Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

Ty szzesciaro z tymi wujkami Magikami  😀 już pisałam, zazdroszczę Ci ich!  😎 no to jutro zamiast do lodówki zasuwa na rower!  😀 Ja tak samo!
U mnie też @ się zaczął i żarcie. Ale że wczoraj spaliłam te 800 podczas biegania, to jakoś, jakoś się wybroniłam.
Za wczoraj, za karę, dziś już biegałam o 5😲0 rano. Nie ma lekko. Jest żarcie, kara musi być.  😉
....................

20.06

sanna-3  tunrida-4  jara-1  efeemeryda-4  Ramires-5  k.mary-4+
Nie żreć tam!  🤬

Dzisiaj wleci 10km i koń + jedzenie zaplanowane, więc powinno być ok! I tak sobie myślę, że mimo braku spektakularnych efektów do jakiegoś czasu, pasuje mi ten styl życia. Powolutku, ale toczę się w dobrym kierunku. Mam nadzieje, że uda mi się utrzymać bieganie i dobre jedzenie jak najdłużej, bo jeżeli wrócę do starych nawyków, to znowu będę się czuć i wyglądać jak Jabba the hutt. Najłatwiej to by było zostać 'fitnesską'  🤣
Ja też sobie uświadamiam, że chyba jednak kocham to co robię. Czasami się nie chce, czasami muszę sobie zmieniać aktywność. ( np ostatnio coraz rzadziej zabieram się za siłówki) Bo po prostu po tylu już latach ( bo u mnie to jest w latach już) muszę sobie urozmaicać, zmieniać, uatrakcyjniać.
Czasami jest ciężko, nie chce się. Ale kiedy przychodzi moment, że z zewnętrznych przyczyn nie mogę trwać w tym nowym stylu życia, to ..jest mi źle.
Może nie wyglądam, tak jak bym mogła ( gdybym mniej żarła) Może tylko czasami wyglądam tak, jak się sobie najbardziej podobam, ale czuję się fit, czuję się sprawna, szybka, zdrowa. Dobrze mi z tym stylem życia i jak na razie to po prostu nie chce, by było inaczej!
Nie chcę leżeć na kanapie i żreć. Nie chcę łazić po knajpach i chlać. Nie chce skupiać się na ubieraniu i ładnym wyglądaniu poza domem. Chce być sprawna, chce czuć się fit, chce czuć endorfiny z aerobów, chcę ćwiczyc i dążyc sobie do jakichś tam ideałów. I dobrze mi z tym!
efeemeryda   no fate but what we make.
21 czerwca 2017 07:43
tunrida
chyba o to najbardziej w tym wszystkim chodzi  :kwiatek:
Ale ile to lat trzeba, zeby dojść do takich wniosków! (Mówię za siebie)
To jest chyba sukces sam w sobie 🙂

Btw u mnie teraz mobilizacja 100%, zeby do Openera wyglądać top.
Tyle, że moje początki to jednak były inne. Chciałam GŁÓWNIE ładnie wyglądać. I wszystko co robiłam, robiłam tylko po to, by ten sukces osiągnąć.
A teraz jest już inaczej. Mniej się skupiam na wyglądaniu i osiąganiu sukcesu, a bardziej na tym, że ..dobrze mi jest jak jest. I że lubię robić, to co robię. I potrafię dać sobie w kość na rowerze, mimo że wiem, że uda nie będą mi się później podobać. Ale wiem, że dzięki daniu sobie w kość na rowerze, będę na tym rowerze lepiej, szybciej, dłużej jeździć.
U mnie też pełna mobilizacja, wbilam się w małe czarne rurki, wygladam całkiem ok i tylko ja wiem ile mnie to kosztowało, ale w tych spodniach nie zjem żadnego croissanta, żadnych ciastek, niczego nadprogramowego  😤 got back on the track!
Tunrida, super podejście  😎
Btw u mnie teraz mobilizacja 100%, zeby do Openera wyglądać top.


