Sprawy sercowe...
Generalnie ja mam na to wyłożoną kiełbasę. Będziemy mieli już dom to się odpłacę za każde słowo 🙂
mam pomysł - polej jej roundupem kwiatki, albo wylej jej go na trawniku w kształcie puloka, jak wyschnie i wyżre trawnik to będzie jazda! 😀iabeł: 😁
jak sie wyprowadze z miejsca w którym akurat jestem to tak planuje zrobić... 😂
noo to chyba i na mnie pora przyszła żeby się wyżalić, bo niestety nie mam nawet komu ponarzekać.. 🙁
Powiedzcie mi czy to ja zwariowalam i za dużo wymagam czy co.
W skrócie sytuacja wygląda tak: od tygodnia jestem sama w domu, jestem chora, mam do ogarnięcia 3 psy, uczelnie, opieke nad babcią (robienie zakupów, codziennie odwiedzanie czy wszystko ok) i jeszcze drugą babcie. Jako że mój facet z tych niedomyślnych więc powiedziałam mu wprost jaka jest sytuacja i że będe wdzięczna za jakieś wsparcie.
W jeden wieczór gdy miałam gorączke itp itd wręcz wprost mowilam: Prosze Cie zostań.
Tak napięty i trudny tydzień się skończył. F. był u mnie RAZ wieczorem - zjadł sobie u mnie obiad i poszedł. W najgorszy dzień gdzie serio chciało mi się płakać od słabości i nawału rzeczy do zrobienia - F. obiecał że przyjdzie mi pomóc. Cały dzień zero odzewu - gdy spytałam czemu nie przyszedł i co robił cały dzień, odpowiedział że musiał sobie odpocząć i mieć trochę czasu dla siebie na relaks.
Dzisiaj już pękłam i zwyczajnie nie wytrzymałam, powiedziałam co mi leży na sercu to jedyna odpowiedz jego byla taka że chce go na każde zawołanie a on przecież pracuje i zarabia pieniądze!! (pracuje od 8 do 13) i on nie może do mnie przyjeżdzać bo przecież musi sie wyspać no i że zrzucam całe zło zawsze na niego a to ja go źle traktuje mając takie pretensje. W ogóle jakby nie rozumiał problemu ogólnie mimo dość dosłownego wyłożenia o co mi chodzi.
Brakuje mi sił już 🙁
dumkowa, o_O można spytać jak długo jesteście ze sobą?
dumkowa zdecydowanie to ani nie zwariowałaś, ani nie wymagasz za dużo. Powiedziała bym, że takie sprawy jak wsparcie i pomoc w trudnych chwilach, to normalne i oczywiste. Na partnerze powinno się polegać, powinien być wsparciem. Ciężko polegać na kimś, kto ucieka kiedy robi się trudniej, a jest wtedy kiedy mu wygodnie.
Trzymaj się mocno i nie daj się tak traktować :kwiatek:
Jesteśmy rok razem..nawet mu obrazowo chciałam wytłumaczyć i przytoczyłam sytuacje bardzo świeżą, kiedy pracował w innym mieście i zgubił portfel i dokumenty - nie miał za co wrocic do domu ani gdzie sie przespać. Co zrobilam ja? wsiadłam w auto i pojechalam go zgarnąć, wrocilam do domu koło 3 w nocy a o 6 szłam do pracy.
Nie narzekalam że się nie wyśpie itp itd i nawet nie musiał mnie prosić o przyjazd. Jego kontrargument: Sama chciałaś przyjechać, ja tego nie wymagałem. 😵
W ogóle on jest taki 'dziki' jeśli o takie sprawy chodzi. Mieszka z bratem a rozliczają się z tego że pożyczył ktoś łyżeczkę cukru i musi oddać, bo każdy ma swoje jedzenie, swoje garnki itp itd. Każdy ma sobie radzić totalnie sam, nawet jeśli brat powie mu że np. hej odbiorę Twoją paczkę bo tamtędy przechodzę - to F. mowi że nie, bo przecież to jego paczka i on sam musi ją odebrać. I tak dalej...
ja za to z natury jestem osobą ktora jak widzi że ktoś potrzebuje pomocy (ale o nią nie prosi) to zwyczajnie pomagam jeśli mogę, a jeśli poprosi to już w ogóle staram się pomóc.
Ile razy ja mu coś załatwiałam/pomagałam/zawoziłam itp itd to nie da się naliczyć, zresztą nie o to chodzi żeby się rozliczać...
