kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy

Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
07 lipca 2016 11:58
KaNie, to nie do mnie
lillid
To jest gruba nadinterpretacja mojej wypowiedzi i absolutnie się z tym nie zgadzam. Pisząc, że mam nadzieję, że nie będę musiała z tego korzystać, nie sugeruję, że poprawnie trzeba jeździć tylko na problemowych koniach. Wypraszam sobie komentarze, że coś sugeruję, jeśli w ogóle tego nie miałam na myśli.
Wybacz, ale aż tak głupia nie jestem i nie po to staram się zdobywać wiedzę z różnych źródeł, żeby... no właśnie, żeby co? Żeby jeździć cały czas jak worek kartofli i hodować sobie złe nawyki a porządnie tylko wtedy, kiedy ktoś mi wciśnie konia, którego nie chcę? 😉 Akurat ja pilnuję samodyscypliny i (we własnym interesie) staram się jeździć najlepiej jak potrafię nawet wtedy, kiedy instruktor tego nie wymaga.

Murat-Gazon Też widzę różnicę między tym, że koń się zatrzymuje sam (co zwalczam, jeśli akurat się przytrafi) a tym, że to ja pozwalam mu podejść i zobaczyć.
(Nie wnikam teraz czy i w którym momencie i przypadku dany sposób jest lepszy). Niestety, ale jak kiedyś jeździłam w tereny na koniach, na których przede mną siedziały 2 osoby i po mnie też jeszcze ktoś, to "budowanie zaufania i szacunku" przez godzinę w tygodniu przerastało moje skromne umiejętności i wolałam pokierować hucuła do tego śmietnika czy czegoś innego żeby sobie "pooglądał" a przynajmniej w później nigdy już nie przestraszył się tego, co sobie raz dobrze zobaczył. Ok, też bym wolała mieć konia zawsze na pomocach ale... jak wyżej... a to było sporo lat temu i jeździłam wtedy znacznie gorzej a o połowie rzeczy pojęcia nie miałam  🙂

KaNie Ale czy ja gdziekolwiek polemizuję z zasadnością tego, że zwracasz się do mnie w taki sposób? Do dyskusji włączyłam się, bo - powtarzam - liczyłam, że jest jakiś trik, o którym nie wiem. A to, że na każdym koniu trzeba jeździć zgodnie ze sztuką to hmmm... jak już odpisałam lilid - dla mnie jest logiczne.
Swoja droga, czasami jak sie da wyczuc ze kon ma ochote debowac bo odmawia ruchu na przod, czy sie cofa, to jedyne co robie to skrecam mu glowe w bok mocno i wtedy daje lydke. W 90% przypadkow konnie debuje tylko wykonuje polecenie. Do pozostalych wzywam pomoc z ziemi do popchniecia konia, ewnetualnie jest juz za pozno i nie moge zdazyc. Ale przt notorycznym debowaniu od lydki, moja metoda jest ktos z ziemi, kto ma bat. Pisalam juz kiedys o tym.
Swoja droga, czasami jak sie da wyczuc ze kon ma ochote debowac bo odmawia ruchu na przod, czy sie cofa, to jedyne co robie to skrecam mu glowe w bok mocno i wtedy daje lydke. W 90% przypadkow konnie debuje tylko wykonuje polecenie.

Oooo, dobrze wiedzieć 🙂 To potwierdza słowa z "Biomechaniki", że koń nie potrafi stanąć dęba, jeśli ma odwróconą głowę. Na wszelki wypadek lepiej wiedzieć, że faktycznie działa 😀
[quote author=_Gaga link=topic=1412.msg2568157#msg2568157 date=1467887877]
Poza tym koń np. żeby stanąć dęba, najpierw musi się zatrzymać.
Jasne, ale też zanim stanie dęba, musi przyjąć odpowiednią pozycję, więc nie jest to coś, co dzieje się znienacka.  

Jaka pozycja (poza staniem) jest odpowiednia do wspinania się?
Edit
Tu nie było znienacka?
[/quote]

Chodziło mi o to, że samo stanie nie wystarczy, musi jakoś ustawić tylne nogi, więc można to (chyba?) wyczuć.
Chainsy o rany... to co miałaś na myśli pisząc, że "masz nadzieję, że nie bedziesz musiała z tego korzystać", skoro jedyne remedium, jakie dostałaś, to poprawna jazda? Jak sama zauważyłaś, żadnego cudownego środka nikt nie podał poza poprawną jazdą właśnie. Dobrze, że chcesz jeździć jak najlepiej, szukasz i pytasz, ale Twojej wypowiedzi nie dało się zinterpretować inaczej, wybacz.

