Nadpobudliwość- jak pomóc koniowi z tym 'żyć' i trenować?
Evson nie wiem jakie masz możliwości lokalowe i jakie przeznaczenie ma koń, ale do znudzenia będę powtarzała: wypuścić 24h na dwór w towarzystwie zrównoważonego, niezbyt dużego stada. Dać kilka miesięcy na zrestartowanie systemu i wtedy, tak jak dziewczyny radzą, do roboty. I rutyna, rutyna, rutyna. Ustalony plan dnia. Nie ma nic lepszego na wyciszenie konia niż chów bezstajenny i najlepszy psychoterapeuta - odpowiednio dobrane stado.
Znam jedną klacz, która doskonale pasuje do opisu Twojego konia. Kiedyś bardzo doświadczony człowiek orzekł, że ten koń został w pewnym momencie życia doprowadzony do granic wytrzymałości i doznał "załamania nerwowego", czy jak to halo napisała "przepaliły się jej styki". Klacz (oo) z tego co wiem miała pojechać kiedy była młoda na wyścigi, wróciła po kilku tygodniach/miesiącach (dokładnie nie wiem) z metką "niezajeżdżalna" :/ Kobyła miała na tyle szczęścia, że trafiła w miejsce, gdzie nikt nic od niej nie wymaga, ma stały schemat dnia i jest to stajnia gdzie ogólnie kręci się mało ludzi i jest mała rotacja koni. Klaczy w zachowaniu równowagi psychicznej pomaga też macierzyństwo, jest o wiele bardziej zrównoważona i spokojna kiedy ma źrebaki. Od razu uprzedzę, nikt nie wpadł na pomysł "klacz ma fisia, pokryjmy ją to się może opanuje!" nie, klacz do docelowej stajni przyjechała już ze źrebakiem, informacje odnośnie jej problemów i jej historii uzyskane zostały od poprzednich właścicieli. Kobyła ma świetny papier i pewnie dlatego poprzedni właściciele ją kryli. Źrebięta po niej są "normalne" tzn. nie nerwusy. Teraz, po kilku latach (5-6?) od momentu kiedy ją znam, coraz rzadziej wpada w histerię i się "zamyka", ale nadal zdarza się jej cały dzień łazić nerwowo wzdłuż ogrodzenia, bo coś się zmieniło w otoczeniu, trochę jak gdyby byłą autystyczna.
Przyznam że ta sytuacja dzisiaj mnie załamała, bo od początku pobytu w tej stajni (od konca kwietnia) kon sie dosc fajnie wyciszył ale jednoczesnie chyba robi sie coraz bardziej stadny. Nie wiem cos jak skrajny lęk separacyjny tylko u konia.Wiecie, on łatwo nie miał, teraz widze ze jak kon idzie w wieku 1,5 roku na tor i do 7latka nie wychodzi z boksu (poza treningiem i karuzelą) to nie jest dobre. Jeździłam wiele folblutów po torach, i myslalam ze z tym tez bedzuie ok ale nie wziełam pod uwage ze on był na torach bardzo długo. Jak go przywiozłam to wpakował sie w drewnianio-metalowe ogrodzenie a trzymany w boksie (dopoki nie zrobiłam bezpiecznego padoku dla ogiera) rżał cały dzien. Nie ze z przerwami. Cały dzien histerycznie się darł.
U mnie przez około rok wychodził na padok, albo sam albo krótko ze stadem (ale wtedy etz była masakra, wyganiał inne konie, bronił kobył, strasznei sie spalał jak go brałam na czyszczenie do stajni) później sie kontuzjował bardzo powaznie i od czerwca 2014 do maja 2015 praktycznie nie wychodził na padok. Po operacji był grzeczny i wyciszony, ale miał depresje. Styki przepaliły mu sie ponownie juz około kwietnia tego roku kiedy stalismy w stajni gdzie konie pensjonatowe nie wychodziły na padok, a miałam doskonałe warunki do jazdy. Jeszcze w tym okresie rehabilitacji nie mogłam go wypuszczac nawet na kwatere ale codziennie go jeździłam i koń nabrał kondycji i miesni i zrobił sie wybuchowy. Pamietam keidy po zimie chcialam wyjsc na plac zewnetrzny to przed wsiadaniem wytargał mnie za rękę po całym placu (a jest wielki) na przemian odsadzajac sie, dębując, płosząc, ja go tylko cudem trzymałam a niestety wiem ze w przypadku tego konia wp*** nie ma sensu bo on da sie zabić a z tego stanu paniki nie wyjdzie. To nie jest nieposłuszenstwo, to jakis skrajny własnie 'autyzm'. Kon w sytuacji gdzie czuje sie pewnie reaguje na najmniejszy ruch mojego ciała, chodzi za mna jak pies, cofa, odangażowuje zad na prośbe itp.
