zmiana stajni

Zmieniłam stajnię. Oficjalnie ze względu na obecność hali w tej nowej. Nieoficjalnie zaś z kilku innych powodów również.
W poprzedniej stajni koń stał ładnych kilka lat. Stał tam zanim jeszcze go kupiłam. Pewno z 6 lat by się uzbierało.

W nowej stajni stoimy dopiero 3-ci dzień. Koń jest przybity i markotny. Kiedy wchodzę do boksu, odwraca się do mnie tyłem i idzie w przeciwległy kąt. Czuję się okropnie złą kobietą.  🙁

I martwi mnie, że nie umie pić z automatycznego poidła. Pić mu się chce, bo kiedy mu naleję, to wypija z 7 "miseczek". Sam zaś nie umie nacisnąć paszczą na automat. Poza tym boi się nadal tego syku.

Nie miała baba zmartwienia, zmieniła se stajnię.  😵
Co do poidła - nauczy się 🙂.
Jak będzie stał przy poidle to naciśnij mu - tak delikatnie, żeby syk był jak najmniejszy. I tak ćwiczcie. Po jakimś czasie jak załapie, że nie ma się czego bać to zacznij mu puszczać jak pije i sam będzie przytrzymywał 🙂. Już to przerobiłam z kilkoma końmi 🙂. No i zawsze jak już wychodzisz ze stajni to nalej trochę wody do poidła - a może się skusi, a może sam przypadkiem naciśnie :P
Dzięki, będę walczyć.  :kwiatek: Na razie na syk poidła spieprza w drugi koniec boksu. A jak chcę mu przytrzymać nos w poidle, to od razu się odsadza.  🤔wirek: Histeryk mój kochany.
Agata-Kubuś   co może przynieść nowy dzień...
01 listopada 2010 09:20
Znam kilka koni, które nie umieją pić z poideł z językiem. Wtedy pozostaje zmienić poidło na pływakowe - http://www.hodowlany.pl/i348_Poidlo_plywakowe_ze_stalym_poziomem_wody.html
Co do poideł automatycznych, to mój koń po przeprowadzce też nie wiedział o co kaman. Na szczęście moja się nie bała syku. Nauczyłam ją tak, że ja przycisnęłam i wypełniłam wodą miseczkę, a potem wyszłam z boksu. Wróciłam za pół godziny, miseczka pusta, a jak potem chciałam ją wyprowadzić to sobie normalnie piła 🙂

Konie nie są nieinteligentne. tunrida, Twój(Twoja?) też się nauczy. Najlepiej po prostu wlej tam wodę (niech syczy głośno) i potem wyjdź. Zobaczysz, że jak będzie się chciało koniowi pić, to sam rozkmini o co z tym chodzi. 😉



Co do aklimatyzacji, to ja nie miałam tego problemu... Koń od razu sianko, zakumplowała się z nowymi znajomymi w boksach obok, wszystko super.

To jest dopiero 3 dzień tak?, daj mu czas. 🙂
Gillian   four letter word
01 listopada 2010 09:48
tunrida, sycz normalnie tym poidłem, nie po cichutku - niech zakuma chłopina, że jak syczy to wodą pluje 🙂
piszesz, że nie umie nacisnąć - jaki macie w poidle języczek? długi czy krótki> bo może po prostu nie dosięga go nosem. Ja musiałam zmieniać całe poidło, bo z Kulkofon ma za drobny pysk i nie dawał rady wcisnąć choćby chciał.
tunrida, ja nie chce zeby to zabrzmialo zle, ale jak mu nie bedziesz nalewac i poic dodatkowo z wiadra, to jak mu sie naprawde zachce pic, w ciagu 20 min rozkmini o co kaman.
za 2 tyg przyjeżdża do mnie mój ogier. chlopak ma prawie dwa lata, do teraz stoi w boksie z matką...(tak..ja wiem...) i raczej jest malo zresocjalizowany, wszedzie biega za mami, czyste szaleństwo. Konia czeka 400km podróż do stajni pensjonatowej. Jakby nie bylo, jest to rzucanie chlopaka na głęboką wodę, i pomijając transport który będzie się odbywał z weterynarzem (na 99% nie obejdzie się bez srodków uspokajających) to piszę w poszukiwaniu jak najmniej ofensywnych działań by koń zaaklimatyzował się dobrze w stajni gdzie wszystko będzie nowe, włącznie ze mną. macie jakieś rady prócz tego że mam się modlić? 😀  😵
eeee, no po tym opisie   😵 nic mi nie przychodzi do głowy oprócz tego, żeby go nie karmili przed wysłaniem, bo jak są szanse na sedację w transporcie, to lepiej żeby jechał na głodniaka, inaczej Ci się gdzieś zatka.

