Podróże

epk, na pierwszy rzut oka ceny z Budapeszcie wyższe, a nas mocno ograniczają finanse. Ale pogrzebię, może uda się coś znaleźć w naszym budżecie. 😉
mundialowa, ktoś tu kiedyś pisał jak tanio Bud. zwiedzał. Spróbuj poszukać.
Byłam kilka lat temu na Węgrzech i spędziłam kilka dni w Budapeszcie. Ogólnie było drogo, ale jakos specjalnie nie myślałam o kosztach. Budapeszt ładny, taka podróba Paryża i Barcelony 🙂
Pojechaliśmy też na dzień nad Ballaton. Błękit wody obłędny, ale z bliska bardzo brudna woda traciła swój lazur. Wejścia na plaże płatne (tzn tam gdzie sie zatrzymywaliśmy) ogólnie warto zobaczyć 😉 mnie jednak nie zachwyciło, bo nie lubię podrób 😉
Megane, a próbowałaś takiego manewru z czeskimi/słowackimi policjantami, bo to z nimi jest największy problem? I pozostaje wtedy tylko dzwonienie do ambasady przy policji jak się uprą.

Co do Węgier, ja nie lubię tego kraju. Byłam chyba 4 razy właśnie w takich "kurortach" typu Hajduszo, Eger, itp...  no i jestem absolutnie na nie.
Ja byłam w Budapeszcie przejazdem, jak wracaliśmy z Grecji i bardzo bym chciała tam wrócić na dłużej. Piękne miasto!
Budapeszt tak, reszta kraju nie. Bo nie doprecyzowałam 🙂
Ktoś był może w Puerto Rico?
Pokemon, a do czego sie głównie przyczepiali?
Na szczescie nie miałam nigdy z czeską/słowacką policją do czynienia. Nie słyszałam także od nikogo, ze są strasznie czepliwi... no oprócz wysokości mandatow i egzekwowania prawa drogowego, czyli prędkości, znaków, świateł itp. z tym trzeba sie tam pilnować
Mnie się nie czepiali, ale krążą legendy o słowackich policjantach. Aż dziwne, że nic nie słyszałaś. Może masz za daleko 😁 Często bywałam/bywam tam z racji tego, że mam może 2 godziny do granicy.
Teraz w piątek jedziemy do Chorwacji i okazuje się, że komplet żaróweczek/bezpieczników kosztuje kilkaset złotych, a żeby je wymienić to trzeba rozkręcać pół auta... Stąd chyba pojedziemy jednak na żywioł i weźmiemy tylko kamizelki bezpieczeństwa.

W Czechach i Słowacji wymagają koła zapasowego, a są modele Skodawek, którego nie mają kół, tylko ten klej na "przetrzymanie". I znam historię z pierwszej ręki, że był z tym problem. A sami takie auto wyprodukowali 😁
mundialowa Ja byłam kilka lat temu w Budapeszcie- spałam w namiocie na wyspie w samym centrum miasta i nikt się nie przyczepił pewnie dlatego ze mają tam masę bezdomnych śpiących po krzakach ;P, więc co do cen noclegów to się nie wypowiem, ale ceny w sklepach/knajpkach i jakieś podstawowe zwiedzanie były bardzo przystępne. Budapeszt jest piękny i na pewno warto go zobaczyć.

Nad Balatonem byłam w Siofok - i przeżyłam wielkie rozczarowanie - woda brudna, plaży brak (kilka kilometrów wybetonowanego nabrzeża z przerdzewiałymi drabinkami co kilkadziesiat metró - jak w starym basenie) i płytkie toto straszliwie - trzeba było leźć mozolnie daleko w głąb żeby dało się popływać.

