Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

Szam, z tyłu jest ich 7
Btw co To jest?  😲 było dołączone do kasku, to się gdzieś nakleja?
To czemu nie korzystasz z 6 i 7, kiedy na piątej jest ci za lekko? Przełożenia z przodu, póki co, zmieniaj tylko na podjazdach na 1x i zjazdach na 3x. Tył bardziej ci pomoże uzyskać optimum między "młynkiem" a "deptaniem w pedały". Masz czuć delikatny opór.
Pojeździsz tak trochę, to po płaskim za chwilę zaczniesz śmigać na 3x i będzie ci mało. Wtedy jak ja kupisz szosę z korbą kompakt i staniesz się bardzo szczęśliwym człowiekiem😀
Najbardziej to chciałabym mieć taki przewód od żołądka wyprowadzany na zewnątrz. Z kranikiem. Tak, żeby można było żreć i żeby tym kranikiem wszystko wypadało bokiem na zewnątrz.


Moja przyjaciółka stwierdziła, że powinnyśmy mieć dwa żołądki, jeden na zdrowe jedzenie, a drugi na syf, pod koniec dnia się go wyciąga i opróżnia jak klasyczny śmietnik. Może powinnam zmienić kierunek studiów i opracować takie coś.  😜

Ja się cieszę bardzo, że z natury jestem samotnikiem i nie przeszkadza mi rezygnacja z wyjść żeby ograniczać takie sytuacje. I tak mi się grono znajomych mocno uszczupliło, bo nie dość że coraz więcej osób kończy studia i wraca do rodzinnych miejscowości, to jeszcze ci co zostali zupełnie nie rozumieją mojego stylu życia. No bo jak można zrezygnować z całonocnej imprezy żeby rano iść na siłownię i generalnie to niedługo umrę, bo jedyne słuszne śniadanie to bułka z masłem i serem, a nie jakaś nędzna owsianka.  😎
Plus wychodzenie do ludzi źle mi robi na głowę, dopóki jestem sama ze swoimi pomiarami to jest super, a potem patrzę na innych, którzy żyją normalnie, nie ćwiczą, jedzą co i kiedy chcą, a wyglądają 10 razy lepiej niż ja kiedykolwiek będę i zaliczam mega doła.  🙁  chciałabym móc zjeść dobry obiad w restauracji czy iść spontanicznie na kawę i ciacho, ale jak następnego dnia widzę kilogram więcej na wadze to się wszystkiego odechciewa.
sanna, to są naklejki takie cienkie? czy takie bardziej grube gąbczaste? Bo cienkie widziałam do zaklejania dziurek do mocowania daszka, gąbczaste do wewnątrz, żeby nie obcierał np. na skroniach.
Też nie lubię imprez z tego powodu. Albo inaczej...jeśli ją sobie zaplanuję raz na 2 tygodnie, to jest ok. Bo dostosuję jedzenie za dnia do wieczornej imprezy. I jest git. Ale spontanicznych wypadów nie lubię, bo mi zaburzają z takim trudem zdobytą równowagę w jedzeniu. Też jestem typem samotnika, z wiekiem się taka coraz bardziej robię i też mi to pasuje. Mnie ogólnie często ludzie denerwują, ale to już inny temat.
A to, że patrzenie na innych czasami wkurza. No wkurza. Ale z drugiej strony jak popatrzę na innych co wyglądają dużo gorzej, a są dużo młodsi, to już to mniej wkurza.
Szam, dzięki!  :kwiatek: Nie wpadłam na to  😡, blondynka na rowerze jestem  😡 Nie, szosowego nie chce, jak juz przypomnę sobie jak się jeździ to plan jest taki że w weekendy będę sobie jeździć do cudnego parku z milionem drzew (co w Irlandii nalezy do zadkosci)  i kilkoma fajnymi ścieżkami co przy mojej orientacji w terenie daje mi milion ścieżek rowerowych  😜 więc z moim górskim kucykiem będziemy w raju  😜 Co to jest korba kompakt?  😡
Naklejki są małe, na ok 1cm i 1,5cm, twarde, cienkie i chropowate.
tunrida, po raz kolejny powiem - dobrze, że jesteś, bo myślałam że to tylko moja psychoza.  💃  Nie wiem co bym zrobiła, jakbym teraz znowu przytyła, a wiem że wystarczy że na moment sobie odpuszczę albo tfu tfu zachoruję i nie będę mogła ćwiczyć - i znowu będę wielorybem.  🙁
a wiem że wystarczy że na moment sobie odpuszczę albo tfu tfu zachoruję i nie będę mogła ćwiczyć - i znowu będę wielorybem.  🙁


