej, bez czekania na ten żwirek, wet sobie poradzi bez tego, a czasami czas jest czynnikiem decydującym o skuteczności działania weta. Jak wykluczysz problemy zdrowotne - oby tak było! - to wówczas trzeba zająć się główka kotki, u mnie tez była taka opcja , że jesli nie pomoże wymieniony wyżej zestaw, Savana wskoczy bodajże na prozac. Ale obyło se bez tego.
Strucelka   Nigdy nie przestawaj kochać...
05 czerwca 2009 14:43
Sanna kotki nigdy nie były związane ze sobą, raczej się unikały, ale podejrzewam, że jednak Punia odczuwa brak Pysi.
Dużo nad małym kotkiem myślałam i jest dużo rzeczy, które przeważają o wzięciu go dopiero we wrześniu. Mieszkam w piętrowym domu, więc kotka ktoś musiałby mieć na oku - nie chcę, by spadł ze schodów. Po drugie, planuję aktywne wakacje, oczywiście, będę poświęcać Puni czas, ale boję się, że przegapiłabym najciekawszy i najważniejszy okres w życiu kotka - kiedy trzeba go wychować i zawiązać więź.
Poświęcam teraz Puni dużo czasu, ale nie chcę też "tłamsić" jej wolności i samotności, którą zawsze miała. Jak chce się popieścić, to sama przychodzi i ociera się o nogi 😉

Co do wychowywania kociąt - Jak uczycie maluchy korzystać z kuwety?
Gdy Pysia była mała, zamykałam ją z Punią w łazience z kuwetą na noc, na czas nauki korzystania z niej (ale również przed obawą spadnięcia ze schodów). Niestety, później, odbiło się to na jej psychice. "Nabawiła" się klaustrofobii, i gdy tylko niechcąco zamykałam ją gdzieś w pokoju, od razu przeraźliwie miauczała.
Jak bezstresowo nauczyć kotka załatwiania się do kuwety?
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
05 czerwca 2009 14:56
Kociarze, mial ktos z Was problemy z kocimi nerkami lub pecherzem?
Ma.
Jak rozumiem, kłopot jest w złapaniu materiału do badań? Masz możliwość załapania się na jakieś lab. wet. wykonujący analizy moczu? Na początek wystarczy niewielka ilość, dosłownie kilka kropel zebranych do jałowego naczynka (koszt niewielki, całe 50gr) - i test paskowy na pH. Większa ilość będzie potrzebna do wykonania biochemii, ale pogadaj z babkami z labu. Często mają przystawki do badań z kapilary - wtedy potrzeba 100x mniej materiału niż przy klasycznym badaniu probówkowym.

Jak bezstresowo nauczyć kotka załatwiania się do kuwety?
Nie trzeba - instynkt je tego uczy. Drapieżnik nie może zdradzać swojego położenia zostawiając tak smrodliwe ślady  😉 Jak młode nie ma możliwości podglądać starszego osobnika, to zachowujemy się jak kocia mamuśka: karmimy / poimy, wysadzamy do kuwety, trochę się tam bawimy w kopanie dołka, potem masujemy brzucholka i czekamy na efekty. Kuweta zawsze czysta, najlepiej sypnąć większą ilość żwirku, żeby kot mógł pobawić się w koparkę i przy tym całkowicie "ukryć smrodka". Wtedy wiedząc już o tak sprytnym wyjściu jak kuweta nie będzie szukał obiektów zastępczych.
Strucelko, moje 2 Koty tez nie były w zażyłych stosunkach a jednak był szok. To dobrze, że Punia lgnie teraz do Ciebie, a Ty masz dla Niej czas, na pewno jesteś dla Niej ogromnym wsparciem, źródłem z którego czerpie szczęście, miłość i to wszystko czego potrzebuje  😎
Ja mojej pierwszej Koteczce po prostu pokazałam kuwetkę i Ona wiedziała od razu co i jak.. Savana po prostu naśladowała starszą Dżampe, od razu trafiła, pewnie po zapachu albo przez podglądactwo.  2 ostatnie maluchy - dziczki miały/mają swoja malutka kuwetkę w klatce w której mieszkają i niejako nie mają wyboru, a jak raz trafią ,to potem tak już im zostaje. Z tym, że Gargamela wstawiłam na chwilkę do kuwety dużych kotów - posprzątanej, ale jednak troszkę jednak capiącej tym do czego służy, po momencie Maluch kucnął i miałam pierwszą, piękną koope, włożony za chwilkę do swojej klatki, pobiegł prosto do swojej kuwetki na soo. Tak więc jeśli masz już kota - nauczyciela którego Maluch będzie we wszystkim kopiował, po prostu wsadź Maluszka do kuwetki tego dorosłego, z zapaszkiem a on powinien błyskiem zorientować się o co chodzi. Albo podpatrzy starszego kota, gdy ten przykucnie na tronie 🙂