Fakt, że ze skręconą szyją koń nie pójdzie do góry, nie poniesie ani nie bryknie - ale nie jeden koń w takiej sytuacji odmówi ruchu do przodu niezależnie od tego, co się dookoła niego dzieje. 
W ogóle na zapobieganie różnym zachowaniom są "sposoby", ale często jest to "zamienił stryjek siekierkę na kijek" - możemy nieopatrznie zamienić jedno zachowanie na coś gorszego, dlatego lepiej nie szukać sposobów, o ile sami nie mamy dość doświadczenia albo nie mamy kogoś takiego do pomocy.
lilid To wróć do początku dyskusji i wtedy może dotrze do Ciebie, że owszem, można było interpretować inaczej. Pisałam wyraźnie w tym kontekście:
Teraz już jestem mądrzejsza i w takich przypadkach odmawiam - przecież to nie mój problem, tylko instruktora

A to, że przy koniach różne nieprzewidziane rzeczy się zdarzają, że czasem nawet "aniołeczek" bryknie i zawsze trzeba jeździć poprawnie to... o rany, który raz to piszę...

Edit: Ahh dopiszę zanim znowu ktoś się doczepi - "w takich przypadkach" = nie biorę konia jeśli widzę, że zachowuje się niebezpiecznie w moim pojęciu, lub że przerasta moje możliwości.
Chainsy Dobra, koniec tematu, nie chcę się przerzucać postami wytykającymi wzajemne luki w umiejętności czytania ze zrozumieniem. Wnioski mamy, to najważniejsze.
[quote author=Murat-Gazon link=topic=1412.msg2568168#msg2568168 date=1467889038]
Julie może 😉 ale dopóki to ja decyduję, że akurat teraz możemy się zatrzymać i pogapić na panią z wózkiem z wielką żółtą parasolką, a potem mogę sobie wrócić do jazdy na koniu, który przestał się już emocjonować, spinać i usztywniać i znowu jest na pomocach, nie gapi się nigdzie, tylko pracuje - to sobie mogą być naleciałości jakie chcą, ważne, że jest to skuteczne. Nie jestem i nie będę sportowcem, nie muszę robić wszystkiego "na już-teraz", mogę poświęcić pół minuty treningu na zrobienie przerwy na oglądanie wózka.  🙂[/quote]
No spoko, jeśli twierdzisz, że to Ty decydujesz. Ale takie sytuacje, to raczej w terenie. Obejrzenie, oswojenie. Rozumiem.
A tu miały być rozważania na temat tego co robić/czego nie robić, gdy koń zabiera się do brykania na maneżu.
Żaden doświadczony jeździec nie zaleca zatrzymywania, tylko jazdę do przodu.
lilid Też się nie chcę przerzucać, po prostu nie lubię niedomówień :kwiatek:
Murat - tylko, że jesteśmy w kąciku żółtodziobów. Super, że z Twoim wyjątkowym koniem sprawdza się metoda pokazywania strachów, ale generalnie nie jest to ani poprawne ani zalecane. Patrzenie z perspektywy jednego konia jest za wąskie.
Ja mam problem z debujacym koniem i szczerze nie jestem w stanie tego przepracowac i dalabym wszystkie oszczednosci zeby KaNie to za mnie zrobila. Kon debuje w okreslonej sytuacji, poza tym kon anioł.
Najszybciej spadniesz w stoj jesli kon zacznie brykac, wierz mi. Malo kto u nas spada np w galopie. Bo o wiele latwiej jest wysiedziec cos takiego jesli kon robi to w ruchu. Bo sam nie jest w stanie tyle sily wlozyc w zwalenie Cie z siodla.

O, to jest racjonalny argument, który do mnie przemawia.


[quote author=trusia link=topic=1412.msg2568145#msg2568145 date=1467886791]
W stój też dostaje zadanie: ma stanąć i stać bez ruchu, ruszyć, kiedy jeździec mu każe, a nie podejmować decyzję. 

