Kącik instruktora
Sankaritarina, oczywiście, że odznaki nie zrobią z człowieka odpowiedzialnego jeźdzca, ale uzyskując odznakę reprezentujemy jakiś poziom, a brązową odznakę zdaje 99% jeźdzców ( PRZYNAJMNIEJ w mojej okolicy). Często ludzie umawiający się na jazdę mówią, że mają brązową odznakę i początkowo zawsze w duchu myślałam, że będzie fajny jeździec do pracy bo już porusza się w trzech chodach 🙂. Od pewnego czasu już przestałam być tak naiwna, i dopiero na jeździe okazuje się co dalej z jeźdzcem będziemy robić.
Co do mojego jeźdzca.
Jestem osobą, która się poddaje, myśle nad ćwiczeniami i staram się dotrzeć do każdego. Mądre z mojej strony to nie jest, ale nie lubie się poddawać.
Koń został już zakupiony w zeszłym roku, także nie są to plany przyszłościowe.
|Dziś mamy jazdę, więc muszę wypić dużo melisy 🙂
z odznakami to niestety prawda 🙁 już nawet posiadanie srebrnej nie gwarantuje osoby, która coś umie, a brązowa to już wogóle tragedia.
i to jest najlepszy dowód na to, że system odznak się nie sprawdza...
i to jest najlepszy dowód na to, że system odznak się nie sprawdza...
Sprawdza się , sprawdza, tylko niektórzy wiążą z nim zbyt wielkie oczekiwania . 🙄
Ludziom wydaje się że z Brązową już wiedzą wiele , ze Srebrną to już fachowcy a ze Złotą to mistrzowie świata, a to tylko pierwszy etap na drodze do nauki jazdy konnej. Każda z nich miała jakiś cel pośredni czy to przy okazji dostania się na najniższe stopnie instruktorskie ale tylko jako dodatek który miał potwierdzać że dana osoba ma jako takie umiejętności do przyjęcia na kurs . czy to licencje wstępne dla początkujących zawodników czy też wyższe odznaki na wyższy poziom kursów nauki jazdy konnej IJK .
Natomiast odnoszę wrażenie że system odznak zastąpił końcowy efekt do którego był przeznaczony stając się pośrednio wykładnikiem niebywałych umiejętności a nie do tego do czego służy . 😉 To tak jakby fakt posiadania umiejętności na kartę rowerową miał być równoznaczny z otrzymaniem licencji kierowcy rajdowego 😁 To tylko jedno z narzędzi a nie wyrób finalny sam w sobie 🤣
Czyli większość ludzi określa kompetencję na podstawie narzędzi ( odznak ) które w żadnej mierze do tego nie służą . 😉
W sporcie , sprawa prosta , bo kompetencję i poziom określają licencje , klasy oraz wyniki a poza sportem takich kryteriów nie ma . Dlatego ludzie dorobili sobie określanie poziomu umiejętności poza sportowych poprzez systemy odznak . A to nie temu służy . Nie ma czytelnego pozasportowego sposobu określania umiejętności jeździeckich .
nie sprawdza się bo nic nie gwarantuje.
Przychodzi do mnie uczeń, mówi że ma srebro a okazuje się że nadaje się do pracy nad dosiadem, w żuciu nie siedział w ujeżdżeniowym siodle i jest pokręcony na wszystkie strony!
A BOJ to już zupełnie chyba nic nie znaczy...
A powinien być wyznacznikiem chociaz JAKIŚ umiejętności...jeśli ktos ma srebro to chyba coś już powinien sobą reprezentować?
I owszem, ja dobrze wiem do czego odznaki MIAŁY służyć, tyle tylko że nie służą. A więc system w praktyce sie nie sprawdził
. Owszem, jeżdżę ze swoimi ludźmi na odznaki, skoro są to z nich korzystam ale nadal uważam, że to nie był dobry pomysł. Tyle że to chyba nie wątek do tego...