blucha Niestety zmiana stajni juz nie wchodzi w gre. Tu mam łąki, boksy angielskie (koń ma alegie) kameralne podejście no i wlascicielka z nim wytrzymuje. Bylismy w 5ciu stajniach. Idealnie było tylko w stajni gdzie chodził w stadzie wałachów na hektarach pastwiska. Tu nie mam takiej stajni, a niestety nie przeprowadze sie na drugi koniec polski ze wzgledu na konia. Staram sie zapewnic mu najlepsze warunki jakie moge, gdybym miała gwarancje ze ktos sie nim lepiej zajmie albo ma lepsze warunki to moge go nawet oddac, ale zwyczajnie wiem ze taki kon nie trafi dobrze. A to kon bardzo mądry, z wielkim sercem do skoków, szanujący człowieka, tylko własnie te momenty paniki przekreślają wszystko zupełnie.
halo, blucha dzisiaj go bardzo zmęczyłam pod siodłem i puscuiłam pozniej znowu na padok. Kompletnie zadnej zmiany. A suuuuper dzisiaj pracował. To na prawde rewelacyjny koń, są dni ze go uwielbiam pod siodłem.
Julie, zembria Niestety nie mam możliwosci na razie by puscic go ze stadem. Tu jest małe stado wałach, kobyła, kobyła (teraz jedna w kontuzji) i pusciłąm go na poczatku w tym stadzie i było bardzo oik ale neistety wałach po paru dniach prawie go zabił. Tak go gonił i gryzł ze derke i konia zastałam w strzępach, wlascielka stajni opowiada ze gdyby nie poszła na padok to tamten w koncu mojego by dopadł i zabił bo to była czysta agresja. Mój jest zaczepny ale widac było ze nawet sie nie bronił bo mój był zmasakrowany a tamtej wałek zadnych śladów. Wiec niestety nei zaryzykuje, po leczeniu idącym w kilkanascie tysiecy zł i rok konia w boksie, no nie zaryzykuje.
Na ten moment nie ma mozliwosci dobrania mu stada, moze kobyła po kontuzji jak wroci to do niego dołączy.
Nie ukrywam ze miałam jakies tam plany startowe, ale na ten moment nie widze tego. Chcialabym na nim jezdzic, tymbardziej ze moje zycie kreci sie wokół ciezkiego zarabiania na tego konia.
Na razie bede w kontakcie z wlascicielką, zobaczymy czy w nastepnych dniach kon sie jakos uspokoi na tym padoku na którym jest.
Tu jest małe stado wałach, kobyła, kobyła (teraz jedna w kontuzji) i pusciłąm go na poczatku w tym stadzie i było bardzo oik ale neistety wałach po paru dniach prawie go zabił. Tak go gonił i gryzł ze derke i konia zastałam w strzępach, wlascielka stajni opowiada ze gdyby nie poszła na padok to tamten w koncu mojego by dopadł i zabił bo to była czysta agresja. Mój jest zaczepny ale widac było ze nawet sie nie bronił bo mój był zmasakrowany a tamtej wałek zadnych śladów. Wiec niestety nei zaryzykuje, po leczeniu idącym w kilkanascie tysiecy zł i rok konia w boksie, no nie zaryzykuje. I dobrze, że nie będziesz ryzykować, bo to nie jest takie stado które miałoby wartość terapeutyczną. Kurcze, no ciężką masz sytuację, na prawdę szczerze współczuję, bo znając podobnego konia wiem jak trudne jest to położenie. Mam nadzieję, że z czasem dojdziecie do jakiegoś ładu i napady histerii będą rzadsze i mniej intensywne. Zainwestuj też w magnez i jakieś ziółka uspokajające, ja wiem że to nie jest rozwiązanie, ale przy takim stanie rzeczy koń niedobory magnezu ma na pewno, a ziółka jeśli nie pomogą, to na pewno nie zaszkodzą, a nóż widelec coś tam jednak złagodzą.
Evson, bardzo współczuję. Zaledwie dwa razy widziałam mojego xx w takim stanie i po prostu nie wyobrażam sobie mieć to regularnie.