no.  🙁 rozumiem aż za bardzo
11.06

sanna-5  tunrida-2  jara-5  efeemeryda-3  Ramires-4  k.mary-4-
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
12 czerwca 2017 07:46
A ja w swoim rowerze urwałam gwint w korbie  😜 wymiana 2 tysiące  😵 😁
efeemeryda   no fate but what we make.
12 czerwca 2017 07:50
próbowałam tego makaronu 0kcal i dla mnie jest spoko  😀 ze szpinakiem rewelka  😜
Jara, jak to się stało? Ty jesteś cała? Masz gwarancję?
Ramires super wyglądasz.
Tunrida zdrówka dla Ciebie.
Jestem przed kupnem roweru.
Jaki polecacie? Jaka firma? Z decathlon  ktoś z Was ma?
Macie w stylu miejskim czy bardziej sportowym?
Odnośnie kasków?  Zawsze jezdzicie w kasku?
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
12 czerwca 2017 08:52
Nie wiem jak się stało, jechałam i zaczął coś mi się "pedał" chybotać, a jak zdjęłam z niego nogę to wypadł. 😉 Odbyło się to na trasie do pracy, także na spokojnie i bezpieczenie, ale do domu wróciłam tylko z jednym, no i pedał to dużo powiedziane, bo w spd nie ma za dużego oparcia w normalnym bucie 😁
Gwarancji nie ma, ja rowery mam z innego źródła 😉 - ale nie kradzione żeby nie było 😁
Odwiozę go do jednego magika może coś zaradzi 😉


Jaki polecacie? Jaka firma? Z decathlon  ktoś z Was ma?
Macie w stylu miejskim czy bardziej sportowym?


Widzisz, z kupnem roweru jest trochę jak z kupnem samochodu albo konia. Wszystko zależy od Twoich potrzeb. Jedni kupują rower za 500zł, a inni mają szosy za kilkadziesiąt tysięcy złotych. Zależy czego szukasz i za jaką kasę.
Jara, mam nadzieję że Magik zaradzi bo w regularnym punkcie serwisowym to masakrycznie kasa...
Mam rower górski, bo jeżdżę sporo po lesie. Nigdy w życiu nie założyłam kasku na rower i nie założę. Jeśli jeżdżę ulicami, to zwykle takim bocznym pasem po którym samochody nie jeżdżą. Uważam, że kask na rowerze to nadmierna staranność. Przewróciłyście się kiedyś na rowerze?  Bo ja tak. Urazy kolana, łokcia, ewentualnie oberwie bark. Nie wiem z jakim impetem musiałabym wylecieć z tego roweru, żebym upadając walnęła się w głowę. Chyba rozpędzony samochód musiałby we mnie przywalić. Prędzej bym zakładała ochraniacze na kolana, niż kask. Ale ani tego, ani tego nie założę. Moim zdaniem ryzyko jest tak minimalne w moim przypadku, że nie będę nosić kasku.

Na motocykl nie wsiądę bez kasku, nigdy! Nawet na chwilę! Na konia zakładam tylko na obcego. A na swojego tylko na skoki, zawsze. Na rower kasku nie założę.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
12 czerwca 2017 09:08
Jara, mam nadzieję że Magik zaradzi bo w regularnym punkcie serwisowym to masakrycznie kasa...


Ja nawet nie policzyłam kosztów serwisu, a samego elementu do wymiany  😂 😵


Mojemu wujkowi, mojemu bratu kask niejednokrotnie uratował życie kiedy głowa zostawała cała, za to kask roztrzaskiwał się na drobne.
Na rowerze?
Nawet kiedy jeżdżę szybko, to cały czas patrzę na ruch na ulicy. Na to kto wyjeżdża z pobocznych, hamuję przed wyjazdami pobocznymi, kiedy są krzaki i nie ma widoczności. Ulicą jedziemy jedno za drugim, blisko pobocza. Rower górski bez problemu zalicza oponami pobocze, nie wywracam się zjeżdżając z asfaltu na piach, trawę. Nie wiem jak musiałabym jeździć żeby coś we mnie miało wjeżdżać. Na ulicy patrzę! Nauczona na motocyklu mieć oczy wokół głowy i przewidywać wszystko, tak samo robię na rowerze.
Są ludzie, którzy rowerem po prostu jadą. Jadą i na nic nie patrzą. Nie wiem na co liczą. Myślą, że jak są na ścieżce rowerowej to mogą zapierd**ać i nie zwracać uwagi na nic. Albo że jak jadą poboczem, to będą świętyni krowami. I nie patrzą na nic. Tylko jadą.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
12 czerwca 2017 09:20
Na rowerze, jak się leci z dużą prędkością i nagle wyskakuje jakaś akcja to zwykle się leci przez kierownicę prosto na głowę 😉