Żeby nie był całkiem offtop: z punktu widzenia instruktora to że ktoś ma odznakę nadal o niczym nie świadczy, nie uwierzę że umie jeździć, dopóki sama nie zobaczę i już!
Żeby nie był całkiem offtop: z punktu widzenia instruktora to że ktoś ma odznakę nadal o niczym nie świadczy, nie uwierzę że umie jeździć, dopóki sama nie zobaczę i już!
I to jest clou wypowiedzi. 😀 Wierzyć , znaczy sprawdzać 🤣
W moim odczuciu odznaki to taki elementarz ( podstawówka ) teoretyczno- praktycznych umiejętności dla ludzi którzy chcą się uczyć dalej. I tak jak w szkole podstawowej , jedni końcżą z 2 - jami a inni są 6- tkowymi prymusami i kształcą się dalej . Jedni zakończą na podstawówce a inni dojdą do tytułu Profesora. Ale wszyscy którzy zdadzą ( 2 -kowi i 6- tkowi ) w podstawówce dostają dyplom ukończenia szkoły , czyż nie tak . 😉 Tak samo jest z odznakami . Jedni zdają na 100 % inni na 50 % a odznaki dostają takie same 😉
P.S A jakich umiejętności oczekujesz po podstawówce ??? 😉
no przydało by się chociaż umieć czytać i pisać prawda?
No i może jeszcze dodawać i znac tabliczke mnożenia???
no przydało by się chociaż umieć czytać i pisać prawda?
No i może jeszcze dodawać i znac tabliczke mnożenia???
Ooooj tam, oni to jak "ulubieni" studenci mojego ojca - "nie wiedział a zapomniał" 😂
no przydało by się chociaż umieć czytać i pisać prawda?
No i może jeszcze dodawać i znac tabliczke mnożenia???
Jak to ludzie , jeden nauczy się w tydzień a drugi nigdy 🤣
Odznaki się sprawdzają, m.w. tak, jak pisze smok. Ba! One się sprawdziły! - rzecz dokonana. Wyeliminowały masę pornografii jeździeckiej.
Natomiast - zakres wiedzy i umiejętności praktycznych na odznakach jest nikły.
Przypomnę np. że dumny zdobywca BOJ nie musi nawet umieć czyścić kopyt!
A prezentacja konia a la przegląd jest dopiero na ZOJ. Dopiero ZOJ wymaga początków elementarnej pracy z koniem, odrobiny wiedzy co się robi i po co.
A do zdania każdej odznaki wystarczy 50%.
Dlatego BOJ oznacza m.w. tyle: zszedł z lonży, prowadzi konia w 3 chodach na tyle, żeby przejechać z punktu A do B, nie zatrzymuje konia przed mini-przeszkódką, odróżnia owies od sina 🙂
SOJ: odróżnia teoretycznie i praktycznie chody i rodzaje chodów, skakał mały szereg gimnastyczny, m.w. wie co to jest pół wola, wyczyści kopyta.
Żadna z odznak nie ma ambicji potwierdzać, że ktoś umie jeździć.
BTW. - nie bardzo rozumiem po co komuś siedzieć w siodle ujeżdżeniowym. Do C włącznie czworoboki można jeździć we wszechstronnym.
Czyli, Magda Pawlowicz, to nie odznaki są winne, to ty przesadziłaś z oczekiwaniami.
BOJ można zdać po ca 3 miesiącach szkolenia. SOJ - 6 miesięcy później. A ty byś chciała "umiejętności jazdy", "samodzielności", "pracy z koniem" i "reprezentowania sobą czegoś"?
Zdobywcy odznak reprezentują sobą dokładnie to co powyżej. I to jest o niebo lepiej niż być totalnie ciemnym.
Ty chyba wymagasz obsługi suwaka logarytmicznego 🙂 Też nietrudna umiejętność, ale...