Z tą robotą... nie chodziło mi o fizyczne zmęczenie, takie mieszczące się w 1.5 h jazdy. Bardziej chodzi o zajęcie mózgu, układu nerwowego, i o zajęcia typu "medytacja" - jak rajdy Julie.
Powiedz mi: gdy miałaś do dyspozycji karuzelę - puściłaś go w ogóle do tej karuzeli? Jeśli tak - to na ile?
Jeśli nie, to tam mógł tkwić błąd.
Teraz - niewykluczone, że skatowanie przez "kolegę" do reszty zniszczyło poczucie bezpieczeństwa, wstawiając konia emocjonalnie w stan opuszczonego źrebaka.
Nie mam pomysłu, jak w takich warunkach odtworzyć poczucie bezpieczeństwa 🙁. Jakiś stały towarzysz na padoku (nie koń)? Gdzieś w czeluściach forum jest historia, która nam się zdarzyła. Na loterii "wygraj źrebaka" mąż wygrał... kózkę. Śliczną, ciemnosiwą, młodziutką. Przyjechała koniowozem. Mieszkaliśmy jeszcze w bloku - co zrobić ze zwierzem? A był koń, gigantyczny nerwus (sporo uwarunkowane genetycznie) tkacz, wędrownik i ogólnie niebezpieczny. Ogiery Stada - więc wiadomo - 23/d w boksie 🙁 Podrzuciliśmy kózkę do jego boksu (przygotowani, żeby ją ratować). Kózka w końcu skończyła marnie, bez pozwolenia "podrzucona" do przypadkowego konia 🙁, ale do tego czasu powstała piękna przyjaźń a koń się zupełnie zmienił. Do dziś żałuję, że nie zrobiłam zdjęcia, gdy on sobie leży (a był wysoki, i miał wysoki kłąb) a ona stoi na tej górce. Mogli tak długo. Równolegle trwała robota pod siodłem wyłącznie pod kątem rozluźnienia.
Nie lekceważcie tak pracy. Niedawno mąż mi przypomniał: "Pamiętasz, jakie ogiery były "waryjoty"? No pamiętam. Folbluty też. "A pamiętasz, jakie były misie przy/po powrocie z 3 dniowych zawodów?". Też pamiętam. Słodziaki. Ale tego nie zrobi jednorazowe obciążenie. Tylko regularny ciężki trening. Ale takiego treningu nie da się wdrożyć na koniu, który "saszoł s uma".
Nie wiem, czy wywiezienie na miesiąc na pastwisko 24/7 nie byłoby najlepszą opcją. Już miesiąc może wystarczyć, w dobrym (jednopłciowym?) stadzie, na dużej przestrzeni.
Nic, trzymam kciuki, żeby konikowi się odwidziała, westchnął głęboko i się ogarnął (też niewykluczone, gdy załapie bezpieczną rutynę).
Zembria a czy w końcu ktoś na nia wsiadł? (Jeżeli mówimy o tej samej gniadej arabce)
Drabcio tak, o tej samej 🙂 Nie, nikt nawet nie próbował, może i dałoby się w tej chwili to zrobić, ale wydaje mi się że psychicznie byłoby to za duże obciążenie dla niej. Teraz robi za matkę przełożoną dla odsadków i dobrze się w tej roli spisuje. Nic więcej się od niej nie wymaga jak wychodzenia codziennie rano na pastwisko z maluchami. Choć nadal miewa zajwaki, że np. kantara przez godzinę nie można ubrać, bo nie widzi człowieka i lata po boksie (jak się zestresuje) Ale! Jak się ją pogłaszcze to już nie traktuje tego jako kary i się nie wzdryga, a nawet czasami można by rzec, że sprawia jej to jako taką przyjemność 😉
No tak, a evson chyba jednak tego xx to jakiegoś sportu chce? Poprawcie mnie jeżeli się myle, może ma własną stajnie i ratuje takie chłopaki i może sobie pozwolić na trzymanie takich koni tylko na pastwiskach. Ok teraz też z nim za dużo nie zrobi, a akurat ta arabka jest przykładem że po tylu latach i tak zostały jej fizie może trochę umniejszone, ale jednak ten xx o którym mowa byłby kiepskim materiałem na matkę hodowlaną :P
Daj znać evson czy próbowałaś z jakimiś zwierzaczkami jak dziewczyny mówią, kózki etc 😉
Pisze krótko bo jestem na zawodach, tak to miał być koń do małego sportu, na zawodach zachowuje się na ogół wzorowo, jest taki speszomy że zdaje się na mnie i czy to czworobok czy kros odjezdzany od koni, nie ma problemu. Ale koń będzie miał takie życie jakiego będzie potrzebował jak nie da rady psychicznie z treningami to odpuszcze. Choć myślę że nie będzie to konieczne. Właścicielka mi napisała że dzisiaj od rana spokój na padoku, stoi i pasie się, zobaczymy jak się sytuacja rozwinie. Napisze więcej jak wrócę z zawodów, dziękuje Wam serdecznie!