Tunrida jesteś dorosła i odpowiadasz sama za siebie i Twoją decyzją jest to, że nie jeździsz w kasku na rowerze czy na koniu. 😉
Tak jak każdy z nas ma rozum i sam podejmuje decyzje czy wsiada pijany do auta czy nie, ale nie znaczy, że powinniśmy promować coś takiego. Zwłaszcza, że o niebezpiecznego dzwona na rowerze serio nie trudno.
No ale jaka sytuacja ma NAGŁA? Jak jadę i PATRZĘ to widzę co się przede mną dzieje, co się zadziać może.
I nie porównuj jeżdżenia na roerze bez kasku, do wsiadania po pijaku za kółko, bo nijak się to do siebie nie ma! Też mi porównanie...  🤔
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
12 czerwca 2017 09:56
Problem polega na tym, że Ty możesz sobie patrzeć i widzieć i wyobrażać sobie co może się zadziać, co innego na ten temat ma Twoje otoczenie. 😉
Ja sama w kasku nie jeżdżę, bo go nie mam, poza tym odkąd ukradli mi dwa lata temu mój ukochany rower to moja jazda rowerem spadła do minimum: dojazd do pracy i dojazd na fitness. Nadal nie jest to jednak żadne wytłumaczenie. Na rolkach też jeżdżę bez kasku i bez ochraniaczy. Na koniu zawsze w kasku.

Mój wujek jest kolarzem, mój brat z nim trenuje. I historii o tym jak to ludzie dookoła nie myślą i stwarzają mega zagrożenie na ulicy, drodze rowerowej, chodniku dla siebie i innych to sypią mi po każdym treningu. Ty możesz sobie uważać i mieć oczy dookoła głowy, a Twoje otoczenie może mieć to generalnie gdzieś. Jeśli nie poruszasz się w wysokich prędkościach, na drogach międzymiastowych albo nie mieszkasz w dużym mieście to możesz nie mieć takiego odniesienia.

Mi raz baba wysiadająca z taksówki otworzyła drzwi, w które się wbiłam. Leci się wtedy przez kierownicę, przed drzwi prosto na łeb 😉  i nie, nie było możliwości uniknąć tego zdarzenia. Mojej mamie kobieta wbiegła pod koła, czas reakcji rowerzysty żaden, babka rzuciła się pod koła. Też się leci przez kierownicę na łeb. Miesiąc temu moja koleżanka szła zapatrzona w telefon i zeszła z chodnika na ulicę i wjechał w nią rowerzysta, policja, pogotowie na miejscu. Wybiegające dzieci, piłki, zwierzęta rzucające się na rowery, ludzie poruszający się w jakiś tajemniczy sposób i kierowcy samochodów, którzy niemal trącają Cię lusterkiem, inni nieprzewidywalni rowerzyści, dzikie zwierzęta. A najlepiej jak się jedzie o 2 w nocy ścieżką rowerową pomiędzy miastami i masz czołówkę przy prędkości powyżej 50km/h z innym rowerzystą, który absolutnie nie uznaje żadnego oświetlenia. Wtedy nie upada się na kolana ani łokcie 😉

O, a tak wygląda rower i ręka mojego drugiego brata, w którego wjechał inny rowerzysta kiedy mijali się na drodze dla rowerów.




Nie mam zamiaru nikogo namawiać ani przekonywać na jazdę w kasku, bo to nie moja prawa, ale jeśli ktoś twierdzi, że kask generalnie jest zbędny, bo nie ma takich wypadków ani sytuacji żeby się przydał to tylko dla mnie słaba wyobraźnia albo brak doświadczenia na drodze.


edit:

Generalnie przy dużych prędkościach wystarczy dziura, kamień albo patyk na drodze i gleba gotowa 😉
Nie mieszkam w wielkim mieście, jeżdże tak jak opisałam, patrząc na wszystko. Co do baby wysiadającej z taksówki. Widzisz.... Ja bym nie przejechała obok stojącej taksówki z babą w środku. Ominęłabym taksówkę wielkim łukiem, lub z drugiej strony. Bo stojąca taksówka z klientem w środku, to dla mnie jest już potencjalne zahrożenie, na które zwracamuwagę.
Nie mam międzynarodowych szos. Drogi wybieram takie, gdzie jest boczny pas. W życiu nie wybiegł mi pies pod rower, ani dziecko z piłką. Kiedy jadę to WIDZĘ czy są domy z których mogą wybiec dzieci z piłką czy nie. Jeśli widzę że jakieś dzieci łażą w odległości kilku metrów od mojej trasy przelotu, to patrzę na nie kiedy je mijam. Itd itp
Nie dojdziemy do porozumienia. Musiałabym zobaczyć po jakim terenie i w jakich warunkach jeździsz, żeby móc przyznać rację, że faktycznie w tej sytuacji warto mieć kask.
W mojej- nie warto. Prędzej bym założyła kask idąc do pijaka na SOR-ze. Większe ryzyko uszkodzenia głowy tam, dla mnie, moim zdaniem, niż na rowerze.

Edit- jeżdzimy czsami szybko,najeżdżam namiętnie na szyszki, dziury (takie mam drogi) i nigdy mi rower nie zareagował na to. Widocznie moje prędkości, a prędkości zawodowego kolarza bardzo się między sobą różnią. A przewracając się na szyszce, to ja bym miała łokcie i kolana zdarte do kości i nadal całą głowę.
I dużo większy widzę sens w założeniu ochraniaczy na kolana, niż kasku.
Jara, jeżu, dobrze że masz rodzinę w rowerowy świecie z tą naprawa. Az zazdaszczam 😎, i  roweru i wujkow  😎
Powiem jeszcze tak. Łaziłam dziś po Warszawie, bo mnie wypisali ze szpitala. I specjalnie patrzyłam na te ścieżki rowerowe. I powiem tak- tu jeżdżą jak wariaci! Zapitalają jakby jechali na czas albo robili aeroby po mieście. Nie wszyscy! Ale duża część. Fakt, że ścieżki rowerowe są proste gładkie, dłuuuugie, oddzielone wielkim pasem zieleni od chodnika, to i zachęca do rozwijania prędkości.
Co jakiś czas przecina się ścieżka z chodnikiem- faktycznie o zderzenia z pieszymi, którzy nie patrzą, z dziećmi, psami, nietrudno. Możee...mówię MOŻE w takim mieście, gdybym jeździła, czułabym potrzebę zakładania kasku. Może.
W moim mieście- nie! Never ever, absolunie nigdy!
tunrida ale czemu never ? nie lubisz mieć kasku na głowie ? czy o co chodzi ?Wczoraj w ramach odchudzania 🙂 zrobiłam moje wspaniałe x km, oczywiście w kasku, który uwielbiam, uważam, że wyglądam w nim super, a jeszcze padał deszczyk, to zawsze osłona jest z daszkiem i na szosie (głęboko w Borach) gdzie ruchu nie ma, spojrzałam w bok na sekundę i jak spojrzałam znowu na szosę to przede mną pojawiła się dziura, ominęłam ją na samej krawędzi, ale aż gorąco mi się zrobiło, bo jak bym wjechała w nią z tą prędkością (jeszcze z górki) to pewnie koło wpadłoby w dziurę a ja poleciałabym do przodu na głowę. Skoro można minimalizować ryzyko upadku, czy to na koniu czy rowerze, to czemu nie ?
szam dzięki za rady odnośnie pewnie banalnej dla znawców sprawcy, jak pedałować 🙂
Tez jeżdzę bez kasku na rowerze, tez zasuwam, bo rower służy mi jako środek komunikacji a nie rekreacji. Dwa razy samochód potracił mnie na rowerze, raz na scieżce rowerowej a raz wyjeżdżając z podporządkowanej. Mimo uszkodzeń i obrażeń daleko było do urazu głowy. Znajoma ostatnio wywinęła orła przez kierownice gwałtownie hamując przednim hamulcem i połamała obie ręce. Głowa cała.
To nie wątek o tym, ale przecież to nie znaczy espana, że innym razem ręce będą całe, a głowa rozbita...
Dwa lata temu, rowerzysta w moim rodzinnym mieście, w lesie wokół, zginął na miejscu, uderzając głową po upadku z roweru, w korzeń. Takich przypadków można mnożyć.
Jak napisała Jara dla mnie to też słaba wyobraźnia, nie mówiąc już o czymś innym...tylko, że zaraz ktoś napisze, że tak samo jest z kaskiem na koniu, a to nie wątek na tematy kasków rowerowych.
Powiem tak. W czasach mojego dzieciństwa wisiało się do góry nogami na trzepaku stojącym na betonie. Łaziło się na rękach po wysokich drabinkach i skakało z nich. Były różne gry, w których rzucało, kopało się kamieniami. itd itp
Teraz nastały czasy, moim zdaniem, z coraz większym przerostem formy nad treścią. Na rower w kasku, na hulajnogę w kasku. Na placu zabaw dzieci nigdy nie są same, ale pod bacznym okiem rodziców. Na wszystko zaświadczenia, podpisy, przepisy. Bo kto będzie odpowiadał? Psa nie można spuścić ze smyczy a dziecka puścić za rękę.
Ja rozumiem, że o bezpieczeństwo trzeba dbać!! Ale bez przesady! Moim zdaniem, należy nie dać się ogłupić i umieć na własną rękę ocenić stopień ryzyka, jaki towarzyszy pewnym aktywnościom.
Śmieszą mnie ludzie w kaskach, jadący na swoich rowerach tempem takim, że ja szybciej idę obok w szpilkach. Jadący miejscami, gdzie nie ma niczego niebezpiecznego. Nic na to nie poradzę. Śmieszą mnie! Nie mam nic przeciwko kolarzowi, który zapierdala poboczem ulicy tempem wyścigowym, w kasku. Tak. U niego ryzyko wypadku i przydatności kasku jest spore. Ale u tych osób które ja mam na myśli, jest tak minimalne, że zakładanie kasku, jest dla mnie śmieszne.
Równie dobrze mogę nosić kask kiedy biegam poboczem drogi, bo przecież samochód może we mnie wjechać. Powinnam zakładać kask pomagając mężowi na budowie warsztatu, bo przecież cegłówka może mi spaść na głowę. Powinnam nosić kask idąc chodnikiem, który się przecina co i rusz ze ścieżką rowerową, bo jaki szalony rowerzysta może we mnie wjechać. ( w jedną panią tak wjechał i skręciła sobie kark jak się przewracała)  A małe dzieci kręcące się w swoich wózkach nie powinny mieć kasków na głowach? Wszak jeden nieopatrzny ruch, jedno spojrzenie mamy w druga stronę i dziecko może wypaść głową na chodnik!
A imprezy pijackie w klubach? Ty sobie tańczysz, a jakiś nawalony koleś wpada na ciebie z impetem, ty w swoich obcasach się przewracasz i uderzasz głową w ziemię!
O..a taka córka "naszej" ktosiny? Wywija podwójne salta nad ziemią jak szalona. A jakby tak nieopatrznie się przewróciła na szyję? Kark sobie skręcić może. Powinna to robić nie tylko w kasku, ale dodatkowo w stabilizatorze karku!
Już prędzej zamiast na mój rower, to kask założę do strugania obcych koni, bo wtedy istnieje naprawdę realne ryzyko, że w końcu kopa w głowę dostanę! Nie raz końskie kopyto świsnęło koło mojej głowy.