Tabliczka mnożenia wymaga 3-4 lat nauki w SP. Odznaki - jak wyżej.
Odpowiednikiem tabliczki mnożenia (3,4 lata szkolenia po kilka godzin w tygodniu) jest popylanie N.
Jakie konsekwencje prawne może mieć osoba "ucząca" jeździć konno, bez instruktora, bez "doświadczenia" (sama posiada konie i jezdzi rekreacyjnie) bez ubezpieczenia, bez kasku? 😀
oczywiście, dopiero jak się coś wydarzy 😉
Koleżanka tak na dziko prowadzi jazdy, z czym się nie zgadzam, a ona ma 500 wymówek, że papier nie potrzebny, że może uczyć na swoich koniach i to jest jak najbardziej legalne, że może dorobić do gospodarstwa.
(Moje gderanie nic nie pomaga, może więc forum poczyta 😀 )
halo- bez przesady, że trzeba uczyć się kilka lat tabliczki mnożenia- chyba że jest się tłukiem... Odznaki były fajnym pomysłem, ale gdzieś zaczęło się to psuć. Wydaje mi się, że winni tu są egzaminatorzy, którzy przepuszczają osoby, które jeszcze powinny podszlifować swoje umiejętności.
halo
chciałabym po prostu POPRAWNEGO DOSIADU!
To jest wg mnie takie zupełne ABC. Jeśli ktoś nie umie usiąść, jest poskręcany, nie ma równowagi to chyba nie ma podstaw dosiadu, prawda?
Uważam, że nie przesadziłam z oczekiwaniami.
W końcu BOJ upoważnia do startów w zawodach więc chyba coś już ten człowiek powinien potrafić, choćby prowadzić konia z sensem a z tym też bywa słabo...
Jakie konsekwencje prawne może mieć osoba "ucząca" jeździć konno, bez instruktora, bez "doświadczenia" (sama posiada konie i jezdzi rekreacyjnie) bez ubezpieczenia,
Żadne , o ile nikt nie udowodni że nie przyczyniła się do wypadku a i to w przypadku braku regulacji prawnych jest wątpliwe. Widziała co robiła. 😉 Prawo jest prawo a rekreacja nie podlega żadnym ustawom ani regulacjom prawnym . Chcesz sobie rozbić łeb to twoja sprawa. 😉
Umiejętność i nauka prawidłowego dosiadu to nie temat dla początkujących na odznakach. To często lata pracy 😉
Smok, a czy nie można np zarzucić, że ma nieprzygotowane konie? Tzn koń to koń, żywe zwierze, więc nawet i tuptuś rekreacyjny może sie wystraszyć motylka ... i dla niektórych to już powód do oskarżeń.
A co z bhp? Kask to chyba podstawa (choć często niewiele daje)?
Zarzucić możesz absolutnie wszystko na drodze procesu cywilnego wszystkim i każdemu ale co ci z tego wyjdzie w przypadku braku regulacji prawnych ???
Pod jaki to niby miało by podlegać paragraf ??? Jazda rekreacyjna to wyłącznie twoja sprawa z punktu widzenia prawa. Skoro koń ci nie pasował to trzeba było na niego nie wsiadać , a udowodnienie komuś że cię do tego przymusił graniczyło by z cudem . Ty dajesz swoich świadków ona swoich i tak w koło .A sądy działają w oparciu o przepisy zapisane w Ustawach . Czyż nie tak ??? Skoro rekreacji nie obejmuje żadna Ustawa to sama sobie odpowiedz. Nawet wytyczne Ministerstwa Sportu w oparciu o przepisy Unijne jasno mówią że to co robisz w swoim wolnym czasie to twoja sprawa i taka była intencja deregulacji IRR i całej rekreacji Chcesz to jeździsz konno a nie chcesz to masz rower. To tak jak byś oskarżyła Veturilo że dało ci Damkę a ty umiesz jeździć tylko na składaku i przez to rozbiłaś sobie głowę no i nie poinformowali ciebie że powinnaś założyć kask. 😉 Masz kaski w Veturillo ???