edit. właśnie dostałam, gadające koty  😀:
Dzieki Alvika, juz mi sie udalo. Nawet mam diagnoze. Kamienie nerkowe. Tak duze, ze widac je golym okiem (na pocztaku myslalam, ze zlapalam troche zwirku), dziwne to bo kocia ma 9 miesiecy 🙁. Dzis rozpoczelysmy kuracje antybiotykiem i przechodzimy na inna karme. Wazne, zeby jej nic nie bolalo.
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
06 czerwca 2009 21:06
OK, monologu na temat kociego jedzenia ciąg dalszy:

dalsze, mniej już spektakularne zalety suchej karmy:
- łatwo ją odmierzyć i podać. Odmierzanie puszek i ich podział między koty zawsze kończył się wywaleniem ich na kilka talerzy i grupowym żarciem. Duda tuczyła się jak zawsze, Biaszkun dziubał jak ptaszek i nie utył nigdy, bo jej przydział zżerała reszta. Ale to już chyba mój problem... No i puszkami koty często się obżerają na wyrost.
- duży wybór smaków, łatwo jest dobrać coś dla każdego "niejadka"
- wygoda dawkowania. Większość kotów lubi jadać bardzo mało, ale często. Jedzenie suche może być dostępne cały czas, ale nie ściąga do siebie wszelkiego okolicznego robactwa latająco-pełzającego. Nie łudzę się, że to "sama natura", ale ze względu na formę i konsystencję wymaga mniej konserwującej chemii niż karma wilgotna i bezpiecznie może leżeć tą dobę na powietrzu.
- tyle samo składników odżywczych, ale w lżejszej formie. Omijasz uroki pt. konsumpcja puchy, potem kilka skoków - i pawik, bo żołądek jest jednak zdeczko przeciążony.


Wady suchej karmy:
- jest sucha, czyli nie dostarcza kotom żadnej wodę ekstra. Nie wszystkie koty "żłopią" chętnie, dla nich najlepszym wyjściem były i będą puszki... albo system zachęcający do częstszego picia poprzez oferowanie czystej, chłodnej wody w ruchu (poidła z wymuszonym obiegiem, fontanny)
- zawartość cukrów wyższa niż wynika z badań naukowych nt diety kotów dziko żyjących i kociego zapotrzebowania. Doszłaś boże do diety BARF? Polecam, ciekawe 🙂 (ale przy BARFie każde przetworzone jedzenie będzie złe - i suche, i puszkowane). Kiedyś BARFa próbowałam na Duszce, ale ona tylko patrzyła na mnie jak na jaskiniowca ery kamienia lizanego."Surowe? Kobieto, źle się czujesz czy ci za długi gaz odcięli i ugotować/usmażyć dla mnie mięsa nie możesz?". Dałam sobie spokój.


Jakbym miała tylko jednego, góra dwa ogony - pewnie przygotowywałabym im jedzenie naturalne ("domowe"😉 plus suplementy, a suche dostawałyby od święta (z okazji mojego lenistwa i wyjazdów). Ale moja rzeczywistość przedstawia się ciut inaczej  😉

edit:
Dolqa, kamienie nerkowe? Na pewno nie struwity?
Cokolwiek wet rozpoznał - trzymamy kciuki i łapki. Szybkie rozpoznanie - szybkie leczenie - szybciuteńki powrót do zdrowia  🙂
Dolqa będę wam  😅 !