Tak, ale to jest dobre zadanie pod koniec jazdy, gdy koń już jest rozluźniony i zmęczony. Ćwiczenie zatrzymań na początku jazdy, gdy koń jest naładowany energią, skory do brykania, jest po prostu trudniejsze. [/quote]
Zbyt wielu przykladów na podbudowanie mojej teorii nie mam, bo porównuję tylko dwa konie, ale na podstawie tych dwóch nie zgodzę się, bo to zależy od konia. Na rudym mogę ćwiczyć zatrzymania w każdym momencie.  Ale gdybym miała oceniać, kiedy trudniej, to już raczej bym powiedziała, że trudniej jest później, jak już się „rozbuja”.  Przecież nie każdy koń jest naładowany energią na początku jazdy.
Ale my nie mówimy o treningu, ani o tym kiedy ćwiczyć zatrzymania  😲 Mowa jest o końskich niesubordynacjach. Ja sobie nie wyobrażam ćwiczenia zatrzymań na koniu, który co chwilę próbuje się wspiąć, albo zabiera się ze mną.
A to już się zgubiłam, myślałam, że wpadliśmy już na inny tor.   🤦     sorry
tulipan Czy mogłabym mieć do Ciebie małe pytanko na PW? 🙂
Jasne  🙂
Czy jest jakiś watek o prawniczych sprawach ?
Mam wielki problem z umowa zleceniem i potrzebuje porady i pomocy
Nie wiedziałam gdzie napisać, wiec pisze tutaj
kącik porad prawniczych w towarzyskich 😉
Chainsy
Nie wiem jakiego tonu uzylam zes sie tak obruszyla, ale proponuje opcje ignoruj.

Oooo, dobrze wiedzieć uśmiech To potwierdza słowa z "Biomechaniki", że koń nie potrafi stanąć dęba, jeśli ma odwróconą głowę. Na wszelki wypadek lepiej wiedzieć, że faktycznie działa

Deba moze nie stanie, ale jak bedzie chcial cos odwalic, to z takiej pozycji rzuci sie w bok i czesto konczy sie to gleba razem z koniem. W przypadkach małej niesubordynacji, checi posprawdzania jezdzca itp, ta metoda sie spokojnie sprawdza, ale jest problem jest powazny, to slabo. To juz jest kwestia wyczucia kiedy to zadziala, a kiedy konieczny jest ktos z ziemi. No i skad to debowanie sie bierze. Bywa ze 3 szybkie rozwiazuja problem, ale to tez kwestia sytuacji i podloza takiego zachowania. Bo 3 szybkie moga tez bardzo szybko spowodowac, ze kon sie z nami na plecy wywali.

A tu miały być rozważania na temat tego co robić/czego nie robić, gdy koń zabiera się do brykania na maneżu.
Żaden doświadczony jeździec nie zaleca zatrzymywania, tylko jazdę do przodu.

Nasz jeden trener ciagle nam do glowy wbija ze po przeszkodzie , jak kon nam bryka, mamy jechac za wszelka cene do przodu. W ostatnim czasie, nawet kaze nam wyjezdzac wolty po skoku, galopem albo klusem. I to pomaga, ale trzeba byc stanowczym to raz, a dwa trzeba siedziec. Bo jak Cie kon wybije z rownowagi, to slabo sie jedzie do przodu 😉
Nigdy tez nie karcilam brykania innym sposobem niz wyjezdzaniem do przodu. Czasem tylko poza tym ze cisne do przodu to trzymam reke z wodza wysoko, zeby koniowi bylo trudno i niewygodnie dac glowe miedzy nogi. Bo brykanie jest niebezpieczne, tylko wtedy kiedy kon daje leb miedzy nogi. Reszte da sie spokojnie wysiedziec.

