anil22, dla mnie dziwne to co mówisz, serio nie macie stajennych ploteczek etc.? U nas pogaduszki obowiązkowo, plus jest grupa na fejsiku 😉 więc zawsze na wspólny teren można się umówić. Na razie jestem "ta nowa" (ledwie od tygodnia dzierżawię koniowatego), ale ludzie generalnie sympatyczni, zawsze co tam jak tam, jak ci idzie z nowym koniem, muszę tylko zacząć lepiej zapamiętywać imiona, bo do tego nie mam talentu 😁
Co do wietrzenia zaś to dla mnie bomba, rzygać mi się chciało od zimowego kiszenia amoniaku w polskich stajniach "bo przeciąg".
Skokówki powiadasz? U nas nie ma nikt, bo w NL powszechne jest przekonanie że do 80-90cm wystarczy ujeżdżeniówka... więc mam skokowego KWPNa z którym zamierzam cośtam podskakiwać, ale siodło do załatwienia w zakresie własnym 😉 Na razie żużlujemy po płaskim, i jakieś drążki (co dla większości ekpiy stajennej już jest wow). Koń super, jako bijrijder na 2 dni w tygodniu płacę całe 30 euro miesięcznie.
CzarownicaSa, ja bym zapytała po prostu. Ale szczerze powiedziawszy to co opowiadasz raczej dalekie jest do dbania o dobrostan koni (skoki bez ochraniaczy, galop jako chód podstawowy w terenie, stanie między skokami... a jak z dopasowaniem sprzętu w ogóle, w mojej rekre zadelpasser jest regularnie, dbają o to czy raczej e tam?) i jeśli nie szłoby paru kwestii przegadać to ja bym zmieniła stajnie chyba 🤔 Ale dla mnie dobrostan ma być tip top nawet jak konie cudze (i dlatego z pierdyliona ośrodków w Rotterdamie i okolicy dojeżdżam do Delftu... komercyjne szkółki to w moim odczuciu lukrowana patologia :/ ).
Jeszcze krótka fotorelacja z mojej nowej stajni. To mały pensjonat, 95% konie to prymitywne kuce (głównie islandery) i coby, do tego jeden fryz, jeden belg (okropnie płochliwy i elektryczny, moje przekonanie o misiowatości zimnokrwistych było niesłuszne) i ze 3 szlachetne.



Tak, padoki zimowe to takie miko kwaterki, i tak cud że są bo w 90% pensjonatów zimą się nie padokuje wcale lub padokuje poprzez wypuszczenie na godzinkę na lonżownik czy plac do jazdy. Za to latem dziady są na pastwisku (widać po drugiej stronie rowu melioracyjnego, ciągnie się hen za ten las i to co widać na zdjęciach). Do tego jest plac zewnętrzny, oświetlony i jako tako zdrenowany więc spoko cały rok (przymrozki to rzadkość, więc gruda itp. nie jest problemem).
Większość pensjonariuszy jeździ tylko w tereny albo wozi się stępo-kłusem, sporo w wynalazkach typu siodła bezterlicowe czy bareback pady, do tego bezwędzidłówki, kantarki sznurkowe etc. Sieć ścieżek w okolicy jest zacna, bo to teren rekreacyjny nad jeziorem.


Co jeszcze? Konie stoją na trocinach i żrą sianokiszonkę, granulat i marchew (w sezonie zimowym), derkowane są tylko te (częściowo) golone, no nic niezwykłego 😉 O, islandery stoją cały rok na dworze, nie mają nawet wiat, tylko maty w ramach izolacji od podłoża i stały dostęp do sianokiszonki w slowfeederach. Ja się na chowie islanderów nie znam, więc nie będę oceniać.
Jako ciekawostka na koniec stajenna babcia rocznik
1979!

Zdjęcie sprzed dwóch lat, ale starsza pani żyje, jest mobilna, właścicielka cośtam z nią tutpta 🙂