puchnę, puchnę, puchnę x 1000
W sobotę miałam swój debiut w klasie C w ujeżdżeniu. Efekt: III miejsce 🏇 🏇 🏇
a puchnę nawet nie dlatego, że trzecie (chociaż nie ukrywam, że też 😉 ), ale dlatego, że pierwszy czworobok w życiu jechałam w tym roku w czerwcu. Ujeżdżenie jeżdżę od 1,5 roku dopiero, a wcześniej przez 20 lat tylko skoki i nic więcej. Jestem zielona tak naprawdę w tej dyscyplinie i nie czuję się ujeżdżeniowcem. Konia mam mega po przejściach, bo - kto nas kojarzy z rv ten wie - miała masę problemów zdrowotnych łącznie z tym, że 4 lata temu pewna znana wet. fizjoterapeuta z Warszawy orzekła, że koń jest takim jednym wielkim problemem, że tylko na łąki będzie się nadawał.
A tu proszę... półtora roku z super trenerem i dobrą opieką i mam konia zrobionego do C!!! i śmigamy sobie zawody, które kiedyś były dla mnie nie do pomyślenia 😀 😀 😀
a wcześniej 2 lata jeździłam bez nikogo z ziemi i nabawiłam się mega dużo błędów (typu krzywe siedzenie, problemy z ręką, koń też przekoszony itp.). Te 1,5 roku temu myślę, że nawet L bym nie pojechała z jakimś dobrym wynikiem.
a tu zdjęcie na dowód mojego puchnięcia 😅

(p.s. jeszcze karne punkty dostałam za frak, bo się okazało, że od CC można dopiero, a ja oczywiście nie wiedziałam 😂 )