U mojego sąsiada dzisiaj w nocy kobyła zimnuska nie przeżyła porodu. A tak jej kibicowałam, żeby była wreszcie klaczka, bo miałaby towarzystwo. Strasznie lubiłam tego konia. Zawsze jak przechodziłam biegła się przywitać. A w grudniu wrócił po dwuletniej nieobecności jej ukochany pan - taka była szczęśliwa.