W Hajduszoboszlo nic poza basenami nie znalazłam - jak Słowacki Poprad: jeśli nie jesteś emerytem, którego jedyna aktywność to 3 godzinki "dansingu" z równiolatkami po całym dniu siedzenia pod biczami wodnymi, to się tam zanudzisz na śmierć. + Tam było dużo drożnej niż w Budapeszcie.
Pokemon...No nie wiem. Naście razy przejezdżałam i nikt sie o żarówki nie czepiał, tzn nie zatrzymywał do kontroli. Za to kolega zapłacił spory mandat za to, ze do znaku STOP sie dotoczył i pojechał jak było wolne, a nie zatrzymał się i ruszył. Z 1000 zł go to wyszło 😉
Za przekroczenie prędkości o 10 km/h też mu nieźle policzyli. Ogólnie podróż do Chorwacji wyszła mu bokiem 😉
Zdecydowaliśmy się na Budapeszt. 🙂 Teraz pozostaje "tylko" ogarnąć nocleg... Wymagania niby nieduże - pokój dwuosobowy z łazienką, fajnie, jakby był dostęp do kuchni, ale niekoniecznie. I tu zaczynają się schody, bo mam wrażenie, że na bookingu same wieloosobowe pokoje mają. 😵
Wróciłam z Seszeli...Zachwycona to mało powiedziane 🙂 Wieczorem jak tylko będę miała więcej czasu opiszę wszystko ze szczegółami  😍

Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
25 sierpnia 2016 09:37
Hexa, wow! Czekam na więcej!  😀

Moje odczucia odnośnie Budapesztu i Balatonu są podobne do Waszych. Budapeszt jest piękny ale nad Balaton jużbym nnie wróciła.
Seszele...  😕

Napiszę kilka zdań o Odessie.
Miasto portowe,tak więc ciężko z plażą, trzeba jednak przejechać kilka km od centrum i już się ma piękne piaski i ciepłą wodę.
Miasto jak miasto, stare, zniszczone, tzn nie jest jakoś specjalnie modernizowane, ale architektonicznie ładne. Niestety głośne. (stare auta, stare tramwaje, dziurawe lub brukowane ulice) wszyscy jeżdżą tam szybko i mało kulturalnie, tak więc ciągle piszczą opony, ktoś trąbi, ktoś krzyczy. To taki i plus i minus, ten chaos ma swój urok 🙂
Byliśmy krótko, więc wiele nie zwiedzaliśmy, ale szlajaliśmy się bardzo dużo.

To co jest na wielki plus, to ceny. Bardzo dobre jedzenie, bdb drinki 🙂 i owoce. Pycha melony i arbuzy, akurat jest na nie teraz sezon... pyszoooota 🙂
Hotel mieliśmy w samym centrum, głośny, ale padaliśmy po spacerach, wiec tylko rano troche to wkurzało, kosztował jednak tylko około 220 zł za trzy noce ze śniadaniami (dwupokojowy apartament z balkonem)
Piwo w knajpce od 3 zł, a najdroższe około 10
za 10-12 zł dostawało się naprawdę już duży obiad, za jakieś 6,5 były dania z pierogów różnych (słodko, serowo, szpinakowo...)
Ryby przy plaży około 20 zł, w mieście taniej... oprócz jednego wymysłu, za który zapłaciliśmy sporo, bo ponad 400 hrywien, co i tak dawało kwotę około 60-70 za zestaw. No ale to już był niby wypas, choć jadłam lepsze ...
Sam dojazd też wyniósł nas niewiele, po 100 zł za paliwo na głowę, olej napędowy po Ukraińskiej stronie to 2,6 za litr.
Ogólnie wyjazd bardzo fajny, tani, pyszny ale niestety męczący. 1200 km to niby nie jakiś wyczyn, ale kilkanaście godzin w samochodzie spędzone... niby do przeżycia, ale w drodze powrotnej spędziliśmy 17 godzin na granicy ukraińskiej. To i tak podobno krótko tego dnia. Ukraińcy zasłaniali się tym, że u nas było święto i Polska strona nie puszcza nikogo,poza tym dopiero został otwarty po ŚDM mały ruch graniczny.
Po Polskiej stronie staliśmy może już z 5 minut. Niestety podróż powrotna zabiła nam wrażenia poprzednich mile spędzonych dni 🙂 33 godziny w aucie  😀iabeł: ale już możemy się z tego śmiać i traktować jako jakąś tam przygodę 🙂
Jakby co, bilet lotniczy można już za około 600 zł kupić. To tak na przyszłość. Poza tym nie spodziewaliśmy się takiego oczekiwania, szybciej byśmy dotarli do kraju przez Mołdawię i Rumunię i następnym razem na pewno tak zrobimy!!  😎