Trochę prezentujesz Amerykański pogląd na opiekę państwa. Fakt , tam trzeba informować o wszelkich zagrożeniach. Że kubek na herbatę zawiera gorący płyn i można się poparzyć że lusterko w samochodzie zmniejsza obiekty ale czy masz coś takiego w europie ??? Nie . Wychodzą z założenia że należymy do istot rozumnych i musimy wiedzieć że Herbata w kubku może być gorąca i grozić poparzeniem a koń żyje i się przemieszcza i można z niego spaść . 😉
P.S Jeżeli nawet wygrała być jakimś cudem w sądzie 1 instancji to sąd 2 instancji badający już tylko zgodność wyroku z przepisami prawa uniewinni ją bo nie ma przepisów w obszarze rekreacji na których mógłby swój wyrok oprzeć sąd 1 instancji. 🙄
Acha...
czyli zupełnie nic nikomu nie grozi za to, że użycza konia, bierze za to kase i nie ma sprzętu ochronnego... czyli koleżanka ma racje i sobie jazdy może prowadzić.
Dzięki :kwiatek:
Nie ja to wymyśliłem i nikt poza sejmem nie może tego zmienić 🤣 Konia pożyczasz odpłatnie ( co najwyżej to sprawa dla skarbówki ale jeśli wykaże że to incydentalnie to nikt jej nic nie zrobi ) a w sprzęt ochronny powinnaś zaopatrzyć się sama . W końcu to ciebie ma chronić i ty powinnaś zadbać o swoją ochronę 🙄
Megane, mamy deregulację zawodów. Teraz każdy może uczyć jazdy konnej. Jeśli, dajmy na to, rodzic ogląda jazdę dziecka, to może wpaść na pomysł, że kupi konia (albo dwa-trzy, żeby też dla koleżanek starczyło) i będzie u siebie na podwórku uczyć. W końcu to żaden problem, przecież wie, że najpierw jest stęp, trzeba mieć piętę w dole i palce do konia, trzymać się kolanami i mieć kciuki do góry. Potem tylko kilka razy wystarczy wspomnieć o zmianie kierunku, jakiś kłus i galop. Żadna filozofia.
[sub]gdyby ktokolwiek miał wątpliwości, to tu był sarkazm[/sub] 😉
Takie prawo. Choć względem dzieci jest trochę inaczej 😉
na podstawie art. 430 kc. Do przyjęcia winy osoby, o której mowa w art. 430 kc, nie jest potrzebne wykazanie, że osoba ta naruszyła przepisy dotyczące bezpieczeństwa dla życia i zdrowia ludzkiego; wystarczy, jeżeli wina tej osoby polega na zaniechaniu zasad ostrożności i bezpieczeństwa wynikających z doświadczenia życiowego i okoliczności danego wypadku. Wyrok Sądu Najwyższego - Izba Cywilna z dnia 30 kwietnia 1975 r. II CR 140/75
[quote author=Lanka_Cathar link=topic=41910.msg2701688#msg2701688 date=1501686845]
Megane, mamy deregulację zawodów. Teraz każdy może uczyć jazdy konnej. Jeśli, dajmy na to, rodzic ogląda jazdę dziecka, to może wpaść na pomysł, że kupi konia (albo dwa-trzy, żeby też dla koleżanek starczyło) i będzie u siebie na podwórku uczyć. W końcu to żaden problem, przecież wie, że najpierw jest stęp, trzeba mieć piętę w dole i palce do konia, trzymać się kolanami i mieć kciuki do góry. Potem tylko kilka razy wystarczy wspomnieć o zmianie kierunku, jakiś kłus i galop. Żadna filozofia.