On kompletnie tego nie czuje, że coś zrobił źle.
dumkowa, bardzo słabo to wygląda jak tak opowiadasz... dla mnie też najnormalniejszą rzeczą w świecie jest się władować w auto i jechać choćby na drugą stronę Polski i to kurcze nie tylko po faceta w opałach a do przyjaciół również. I jak piszesz, nie powinno się z tego rozliczać bo to jest normalne zachowanie. Oczywiście, jeśli dwie osoby wkładają to samo w związek... A skoro takie jazdy ma nawet z bratem to hm... no brzmi poważnie i przedziwnie dla mnie... 🙁
Dla mnie brak wsparcia to rysa, głęboka i źle rokująca. To naturale, że człowiek jednego dnia czuje się np. słabszy i szuka oparcia w drugiej osobie. Gorzej jeżeli go nie dostanie, co naprawdę bywa jeszcze bardziej dołujące. dumkowa z Twojego opisu wynika, że Ty wkładasz do tego związku więcej niż on, a na domiar złego nic do Ciebie nie wraca. Dla mnie to taki nieczuły chłop, a ja takich nie lubię. Rzecz jasna, opieram się na Twoim poście, bo sytuacja może wyglądać całkiem inaczej, tutaj zamieściłaś tylko urywek.
no to co ja mam zrobić? Jak mam mu pokazać o co mi chodzi..serio próbowałam, rozmawiałam, mówiłam ale on to traktuje od razu jako atak na jego strone i skupia sie tylko na odbijaniu argumentów. 🙄
Wszystkie znaki na niebie i ziemi mówią, że to nie facet dla mnie a kurcze serce co innego...
dumkowa, egoizm w czystej postaci. Nie wyobrażam sobie życia z kimś kto tak traktuje bliskie osoby. Dla mnie to dysfunkcyjna osoba.
Dumkowa jeżeli w rzeczywistości jest tak jak piszesz, to niestety masz chyba tylko jedno wyjście. Jeżeli rozmowy z jasnym przekazem, na spokojnie i bez pretensji nie przyniosły efektu, bo i tak są odbierane jako atak, to nie wiem co można jeszcze Ci poradzić.
Wiadomo, że nie łatwo podjąć taką decyzję, nawet jeżeli wiemy, że jest rozsądna, bo serce ma swoje racje, ale pomyśl czy jesteś szczęśliwa? I czy będziesz w stanie zaakceptować taki brak wsparcia i pomocy? Niestety im dłużej jest się ze sobą, tym jest trudniej, bo początkowa fascynacja mija i wszelkie wady partnera uwidaczniają się dobitniej.
Serce zawsze co innego, dlatego wiele spraw z pozoru łatwych dla osoby postronnej, staje się trudnymi dla strony zaangażowanej.
dumkowa, a nie jest on czasem typem takiej osoby, która przejawia nieco więcej egoizmu niż powinna? Jeżeli mu mówiłaś, tłumaczyłaś czy nawet pokazywałaś ( 😉 ) to doprawdy nie wiem co jeszcze zostaje. Może obuchem w głowę? Żart, oczywiście.
Facet ślepy to nic dobrego. Jak teraz nie zauważa że Ci ciężko, że trzeba pomóc czasami z własnej intencji, lub nie czerpie żadnej przyjemności z pomagania to się zamęczysz. Sama zostawiłam takiego po 2,5 roku. Robiłam obrządek ( stadko kóz około 10 , 5koni, z 20królików i inne) , wróciłam zrobić śniadanie, zaczełam sprzątać. A co królewicz robił w tym czasie? siedział przed telewizorem i jeszcze musiałam poprosić by przesunął się z krzesłem bo zamiatałam. jezdziłam w tym dniu po worki owsa, które również musiałam sama ciągać. Po tym dniu stwierdziłam, że to koniec. Spadły mi wtedy różowe okulary. Postaraj się spojrzeć na swój związek z innej strony, zapytaj znajomych jak oni to widzą ( chociaż oni prawdę mówią najczęściej po rozstaniu dopiero tą, która nas zaboli). Bądz krytyczna wobec niego. Jak fizycznie się nei wykońćzysz to psychicznie, i jeszcze Cię dobije.