Ukraina jest bardzo przestronna, mają świetną ziemie uprawną, więc pełno tam pól a mało lasów. Gdzie nie zerknąć, tam pooooola 🙂 No i nie ma reklam przy drogach... uffff... jaka przestrzeń. Polska to śmietnik przy Ukrainie, przy Węgrach z resztą też.
Drogi na Ukrainie słabe, choć setką spokojnie można jechać. Od Kijowa do Odessy prowadzi autostrada (czasem jak ser szwajcarski) więc raczej się mknie. Trzeba tylko uważać na lewoskręty na autostradzie  😂
Hexa, powtórzę za Kurczakiem - wow! czekam na więcej! 🙂

Kurczak, u nas wszystko jest na dobrej drodze, by wyjechać na 4 dni do Budapesztu. Z samych zdjęć zakochałam się w tym mieście i mam nadzieję, że na żywo zauroczy mnie jeszcze bardziej. 🙂
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
25 sierpnia 2016 16:03
mundialowa, zazdroszczę,  bo moje greckie wakacje jednak nie wypala. Szukam innej, krotszej alternatywy ale też nie jestem pewna czy cokolwiek z tego wyjdzie. No cóż... mam nadzieję,  że w przyszłym roku odbije sobie z nawiązką.
Kurczak, czemu nie wypalą? Kasa czy czas?

Na 28.08 masz Lagonas (Rodos) 4 dni all incl. za 1200 z wawki 🙂 Pakuj się 🙂
Ja w tym roku byłem 4 tygodnie w Barcelonie. Hiszpanie uwielbiam, zwykle jezdzilem na tydzien lub dwa. A w tym roku udało się być az 4 tygodnie. Oczywiscie wyjazd na spontanie w ciemno. Nigdy nie wykupuje zadnych wycieczek, zawsze jade w ciemno bez noclegów załatwionych. Szukam prywatnych kwater 🙂
Hexa o wow 😜 😜 😜 Nie mogę się napatrzeć na to zdjęcie, daj więcej! 😍
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
25 sierpnia 2016 20:15
Megane, czas 🙁 Mąż jakikolwiek urlop może wziąć dopiero we wrześniu,  a mojemu tacie tak się sprawy zawodowe poukladaly, że nie ma szans, żeby mógł posiedzieć u nas i ogarnąć konie i psy 🙁 Liczę jeszcze na jakiś weekendowy wypad, ale też nie wiem jak to będzie.  Uroki pasji, psia mac! A mogłam hodować kwiatki :/
Gutek90, tez w Barcelonie byłam na dziko, w Londynie, w Budapeszcie, Paryżu, w Odessie, Lwowie i kilku innych miejscach też. Wszędzie tam, gdzie są tanie bilety lub w miarę sprytny dojazd autem nie opłaca się kupować wyjazdu zorganizowanego, choć często wychodzi taniej mimo wszystko. Są jednak kraje, ze bilety lotnicze są droższe, lub lepiej miec jakies zaplecze ze strony BP. Nie wiem, czy do Turcji, Tunezji, Egiptu , Maroka bym sobie sama poleciała.
Jak wylatywałam z BP do Portugalii wydałam za 8 dni 1800 zł z pełnym wyżywieniem plus 90 euro na wycieczki plus może ze 150 na jakieś dodatki typu wypozyczenie roweru, bilety autobusowe do pobliskich miasteczek, plus przekąski. Będąc w Hiszpanii na trasie Girona-Barcelona-Alicante wydałam 3500 gdzie 3 noclegi miałam darmowe u koleżanki a sam samolot kosztował mnie jakieś 250 złotych 😉
Fakt, ze jakos specjalnie nie oszczedzalo sie na miejscu, ale np niedogodność powrotu z Alicante do Warszawy trwał dwa dni. Bo tanie bilety akurat obowiązywały z Girony do Poznania, czyli dochodzil mi jeszcze transport Poz-W-wa 😉 ale się dało.