Chcecie nosić kaski? Noście!! Gdzie tylko chcecie. Nikomu to nie szkodzi. ( co najwyżej, jeśli będziecie jechać tempem emeryta w pustym na przestrzał miejscu, to będę się z was w cichości ducha podśmiewała  )
Jak powiedziałam- ja oceniam stopień ryzyka i w zależności do tego co mi wychodzi, stosuję odowiednie zabezpieczenia. Ale bez przerostu formy nad treścią. I tyle.

asds   Life goes on...
12 czerwca 2017 19:05
Ja od 1,5 tygodnia jestem na diecie 1000 kcal. Jestem po wypadku na 95% czasu uziemiona w pozycji leżącej. Zobaczymy co to będzie dalej....
No proszę, byłam 107/800 kobiet, więc dużo lepiej niż myślałam, bo biegnąc nie myśleliśmy w ogóle o czasie. Najprawdopodobniej we wrześniu kolejny start w Warszawie, więc trzeba będzie wejść do pierwszej 100 🏇

Dzisiaj cały dzień na tyłku, bo się uczę. I tak nie mogę ruszać rękami (zakwasy), zatem rest się przyda.

asds współczuję.... chyba bym zdechła na 1000kcal. Nie wiem co Ci się stało, ale zdrowia życzę!

PS. mam trochę problem z rękami... są duże i słabe. Wiem, że nie zbuduję jakiejś szalonej tkanki mięśniowej ćwicząc na drabinkach, ale boję się, że trochę się powiększą. Na niektórych zdjęciach już wyglądam jak pudzian, mimo że jestem słaba jak trzcina. Ćwiczyć czy nie ćwiczyć - oto jest pytanie
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się