Marysia550
Moge Ci pomoc tylko internetowo.
Bo tak serio, to nie podjelabym sie wyzwania. Bo nadzwyczajniej w swiecie cholernie boje sie debujacych koni. I sama od siebie nie wsiadlabym, gdybym wiedziala ze kon ma taki problem. Nawet za wszystkie Twoje oszczednosci 🙁
KaNie, Cieszę się, że to co piszesz potwierdza moją skromną wiedzę instruktora rekreacji. Dodałaś ważną rzecz, którą też stosuję i zalecam: Jak coś się dzieje, lub czujemy, że zaraz się może stać - ręka wyżej.
I jeszcze mam taka małą wątpliwość: Czy pod pojęciem "wyjeżdżania do przodu" masz na myśli dodanie? Czy niekoniecznie, po prostu utrzymanie danego tempa i chodu? Bo rozmawiałam sobie na ten temat wczoraj na PW z trusią i napisałam jej, że jazda do przodu w momencie bryków wcale nie musi oznaczać dodania/przyspieszenia. Chodzi o to, żeby po prostu starać się jechać dalej, jak gdyby nigdy nic.
Potwierdzasz?
KaNie Nie mam w zwyczaju "ignorować" kogoś, z kim w danym momencie prowadzę dyskusję  😎 Nawet jeśli widzę, że mimo zbieżności poglądów zaczyna nabierać dziwnego obrotu... Zatem dziękuję, tym razem z porady nie skorzystam  😀
Julie
Dzieki za pytanie, bo wlasnie zastanawialam sie jak ta jazda do przodu bedzie odebrana. Zeby nie bylo potem ze kopa, bata i na przod 😉
Jest tak jak mowisz. Jedziesz. Masz konia zamknietego w lydkach i za wszelka cene wyjezdzasz go do przodu i udajesz ze nie widzisz tego co kon wyprawia. Nie jade tez szybciej, nie dodaje itp. Po prostu utrzymuje normalny ruch do przodu. Tak samo jak przed "incydentem". Czesto tez jak mi sie kon uspokoi, to automatycznie robie wolte, najezdzam na drazki, robie osemki. Ale nie zmieniam chodu na nizszy ani wyzszy.

W temacie reki wyzej, to ja ją daje tak tylko wtedy kiedy wiem, ze kon mnie moze glowa sciagnac w dol. Tzn probowal np brykac w ten sposob i mimo jazdy na przodu ciagle próbuje . Ofc reke mam elastyczna wtedy, podazam za ruchem.
Ale juz np po skokach, jesli solidnie brykaja, to miewam glownie reke wparta w szyje, odchylam sie i jade na przod. Ja skacze tutaj na drzwi (od przeszkody jest moze z 3,4 foule i trzeba skrecic ), wiec po tym skoku musze wybrac prawo lub lewo. Latwiej jest to zrobic majac oparcie. Z reka wyzej, to tylko na prostej. I to tez,  jest chwilowe. No a na dokładkę młode brykaja po skoku glownie z powodu reki ktora je ograniczyla w trakcie, wiec ewentualne uniesienie reki i danie koniowi po zebach dodatkowo, to proszenie sie o zasmakowanie piasku. A nie ukrywajmy, ze na 1 skokach nigdy nie wiemy co sie bedzie działo i jak kon skoczy, wiec bywa jednak ze nie zawsze uda nam sie z ta reka fajnie wyjsc i byc super delikatnym.
Apropos naleciałości naturalsowych :P Uwaga, sytuacja w TERENIE. Florentyna tak się przyzwyczaiła, że jeśli się czegoś boi to zazwyczaj podjeżdżamy i wąchamy a potem jest nagroda, że jak widzi coś dziwnego to zamiast się bać, drgnie tylko a po chwili chce tam podjechać 😀 Nie wiem czy to jest dobrze czy źle. Osobiście uważam, że raczej w naszym wypadku ok bo ta chwila instynktu zostaje natychmiast wyparta przez doświadczenie. MOGĘ olać sprawę i nie podjeżdżać, chwalę tylko za rozluźnienie jeśli zaraz nastąpi. Ale jeśli jest naprawdę ciekawa CO TO to podjeżdżam. Nie zauważyłam żeby ilość strachów w terenach wzrastała, wręcz przeciwnie. Dlatego nie uważam, że to źle 🙂
Oczywiście nikogo nie będę przekonywać, że to dobrze, po prostu u mnie działa, jestem zadowolona, mam konia pewnego siebie, którego tylko trąbiący tir przejeżdżający obok potrafi wyprowadzić na chwilę z równowagi. Ale i nad tym pracujemy 🙂 Bezpiecznie oczywiście.
W nowych miejscach, kiedy wjeżdżamy pierwszy raz na obcy czworobok bywa spięta ale trwa to chwilę. Wtedy rzeczywiście jedziemy do przodu, nie rozglądamy się, nie wąchamy literek i budki sędziowskiej i jest ok.
Kiedyś podobnie jak Murat zsiadałam w sytuacji kiedy czułam, że może się to źle skończyć. No niestety nie jestem super jeźdźcem i jeśli sama zaczynałam się bać jadących z wyciem przez las quadów to moje pozostawanie w siodle nie mogło być dla konia komfortowe... A do tego groziło ścięciem głowy przez jakąś solidną gałąź albo wyrwaniem kolana... My akurat mamy dobrze ugruntowane relacje z ziemi więc nawet trzymając za wodze jestem pewna, że tak jest bezpieczniej. I koń wie, że jestem PRZED NIM więc mnie "zeżre" w razie czego 🙂
Nie pamiętam już kiedy ostatnio zsiadłam w terenie z powodu strachu, myślę, że jakieś 2 lata temu.