dziewczęta, zabieracie swoje kociaki na wakacje, dalsze wyjazdy? jak to przeżywają? i wy?
ja się zastanawiam, czy swojej nie brać na długi weekend nad jezioro  🙄
Alviko, dziekuję  :kwiatek:przeczytałam uażnie. U mnie już dominuje suche. Pierwsze śniadanie to był wielki foch  -Żbik i Baghera  zmierzyli mnie wzrokiem i zbojkotowali chrupki. Jednak uległam i za chwilkę dostali troszkę saszetki. Teraz w zasadzie lecą tylko na suchym, chyba powoli tracą nadzieje, że wymusza na mnie saszetkę..
Przed chwilka starły mi się Kobity  🙁 Baghera postawiła się Savanie. W ruch poszła zalecona mokra szmata, rzeczywiście skuteczna. Teraz Baby obserwują się - jedna pod łóżkiem druga tuz przy. Chłopaki wykazali się zdrowym rozsądkiem - jeden spylił do sypialni, drugi zaszył się w tuneliku.
Martwie sie, bo najwyraźniej Baghera postanawia pokazać, że jest duża, silna i chętna do przejęcia władzy.. Nie chce aby Savana miała jakis stres, to prawie 10 - cio latka, moja kochana Duża Dziewczynka, chce aby jako strarsza juz Pani cieszyła sie luzem, spokojem. Czy sa jakieś suplementy które mogę podawać aby załagodzić zachowanie kotek??
Dolga no to teraz mam nadzieje, z górki, skoro diagnoza już jest, trzymam kciuki aby jak najszybciej wszystko wróciło do normy!
Kisiel to chyba zalez od samego kociaka, czy to lubi, czy kazdy wyjazd to ogromny stres. Moja pierwsza Kotka kochała wszelkie podróże, wypady samochodem. Od pierwszej minuty czuła się doskonale w każdym nowym miejscu  bylebym ja była z Nią. Zabierałam Ją nieomal zawsze i wszędzie za sobą, zawsze był wielki fun. Moje obecne koty kochają spacerki, ale w samochodzie jest wielki lament, czasami nawet wymioty i omdlenia, więc jeżdżę tylko do weta i raczej nie wyobrażam sobie zabrać ktoregokolwiek z nich na jakis wyjazd, bo byłaby tojedna wielka tragedia.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
07 czerwca 2009 11:50
Mam kota samobójcę ;/
Wyjechałam sobie wczoraj do Rakowca na zawody na cały dzień, mama do mnei nie dzwoniła, żebym się nie martwiła. A Pinka nie jadła i nie piła nic przez cały dzień, tylko wymiotowała. Jak mama chciała już ją pakować do weta, to kota magicznie zwymiotował, końcówkę palmy wielkanocnej.Dramat.
No to dużo szczęścia w tym wszystkim było, że ta palma wyszła w końcu. Jak teraz czuje się Twoja Piękność? Mam nadzieje, że wszystko jest juz dobrze..
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
07 czerwca 2009 12:53
dobrze, chociaż suchego nie do końca chce jeść. Ale zachowuje sie normalnie. Od wczoraj nie wymiotowała.
No to już chyba można odetchnąć z ulgą  💃
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
07 czerwca 2009 13:17
Albo zacząć się zastanawiać co zje następnym razem  😵
Słuchajcie, mam prośbę 😉 moze macie jakieś fajne ciekawe pomysły na nazwe hodowli kotów Syberyjskich ? Nazwa musi być np. Niosąca Radość tylko w innym języku, lub coś w tym stylu, przewineły mi się nazwy hodowoli np. Słońce Sajan, Harmony Houm, Dworek Bojara itd..
Macie jakieś pomysły ? 😉
cieciorka   kocioł bałkański
07 czerwca 2009 17:45
zaba jak bym mogła, to też bym je wszystkie przygarmiała i kochała  🙄
nigdy się nie naucze...