EDIT: a po co weterynarz do sedacji?
Nigdy nie słyszałem,żeby konie przejęły się zmianą miejsca. Co najwyżej może złapać jakąś infekcję, jeśli takowa akurat w nowej stajni szaleje, np zołzy. Największy problem mają właścicielki..... Na wstępie proponuję kastrację, przynajmniej łatwiej mu będzie wejść do nowego stada. Im szybciej tym lepiej, przed muchami.....
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
09 kwietnia 2017 20:30
Czy on jest w jakimś stopniu ogarnięty? tzn. nauczony chodzenia na uwiązie itp.? Bo po takim długim transporcie, który z tego co piszesz będzie dla niego sporym stresem, dobrze by było zapewnić mu jakiś ruch, wypuścić na padok, halę, czy chociaż pospacerować.
Nigdy nie słyszałem,żeby konie przejęły się zmianą miejsca.

Ale Ty tak serio?  😲
No moje się raczej nie przejmują, pierwsze co robią po transporcie wprowadzone do boksu to szukają żarcia.

Natomiast nie mam pojęcia jak zachowa się 2-letni ogierek właśnie odstawiony od matki i tu się nie wypowiadam. 2-latek prosto ze stada mi się raczej też kiedyś nie przejął. Ale to był koń z państwowej stadniny i swojej matki to on dawno na oczy nie widział.
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
09 kwietnia 2017 21:25
Ja miałam dokładnie 2latka ogierka, co razem z matka tylko był ciągle. Właściciele tylko tą jedną klacz mieli. Też jakoś nie był szczególnie przejęty, po przyjeździe wytarzał się na padoku kilka razy (może kilkanaście 😉 ) potrzepał, poparskał i spokój. W boksie też już był w miarę spokojny, raczej podekscytowany końmi nowymi itp. ale nie jakoś mocno zestresowany. To pewnie kwestia bardzo indywidualna jest.
Dance Girl, wet z nami jedzie bo zapewnia nam transport 🙂 ot 2 w 1 🙂 Zembria, troszke mnie uspokoiłaś, może zbytnio się nakręcam...ale są ku temu powody bo koń nie chodzi na uwiązie i nie jest wiązany  😵, tzn niby do transportu ma z nim pracować dziewczyna ze stajni i go przygotować , ale i tak jestem cała w stresie że koń na dwóch nogach pospinany bedzie chodził ...zależy mi na tym by zniwelować mu "jazdę" którą będzie miał w głowie podczas nadchodzących w jego życiu wydarzeń, żeby mu serducho za mocno nie zapikało od tego wszystkiego  🙁
Moona : całkiem serio.
Moja podpowiedź dla asiołki - jedźcie szybko i bez potrzeby bardzo wyraźnej nie zatrzymujcie się.
asiołka - tak jak pisze melehowicz - to ludzie bardziej przejmują się całym wydarzeniem niż same konie 😉.
Jak nie chcesz targania na dwóch nogach, a koń nieogarnięty to kastruj jak najszybciej, a serduszko mu za szybko nie zapika - konie z natury są do tego zaprojektowane (tzn. do "używania" serca w sytuacjach ekstremalnych - koń to nie królik, że na skutek stresu padnie na zawał)
[quote author=zielona_stajnia link=topic=8075.msg2670074#msg2670074 date=1491806188]
to ludzie bardziej przejmują się całym wydarzeniem niż same konie 😉.
[/quote]
No przepraszam bardzo, ale to od konia zależy. Jednym jest wszystko jedno, innym nie.
murat nie spotkałam jeszcze konia, który by się przejął - tak od serca. Zawoziłam niedawno obie klacze w nowe miejsca i w każdym zachowały się wzorowo. Najważniejszy aspekt to stado. Jak już weszły w grupę to wszystko miały w dupie.
zielona również ma racje.
A ja spotkałam. Pierwszy przykład - mój własny koń. Drugi - koń znajomych ze stajni. Skrajnie wrażliwy na zmiany czegokolwiek w otoczeniu.
moja stara kobyła po zmianie stajni przez 2 tyg nie tknęła owsa, młody ogierek też słabo jadł na początku a młoda kobyłka schudła w ciągu 1 tyg 1/3 swojej masy plus ze stresu dostała grudy po same nadgarstki.
Tak zniosły zmianę stajni moje konie.
Murat-Gazon - ale w jakim sensie i jak to się objawiało?
O ile sam transport zwłaszcza dla źrebaka jest stresujący - dla mnie osobiście transport obcego/młodego konia również, to już po dojechaniu na miejsce nie miałam nigdy jakiś mega atrakcji, czy to przywoziliśmy zakupione konie, czy przyjeżdżały do nas na pensjonat czy też w drugą stronę i nie mam na myśli koni co w każdą niedzielę jeżdżą na zawody, a takie co czasem pierwszy raz na oczy przyczepę widziały.
zielona_stajnia, transport dla mojej nie jest problemem, do przyczepy wchodzi na luźnej linie.
Natomiast po zmianie stajni przez tydzień jadła tylko siano, treściwego nie tknęła, podskakiwała z nerwów na byle odgłos, schudła chyba z 1/4 wagi, konie ją nie interesowały, tylko stała przy bramce padoku i wypatrywała, czy ja przypadkiem nie idę.
Zsocjalizowała się z końmi bardzo dobrze, ale dopiero po jakichś dwóch tygodniach, jak się przekonała, że w nowym miejscu ja również jestem i kiedy przychodzę.
Kiedyś byłyśmy w terenie, trafiłyśmy przez przypadek pod inną stajnię, postanowiłam wejść i poprosić o trochę wody dla niej, bo było gorąco. Wkleiła się we mnie tak, że prawie mi na plecy weszła, nie chciała pić, konie na padoku w odległości metra ją totalnie nie interesowały, chociaż wszystkie chciały się przywitać, nawet nie spojrzała. Stała sztywna, oczy jak pięciozłotówki i każdy mięsień jak kamień. Wyszłyśmy, wsiadłam, odjechałyśmy - moment koń spokojny i rozluźniony.