[sub]gdyby ktokolwiek miał wątpliwości, to tu był sarkazm[/sub] 😉
[/quote]
Wiem o deregulacji i stąd pytania, bo niby można wszystko ale osobiście bałabym sie prowadzić jazdy dzieciom bez kasku, bez jakiegokolwiek ubezpieczenia, bez udokumentowanego doświadczenia itp. Ostatnio był innej w stajni wypadek, spadło dziecko z konia, pojechało do szpitala. Policja, przesłuchania, szukanie winnych... bo koń się przestraszył. To szkółka, wiec ośrodek pewnie i z instruktorem i nnw
W przypadku poważniejszego wypadku zawsze będzie Policja czy Prokurator i żadne tzw. D...ochrony tego nie zmienią i zawsze będą badać czy ktoś się nie przyczynił do wypadku . Ale co do dzieci i nieletnich to całkowicie inna sprawa. W tym przypadku to na opiekunie , rodzicu , instruktorze , trenerze , nauczycielu , osobie dorosłej spoczywa obowiązek zapewnienia bezpieczeństwa prowadzenia jazd. Wiadomo że każdy przypadek będzie inny ale tu już się wszyscy będą dopatrywać tego kto tego obowiązku nie dopełnił a na kim on spoczywał . Ja o deregulacji piszę w świetle nauczania osób dorosłych . 😉
P.S Chociaż jak już cytowałem ( wklejałem ) wytyczne z Ministerstwa do ustawy Deregulacyjnej , to wg. nich na rodzicach spoczywa obowiązek zapewnienia najlepszego instruktora - trenera dla ich dziecka . 🙄 Ale jak napisałem , temat dzieci to inna bajka bo one podlegają ochronie szczególnej 😉
A z tego co ja wiem (niech mnie ktoś oświeci jeśli się zmieniło, dawno rozmawiałam o tym z prawnikiem) właściciel odpowiada za wszelkie szkody wyrządzone przez swoje zwierzę. Stajenny, którego pokopał mój koń może wystąpić o odszkodowanie z powództwa cywilnego. Więc warto ubezpieczyć się z tytułu posiadania zwierzęcia. Również psa czy kota. A jak użyczamy komuś konia to spisujemy stosowną umowę (nie pamiętam w jakim brzmieniu), że tamten przejmuje odpowiedzialność za ewentualne szkody wyrządzone przez zwierzę.
spisujemy stosowną umowę (nie pamiętam w jakim brzmieniu), że tamten przejmuje odpowiedzialność za ewentualne szkody wyrządzone przez zwierzę.
Akt użyczenia 😉
Z racji dość wysokiego poziomu irytacji, napiszę krótko co sądzę o "nowym systemie szkoleniowym" PZJ, po stosownym szkoleniu.
Jest wysoce prawdopodobne, że takowego Nigdy nie będzie, a jeśli będzie, to skrojony na miarę wąskiej grupy zainteresowanych i Wysoce kontrowersyjny, wręcz "autorski" .
Może i dobrze (gdyby nie zawracanie d*) bo PZJ chyba powinien zająć się tym, do czego jest powołany, a z czym sobie nie radzi (patrz ME WKKW).
PZJ powinien zajmować się:
1. Organizacją krajowej rywalizacji sportowej wg przepisów dyscypliny.
2. Reprezentowaniem Polski na arenie międzynarodowej, w FEI, jako Federacja Narodowa.
3. Organizowaniem funduszy na w.w. działalność.
4. Publikowaniem przepisów.
5. Prowadzeniem baz danych: zawodników i koni, klubów, osób oficjalnych i rankingów.
6. (opcjonalnie) publikowaniem i rozpowszechnianiem skrótowych Aktualnych materiałów szkoleniowych, "briefów".
Koniec, kropka.
Ponieważ jedyne do czego prowadzą ambicje PZJ wobec braku "mocy przerobowych" to, hm, chaos.
I wołanie mew z Nemo: daj, daj, daj, daj!