Kij z wyglądaniem, ja od dwóch tygodni trzymam dietę praktycznie bez zarzutu żeby tam wciągnąć wielkiego burgera.  😂

Ale przemyślenia mam te same. Chciałam po prostu lepiej wyglądać, a teraz większą radość sprawia mi świadomość, że raptem 4 miesiące temu wstałam z kanapy, a dziś biegam z ludźmi którzy mają X maratonów w nogach. Albo jak ktoś obserwuje mój trening, a trenerka sama zaczyna mu opowiadać jaki zrobiłam progres. Kiedyś mogłam spać do 12, teraz choćbym nie wiem jak zmęczona się kładła to budzę się o 5 i jak nie pójdę na spinning to czuję, że czegoś mi zabrakło w dziennej rutynie.  🤔wirek:

Szkoda tylko, że większość ludzi z mojego otoczenia albo się z tego nabija, albo krytykuje moją zmianę stylu życia.  😤
Raz sie tam tak strułam burgerem, ze zdychałam w męczarniach:p
Co do tego co mowisz o krytyce - mnie najbardziej wkurza tekst 'nie chudnij już więcej' od ludzi szczuplejszych ode mnie
A mnie najbardziej wkurza, że mój mąż mówi "nie chudnij już więcej"  🤔  Albo kiedy widzę, że patrzy z dezaprobatą na to, że czasami przeginam. Ja lubię przeginać. I dobrze mi z tym. Ale muszę się liczyć jeszcze z nim. czyli znów...kompromisy.  🤔
Ja ciągle słyszę od mamy (która była całe życie szczupakiem, a teraz "roztyła się" - z rozmiaru 32/34 na 36...), że to niesprawiedliwe że ważę teraz mniej niż ona...  🙄

Taką popołudniową rozkminę mam - jak radzicie sobie z głodem poza uruchamianiem wszelkich dostępnych pokładów silnej woli?  🙄 w dni kiedy mniej ćwiczę non stop chce mi się jeść, no a jednak czasem trzeba w przerwę między chodzeniem na siłownię wcisnąć inne obowiązki. Już tyle miesięcy jestem na diecie i mam wrażenie, że jest coraz gorzej.  🤔 godzina-dwie od jedzenia, a ja już odliczam do kolejnej pory karmienia. I nie chodzi o to, że mam ochotę nażreć się pizzy i czekolady, tylko faktycznie głodna jestem...
A pilnujesz makro? Ja bym pokombinowała ze zwiększeniem tłuszczu w diecie. Przynajmniej na mnie to działa... wysokowęglowodanowe posiłki sycą na bardzo krótko.
Ja sobie radzę tak, że.... raczej nie bywam głodna. Tak serio serio. Jeżeli jestem głodna, to jem coś wartościowego, a jeżeli czuję, że chcę jeść z łakomstwa, to zawsze mam od ręką landrynki ksylitolowe do ssania. Po 2 czy 3 odechciewa mi się kombinowania, a to jakieś 20kcal.
Drugi dzień leje więc nici z roweru.. Irish summer  😤
Staram się pilnować, też już myślałam o tych tłuszczach, ale np. śniadania BT totalnie mi nie wchodzą, a to właśnie w pierwszej połowie dnia najbardziej chce mi się jeść. Czyli to pewnie zwyczajnie moje obżarstwo...  🤔
Jak myślicie, aby schudnąć i poprawić wydolność lepiej jeździć na rowerze więcej (dołożyć z godzinę 3-4 razy w tygodniu) czy biegać (marsz plus trucht bo nie dam rady więcej)? Rowerem i tak jeżdżę, biegać nie znoszę, ale chciałabym się zmusić by w końcu schudnąć i poprawić wydolność. Sama dieta nie daje rady, próbowałam wiele razy i dupa. Teraz nie jem śmieci, nie objadam się (bilans ujemny albo na 0) a i tak waga stoi. Ruszam się sporo, bo mniej więcej 3 razy w tygodniu ścianka po kilka godzin plus codziennie dojazdy rowerem.
21.06

sanna-4+  tunrida-5  jara-5  efeemeryda-4+  Ramires-6  k.mary-3
............
poranny trening siłowy zrobiony. Kiedy mam długie przerwy między treningami, to strasznie opadam z sił i zwykłe obciążenia wydają się taaakie cięężkie. Nie chciało mi się. Ale zrobiony.