A o teściowych mógłby powstać wątek, ostatnio usłyszałam że to grzech nie mieć na niedzielę ciasta. Według mnie to kto w co wierzy. W tym roku sama sobie kartofle zbierała, skoro i tak na mnie gada to nie będę się tam płaszczyć przed nią. Nie jestem wymarzona, ale niestety muszą mnie zaakceptować od tygodnia już mam narzeczonego .🙂
no niestety prawda jest taka, że moi rodzice kompletnie go nie akceptują a najlepszy kumpel po paru piwkach przyznał, że jest w szoku, że jestem z takim facetem który mnie nie szanuje kompletnie.. tylko jak widać ja sama tego nie widzę 🙄
To masz już odpowiedz , najczesciej CI najblizszi mowią prawdę, której nie chcemy zaakceptować. Moja Mama też gadała na poprzedniego i często rodzice mają rację, zawsze od rodzice dziewczyny. Nie wiem czemu 🙂
Jak dla mnie to tu nie ma wątpliwości co należy zrobić... Przy potencjalnym wspólnym mieszkaniu/kredycie/ślubie/dziecku/remoncie czy czymkolwiek innym też będzie miał wszystko głęboko i będzie potrzebował czasu na relaks mimo, że druga osoba się zaharowuje na śmierć i ledwo wytrzymuje? Żenada nie facet.
Dzięki dziewczyny :kwiatek:
dumkowa, - powiem szczerze - jeśli szukasz pomocy na forum i porad od obcych osób, to znaczy, że sama wiesz, że coś jest nie halo. Pomśl o przyszłości. Czy jest to osobą, z którą chcesz być, a więc i mieszkać? Czy jak tfu, tfu, tfu zdarzy się wam wpadka, to zostawi Cię z tyłkiem na lodzie, czy pomoże? Czy wyobrażasz sobie wspólne funkcjonowanie z kimś, kto liczy te łyżeczki? Nie boisz się o to, że obudzisz się za rok/dwa/pięć i stwierdzisz - trzeba go było kopnąć w zadzisko wcześniej? Nie ważne jakie masz plany, takie pytania bardzo często rozjaśniają w głowie.
I doskonale wiem, że takie "atakowanie" partnera, pokazywanie nam jego wad przez innych nie do końca działa, ale jak dla mnie, to sory, on ma po prostu z Tobą wygodnie. Bycie ze sobą to nie tylko uczucia, ale też wzajemne wsparcie w właśnie takich chwilach. Nie mówiąc o szacunku, bo to podstawa podstaw.
dumkowa a ma on jakieś zalety ? 😉 Bierz kartkę, dziel na dwie części i wypisz UCZCIWIE jego wady i zalety, nie oszczędzaj niczego, dla siebie to piszesz nie musisz się obawiać, że ktoś Cię będzie oceniać przez pryzmat tego. Potem przeczytaj to wszystko i pomyśl, co byś poradziła przyjaciółce/siostrze w takiej sytuacji. Zdobądź się na uczciwość, bo to Twoje życie. W miarę wspólnego życia bagaży nie ubywa, a raczej przybywa i chociaż nie każdy waży tyle samo to czasem trzeba się natachać, wtedy pomoc jest nieoceniona. Nikt nie wie co mu pisane, ale nie ma życia w udanym związku bez przyjaźni, uczciwości, serdeczności, oddania i wielu, wielu innych takich spraw. O miłości nie wspominam, bo to jasne. Nam stuknie w tym roku 18 lat razem i nadal mogę powiedzieć, że ten facet jest miłością mojego życia i najlepszą rzeczą 😉 jaka mnie w życiu spotkała 🙂 Poznaliśmy się jak byłam szczylem 😉, miałam wtedy 21 lat i wiedziałam, że to ten, a ponieważ jest ode mnie strszy o 11 lat, to on był już dojrzałym mężczyzną.
jagoda1966 Wie co mówi. Zrób tak. Wtedy naprawdę ujrzysz wszystko na raz. Wpisuj za każdym razem gdy sobie coś przypomnisz.
Partnerstwo bez wsparcia partnera to żadne partnerstwo. A życie potrafi podyktować twarde warunki 🙁. Nie móc liczyć na "partnera" w trudnych sytuacjach - stawia pod ogromnym znakiem zapytania każdą relację.
Związek z osobą nawykłą do pilnowania Wyłącznie własnych interesów może funkcjonować tylko wtedy, gdy drugi partner ma identyczne podejście do życia = znakomicie i bez skrupułów pilnuje własnych interesów. W przeciwnym wypadku nie będzie to relacja symetryczna, tylko bezwzględne wykorzystywanie.