Hej, to ja zadam takie pytanie. Moja kucka, na zwykłych zawodach jednodniowych nie wykazuje żadnych problemów, jednak na zawodach na których musi zostać dwa dni lub więcej, jest małym kłębkiem nerwów, a o zjedzeniu owsa czy paszy (nawet wymieszanego z jabłkami, marchewkami i jej przysmakami!) nie ma mowy. Macie pomysł jak temu zaradzić? Albo jak chociaż ją zachęcić do jedzenia czegokolwiek?
Witajcie drodzy forumowicze (w większości forumowiczki : ) )
Nie cały miesiąc temu kupiłam kobyłe, jest młoda bo 10 lipca skończyła dopiero 4 lata i 3 miesiące chodzi w siodle. Jak na młodego konia jest naprawdę grzeczna, fakt próbuje kombinować i często mnie sprawdza, ale wystarczy zwrócić jej uwagę i na ogół jest spokojnie. Sama w sobie jest strasznym tchórzem, boi się wszystkiego, a w dniu przyjazdu do nowej stajni mieliśmy problem z wprowadzeniem jej do boksu (stajnie mamy na górze, także trzeba przejść całkiem spory kawałek, w tym wyminąć pastwiska gdzie akurat pasły się konie) ale jakoś się udało (pomijając fakt, że bała się wszystkiego, dosłownie WSZYSTKIEGO co stoi obok niej, chociaż nie dziwie jej się). Po kilku dniach było spokojnie, dałam jej jakiś tydzień na oswojenie i przez ten czas troche lonżowałam, później wsiadałam i jeździłam. Na placu raczej nie bała się niczego, chociaż na ogrodzeniu wisiały dwie straszne, kolorowe reklamy które nie robiły na niej wrażenia. Ostatnio jednak jest strasznie płochliwa, bała się bramki przez którą przechodzi codziennie (jak chciałam otworzyć drzwiczki, przechodząc kopnęła delikatnie tylnią nogą i zaczęła panikować), na placu na jednej prostej (wiszą tam te straszne reklamy), a szczególnie w jednym narożniku (plac mamy na górze, na dole mieszka sąsiad i puszcza tam krowy) podnosi głowe, nadstawia uszy i sama szuka sobie powodu do strachu. Wcześniej tam jeździłam i nie było problemu, często w tamtym miejscu robiłyśmy zagalopowania ze względu, że jest pod górke. Stoją tam też beczki od przeszkód i jakiś beton, tego boi się chyba najbardziej. Ostatnio z krzaków wyleciał jakiś ptak i chyba od tamtego momentu zaczyna się strasznie płoszyć. Próbowałam idąc z nią stępem głaskać po szyi, uspokajać i zapewniać że tam nic nie ma, ale przejdzie tak z dwa razy i znowu to samo. Zastanawiam się, czy nie umyśliła sobie czegoś i nie robi tego celowo, albo wydaje jej się, że ciągle coś na nią tam czycha. A może boi się krów? Nie wiem już sama jak mam ją uspokajać, jak widzi że zbliżamy się do tego momentu to idzie niepewnie, podnosi głowe, robi duże oczy i szuka powodu do strachu.
Nie wiem czy odpowiedni wątek, bo ciężko było mi to gdzieś podpasować 🙂
karola997, jedź z nią na WKKW 🏇
A poważnie - skoro nie dajesz rady, to próbuj tak organizować rzeczy, żeby wszystko przez jakiś czas było oparte o instynkt stadny, przewodnictwo ogarniętego konia (różnych koni, ale zrównoważonych i doświadczonych).