magda- moim zdaniem dowalić bieganie. Skoro rowerem i tak jeździsz i nic nie spada, to i raczej nie spadnie. Ja bym dowaliła aktywność której właśnie nie lubisz, nie umiesz, ciężko ci itd itp, czyli- bieganie. Nawet jeśli mają to być na początku marszo-truchty. Aczkolwiek- dojazd rowerem, to nie aerob.
Nie wiem czy zmuszanie się do jakiejś aktywności ma sens - w końcu masz to robić przez dłuższy okres i regularnie. Może spróbuj biegania - ja też nie lubiłam, a polubiłam  😉 Ale jeżeli tego nie załapiesz, to myślę że rower też jest ok. Tylko jest spora różnica między jazdą z miejsca do miejsca spokojnym tempem, a treningiem. Znajdź sobie trasę, na której możesz jechać długo i szybko - musisz czuć ten wysiłek w nogach, spocić się i zmachać. Najlepiej to by było jakbyś chodziła na spinning - pod okiem trenera i mobilizacja inna i intensywność. 

A u mnie wczoraj zupełnie wymęczone 10km - znowu nie miałam siły, w dodatku zrobiła mi się zanokcica i boli jak cholera. Dzisiaj na wadze 63,0 - zaraz będzie 62 😀 Chciałam sobie zrobić pomiar składu ciała ale nie mogę znaleźć taniej niż za 50zł... trochę szkoda kasy  🙁
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
22 czerwca 2017 07:30
Zależy jak ważne jest dla Ciebie jeżdżenie rowerem 😉 Czy jeździsz sobie amatorsko, turystycznie czy bardziej ambitnie 😉 Z tego względu, że bieganie rozbudowuje mięśnie, które przeszkadzają w efektywnej jeździe rowerem 😉
Rower tylko rekreacyjnie (jak miałam kondycję to zdarzało się brać udział w maratonach szosowych). Czasem jeżdżę na rajdy na orientację. Opcja rowerowa to by był powrót z pracy naokoło - połowa trasy pod łagodną górkę, z godzinę jazdy w sumie by wyszło na pewno. Zależy mi na czymś, co zajmie jak najmniej czasu. Na spinning na pewno nie pójdę w sezonie letnim 😉 Rozważałam zajęcia jakieś pod dachem, ale to więcej czasu zajmie. Najchętniej bym chodziła na górki do lasu i tam marszobiegi uprawiała ale to trochę za daleko póki co. W dni kiedy się wspinam jestem w domu z godzinę, w pozostałe często nie mam sił na nic kompletnie 😉 Ale rower/bieganie wcisnę gdzieś.
Od razu powiem że do biegania już wielokrotnie próbowałam się przekonać i mimo że nawet z miesiąc biegałam to nigdy mnie to nie bawiło 🙂
Ja w poniedziałek idę na bezpłatny pomiar ciała do dietetyka który jest tez trenerem personalnym.

Zobaczymy.

Rower kupiłam  🙂

Częściej biegać czy robić treningi Ewy Chodakowskiej.
Jak to tygodniowo rozlozyc żeby spalić tłuszcz?
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
22 czerwca 2017 09:44
galop, jak jesteś w stanie zmusić się do biegania to biegaj 😉
Magda, waga stoi, a obwody? Od wspinania będziesz się umięśniać, więc możliwe, że wręcz się zrobisz cięższa 😉 Tłuszcz waży niewiele. Swoją drogą podziwiam, że chodzisz 3x w tygodniu, dla mnie panel w te upały to katorga 🙁 2x w tygodniu to mój max maxów aktualnie.