Marzenabaaardzo mi przykro, trzymaj się  :przytul:

sanna sliczny maluch

Alvika męża trzeba spić to przestanie liczyć te koty, albo oddac komus na miesiac i pod pretekstem interwencji "odebrac" skatowanego i męczonego kota 😉
musicie sie na wystawach pokazywac, obiecywałaś, że przyjedziesz z kotami do stolicy i nic  😀iabeł:

I miałczeć nie umie  😁 Tylko jakieś dziwne odgłosy często wydaje...  😁
apropos niemiuczących kotów... mój instruktor o d prawka miał takiego, wypadł niezauwazony przez okno. wszyscy go szukaja po domu, nie wiedza gdzie jest i nagle slysza zza okna zbiorowe miau! wyglądają, a tam 6 kotów siedzi w kółku, w srodku ten właściwy i wszystkie z zadartymi głowami miauczą do góry. zeszli na dół, gromadka się rozbiegła, został ten jeden 😁

chciałam wam przedstawić stryjecznego Małego:




i rodzinke kotów z milorda, wszystkie mają "umoczone" ogony, sami zobaczcie 🙂





Ciciorka, prawie spadłam z krzesła z tym niemiałkiem w kręgu innych ogonów 🤣
Dziękuję za uznanie dla mojego Gagusia  :kwiatek:
Te Twoje to istne cuda  😍 a te plamki na końcu ogonka  - pierwszy raz widzę  😀 są niesamowite  😎

U nas momentami komicznie : przed chwilka zobaczyłam jak Żbik trzyma Gargamela zastygnietego w bezruchu za kark i taszczy go sobie gdzieś w kącik, przerażona zainterweniowałam, ale Gargamel szczęśliwy uznał, że to pewnie mamusia wróciła i dopadł do brzucha Żbika szukając cycków, na to Żbkuś uniósł nóżkę aby łatwiej było znaleźć  - ale Mały mugł wpić się ząbkami w to co wystaje ale na pewno cyckiem nie jest, bo  Zbik momentalnie zrezygnował z udostępniania brzuszka  🤣 zdjecie (1)
Przy okazji, czy Żbk może zrobić krztywdę Małemu transportując go?
no i czasami te Żbikowe zabawy z Gargamelem wyglądają masakrycznie, Żbik potrafi się zapomnieć, wpada w amok, liże, podgryza, tuli z całych sił, a potem - zdjęcie 2. Całe szczęście mam klatkę dla Gargamela, bo strach chłopaków zostawić samych non-stop. Chociaż Gargamel przeszczęśliwy, jak uwolnię go ze Zbikowych uscisków sam od razu do niego pędzi.. Gumowy jakiś czy co  😲
kpik   kpik bo kpi?
08 czerwca 2009 09:15
dawno mnie tu nie było, w rozjazdach jestem ostatnio ... i stąd problem
jak długą karencje ma szczepienie kocie - tj przegapilam termin szczepienia - ile mam czasu na wizyte u weta zeby nie trzeba bylo od nowa szczepienia bazowego robić?
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
08 czerwca 2009 10:31
Strzyga, ja cię nie chcę straszyć, ale masz emo-kota. U nas truła się juką i papirusem. Wielkanocnych palm suszonych nie miała, bo RUSki zawsze rwą je na strzępy jako pierwsze. O kropidle na kolędę nie wspomnę.
(BTW, wyobraźcie sobie jak bywa wesoło, gdy ksiądz kropidłem po pokojach macha, a koty starają się ze wszystkich sił  to kropidło upolować. Zaczyna się od kropidła na stole i małej, niebieskiej kociej łapki wysłanej spod blatu na rekonesans. Łapka wyczuwając coś na kształt trzonka wypuszcza pazuro-chwytaki i jednym ruchem ściąga zdobycz na podłogę... o ile uprzedzony za wczasu ksiądz dla rozrywki nie porozkłada ołówków na stole  😀iabeł:  Trzy ukradły zanim jakaś morda nie wyjrzała sprawdzić o co kaman i od kiedy to kropidła zamiast wiąchy chrustowej na końcu mają mało interesujące obsadki z gumką)

Olcia_93, nie ma bata, mocno z nazwą kombinuj! U mnie dopiero czwarta propozycja w FIFe przeszła, a to prawie 10 lat temu było!

sanna, u mnie Gruby regularnie "karmił" kocięta, gdy mieszkał jeszcze razem z Dudą. Ba, nawet tak jak kotka uwalał się na boku i miaukał do maluchów zachęcająco. Co ta kastracja z facetami robi...  😉
Żbiku nie powinien Gargamela uszkodzić, ale trzymaj ich na oku. Kiedy Gargamel uzna, że czułości będą za brutalne, to włączy alarm odstraszający każdego kota, nawet sporego kocura. A i kotki lecą maluchom na pomoc słysząc ten pisk, więc prędzej bałabym się o stan Żbika po takim zajściu, niż stan malucha.