Piszę to tylko dlatego, że uważam iż nie można generalizować. Każda sytuacja jest inna a PRAWIDŁOWA (to znaczy zapewniająca bezpieczeństwo) reakcja jeźdźca na strach konia zależy od wielu rzeczy. Od temperamentu konia, umiejętności jeźdźca i wielu innych.
Oczywiście najbardziej pożądane jest zapewnić koniowi bezpieczeństwo i przywództwo z siodła, przejechać obok stracha, zająć robotą i tyle. Tak jak pisze KaNie i Julie.  :kwiatek:
Ale jeśli ktoś nie czuje się na siłach, jest słabym jeźdźcem a zaskoczy go sytuacja, boi się i ryzykuje utratą zdrowia lub życia to nie uważam aby było coś złego w tym, że zsiądzie, zeskoczy czy w inny sposób się ewakuuje. I nie, w obliczu PRAWDZIWEGO strachu konie nie uczą się wykorzystywać sytuacji. Wręcz uważam, że to robi dobrze koniom na głowę. Grunt to rozwiązać problem w sposób bezpieczny - dla siebie przede wszystkim i konia. KARAĆ konia za strach to najgorsze co można zrobić, tu chyba nie ma wątpliwości.
Pewnie zostanę zlinczowana za to co teraz powiedziałam ale tak uważam więc powiedziałam 🙂
Milenka_falbana
Ja Cie nie zlinczuje, aczkolwiek balam sie ze cos w temacie naturalsowym bedzie. Niemniej jednak, ja sie odnosze jedynie do pracy na ujezdzalni, czy tam hali. Z praca w terenie nie mam w sumie teraz nic wspolnego. A konia mialam odwaznego wiec nawet sie nad strachami nie zostanawialam nigdy,
Ja mam po prostu schizę na punkcie ruchliwych dróg, nie ma to nic wspólnego z zachowaniem mojego konia. Raczej z faktem zobaczenia kiedyś na własne oczy zderzenia konia z jeźdźcem z ciężarówką. Nastolatką byłam, ale pamiętam do dziś. Koń nie przeżył.
Także ten.
Drogi powiedzmy wiejskie i małomiasteczkowe mnie nie przerażają, jeżdżę sobie po nich bez problemu, ale wszelkie większe drogi... Oj nie. Tylko w ręku.
Zwłaszcza że kierowcy też często zbyt mądrzy nie są.
milenka, ja mam duże wątpliwości odnośnie zsiadania w takich sytuacjach, szczególnie w terenie

W pewnym sensie zsiadając nagradzasz konia i potwierdzasz, że zrobił dobrze więc możesz utrwalić złe nawyki, po drugie w zamieszaniu możesz mieć potem problem z wsiadaniem.

To co napisała KaNie jest moim zdaniem najbardziej odpowiednim zachowaniem w sytuacjach podbramkowych. Ja bym się bardziej bała wsiadać na poddenerwowanego konia niż siedzieć na koniu przy jakimś ZONKu. Ja też w terenie czasem rzeczy pokazuję koniowi, to trochę inaczej działa niż na ujeżdżalni.

