Zadziwiające, nietypowe ogłoszenia
Oddam kucyka ogierka mini szetlanda.
Maleństwo ma ok. 15 lat. Jest malutki, 80-90 cm w kłębie maksymalnie.
Został uratowany ze złych warunków w zeszłym miesiącu.
Po ciężkim ochwacie. Wymaga częstych wizyt kowala do czasu wyprowadzenia kopyt (w chwili obecnej są mocno zdeformowane, ale jest coraz lepiej). Pod opieką weterynarza, dysponuję rtg kopyt (robione kilka dni temu).
Spokojny, grzeczny, ma styczność z dziećmi.
Zrobiłam dla niego co mogłam i jestem zmuszona go oddać, najlepiej na łąki.
Nie jest wymagający, je tylko sianko.
Karolina Kłos
do
Oddam , przyjmę konia
Więcej informacji na priv.
TYLKO W DOBRE RĘCE!
Okolice Warszawy.
Co prawda nie jakieś zadziwiające ale może ktoś pomoże. Wszystko jest na fejsie
A mnie to niezmiennie zadziwia, chociaż już parę lat po świecie chodzę i już chyba nie powinno ... "Ratowanie" bez zastanawiania się nad konsekwencjami w przyszłości. Bo to takie "szlachetne" "uratować" konika ... A co się z nim potem stanie, kto się będzie martwił, użerał z wychowaniem, płacił za leczenie i utrzymanie ... Nie wiem, poszukam frajera, ja przecież "uratowałam".
Moim zdaniem, często większą odpowiedzialnością jest nie brać zwierzaka niż "przygarnąć" a potem szukać kogoś kto nas zwolni z obowiązku ...
Jeszcze psa czy kota zgarnia się z ulicy "na cito", bo się błąka ... Ale konie (z tego co wiem) nie pętają się porzucone przez właścicieli ...
Ale konie (z tego co wiem) nie pętają się porzucone przez właścicieli ...
Zapraszam do Irlandii, tutaj możesz sobie iść i wybrać dowolnego konika który sobie chodzi po opuszczonym gospodarstwie 😜 😁
(tak serio, żeby nie było)
a noszą paszporty przywiązane do szyi ??:P 😁
Niestety... ale podejrzewam, że jakbyś poszukała w gospodarstwie to coś by się znalazło 😀
Ale konie (z tego co wiem) nie pętają się porzucone przez właścicieli ...
Poczekja, niech tylko przemienią konia na zwierzę domowe (czy mówi się chyba towarzyszące), to będziesz miała konie pałętające się na ulicy. Bo się komuś znudzi prezent komunijny 😵 Albo stworzą przytuliska dla koni i będą na fejsiku zbierać na nowy samochód prezesa... tfu, chciałam rzec na utrzymanie biednych uratowanych koni 😵
A mnie to niezmiennie zadziwia, chociaż już parę lat po świecie chodzę i już chyba nie powinno ... "Ratowanie" bez zastanawiania się nad konsekwencjami w przyszłości. Bo to takie "szlachetne" "uratować" konika ... A co się z nim potem stanie, kto się będzie martwił, użerał z wychowaniem, płacił za leczenie i utrzymanie ... Nie wiem, poszukam frajera, ja przecież "uratowałam".
Moim zdaniem, często większą odpowiedzialnością jest nie brać zwierzaka niż "przygarnąć" a potem szukać kogoś kto nas zwolni z obowiązku ...
Jeszcze psa czy kota zgarnia się z ulicy "na cito", bo się błąka ... Ale konie (z tego co wiem) nie pętają się porzucone przez właścicieli ...
Nie znasz sytuacji, więc nie oceniaj 😉 a jeśli chcesz poznać i oceniać to zapraszam na priv - powiem co i jak jeśli chodzi o kucyka. Myślę, że wtedy zmienisz zdanie, bo dla mnie osobiście jest ono krzywdzące i niezgodne z prawdą.