Ja bym na Twoim miejscu została przy rowerze, tylko może zmieniła styl jazdy na bardziej ambitny. Ja przerzuciłam się z biegania na rower, bo jednak znacznie mniej obciąża stawy i różnicę w cielsku zobaczyłam już po 2-3 tygodniach. Fajna pupa się robi 😉 Nie ogarniam zmuszania się do jakiejś aktywności dla idei. Będzie Ci łatwiej jeśli będziesz lubiła uprawiać dany sport. Nie będziesz się zmuszać, będziesz chciała ćwiczyć. Jak ze wspinaniem 😉 Ja np. chudnę podczas jazdy konnej, już kilka osób, które mnie dawno nie widziało, powiedziało, że wyszczuplałam. A rzekomo się nie chudnie 😉 Więc trzymam się tego, co lubię. Wspinanie + konie + rower + góry (jadę jutro w Tatry 😍 ). Do tego ostatnio zdrowo jem, co na pewno ma przełożenie na całość.

Nie umiałam się zmusić do siłki, do fitnessu. Chodziłam i płakałam. Co to za życie? 😀 Teraz kocham to, co robię i ciało podziela tę miłość. Wiadomo, można wyglądać lepiej, ale uważam, że jestem zgrabna i hot 😎 #samozadowolenie


Ps. ja lubiłam biegać, ale moje kolana już mniej. Mój coach wspinaczkowy też odradza mi bieganie, w kontekście robienia kondycji, ale za to zaleca MEGA DUŻO spacerów (sam ma chore kolana)
asds   Life goes on...
22 czerwca 2017 15:04
Ja chciałam tylko nadmienić że jeszcze 5 tygodni przed mną na 1000 kcal. Niestety dalej leżę i doszły jeszcze codzienne zastrzyki przeciwzakrzepowe w brzuch....
asds będzie dobrze  🙂
Jestem 6 miesięcy po znacznie poważniejszym uszkodzeniu nogi. Nie stosowałam jakiejś specjalnej diety i nie przytyłam, tylko sflaczałam strasznie. Odbudowa mięśni i kondycji opornie mi idzie  😵
amnestria, jakie upały? u mnie maks 20 stopni bywa czasem... Fakt że w Alfie i Blokficie jest beznadziejna wentylacja więc powietrza brak, ale Elewator daje radę spokojnie. Obwody raczej stoją, nie widzę po ciuchach zmian.
Zapodaj sobie uczciwe aeroby i zobacz czy coś drgnie.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
22 czerwca 2017 22:01
Ja zre, pala dzis jak nic. Paczam w kalendarz i juz wien... Okresowe ciastki coraz bliżej:/
Jara, nie zryj  🤬 wypij sobie herbatę, druga herbatę, gryz marchew ale nie zryj pustych kalorii.
Ja przykrecam sobie śrubę  , niby mi się ciało ujędrnia, niby noszę rozmiar który mi pasuje, ale coś duża się zrobiłam  😲, cycki mam rozmiar większe  🤔  Albo hormony wciąż trzymaja wodę albo Zyrtec tak mnie potraktował albo  już sama nie wiem. To znaczy wiem, zaczęłam tyć.  🤔  👿  😤

22.06
sanna-4+  tunrida-4  jara-?  efeemeryda-4  Ramires-5  k.mary-3+
..............................

Ubiegane 10 km przed pracą.  😀  Za dużo jem co dzień. Nie pale prawie już 3 tygodnie. Okres mam już 3 dni. mam ze 2-3 kilo więcej niż przed rzucaniem palenia. Ale na razie nie tyje już więcej. Apetyt mam OKRUTNY! A na słodycze, to już dosłownie jak pies! Wczoraj łyżką dżem żarłam po 22😲0. Masakra. Ale walczę dalej! Musze rzucić teraz to palenie i wytrzymać. Bo jak nie teraz, to chyba już nigdy. Teraz jest najidealniejszy moment. Walczę dalej.

sanna- zyrtec poprawia apetyt, ludzie czasami się skarżą, że tyją po zyrtecu.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się