Jak dla mnie dziwne zachowanie - moje konie zdecydowanie wolą towarzystwo przedstawicieli swojego gatunku. Oczywiście jak zabieram ze stada do roboty, to odchodzą bez większego oporu - naturalnie zależy na jakim etapie pracy jest koń, ale może to dlatego, że jak konia traktuję jako konia, nie próbuję go uczłowieczać - to nie przytyk w Twoją stronę, w żadnym razie. Podobne zachowania miałam u konia, którego przez parę miesięcy byłam zmuszona trzymać samego, ale jak tylko znalazłam mu towarzystwo innego kopytnego szybko wypleniłam te przyzwyczajenia - dla mnie takie zachowanie to narów.
Tylko moja nigdy nie stała sama, z tego, co wiem, to od źrebaka zawsze była w stadzie mniejszym lub większym. Odkąd ją kupiłam, tak samo, a obecnie jest od ponad dwóch lat z końmi 24 h/d.
Ona się bardzo łatwo zaprzyjaźnia z końmi, nie prowokuje żadnych awantur, jest zgodna i niekonfliktowa, więc  konie raczej ją lubią.
Nie przepada za zostawaniem bez koni, ale znosi to dość cierpliwie. Natomiast jak jest ze mną, to konie mogą sobie iść albo w ogóle zniknąć, nie interesuje ją to.
Nie dążyłam do czegoś takiego, samo się zrobiło.

Mój koń po zmianie stajni nie robił niczego niezwykłego. Jadł normalnie, na padoku zachowywał się normalnie.
Ale było widać, że mocno przeżywa tę zmianę. Trochę schudł, mocno poleciał z odporności. Całkowita aklimatyzacja, tak żeby faktycznie zaczął się dobrze czuć w nowym miejscu, zajęła ponad 2 miesiące.
Myślę, że sporą różnicę zrobiła zmiana w opiece - z osób, którego go traktowały jak konia i rozumiały jego reakcje na stajennych w pensjonacie, którzy słabo ogarniają końskie zachowania.

Myślę, że każdy koń przeżywa na swój sposób zmianę miejsca, odłączenie od dotychczasowego stada. Tylko trzeba umieć patrzeć, żeby takie rzeczy dostrzegać.
Ja nie wierzę w to, żeby konie tego nie przeżywały. To są silnie socjalne zwierzęta, więc musi to robić na nich wrażenie. Tylko pewnie dla tych silniejszych psychicznie i ciekawych świata to może być właśnie coś nowego, ciekawego - a dla tych wrażliwszych mniejszy lub większy stres. Patrząc po znanych mi koniach, mam wrażenie, że mniej to przeżywają konie w stadzie dominujące i pewne siebie, a te uległe, gdzieś nisko w hierarchii mają z tym większy problem. Oczywiście nie musi to być absolutna reguła, ale taki wniosek mi się nasuwa.
No i też trzeba dodać kwestię pozostałych warunków, które się zmieniają, jak choćby to, na jak długo i kiedy koń wychodził w poprzedniej stajni, a jak to będzie wyglądało w nowej. Czy właśnie - jak jest traktowany przez codzienną obsługę w nowej stajni, a jak był w starej.
zembria   Nowe forum, nowy avatar.
10 kwietnia 2017 09:44
Jeszcze dodam, że mój poprzedni koń pierwszy raz zmieniał stajnię i wzasadzie od matki był odłączany w wieku lat 16 😉 Ja miałam mega stresa, a on poszedł siano jeść 😎
dziekuje za wszystkie komentarze, bardzo mnie uspokoiliście!! jestem dobrej mysli i dam znać jak sie bedzie zachowywal w nowej stajni  🙂
A nikt nie pamięta takiego faktu, że konie zestresowane szukają czegoś do żucia? Trawy, siana?  😁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się