Ja to sobie zawsze mówię, że spinning to nie jest jazda na rowerze w miejscu, ja tam rozpaczliwie zapierniczam do Krainy Chudych Ludzi.Ja wiem 😁 tylko dla mnie każda aktywność fizyczna jest cierpieniem 😂
Byłam i przeżyłam, ale w myślach błagałam żeby to się już skończyło i patrzyłam tylko na zegar 😁 Tak mnie dupa bolała i mialam wrażenie jak przy zapaleniu pęcherza, że chce mi się siku 😵
U mnie w klubie nie ma grupy dla początkujących, cały czas przychodzi ta sama grupa ludzi i od razu trafiłam do średnio-zaawansowanych. Szału nie było, ale pedałowałam w tempie całą godzinę, trenerka pochwaliła mnie, że próbowałam wstawać i w ogóle, bo ma ludzi, którzy kilka miesięcy tylko siedzą i pedałują 😲 równie dobrze mogliby chodzić na zwykłe rowerki stacjonarne 😉
Karnet jest!

Także mogę sobie chodzić bez limitu na zajęcia grupowe m.in. spinning, siłownie i saunę także mam w planach próbować wszystkiego. 🙂
Dziś idę na fat burning 😁 a później na tzw zdrowy kręgosłup. A jutro pilates 💃
A najlepsze, że klub znajduję się nad biedronką, także wychodzę po trenignu i robię zakupy. Coś wspaniałego, w moich okolicach daleko jest do biedry czy lidla, a teraz po prostu nie będzie wymówek żeby znów zacząć gotować do pracy, a nie jeść ciemne bułki cały dzień.
Więc dziś na śniadanie mam płatki owsiane z musem z brzoskiwni, kiwi i banana, a na obiad kurczaka z kaszą orkiszową i miksem sałat 🏇 i pomarańczę na przegryzkę. Także póki mam zapał to idę za ciosem, zwłaszcza jak dziś rano waga pokazała mniej! A miałam się już nie ważyć!
Tunrida zazdraszczam ciała! 😀iabeł:
edit:
No i rozchorowała się moja koleżanka z pracy, z którą przez zimę jeździłam autem także dziś wytargałam swojego trupa i po raz pierwszy w tym roku pojechałam rowerem do pracy! Ale tak mnie dupa boli, że nie mogłam w siodełko usiąść 😁
A w weekend ma być podobno piękna pogoda także wjadą też rolki... kuwa sama siebie nie poznaje. 😁