(pracuje od 8 do 13)
Gdzie daja taką pracę? 😂
Serio, ja rozumiem, że stara się być samodzielny, no bo chyba tak należy rozumieć, że każdy sobie i na siebie (o tej sytuacji z bratem), ale on już popadł w paranoje! Całokształtu dopełnia fakt, że nie potrafi wysłuchiwać argumentów! Atak, jako forma obrony, to nie wroży nic dobrego.
Polecała bym olać faceta 😉
Np w laboratorium, ja pracuje 7-11 tak więc nie dziwią mnie takie godziny 😉
Wygląda na to że olałam. Ładnie to obrócił czyli powiedział, że on bardzo ze mną chce być ale nie potrafi być taki jak ja bym chciała no i że urodził się z trudnym charakterem którego sie nie da zmienić, więc skoro nie umiem się z tym pogodzić to on nic nie poradzi.
😵
manipulant pierwsza klasa 🤔
Jeszcze bym zrozumiała gdyby to chodziło o jakieś drobne nieporozumienie, niedogadanie się czy nieumiejętne przedstawianie swoich potrzeb.
Ale dumkowa sytuacja już jaśniej przedstawiona być nie mogła...
I jeszcze to "urodziłem się z trudnym charakterem". Egoistyczne zrzucanie całej winy na trudne dzieciństwo i układ gwiazd w dniu urodzin 🤦
Byłam zdecydowanie za długo w związku z facetem, który podobnie się tłumaczył kiedy mu było wygodnie. Choć tyle dobrego, że wyciągnęłam wnioski, popracowałam nad sobą i jestem teraz tu, gdzie jestem. Dziś mam drugą rocznicę związku z mym ukochanym, oficjalnym już, konkubentem 🤣
Nieźle próbował zrzucić winę na Ciebie, dumkowa. Bo przecież, czego Ty wymagasz jak on taki już jest i raczej się nie zmieni? 😁
Kurcze, przypomina mi się mój ekhm, no, krótki poprzedni związek. Teraz wiem, że wkręciłam się w to wszystko przez misję zbawiania nieszczęśliwych 😉 Robiłam za terapeutę itp, znosiłam wiele posranych, egoistycznych zachowań. Wybaczyłam sporo akcji i w pewnym momencie sama sobie powiedziałam, że daję kolesiowi na 2 tygodnie na wykazanie zainteresowania. Potem bez wielkiego żalu się pożegnałam. Do niego dotarło, że zachowywał się nie w porządku, przeprosił itp ale nie walczył. Jakiś czas później poszliśmy na piwo i wtedy usłyszałam, że on jest po prostu zbyt zapatrzony w siebie i swoje problemy, żeby wiązać się z kimkolwiek 😉
Nawet sobie nie wyobrażacie jak wiele mnie ten epizod nauczył.
Partnerstwo bez wsparcia partnera to żadne partnerstwo. A życie potrafi podyktować twarde warunki 🙁. Nie móc liczyć na "partnera" w trudnych sytuacjach - stawia pod ogromnym znakiem zapytania każdą relację.
Związek z osobą nawykłą do pilnowania Wyłącznie własnych interesów może funkcjonować tylko wtedy, gdy drugi partner ma identyczne podejście do życia = znakomicie i bez skrupułów pilnuje własnych interesów. W przeciwnym wypadku nie będzie to relacja symetryczna, tylko bezwzględne wykorzystywanie.
Ja zyje w związku - kazdy sobie, i kazdy pilnuje swoich interesów, ale nie wyobrażam sobie, braku pomocy w sytuacji jakie opisałaś.
Empatia, pomoc czy poleganie na sobie - dotyczy nawet obcych ludzi.
Jak ktos z innego miasta np. przez fejsa pyta czy moge mu kupic buty w sklepie xx bo u nich juz nie ma, to jak mam czas, jadę, kupuje wysyłam. Normalna sprawa. Jak kumpela samotna jest chora to pytam czy podjechac z zakupami, lekami itd. Nawet jak mi sie nic chce. A ja leniwa jestem i mi sie ogólnie nie chce. Ale przyzwoitość to nakazuje by żyjąc w stadzie ludzkim być "człowiekiem"
Tak sobie myślę, że nieźle mi ten związek namieszał w głowie. Samoocena poszła pięknie w dół i ogólnie czuje sie jakaś taka 'stłamszona' 🙄
No ale nic.. muszę zabrać od niego swoje rzeczy tylko i mam nadzieje, że szybciutko się ogarnę.