Szalonabibi a Ty się czepiasz ogólnie odratowywania koni czy konkretnie tego przypadku? Bo jak to drugie to co złego jest w odratowaniu kucyka po ochwacie? 👀 koszt kowala nie jest wielki a tak czy siak niezbędny niezależnie od stanu konia. Kuck i tak domniemam nie użytkowy ze względu na wzrost więc co to komu szkodzi? Gdyby to była jakaś choroba/kontuzja wymagająca sporego nakładu finansowego i czasochłonnego, koń szajbus morderca to ok, można by się zastanowić. A tak, to kucyk ma szansę na drugie fajne życie. Ja podziwiam, że ktoś się nim zainteresował, zainwestował w badania i szuka mu bezinteresownie domu.
Edit: dopisek
nie znam sprawy,
ale wg mnie konie też zdarzają sie potrzebujące pomocy na cito i jest różnica pomiedzy "uratowałam i oddam, bo nie mogę sie podjać opieki na stałe" a "uratowałam i sprzedam, zeby mi się za szlachetność zwróciło" albo "uratowałam, a teraz słać mi darowizny, bo mnie nie stać, a nie oddam, bo moje"
Zabrałam go ze złych warunków, zapewniłam opiekę weta i kowala i chce go oddać za darmo gdzieś gdzie szczęśliwie dożyje swoich dni w spokoju. Może ktoś ma już jednego konia i potrzebuje dla niego towarzystwa?
Ja nie mam takich warunków, po prostu.
faletta- mój kowal bierze od 120zł za wizytę u ochwatowca. Czyli miesięcznie trochę to kosztuje.
W wakacje uświadamiałam właścicielkę kucy (też ratowała je ze złych warunków), że trzeba kopyta robić i to robi kowal, nie weterynarz. Ogier chodził sobie z klaczą. Wszystkie kuce miały przerosnięte kopyta, klacz już kulała.
A ja znalazłam takiego kwiatka:
http://skroc.pl/a5576
faletta- mój kowal bierze od 120zł za wizytę u ochwatowca. Czyli miesięcznie trochę to kosztuje.
Ja miałam zimą taki przypadek ochwatowy, że mnie kowal 450 raz na miesiąc kosztował... 🙄
To dużo bierze. Ja mieszkam w Warszawie i tutaj koszt to ok. 50 zł za wizytę.
Przy kopytach tego maleństwa jest mało pracy, mało wycinania, ale po prostu często.
Pialotta, ale zwykła wizyta na podcięcie kopyt a leczenie ochwatu to dwie różne bajki więc bez znajomości zaawansowania choroby nie można sobie lekką ręką rzucać stwierdzenia, że to żadne koszty 😉
nie mówię tu o tym konkretnym przypadku tylko ogólnie o ochwacie i możliwych kosztach leczenia
Pialotta, 50 zł za werkowanie ochwatowca przez bardzo (to ważne) profesjonalnego kowala to bardzo mało. 50 zł to bardzo mało za zwykłe werkowanie...
Praca przy kucach wbrew pozorom jest cięższa, bo się je trudno trzyma.
Przecież napisałam ze koń jest PO OCHWACIE, a nie w trakcie. Jedyne co zostało to zdeformowane kopyta. Jestem w stałym kontakcie z weterynarzem.
nie wiem czy za zwykłe werkowanie to bardzo mało 50 zł. Do nas jak kowal przyjezdza to za werkowanie jest 60zł, kucie na przód 180 zł a na cztery 230 zł i jest to bardzo dobry kowal.
Pialotta, koń po ochwacie to koń wyleczony
Koń ze zdeformowanymi kopytami to koń ochwacony aktualnie...
A co z kością kopytową? Jaka rotacja?
_Gaga a czy jesteś zainteresowana wzięciem kucyka? Jak tak to zapraszam na priv, podeślę zdjęci rtg i podam wszelkie informacje.
Pialotta, nie, dziękuję. Nie stać mnie na utrzymanie dodatkowego chorego konia w pensjonacie 🤔 Tym bardziej, ze niestety ale w moich okolicach kowale są znacznie drożsi niż 50 zł / werkowanie Nie wiem skąd ten sarkazm? 🤔
nie miałam zamiaru w mojej wypowiedzi użyć sarkazmu. Po prostu proszę o kontakt w sprawie kucyka tylko osoby poważnie zainteresowane.