Kurczak, no niestety - znam ten ból. Ja z moją połówką na wakacjach byłam w 2012 roku, później już tylko z koleżanką... na szczęście chłop puszcza mnie samą, i siedzi ze zwierzyńcem. Sam przez prace nie moze sobie pozwolic na wyjazd, choć on za to służbowo czasem sobie gdzieś leci a ja sama taplam się w gnoju 😉
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
25 sierpnia 2016 20:42
Megane, ja nie bardzo wyobrażam sobie oddzielne wakacje. Może za parę lat, ale rok po ślubie jeszcze nie 😉 Rok temu udało nam się wszystko wcześniej zaplanować,  w tym musieliśmy poczekać i wyszło jak wyszło. Trudno,  może jakiś fajny weekend gdzieś zaliczymy. Myślę o jakimś europejskim mieście ale nie chcę się już za bardzo na cos nastawiac.
Była któraś z Was na St. Marteen?
No tak... 😉 rozumiem.
Choć my, jesli wiemy, ze i tak we dwoje mamy marną szansę na wyjazd, to nie mamy nic przeciw temu, ze ta druga osoba wyjedzie ze znajomymi. Nie chcemy umrzeć widząc tylko Polskę, a na emeryturze pewnie nie bedzie nas stać na podróże :/ trzeba korzystać. Czasu też mamy juz niewiele, bo my po 40-ce 😉
Na weekendowy wypad polecam Barcelonę. Piękna, duzo zwiedzania, wieczorki z winem na plaży, sporo rozrywek lub romantycznych parków. Niby to miasto, ale można się tam odprężyć i miło wypocząć. Ludzie są serdeczni, ciepło, miło, mozna wyrwać tani lot. Polecam 😉

A duzo masz tych koni? Moze warto je na te 8 dni wstawic do pensjonatu? Wakacje i wspolny wyjazd są bardzo ważne dla psychiki. Ja przed swoim krótkim wypadem do Grecji nie mogłam juz sama ze sobą wytrzymać.
Kurczak   Huculskie (nie)szczęście
26 sierpnia 2016 09:55
Dzięki,  zaraz popatrzę na Barcelonę :kwiatek:
Konie są dwa ale mamy jeszcze 9 psów i z nimi też jest problem, bo wśród nich są dwa agresory i jedna starowinka specjalnej troski.
Sami takie życie wybraliśmy,  więc nie ma co narzekać tylko czasem robi się przykro 😉
Aaaa... bo myslałam, ze do psów przyjdzie sąsiadka wsypac karme i wody nalać i po krzyku, ale gorzej z tymi agresorami w takim razie :/
Masz przechlapane :P
Tylko jak Barcelona, to nie w sezonie, bo to walka o życie, a nie zwiedzanie i relaks.
Byłam w maju i we wrzesniu, ludzi duzo w obydwu terminach. Przechlapane jest za to w Wenecji, tam to faktycznie zabytków nie widać przez zwiedzających (byłam w kwietniu) Barcelona to pikuś 😉
Ja byłam w Wenecji we wrześniu i to była istna masakra. A w dodatku śmierdzi. Ja naprawdę nie rozumiem, czemu się wszyscy tak zachwycają tym miastem. 😁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się