My w ogóle nie pokazujemy kocurom maluchów bez naszego nadzoru - a samo łączenie dorosły kot + nie_jego_maluch zawsze wymaga sporo uwagi. Poprzedni kocur, Baxter, usiłował przenieść Fredźkę-niemowlaka chwytając ją za paszczoczaszkę... w wyniku czego Fredźka ma brzydkie blizny (i mimo super futra, koloru i budowy na wystawy nie jeździ, grrr...), drugiemu kociakowi wylizał na grzbiecie sierść do łysego uszkadzając prawie skórę. O podkradaniu sobie dzieci między dziewuchami już nie wspomnę. Raz na moich oczach próbowały podzielić się maluchem "sprawiedliwie" - Duda trzymała za główkę i ciągnęła w jedną stronę, Pinakolada trzymała w zębach kuper i ciągnęła w przeciwną  🙄

kpiku, większość szczepionek ma karencję 2-3 letnią. Fel-o-vax może?
Alvika jednak struwity! Troche sie uspokoilam. W blad mnie wprowadzila pani laborantka, krzyknela ze kamienie, a naczytalam sie o kamieniach nerkowych wiec od razu pomyslalam o nich. Wyobrazcie sobie, ze jak lapalam probke moczu, to w pojemniku na dole pojawil sie piaseczek i to wcale nie malo, myslalam ze nabralam troche zwirku, okazalo sie ze moja biedna kocina to wysikuje. Az mi sie serce kraja jak mysle co musiala przechodzic. Nic dziwnego ze sikala po domu skoro kuweta jej sie kojarzyla z bolem. Teraz jest na antybiotykach (pigulki wiec totalna porazka, najpierw ganiam ja po domu bo ona doskonale wie co sie bedzie dzialo, pozniej staram sie jej otworzyc puszczek i wepchnac to male swinstwo a pozniej jeszczeja trzymac bo ona to chowa pod jezyk i wypluwa). Poza antybiotykami musimy przejsc na karme Urinary, mam nadzieje ze to pomoze w pozbyciu sie problemu sikania po domu.  O, wlasnie nasikaly na lozko psa, swietnie. Ide sprzatac.
Alvika   W sercu pingwin, w życiu foka. Ale niebieska!
08 czerwca 2009 11:25
Dolqa, czyli będzie dobrze!
Znam mnóstwo kotów wcześnie zdiagnozowanych, u których dosłownie raz na ruski rok trzeba coś na zakwaszenie moczu podać, a koty trzymają się świetnie! A jak kotka, to już w ogóle cud-miód, połowa kłopotów odpada.
(a za walthamowską suchą Urinary moja Poleczka dałaby się posiekać żywcem  😎  Zawsze musi do swojej miski kilka kulek dostać, inaczej jęczy cały dzień przy misce Grubego. A Gruby - cóż, od kilku lat innej karmy niż urinary w misce nie widział)
Dolga, moja Savana od niecałej 2 latki przez  6 lat na Urinary leciała, teraz jest na innej karmie, sika jak złoto 🙂 Będzie dobrze! Całe szczęście , że wykryłas te struwity, je można spokojnie pokonać 🙂
kpik   kpik bo kpi?
08 czerwca 2009 12:38
Alvika, to miła wiadomość
czyli jeżeli termin minął 27 maja to jeszcze spokojnie mogę iść i szczepić, bez konieczności robienia szczepienia bazowego, a jedynie znosząc wzrok weta za takie 'zaniedbanie' ;]

po prostu ubzdurało mi się, że termin jest w czerwcu...
Dorotheah   मेरी प्यारी घोड़ी
08 czerwca 2009 14:14
nieaktualne 🙂
   
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się