Pialotta, przecież się z Tobą nie kontaktuję - piszę na forum i to nawet nie bezpośrednio o kucu
Ws kuca pytałam jedynie o rotację kości...
Pialotta, zauważyłaś, że kwestia kosztów wyszła nie od Twojego postu tylko falletty, która napisała, że kowal to niewielkie koszty?
To dużo bierze. Ja mieszkam w Warszawie i tutaj koszt to ok. 50 zł za wizytę.
Tak, to bardzo dobra cena. Za jedno kopyto. 🙄
Co w tym dziwnego, że płacę 50 zł? 🤔wirek:
Dla odmiany kucie mojego dużego konia na 4 kosztuje mnie 300 zł. Czy to też wg Was za mało?
Tyle moi kowale biorą i nic na to nie poradzę, może powinnam za to przeprosić? 😲
Pozatym to chyba nie do końca na temat, tym akcentem kończę dyskusję.
Myślę, że dziewczyny nie wzburzyły się na cenę kowala (niech i nawet 10 zł bierze) tylko na fakt, że leczenie ochwatowca nie jest tanie. I nie sądzę, by osoba świadoma tych kosztów podjęła się jego opieki. Prędzej ktoś, kto "poleci" na rzeczone "tylko 50 zł".
Nie bierz tego personalnie do siebie, bo to nie jest żaden atak.
no wybaczcie, że nie sprecyzowałam co dla mnie jest tanio/drogo 😵 tanio to jest kupić sobie szachy - tam też jest koń 🥂
Myślę, że kwestia tanio/drogo zależy przede wszystkim od zasobności portfela.
Dobra koniec 🚫
Myślę, że dziewczyny nie wzburzyły się na cenę kowala (niech i nawet 10 zł bierze) tylko na fakt, że leczenie ochwatowca nie jest tanie. I nie sądzę, by osoba świadoma tych kosztów podjęła się jego opieki. Prędzej ktoś, kto "poleci" na rzeczone "tylko 50 zł".
Nie bierz tego personalnie do siebie, bo to nie jest żaden atak.
Ano właśnie o to mi chodziło. Leczenie JEST DROGIE! A w poście było napisane, że ochwatowy a nie poochwatowy (jak już ktoś zauważył). Koń (nawet malutki) ze sporymi tego typu zmianami potrzebuje zwykle FACHOWEJ opieki kowalskiej do końca życia. (Mieszkam w jednym z biedniejszych zakątków naszego kraju a takich cen za kowala nie uświadczyłam - są dużo wyższe. I nie liczę kosztów dojazdu.) Również trzeba będzie pilnować diety, ruchu itp.
W przypadku konia zaniedbanego można podejrzewać, że ma również braki w wychowaniu - to najczęściej idzie w parze. A niebezpieczny może się okazać nawet niewielki kucyk.
No i do tego chłopak jest ogierem, więc nie z każdym koniem będzie można go puścić. No chyba, że rozważymy kastrację - kolejne koszty. A zwierzak nie młody więc pewnie ogierze zachowania zostaną.
Nie mówię, żeby nie ratować, ale z głową i świadomością konsekwencji ...
Taka prośba jak tu, jak dla mnie, nie różni się od fundacyjnych: "wyciągnęliśmy z transportu a teraz nie mamy kasy, dach przecieka ... daaaajcie!"
Wzięłabym, gdybym nie miała już zajętej tej miejscówki. Jednego takiego wzięłam (folbluta), tylko na leczenie, bo mi w oczy popaczył. Też był ogier, kastracja poszła jak tylko ogarnął nogę. Teraz sobie łazi, raz lepiej raz gorzej. Dzięki niemu wszystkie pod wiatą. Dzięki kucom, wszystkie na ochronno-ochwatowej karmie i suplementach. Strugam sama, ochwaty też. Byłoby prawie darmo 😉 Ale w pensjonacie nie do przeskoczenia chwilowo jednak.
Może ktoś podobny się znajdzie, zejdźcie z dziewczyny... Też swego czasu klęłam pierwotną ratowniczkę mojego (koleżanka), ale z tymi kosztami ochwatowego kuca to trochę was poniosło.