Nie znam oczywiście waszych terenów ani 7-mki Murat więc w sumie też ciężko się wypowiadać. Ja jeździłam kiedyś na poprzednim koniu przy TIRach i jakoś się przyzwyczaił, ale  przyznaję bez bicia, że nie zaatakowały mnie nigdy quady   🤣

edit: przeczytałam co napisałam i sama siebie nie zrozumiałam więc musiałam poprawić  🤣
Na ile faktycznie można określać samopoczucie konia na podstawie postawionych, skierowanych w przód uszu? Czy można powiedzieć, że jeśli koń mocno rekreacyjny w czasie lajtowej jazdy (stęp, kłus, galop, drągi, mini skoki) ma uszy postawione i jest ogólnie rzecz biorąc posłuszny to, że jeździec na jego grzbiecie nie sprawia mu dyskomfortu? Uogólniając oczywiście.
Dance Girl ja nic złego nie widzę w zsiadaniu i wsiadaniu, jak i kiedy kto chce, ale też mój koń jest przyzwyczajony do tego, że wsiadam i zsiadam absolutnie losowo - przez długi czas dużo chodziłam z nią osiodłaną na kilkugodzinne spacery w ręku, wsiadałam sobie na kawałek, albo wracałam w siodle, jak już się zmęczyłam, albo zsiadałam w połowie terenu, żeby się przejść na nogach, albo zsiadałam i robiłyśmy przerwę na trawę itp. Tak samo nie wsiadam nigdy w stajni, jak wyjeżdżam w teren, ani nie zsiadam przed bramą, tylko zawsze gdzieś w promieniu 10 minut na nogach, w ramach pierwszego/ostatniego stępa bez jeźdźca, a przy okazji koń nie jest nauczony, że "tu człowiek wsiada, a tu człowiek zsiada". Ba, nawet jak jeżdżę na placu, to wsiadam i zsiadam zawsze w innym miejscu tego placu - nigdy dwa razy pod rząd tak samo.
Ale na koniu nienauczonym takiego zachowania człowieka, niemającym naprawdę mocno ustalonych relacji z ziemi - nie ryzykowałabym czegoś takiego. Bo sama znam wiele koni, których właściciele nie zsiadają w terenie, bo tracą kontrolę nad koniem. W takiej sytuacji nie ma to sensu.
My mamy na szczęście ścieżkę rowerową odgrodzoną rowem od jezdni. Bywa, że ruch jest spory, jeżdżą ciężarówki ale da się upolować moment, że można spokojnie przejechać wierzchem na drugą stronę. A za ścieżką, nieco w dół jest trawa. Po ścieżce nie wolno jeździć konno ale żeby wjechać na swoją szutrówkę to muszę te 30 m przejechać ;D I właśnie tam się oswajamy z większymi autami. Jadąc ten kawałek ścieżką rowerową. W razie czego jest się gdzie ewakuować a jest na tyle blisko, że do oswajania w sam raz. Tam się czuję bezpiecznie.

KaNie - my z Murat naturalsy ale "odwiedzone" 😀  :kwiatek:

P.S. Murat - to musiało być straszne...współczuję...🙁  Ja takiego wypadku na oczy nie widziałam ale  wciąż mam przed oczami początkową scenę z "Zaklinacza koni" więc też mam dystans do tirów ...🙂

Dance Girl
- rozumiem Twoje wątpliwości ale doświadczyłam akurat na własnym koniu czegoś całkowicie odwrotnego więc myślę , że ...to zależy 🙂 jeśli koń się rzeczywiście boi to nie będzie sobie kombinował czy mu dobrze zrobił jeździec zsiadając czy źle. Z resztą - wolałabym żeby mój koń nie uważał za KARĘ tego, że na niego wsiadam a w związku z tym ZA NAGRODĘ, że z niego zsiadam 😀 Jasne, że zsiadanie po dobrze wykonanej pracy jest nagrodą ale zazwyczaj jest też smaczek, głaskanie i ogólna euforia więc...to chyba co innego  :kwiatek:

Murat - no właśnie, słusznie napisałaś, trzeba mieć z ziemi kontrolę nad koniem żeby móc sobie pozwolić na zsiadanie🙂

Chess - nie wiem czy same uszy postawione do przodu świadczą o komforcie, na pewno o zainteresowaniu otoczeniem 🙂 Uważny koń ma uszy skierowane na jeźdźca.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się