Nie radziłabym nikomu liczyć, że wkrótce sytuacja się unormuje. Nic tego nie zapowiada.
Czyli mamy starą zasadę: Umiesz liczyć? Licz na siebie!
Najprawdopodobniej "stary" system szkoleniowy Już został rozmontowany (odznaki też) a na Skuteczne i szybkie powstanie "nowego" bynajmniej się nie zanosi.
Wobec, delikatnie mówiąc, "paru konfliktów interesów".
Ogólnie duży niesmak i ogromna prośba do PZJ: primum non nocere. Bardzo spóźniona prośba. Bo już jest "po ptokach", imo.
Mleko się rozlało, deregulacja jest faktem a to co stworzył pan . Sz...... służy tylko i wyłącznie jego własnym interesom. Zainteresowanie jego programem jest zerowe ,a pomijam drobiazg że cały ten program który został wprowadzony w ekspresowym tempie tak samo w ekspresowym tempie zostanie utrącony przez Ministerstwo Sportu jako nadmiernie i nieuzasadnienie regulowany oraz niezgodny z prawem . Czyt. Ustawą Deregulacyjną . 😉 Co by nie gadać , jeździectwo przez te ostatnie kilka lat rozwija się jak nigdy wcześniej w historii a próba regulacji czegoś co dało wolność wygląda jak dążenie do Polexitu nowych władz. 🤣 Nie da się zatrzymać machiny która ruszyła w takim tempie . Dojdzie do tego że licencje PZJ -towskie będą robić ci którzy na gigantycznym rynku pracy nie będą mogli znaleźć swojego miejsca , czyli miernota i bezwartościowi instruktorzy . Dzisiaj każdy kto ma pojęcie o jeździectwie ma roboty nie do przerobienia i na brak pracy nie narzeka a ostatnia rzecz jaka mu jest potrzebna to licencje PZJ. 🤣 Pomijam że na portalach już huczy bo okazuje się że osoba oficjalna która wprowadza ssystem szkoleniowy najprawdopodobniej nie ma aktualnej licencji PZJ oraz sędziuje zawody bez aktualnej licencji sędziego czyli bez uprawnień . 😲 😲 😲 To przykład dobrej zmiany 😵
P.S Ciekawy przykład na monopol. Wszystkie szkolenia PZJ w Polsce są tylko z jedną osobą . 😁 😁 😁 😁
Cytat z innego portalu :
! Pytania sa proste Np. jak to możliwe, że p. H.Szaszkiewicz bez aktualnych uprawnień sędziowskich sędziował styl konia w dniach 29.04.-01.05. eliminacje MPMK w Bogusławicach (drugim sędzia stylu był K. Tomaszewski)? Czy z powodu sędziowania przez osobę nieuprawnioną wyniki, zgodnie z przepisami nie powinny być przez PZJ unieważnione? Co na to, sędzia główny tych zawodów i Kolegium Sędziowskie PZJ (wtedy przewodniczącym był p. p. Orzoł, teraz jest p. Posłuszny)? Kto w ogóle zatwierdził w PZJ te propozycje? Np. o czym było pisane powyżej, jak to możliwe, że p. H.Sz. został bez uprawnień zatwierdzony do składu KS MPMK i kto to zatwierdził? Np. jak to możliwe, że osoba bez aktualnych uprawnień szkoleniowych PZJ prowadzi szkolenia licencyjne PZJ i pobiera za to ze związku wynagrodzenie? Czy te szkolenia są w ogóle ważne? Co na to Sekretarz Generalny i Zarząd? No, dawaj ... Nie bój się? Wykaż się wreszcie czymś sensownym! Odpowiedz na te pytania lub np. wyślij maila z wiadomościa na Świecie Koni do przewodniczącego Rady Związku albo Rzecznika Dyscyplinarnego PZJ. Będzie temat do ciekawej dyskusji. Podejrzewam jednak, że szanse na jakąkolwiek merytoryczną odpowiedź są równe zeru
C.D
No to napisze jeszcze więcej. P. H.Sz. nie jest zarejestrowany ani w aktualnej bazie sędziów PZJ, a nie w bazie szkoleniowców. Nie wiem z jakiego powodu? Być może nie przeszedł wymaganych przepisami szkoleń, albo nie zapłacił za licencję. Może uważał, że akurat jego to nie dotyczy🙂😉) Owszem jest zarejestrowany w bazie PZJ "Sędziowie Stylu", tyle, że ta baza nie podaje informacji o aktualności licencji i w dodatku data jej aktualizacji to 11.12.2015! Druga sprawa to, że żeby być sędzią stylu najpierw trzeba wypełnić ogólne obowiązki sędziego PZJ! Szanowne Kolegium Sędziowskie, a zwłaszcza i szczególnie Sekretarzu Generalny Związku, przecież to jest kpina z przestrzegania przepisów i regulaminów PZJ, prawa i w ogóle zdrowego rozsądku. I wy na to nie reagujecie? "Łapka łapkę myje"?