Kto stosuje walerianę? Ile przed treningiem podajecie? 👀
karola997 też mam takiego konia. Duży dolew xx. Tak jak piszesz, czasem mam wrażenie, że wymyśla sobie strachy. Wchodzi na plac i już wiem, gdzie się będzie płoszyć albo usztywniać. Jest to niezależne od stajni. Zawsze jeden kąt ujeżdżalni musi byc tym strasznym :P
Przerobiłam wiele metod. Pokazywanie strachów, obchodzenie w ręce, popas w strasznym miejscu, jazda na kopach, przejscia do niższych chodów w strasznym miejscu, odpoczynek. Wszystkie te metody są fajne, ale.... Ten koń tak po prostu ma i przestałam się tym przejmować. Zajmuję się swoim, ustawiam na pomocę i jadę do przodu. Nic tak nie pomaga w rozwiązywaniu problemów, jak podnoszenie stopnia wyszkolenia konia 😉
Whisperer13
Ja bym sie sklaniala bardziej ku temu, ze nic tak nie pomaga jak udawanie, ze sie tych strachow nie widzi i normalnie sie jezdzi.
Dokładnie tak jak napisała KaNie. Ja nawet jak jest taka sytuacja i koń coś tam ściemnia (lub nie), że się czegoś boi czy w terenie czy na placu to się wręcz odwracam w przeciwną stronę. Konie naprawdę wtedy stwierdzają - a faktycznie jak tam ona niczego strasznego nie widzi to ja też nie mam czego się bać. Naprawdę działa.
Dziewczyny czy ma ktoś doświadczenia z podawaniem magnezu? Jakiej firmy i na jakie przypadki wam pomogły?
aroniasty, magnez pomaga na... braki magnezu.
Nie jest to magiczny środek uspokajający konia... 😉
Gaga lubię :kwiatek: to .
aroniasty, a jak on się dogaduje z innymi końmi?
Moja była zdecydowanie bardzie pobudliwa i nerwowa w poprzedniej stajni, gdzie w stadzie były konie, które jej zdecydowanie nie lubiły. I to się przekładało na całokształt.
[quote author=Murat-Gazon link=topic=729.msg2574282#msg2574282 date=1469103538]
aroniasty, a jak on się dogaduje z innymi końmi?
Moja była zdecydowanie bardzie pobudliwa i nerwowa w poprzedniej stajni, gdzie w stadzie były konie, które jej zdecydowanie nie lubiły. I to się przekładało na całokształt.
[/quote]
dogadał się idealnie z nimi - może iść na padok zarówno z prywatnymi jak i rekreacyjnymi, ale zazwyczaj chodzi na padok ze stadem prywatnych - 4 wałachy i 3 kobyły. Dogaduje się super bo często siedzę i sobie obserwuje - nie jest dominujący , nie atakuje innych koni , chętnie się za to gania z nimi, jakieś tam zaczepki sobie robią, albo w stadzie sobie skubią trawę. Nie mam przy tym też problemu ściągniecia go z padoku jak inne konie zostają - idzie ze mną bez problemu. Na początku przez pierwszy miesiąc były jakieś spiny wiadomo , ale teraz jak najbardziej okey
Nie wiem czy wspomniałam ale koń też "lonżuje się" w boksie czasem , jak stoi i jest czymś poddenerwowany to sobie robi kołka 🤔wirek:
Hmmm czyli to nie ten trop.
A ile już on jest u Ciebie? (wiem, że gdzieś pisałaś, ale mi uciekło). Może ma po prostu długi okres aklimatyzacji w nowych miejscach?
Ewentualnie "taki typ", wtedy należałoby popracować nad pewnością siebie i tyle.
To zbadaj krew pod kątem magnezu 😉
[quote author=Murat-Gazon link=topic=729.msg2574315#msg2574315 date=1469106595]
Hmmm czyli to nie ten trop.
A ile już on jest u Ciebie? (wiem, że gdzieś pisałaś, ale mi uciekło). Może ma po prostu długi okres aklimatyzacji w nowych miejscach?
Ewentualnie "taki typ", wtedy należałoby popracować nad pewnością siebie i tyle.
[/quote]
3 miesiące mija właśnie. Koń w ogóle nie umie się rozluźnić - ani przy czyszczeniu, ani prowadzeniu na uwiązie - nie tylko przy mnie, przy trenerce, innych też , nawet bardziej się spina.
A nie boli go coś? Plecy, nogi?
Na padoku/pastwisku też jest taki elektryczny i byle co go płoszy?
[quote author=Murat-Gazon link=topic=729.msg2574332#msg2574332 date=1469107506]
A nie boli go coś? Plecy, nogi?
Na padoku/pastwisku też jest taki elektryczny i byle co go płoszy?
[/quote]
Plecy i nogi miał sprawdzane, do roboty na już są zęby , w przyszłym tygodniu ma umówionego dentystę. Nawet sprzęt mu zmienilam, bo źle reagował na poprzednie siodło mimo że było dobrze dopasowane ale twarde.