To szkolenie to było... nie napiszę, żeby się nie wyrażać. Ale myślę, że nie przejdzie bez echa...
No i dlatego dobrze, że jest Ustawa Deregulacyjna!
Dzięki temu nie trzeba się przejmować kolejnymi debilnymi pomysłami PZJ.
Dobry fachowiec nie musi mieć przypiętych na klacie tych wszystkich połyskliwych blaszek.
Ośrodki sygnowane przez PZJ to też masakra. Znam miejsca, gdzie właściciele mieli sprawy o molestowanie nieletnich a ich konie traktowane są strasznie bez podstawowych zasad dobrostanu. Miejsca gdzie nie powierzyłabym pod opiekę chomika, a co dopiero dziecko! Sztuczne, wymyślone normy PZJ nijak się mają do tego, co powinien sobą reprezentować taki ośrodek.
I tu należy wprowadzić zasadę wolnego rynku.
Tak samo jak z innymi branżami. Część ludzi chcąc wyremontować łazienkę znajdzie fachowca (z polecenia, z info na necie) a część tnąc koszty zatrudni Pana Józka Złotą Rączkę. Ta druga grupa potem i tak wezwie fachowca, który ich przywita klasykiem "o Panie, kto to Panu tak s...". I się nauczy na błędach rozpoznawać dobrego fachowca.
Z jeździectwem będzie podobnie. Klient będzie się "wyrabiał", a dobry ośrodek bądź trener da sobie radę bez "reklamy" na stronie PZJ.
"Światek PZJ" może zaklinać rzeczywistość wokół siebie i twierdzić, że bez nich nie ma mowy o dobrze zorganizowanym sporcie i szkoleniach, a rzeczywistość nadal będzie taka sama. I to już nie chodzi o to, by to polskie jeździectwo podnosiło swój poziom. Dotarliśmy do takiego smutnego punku, gdzie to PZJ musi nadążyć poziomem swoich zmian za jeździectwem w PL i na świecie. I to jest smutne.
Za przykład można podać Artemora. Od 2014 roku, kiedy ten system wystartował, można na stronie głównej:
http://artemor.pzj.pl/ wyczytać, że jest on w formie testowej! Nadal! System za grube pieniądze! System, który jest tak złożony w obsłudze i napisaniu, że dwóch studentów informatyki mogło by to zrobić w ramach pracy zaliczeniowej! Już nie mówiąc, że według Artemora, Prezesem PZJ jest nadal P. Abgarowicz 🤣
O ile system odznak działał przejrzyście i nawet motywował dzieciaki do rozwoju i czytania (znam jedną dziewczynkę dla której "Zasady jazdy konnej" były pierwszą lekturą), to niestety zakres jego szkolenia jak dla mnie był za wąski. Zdarzało mi się wracać na lonżę ludzi z SOJ, pokrzywionych w chińskie osiem, bez pojęcia o podstawowej obsłudze "naziemnej" konia.