Na padoku nie zauważyłam żeby cokolwiek go spłoszyło, raczej jest spokojny, głównie stoi i skubie trawę, czy oczywiście tarza się w błocie bo to lubi najbardziej
To zbadaj krew pod kątem magnezu 😉
Właśnie chyba tak zrobię, zainteresowałam się tym magnezem bo poczytałam o objawach niedoboru i u niego by się zgadzało - nerwowość, nadpobudliwość, kopyta też ma średnie i kruche mimo że jest regularnie podkuwany i ma robione 2-3 razy w tygodniu maski , czasami też obserwuje u niego np drżenie wargi
No to koniecznie zbadaj krew, a skoro kopyta takie sobie to też cynk i miedź bym sprawdziła. A jak wszystko będzie ok to wtedy zastanawiałabym się nad jakimś preparatem.
Skoro i tak macie przerwę w jeździe, zainwestowałabym ten czas w „relację”. Jeśli koń ma zęby do roboty, a ty przychodziłaś głównie po to, żeby go wziąć na jazdę/lonżę, to może mieć niezbyt ciepłe skojarzenia. Może stąd to spięcie? Może idź poczytać książkę na padoku? Albo weź szczotki na łąkę? A może masz gdzie bezpiecznie przejść się z koniem na kantarze? Jakaś fajna trawka w innej części obiektu?
Taki czas bez presji, bez szczególnych wymagań – chociaż oczywiście nie bez zasad. Ludzi się nie ciąga, nie powoduje, żeby musieli się przesunąć, zmienić trasę itd. Wiadomo, ma być bezpiecznie.
Dokładnie to samo miałam napisać. Jeżeli na padoku, bez ludzi, jest spokojny i nie ma już "wielkich oczu" na wszystko, to znaczy, że problemem nie jest miejsce czy krótki czas pobytu tam, tylko ludzie. Widać kojarzą mu się z czymś niezbyt przyjemnym. Może problem tylko w tych zębach i twardym siodle... a może nie.
Skoro i tak macie przerwę w jeździe, zainwestowałabym ten czas w „relację”. Jeśli koń ma zęby do roboty, a ty przychodziłaś głównie po to, żeby go wziąć na jazdę/lonżę, to może mieć niezbyt ciepłe skojarzenia. Może stąd to spięcie? Może idź poczytać książkę na padoku? Albo weź szczotki na łąkę? A może masz gdzie bezpiecznie przejść się z koniem na kantarze? Jakaś fajna trawka w innej części obiektu?
Taki czas bez presji, bez szczególnych wymagań – chociaż oczywiście nie bez zasad. Ludzi się nie ciąga, nie powoduje, żeby musieli się przesunąć, zmienić trasę itd. Wiadomo, ma być bezpiecznie.
Ja bardzo dużo czasu z nim spędzam na innych czynnościach niż jazda - jak jadę do stajni to na kilka godzin i teraz też nawet jak nie jeździmy to idziemy się wyczyścić, albo na uwiązie na spacer na trawkę, często też wchodzę sobie na padok ot tak - zawsze do mnie przybiega, miziam i sobie idę chociaż on zawsze wyłazi za mną i potem muszę go odprowadzać do stada 😎 Więc czas obok jazdy samej ma zapewniony ze mną 😉 na poczatku jak przyjechał to w ogóle siedziałam po prostu z nim i innym koniem na małym padoku 2-3 godziny 🙄
[quote author=Murat-Gazon link=topic=729.msg2574388#msg2574388 date=1469114468]
Dokładnie to samo miałam napisać. Jeżeli na padoku, bez ludzi, jest spokojny i nie ma już "wielkich oczu" na wszystko, to znaczy, że problemem nie jest miejsce czy krótki czas pobytu tam, tylko ludzie. Widać kojarzą mu się z czymś niezbyt przyjemnym. Może problem tylko w tych zębach i twardym siodle... a może nie.
[/quote]
U mnie krzywdy człowiek nigdy mu nie zrobił, mamy taki ośrodek że stajenny prędzej w drugą stronę przesadza - siedzi i sobie gada z końmi, wszystkie wymizia itp. Jak było przedtem nie wiem - wiem tyle że chodził w rekreacji jakiś czas , możliwe że z tym ma złe wspomnienia jakieś.
Zęby to nam się objawiły na jeździe , krótkie ponoszenia, taka typowa ucieczka bólowa
aroniasty, a na trawie w ręku jest spokojny?