vissenna, zakres odznak nie był za wąski, tylko wymagania za słabe, i częsty brak elementarnej logiki. Mimo wielu braków odznaki znacząco przyczyniły się do eliminacji pornografii jeździeckiej, a egzaminy(!) często były Jedyną okazją do zdobycia uporządkowanej Wiedzy przez żółtodzioby (i ich, hm, trenerów). Tak czy siak - to pieśń przeszłości.
Co do totalnej wolnorynkowej amerykanki - to spróbuj coś takiego zaproponować włodarzom świata wyścigów! 🙂 Spróbuj sobie puścić w wyścigu konia trenowanego przez siebie, bez licencji. W wolnorynkowej Ameryce też wielu rzeczy bez licencji nie da się zrobić.
gosiaopti, moim zdaniem to "szkolenie" - dobiło trupa.
Smok10, ano, takie fakty. Nie sądzę, żeby zbyt wiele osób chciało robić licencje PZJ po ostatnim popisie tej organizacji. Bliżej jest do tego, że nie będzie chciał Nikt.
Jak tak sobie snuję refleksje, i przypominam przebieg wydarzeń, to nie nazwę tego skandalem, tylko uprawianym od wielu lat sabotażem, świadomym i pełnym złej woli niszczeniem sytemu (system - taki zorganizowany sposób przekazywania wiedzy, plan działań ku danym celom, nie chodzi mi o odznaki itp.), który miał wspierać jeździectwo (bo systemy powinny przede wszystkim zapobiegać wyważaniu drzwi do lasu, marnowaniu energii na zbędne działania).
PZJ Nigdy nie powinien był zajmować się szkoleniami. To powinien koordynować Centralny Ośrodek Szkoleniowy czy coś innego w tym stylu. I zajmować się budowaniem renomy takich szkoleń.
Co do wolnej amerykanki to klasycznie się nie zgadzam. Skoro, kurde, kominiarz musi mieć "uprawnienia", kierowca wożący kury musi mieć "uprawnienia", trener "haratania w gałę" musi mieć licencję, a i konserwator od mopa też "uprawniony". Co innego, gdyby deregulacja nastąpiła powszechnie. Ale tak się nie stało. Poświęcono jedynie status 2 zawodów: trenera i... księgowego. Reszta zadbała o swoje przywileje, o obronę swoich branżowych interesów.
BTW. Wielkie brawa dla "Brązowych Dzieci"!!! A raczej, zapewne, ich rodziców. PZJ, w stanie takiej degrengolady - niech się odstosunkuje od wysiłku i krwawicy tylu ludzi ogarniętych pasją!
Róbmy swoje! (Ciekawe tylko, jak to będzie możliwe, gdy Federacja Narodowa zbankrutuje 🤔 - na co w pełni zasłużyła) 🙁.
Powtarzam jak mantrę . Nigdy w historii jeździectwo nie rozwijało się tak jak teraz. Może to i zbieg okoliczności , ale praktycznie od czasów wejścia w życie Deregulacji. Wiadomo że jak się robi tort do podziału to się zlatują sępy , ale widzę że ludzie mają na tyle zdrowe podejście że już nie dają się wmanewrować i żaden system nakazowo - zakazowy PZJ -tu już tego nie zmieni .
Halo- Niezły dream team 🤣 Dziewuchy waleczne do końca. Jak widać nawet po dzieciach , jakoś bez systemu szkoleniowego i wsparcia PZJ radzą sobie świetnie ( Jak nigdy dotąd ) 🤣 🤣 🤣
http://kadraskoki.pl/Home Dziewczyny wywalczyły brązowy medal Mistrzostw Europy w olbrzymiej obsadzie konkurencji . 😀 Gratulacje